Pogadaj z nami :D

środa, 1 lipca 2015

Ognisty początek


W gabinecie płonęło, to dostrzegł bez wrzasku, który to oznajmił i zażądał pomocy. Niestety, nie tego dzieciaka kobieta o to poprosiła, William ledwie potrafił zapanować nad cieniem tak, by uniósł inny palec aniżeli ten, który wychylił się w rzeczywistości. Jedyne, na co było go w tej sytuacji stać, to zdjęcie marynarki i próbowanie opanować ogień właśnie nią, ale i ona zaraz zajęła się płomieniami, których macki zaraz sięgnęły po smukłe palce chłopaka. Odruchowo ugryzł się w język, zagryzając go do krwi, po czym upuścił ubranie. Wtem krzyknął, gdy pleców dotknęła lodowata smuga wody, odkąd ledwie przeżył hipotermię jego ciało było na to mocno wyczulone, mógłby przysiąc, iż w tamtej chwili wygiął się w łuk, a chwilę później siedział, ledwo kontaktujący i cucony szklanką chłodnej wody, na wygodnym fotelu, a nadeń pochylała się ciemnowłosa kobieta w okularach, w ubraniu dziwnie całym, skoro jeszcze przed chwilą jej spódnicę pożerał ogień. Choć gdy tak chwilę o tym pomyślał, to ten osobnik rasy ludzkiej wyglądał zupełnie inaczej, od uprzedniej białogłowej, jaka bezskutecznie prosiła go o pomoc. Bez słowa wpatrywał się w jej twarz i oczekiwał na odzyskanie zmysłu słuchu, o dziwo nie panikował, jak zrobiłby normalny człowiek, toć prawie nic nie słyszał. Ewidentnie o coś pytała, co odważył się skonkludować po wymownym uniesieniu brwi i machaniu ręką. Na ślepo potaknął głową, dzięki czemu uśmiechnęła się lekko i odstawiła szklankę, za co podziękował sile wyższej, by zasiąść po drugiej stronie sosnowego biurka. Mimowolnie pogłaskał jego brzeg, wyrzeźbiony trochę niedbale, ale nadal z wprawą. Potrząsnął głową i znanym znikąd trikiem pozbył się resztek wody z uszu, ale zaraz dopadła go żałość, gdy momentalnie został zaatakowany pytaniami. Na wszystkie odpowiadał ze spokojem, szczędząc kobiecie przydługich wypowiedzi, gdyż jakoś wyczuł, iż nie byłaby zadowolona. Jak się okazało, zajmowała stanowisko dyrektora placówki, za co momentalnie zapałał doń sympatią, jakoś zawsze bardziej ciągnęło go do tych wysoko postawionych, nie cechowała ich ni dziecinność, ni skłonność do kiepskich żartów, no, zazwyczaj, bo wyjątki powstawały wszędzie. Dotrwał do momentu zmrużenia przezeń ślepi i wbiciu ich w siniaka na szyi chłopaka, którego zaraz wymownie zakrył, poprawiając kołnierz koszuli. Od kiedy ubierał się tak wytwornie? To zabawne, że nigdy się tak nie wystroił, ale głos nakazał mu to uczynić, póki co miał rację. Jak zwykle zresztą, praktycznie nigdy się nie mylił. Will stwierdził nareszcie, iż mu się należy, zatem podziękował szybko w myślach i czym prędzej przygotował wyuczoną wcześniej historyjkę.
- Więc nie pamiętasz nic? - dopytywała się kobieta, nawet nie ukrywając nagłej wrogości, do której przeszła z uprzedniej serdeczności.
- Nie pamiętam niczego sprzed porwania - sprostował bez emocji William, choć w środku zaczynał się gotować, była natarczywa, niemal pozbawiona skrupułów. - Bardzo mi przykro, że przybywam bez listu polecającego, ale jak dotąd nie posiadałem nawet pojęcia o istnieniu czegoś takiego.
- Nie wiem co z tobą zrobić... Williamie. - Zaskoczony sykiem, jakim wypowiedziała jego miano, uniósł brew, po czym lekceważąco założył nogę na nogę, przy okazji jeszcze splatając dłonie na torsie. Dopiero wtedy zdała się uśmiechnąć, choć ledwie wykrzywiła kącik ust. - Nie mogę pozwolić pozostać ci na terenie szkoły poza zajęciami, chyba oboje wiemy, dlaczego. Jeśli coś ukrywasz, możesz mi to śmiało zdradzić, może zdołam...
- Pomóc? - przerwał, widząc już, do czego dąży. Roześmiał się w głębi, wyrzuciłaby go na zbity pysk, gdyby się jej nagle wyspowiadał. Nie przywykł do tego i nie zamierzał. - Gdybym miał jakiś problem, to nie zwracałbym się zeń do osoby, którą znam ledwie minut parę. - Tu prychnął, dla podkreślenia swych słów. - Nie zamierzam nikogo zamordować, poza tym jestem wpisany na jakąś listę, to pewne. Czyż nie?
Bez trudu dostrzegał napięcie na twarzy Madeline, jak na początku się przedstawiła. Gdyby miał z kim, pewnie pośmiałby się z jej nazwiska. Gdyby był innym człowiekiem, to pewnie rzuciłby jakiś żarcik. Gdyby był normalny, nie siedziałby teraz tutaj, a w swoim domu, o ile takowy miał. Na chwilę obecną jednak odrzucił liczne spekulacje, takowymi mógł zająć się w nocy, jeżeli dostanie wreszcie jakieś łóżko, bo wyrzucony na ulicę nie zamierzał spać i narażać się na gniew bezdomnych.
- Jesteś na liście przyjętych - potwierdziła, pochyliwszy się nad biurkiem. - Ale nie było cię przez cały rok, będziesz miał ogromne zaległości i prawdopodobnie zaistnieje problem ze znalezieniem dla ciebie lokum, które oddaliśmy komuś innemu.
- Mam czas - wychrypiał i wstał, zakładając przy tym podziurawioną przez płomienie marynarkę. Samo przebywanie w gabinecie okazało się nader nieprzyjemne, wolał oszczędzić sobie reszty pytań.
- Obawiam się, że zostało ci go coraz mniej.
Był w połowie drogi do drzwi, gdy stanął, nie będąc pewnym swej decyzji. Zaciskając mocno szczęki obrócił głowę, kątem oka łypiąc na dyrektorkę, obracającą w palcach pióro.
- Co ma pani na myśli? - zapytał cicho, niepokojąc się nagle faktem, iż ktoś mógłby ich teraz usłyszeć.
- Nie więcej niż to, co już powiedziałam. Pamiętaj, Carstairsie, że chcę dla szkoły jak najlepiej i jeśli tylko będziesz jej zagrażać, będę zmuszona do zrobienia czegoś w kierunku jej obrony.
- To zrozumiałe. - Przyznał to po chwili ciszy, ponownie kierując wzrok w stronę wyjścia z pomieszczenia. Słowa kobiety napawały go niepokojem, na głupią nie wyglądała, jednak nie znała sekretu, tego był całkowicie pewien. Gdyby miała świadomość, co wpuszcza na teren pełen magii, włączyłaby jakiś ukryty w szufladzie alarm, cokolwiek. - Proszę się mną nie przejmować - dodał na koniec, zaciskając dłoń na klamce. - Nie będę sprawiał problemów.
Po czym wyszedł, przysięgając sobie, że nigdy tam nie wróci.
krócej chyba się nie dało.

2 komentarze:

  1. Cudne *-* Omomomomom * zjada cały post*
    No, jeśli będzie się zachowywać jak nalezy, to na dywanik do dyrki nie powinien byc wezwany, jednak szkoły i bloga to ty mi nie opuszczaj :_;. Wiem ,wiem...już się biorę do pracy ><

    Postać Williama staje się coraz bardziej interesująca :D Czekam na c.d. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostaw moje posty, potworku. :C Nawet jak będą kłopoty, to się nie da, będzie waleczny niczym lew. Albo i nie, znając życie, ale spróbować można. Ano bierz, inaczej znowu cię napadnę na komunikatorze tak bardzo nam znanym :<

      Usuń