Pogadaj z nami :D

wtorek, 17 sierpnia 2010

D O S


Nyändalee dołącza do grupy.
Gravës: Kogoż moje oczy widzą, czyżby azjatycki pajac?
Nyändalee: Najwyraźniej, Sheridanie.
Gravës: Zaklepuję mida.
Nyändalee: Spoko, wezmę adc.
Gravës: Od kiedy grasz na bocie?
Nyändalee: Kto powiedział, że idę na bota?
Gravës: Mm, Vayne na topie. Śmiały jesteś, jak na aroganckiego śilwera.
Nyändalee: Zamknij się, Sheridanie.
Gravës: Mógłbym pograć za ciebie.
Nyändalee: Nie zamierzam dawać ci hasła, doskonale o tym wiesz.
Gravës: Mówisz o tym haśle, które zapisałeś na ścianie za biurkiem?
Gravës: Nie sądziłem, że aż tak cię to urazi, no.
Nyändalee: Jak zwykle nie potrafisz nic przewidzieć.
Gravës: Jayce jest do twojej dyspozycji.
Nyändalee: Nie lubię nim grać.
Gravës: To weź Teemo, nie mamy całej nocy.
Nyändalee: Siedzimy obok siebie, a nie rozmawiamy, tylko piszemy. Czy to nie dziwne?
Gravës: Jak na ciebie całkiem normalne. Mówisz oktawę wyżej, gdy zabieram ci fragi. :)
Nyändalee: Emotka nienawiści, zapędziłeś się nieco.
Gravës: Przepraszam, już nie będę.
Nyändalee: Mam taką nadzieję. Szukaj.
Gravës: Nie mów do mnie jak do psa, głupi Azjato.
Nyändalee: Mogę nawet nie być Azjatą, irbisku.
Gravës: Ahh, musiałeś.
Nyändalee: Ano musiałem. ;)
Gravës: Bez agresji, proszę.
Czekanie na kryteria wyszukiwania.
Szukanie graczy solo.
KaLaNo134: Hi
KaLaNo134: Hi
KaLaNo134: Hi
KaLaNo134: Hi
Nyändalee: Wyjeb, kolejny spam. Nie wiem dlaczego przyjmujesz kogoś, kto gra Gravesem.
KaLaNo134: Hi
KaLaNo134: Hi
KaLaNo134: Hi
Gravës: Missclick, przyjacielu.
KaLaNo134 opuszcza grupę.
Gravës: On wie, kiedy należy opuścić imprezę.
Nyändalee: W przeciwieństwie do ciebie?
Gravës: Pozostawię tę obelgę bez komentarza.
Nyändalee: Słusznie. Przejdźmy na prywatny, będzie lepiej.
Proszę pamiętać, że pracownik Riot, który zapewnia pomoc, nie spyta nigdy o hasło.
Nyändalee: Nazwałeś mnie przyjacielem.
Gravës: Zbyt dużą uwagę przywiązujesz do słów, Azjato.
Nyändalee: Możliwe, jednakże pragnę zauważyć, że przygryzasz wargę.
Gravës: Wydaje ci się.
Nyändalee: I mrugasz szybko. Kurde, ale gejowsko.
Gravës: Ano. Tylko się nie zarumień.
Nyändalee: Spróbuję.
Gravës: Chyba ci nie idzie.
Nyändalee: Mamy m&m'sy?
Gravës: Zgrabna zmiana tematu. Wszystkie skonsumowałem.
Nyändalee: To nie była zmiana tematu, jestem cholernie głodny.
Gravës: Mam karbowane.
Nyändalee: Czekolady.
Gravës: Białej?
Nyändalee: Zabawne.
Gravës: Nie wiem jak możesz jej nie lubić, Jem.
Nyändalee: Miałeś mnie tak nie nazywać.
Gravës: Miałem zrobić wiele rzeczy.
Nyändalee: Pff.
Nyändalee: Jak twoje polubienia, fejmie?
Gravës: Przestałem zauważać czy jest ich dużo, czy też mało, Syriuszu.
Nyändalee: Jesteś podłym człowiekiem.
Gravës: Owszem. Wiesz chociaż co budować na tego Teemo?
Nyändalee: Silverowski rozsądek nakazuje wziąć Nashora, huragan i ap, ale mogę się mylić.
Gravës: Rób co chcesz, ale nużę, iż potrafisz rzucać ultem?
Nyändalee: Nużysz?
Gravës: Nużę.
Nyändalee: Wywołujesz zmęczenie/znudzenie? Błyskotliwe użycie tegoż słowa, Sheridanie.
Gravës: Cholera, to nie to.
Nyändalee: XD
Gravës: Zjebałem, nie musisz rechotać tak pod nosem, choć jest to niewiarygodnie słodkie, lel.
Nyändalee: Lal. Gejowsko znów.
Gravës: Wybacz.
Nyändalee: Wybaczam.
Gravës: Oo, Shen w dżungli. Biorę.
Nyändalee: Zabiję cię, jeśli to schrzani.
Gravës: Bo potrzebujesz ganków? Ha.
Nyändalee: Pff.
Gravës: Pff.
Nyändalee: Pff.
Gravës: Pff.
Nyändalee: Pff.
Gravës: Pff.
Nyändalee: Pff.
Gravës: Pff.
Nyändalee: Gramy, irbisku.
Gravës: Wiem, Syriuszu.
Aktualnie szesnastoletni lokator pokoju, który zajmuje wraz z Phelesem, kimś dla niego całkowicie niepojętym, a zarazem istotnym w całej swojej egzystencji. Prawdopodobnie urodzony dwunastego maja, choć to informacja oparta na nikłym wspomnieniu, takim, jak cała reszta. Spośród zamazanych obrazów wybierając te z żywymi barwami, jakoby tylko kolory się liczyły. Kolory, których zawsze w nim brakowało, tylko biel, czerń oraz czerwień, nic poza tym, ewentualne ciemniejsze barwy przyodziać może, dla zasady, że depresyjnym samobójcą nie pozostał mimo kiepskiej przeszłości i równie beznadziejnego początku. Wśród grona pedagogicznego słynący z wysokiego stopnia zagrożenia, co sprawia, iż niemal zawsze czuje na sobie wzrok innych, wyróżniając się postawą i tym wiecznie tajemniczym i nieodgadnionym spojrzeniem, jakby przenikał dusze na wskroś, wyciągając na światło dzienne najbardziej plugawe sekrety, pałętając się po ciele ofiary bez skrupułów. Wiecznie ten sam, figlarny uśmiech, nierzadko zamieniany na niezwykle szeroki wyraz szczerego rozbawienia, gdyż parsknąć niemalże basowym rechotem może w każdym momencie. Niejaki imprezowicz, znany przez każdą duszę w całej placówce, po wydukaniu krótkiego i jakże prostego Abel, momentalnie każdy jest świadom tego, iż mowa tu o białowłosym chłopcu wody, który całe życie spędza na poznawaniu nowych ludzi, by prócz tego wyciągnąć z każdej relacji coś dla siebie, ot, przy okazji. Nieco arogancki, co niweluje skutecznie robieniem z siebie błazna, zdolnego wybrnąć nawet z największego bagna, jakim jest niejednokrotna wizyta u dyrektorki, choćby przez codzienne paradowanie z nożem kuchennym przypiętym do pasa. Zarywający do kobiecej populacji uczniowskiej, gdy tylko nadarza się okazja, by poznać kogoś intrygującego, albowiem to niepoprawny poszukiwacz przygód, a także gracz dywizji złotej, bo gold to nie dywizja, gold to stan umysłu. Chory na albinizm, co nie powstrzymuje jego tęczówek przed zmianą barwy na czerwoną, gdy w grę wchodzi magiczna przemiana, a co ciekawe przy bolesnym wyłanianiu się skrzydeł z dwóch, podłużnych blizn na łopatkach, można dostrzec kruczoczarne pióra, lecz zmiana formy w zwierzę obejmuje jedynie białego niczym śnieg irbisa. Gustując w oglądaniu musicalu oraz oglądaniu żółwi, co należy pozostawić bez komentarza, jest wielką niewiadomą, gdyż o swojej przeszłości nigdy nie mówi, niekoniecznie zręcznie się z tego tematu wykręcając, a jest to spowodowane faktem, iż wspominanie o tamtym wypadku wykluczałoby posiadanie potencjalnych kandydatów na dobrych przyjaciół. Przesiadując przez długi okres w sierocińcu nie znał swojej prawdziwej rodziny, ni nikt nie zamierzał go stamtąd zabierać, toteż, uniesiony gniewem i obelgami, jakich ofiarą często padał, wraz z przygarniętą kaczką, którą do dziś przy sobie ma, nazwawszy ją Maisie, zamordował wszystkich w budynku, jednym jedynie ostrzem, a przynajmniej tak przedstawiono mu sprawę, gdy o nią zapytał, bezlitośnie rujnując wizerunek samotnego i bezbronnego chłopca. Długi czas przebywając pod opieką samej dyrektorki, wreszcie wziął się za siebie, motywując własny umysł do podjęcia wyzwania, jakim okazała się taka nauka, by otrzymywał przynajmniej dobre z każdego przedmiotu. Strasząc współlokatora posiadaną kaczką, znajduje się na liście osób, pragnących zostać nauczycielami, co jest cholernie zabawne, wziąwszy pod uwagę jego nikłą wiedzę ogólną, jednakże stara się jak najlepiej opanować swoje umiejętności i w razie posiadania takich możliwości pozyskać kolejną, skoro tak wiele osób posiada dwa żywioły.

✘ Jest nader dobry z muzyki.
✘ A preferuje śpiew.
✘ Choć nie przywykł do słuchających go tłumów.
✘ Szczególnie nie przepada za mentorem cienia, z wzajemnością, co doskonale łączy się z faktem, iż leży z fizyki.
✘ Ma jakiegoś bzika na punkcie masek gazowych.
✘ Kiepsko słyszy na prawe ucho.
✘ Nosi soczewki kontaktowe, co jest związane z posiadaną myopią.
✘ Ubóstwia Piratów z Karaibów.
✘ Oraz serial Grimm.
✘ A kupić go można za skórkę do Nidalee.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz