Pogadaj z nami :D

niedziela, 17 maja 2015

Takie cóś na początek

Nie da się od tego uciec. Chciałabym przestać czuć tę siłę. Przyciąga, podnieca... chcesz więcej ale wiesz że nie możesz. To pułapka. Bez wyjścia. Dlaczego się na to zdecydowałam? Byłam na tyle głupia by to zacząć. Nie mogę wyjść. Moje serce bije jak oszalałe. Jakby mi zaraz miało rozsadzić klatkę piersiową i skocznie odlecieć. Patrzę, ale przed oczami mam mgłę. Czarne postaci przesuwają się powoli. Nagle czyjś cień przesłania całkowicie widok a moje ciało delikatnie się unosi. Lecę? Niemożliwe. Nie, czuję go, czuję jego serce. Bo wiem że to on, Will. Ale to nie był dobry ruch. Czuję energię przenikającą jego ciało. Próbuję się wyrwać. Kopię i biję na oślep rękami ale nie puszcza. Chyba krzyczę bo słyszę bardzo piskliwy dźwięk jakby za jakimś murem. Wreszcie siły mnie opuszczają. Już się nie wyrywam ale dotyk jego skóry przenika mnie elektrycznością. Nie chcę tego. Nie wiem czy długo wytrzymam więc zaciskam mocno oczy i wpijam zęby w dolną wargę by odwrócić myśli od pokusy. Po chwili, która dla mnie trwała wieki, opadam delikatnie na coś miękkiego. Jego dotyk znika. Boję się otworzyć oczy. Po prawej słyszę głosy więc przechylam się w drugą stronę.
-Co jej jest?- słyszę głos pielęgniarki.
-Lekcja... magia cienia... -słyszę szept Willa. Dlaczego szepcze? Przecież wiem co się stało.
W tej chwili słyszę szybkie stukanie obcasów i do gabinetu wchodzi dyrektorka. Zaczyna się kolejne szeptanie ale ja nie chcę tego słyszeć. Mocniej zaciskam powieki i zatykam uszy. Trzy osoby. Tak blisko... za blisko. Chcę już być w domu. W moim pokoju. Niech już przestaną szeptać! Chyba oszaleję!
Nagle czuję że ktoś się zbliża. Bardzo powoli pochyla się nade mną. Wiem że to dyrektorka. Ma dużą moc. Odsłaniam jedno ucho by słyszeć co mówi.
-Alisa?- szepcze cicho po czym odchrząkuje i mówi już normalnym głosem- wiesz że to co zrobiłaś łamie kodeks naszej szkoły? Mogłabym cię za to wydalić albo co najmniej zawiesić.
-Serio?!- myślę, a w rzeczywistości się nie odzywam. To chyba teraz mój najmniejszy problem.
-Ale nie zrobię tego- mówi po czym pochyla się jeszcze bliżej i szepcze mi do ucha- bo widziałam czego dokonałaś...
Odsuwa się szybko i odwraca do Willa.
-Zabierz ją na patio na dachu. Te zamknięte- mówi i rzuca mu klucz- ma zostać sama. I niech nie wraca do domu dopóki się nie uspokoi.
Dyrektorka wychodzi bezszelestnie z gabinetu. Otwieram powoli oczy i widzę przed sobą białą ścianę. Biorę łapczywie oddech. Czyżbym przez cały ten czas go wstrzymywała?
-Już lepiej?- pyta z troską Will i staje w nogach łóżka. Nie chcę by był tak blisko. Podciągam nogi pod szyję i kiwam delikatnie głową.
-Masz, to cię uspokoi- pielęgniarka podaje jakąś tabletkę i plastikowy kubek z wodą. Nie chcę żadnych leków, jeszcze nie zwariowałam. Przymykam oczy i wpijam paznokcie w łydki.
-Ech, to może weź ją na ten dach. Świerze powietrze dobrze jej zrobi.
-Dasz radę iść czy cię ponieść?- pyta Will.
-Dam radę- mówię i na dowód tego siadam na łóżku. Nadal nie czuję się zbyt dobrze, ale nie chcę by mnie dotykał.
Wstaję i wychodzę szybko z gabinetu. Niedługo zacznie się przerwa. Nie chcę ryzykować spotkaniem z tyloma ludźmi. Docieramy na najwyższą wieżę szkoły, a Will otwiera stare, drewniane drzwi prowadzące na dach. Skrzypią przeraźliwie. Chyba dawno nie były otwierane. Wiatr uderza mnie w twarz i rozwiewa włosy. Biorę głęboki oddech i rozrzucam ręce na boki niczym ptak szykujący się do lotu. Dach wieży jest mały. Ogrodzony dookoła murkiem i balustradą z cienkiego drutu. Otwieram lekko oczy by spojrzeć na rozciągający się przede mną widok. Z lewej ściana ciemnego lasu odgradza miasto od świata. Przede mną i po prawej rozciąga się miasto. Jest bardzo duże lecz w oddali widzę kolejną kurtynę lasu. Pod nami rozciągają się zatłoczone ulice lecz nie słychać żadnych odgłosów ulicznej wrzawy. Dopiero teraz widzę jak wysoko jesteśmy i jak gigantyczna jest ta szkoła. Do tego długie wejście i gruby mur sprawia że teren szkoły mógłby być uważany za odrębne miasto. No a przynajmniej wieś. Biorę kolejny głęboki oddech i opuszczam ręce.
-Niesamowity widok co?- mówi Will próbując przekrzyczeć wiatr.
Odwracam się do niego, a włosy przysłaniają mi twarz. Mimo to widzę troskę w jego oczach i... niepewność.
-Już lepiej?
Uśmiecham się delikatnie i to go ośmiela. Podchodzi powoli do mnie, oboje opieramy się o barierkę i patrzymy przed siebie. Już rzeczywiście jest lepiej. Po cieniach nie ma śladu ale boję się wyjść do ludzi.
Will zerka na mnie niespokojnie. Nasze oczy się spotykają i widzę jak wiele ma w nich pytań. Tylko że nie na wszystkie umiałabym odpowiedzieć. Sama nie wiem dokładnie co tu się wydarzyło. Ani dlaczego. Ani jak to zwalczyć.
-No nie patrz tak na mnie- mówię z irytacją w głosie.
-Powiesz mi co to było?
Odwracam wzrok i powoli kręcę głową.
-Sama nie wiem.
-Nie musisz mówić jeśli nie chcesz- mówi Will i uśmiecha się pocieszająco. Odwzajemniam uśmiech i spuszczam wzrok.
Nie mam pojęcia co to było. A najgorsze jest to że nie mogę nikomu powiedzieć. Wstydzę się sama przed sobą. Spoglądam na Willa. W jego ciepłe oczy koloru oceanu i jasną twarz. Przez chwilę czuję że może powiedzenie mu nie jest złym pomysłem ale powściągam tę chęć. Nie mogę, po prostu nie mogę. Nie wiem czy by zrozumiał a tym bardziej czy nie patrzałby na mnie jak na potwora za którego ja się uważam. To się zaczęło niedawno. Ale kiedy? Nie pamiętam. Koszmary senne, na jawie kłopoty z mocą i wreszcie księga którą "ukradłam" z biblioteki. To ona jest tu kluczem choć zaczęło się to wszystko od koszmarów. A co gdybym nigdy się nie dowiedziała że jestem czarodziejką? Może mogłabym teraz normalnie żyć? Może nie byłoby tego wszystkiego.
Czuję że po policzku płynie mi wolniutko jedna samotna łza. Will bierze mnie delikatnie za rękę i zamyka moją dłoń w swojej ciepłej dłoni, a palcami drugiej ściera łzę z mojego policzka. Ale TO znowu się dzieje. Czuję że jeśli stamtąd nie ucieknę stanie się coś złego. Wyrywam się i odskakuję do tyłu, do przeciwległego krańca wieży. Potykam się i ląduję boleśnie na podłodze skąd tyłem wycofuję się pod murek. Oplatam rękami kolana, chowam w nich głowę i mocno zaciskam powieki. Wdech wydech, wdech i wydech- powtarzam sobie ale moje płuca nie bardzo chcą słuchać tej mantry- Nic nie czujesz. Spokój. Wdech i wydech.
-Przepraszam- słyszę gdzieś w oddali głos Willa.
Wdech i wydech.
-Na prawdę nie chciałem.
Wdech i wydech.
-Przepraszam.
Po jakichś 800 wdechach i wydechach wszystko uspokaja się na tyle, że podnoszę głowę i rozprostowuję obolałe ręce. Spoglądam na Willa siedzącego naprzeciwko w podobnej pozycji.
-Przepraszam- mówi cicho- wszystko już w porządku?
Kiwam głową i siadam po turecku. Will robi to samo. Siedzimy w ciszy, która z chwili na chwilę staje się coraz bardziej ciężka.
-Wiesz masz niesamowitą energię... i dużą moc- słyszę swój głos. Stop! Przecież nie chciałam tego powiedzieć!
-Co?
-Noo...
-Skąd wiesz?
-Czuję.
-I to cię tak przeraża?
-Nie, nie to.
-No to co? Co się stało tam na dole? Chcę ci pomóc ale nie wiem jak.
-Jeśli chcesz mi pomóc to się nie wtrącaj- ucinam stanowczo poirytowanym głosem- a teraz wybacz ale chyba miałam tu być sama?
-Jak wolisz- mówi Will, powoli wstaje, otrzepuje dżinsy i rusza do drzwi- ale pamiętaj że zawsze będę obok- mówi ze smutkiem w oczach i wychodzi.
-Masz czego chciałaś- myślę i wściekła na siebie, tę moją głupią "przypadłość", Willa czy cały świat sięgam po kamyk leżący obok i ciskam go w powietrze. Leci szybko ruchem półkolistym obracając się przy tym aż ląduje w małym stawku a raczej dużej kałuży przy ogrodzeniu.
                                                                           ***
Notka z rzędu tych, w których nie wiadomo o co chodzi. Wyjaśni się w kolejnej notce, która będzie o ile wena dopisze.

5 komentarzy:

  1. Cudowna, krótka, dynamiczna, nieco poplątana, tajemnicza. Cała ty ;3
    Jak widzę skorzystałaś, z tego stylu, którym już raz pisałaś notkę. Nieźle to wyszło, do takiej akcji pasuje idealnie. ;) Czyżby ta księga to było coś, co jest przyczyną tego wszystkiego? Zaciekawiłaś mnie c; W sumie to mam pewien pomysł...Ale muszę się nad tym jeszcze zastanowić. Szkoda mi jednak Willa. Chce jakoś pomóc Alisie,choć nie wie jak. Cieszy się widząc jej uśmiech, jednak robi coś, co sprawia, że znów wszystko się psuje i sypie na drobne kawałeczki, po czym słyszy od dziewczyny o którą cały czas się martwił, słowa niczym brzytwa, które przecięły powietrze. Choć może z drugiej strony Alisa nie robi tego specjalnie i po prostu inaczej nie umie, tak jak nazwałaś to "jej głupią przypadłośćią". Jego dobrą cechą jest jednak to, iż ma w sobie sporo cierpliwości. "Pamiętaj, że zawsze będę obok". To cudowne słowa, które jednak są wymawiane albo, gdy dana osoba ociera czyjeś łzy i szepcze jej do ucha albo w tym przypadku niestety, gdy jest to osoba, która zostaje odtrącona, jednak na koniec chce dać do zrozumienia, że jest przy niej. Można z tego wywnioskować, że Will wręcz chce, by mu się wyżaliła, by mógł ją choć odrobinę zrozumieć, czy też po prostu wysłuchać i przytulić, nie odpowiadając nic, jeśli dziewczyna nie chce słuchać i woli pobyć w ciszy. Na pewno ciężko jest przekazać uczucia drugiej osobie, a tym bardziej pokazać swoje słabości na światło dzienne, jednak mam nadzieję, że Alisa się przełamie, gdyż ciężko jest też trzymać to cały czas w sobie...Zaś jeśli nie wyrzucimy tego z siebie, później możemy "wyżywać się" na innych. Myślę, że po prostu Will nie może znieść juz tego tak nazwę "katowania się" Alisy. Oczywiście, to również nie jej wina, że ma problemy z mocą, jednak chciałabym, aby w nastepnych notkach Alisa się przełamała oraz byśmy mogli spodziewać się choć krótkiego romansiku ;3
    Wybacz, że tak poźno, jednak tym razem wyczerpująco odpowiedziałam, pani z polaka byłaby dumna ^^
    Miejmy nadzieję, że wena dopisze, bo nie moge sie doczekać kolejnej notki.
    P.S. - do innych - komentujcie notki! ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Teraz się jeszcze zastanowiłam...Co robi kamyk na dachu? :D Pardon, Pan Kamyczek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem na wieży leżą odłamki cegieł czy drobne kamyczki ;)

      Usuń
    2. Każdy kamyczek ma chociaż malutką historię :)

      Usuń
  3. Tajemnice!!!! Jak ja je kocham!! Wdech, wydech. No ja też muszę powdychać i powydychać, bo sie uduszę normalnie. Niech mi ktoś pomoże! Zaraz eksploduje! Tak! Precz z tabletkami! Powietrze lepsze! *kurteczka odbija mi* Smaczniejsze xD Drzwi trzeba naoliwić w wieży :O Amik nie ma co robić to się zgłosi do dyrki i to zrobi *biegnie do gabinetu*! A scena na balkonie *-* tak romantycznie. Tak niesamowicie. Po opisie okolicy miałam w myślach tylko "Zabiorę cie! Właśnie tam!". Kurcze no xD Normalne życie jest takie normalne.. ale fajne. Ale tak myślę. *tryb filozof on* Dla czarodzieja magia jest normalna, więc jego magiczne życie jest dla niego normalne?? Tak.. Wycofywanie się do tyłu zawsze jest niebezpieczne. Zawsze się o coś wywalisz. Wiem coś o tym. Amik wie wszystko. W końcu skradanie się w poduszkach na stopach po schodach jest dla niej na porządku dziennym xD Niezależne usta :O Też koszmar ludzkości. Nie chcesz tego mówić, ale mówisz. Znam ten ból. Mam tak teraz z pisaniem.. Chcesz coś normalnego człowieku napisać, a wychodzi na odwrót.. Dobra w tył zwrot to noci. Kamyki umiejo się teleportować :D Z ziemi na dach! A z dachów ludzie je zrzucajo! Opanuj się Amiś! *pac pac po głowie* Chce kolejną notkę! Kocham tajemnice, a rozwiązanie ich jeszcze bardziej! Wena nie dopisuje?! Pożyczę ci swoją! Mam od groma! *biegnę do cb*
    PS: Wybacz za ten dziwny koment, ale chyba mi kolacja zaszkodziła i mam za wiele pozytywnej energii w sobie xDD

    OdpowiedzUsuń