Pogadaj z nami :D

środa, 30 sierpnia 2000

Przykazanie trzecie.


Hańba to służyć przeokropnej wiedźmie,
lecz służyć kotek jednak musi. 
Skąd ów żyć dziewięć niby w świecie weźmie, 
Gdy łobuz wiejski, sznurkiem go wciąż dusi?

 Mimo, że pod patronatem światła zrodzona, opiewa ja jakiś mrok. Zimne oczy, jak słońce padające na gruby lód paraliżujący jezioro, spod gęstej obwódki, długich rzęs, błyszczą obojętnością. Pustką, jakby jak ta meduza z mitów, wzrokiem w kamień zamienić chciała. A z delikatnych ust, podkreślonych czerwienią szminki, miała paść jakaś klątwa w wzór tych rzucanych, jako ostatnia wola wiedźm na stosie palonych. Niewiadome skąd przyczepiła się do niej taka zła opinia. Nie wygląda wcale  tak groźnie. Szczupła, niziutka dziewczynka, a żeby śmieszniej w życiu było, mierząca zaledwie metr pięćdziesiąt pięć, a trochę więcej, gdy ubierze ulubione oficerki na koturnach. Przykład typowej "dech", to i z tyłu, nie wspominając już o przodzie. Fanka push - up, który i tak, jak mnożenie z zerem, daje całkowicie nic, a na każdy, chodź dyskretny żarcik z jej figury kończy się sprowadzeniem kataklizmu, przy którym siła wyższa ze swymi plagami egipskimi w zazdrości sczeźnie. A następnie chaos uczynniając, uśmiechnie się tylko, jakby przypominając, "że co złego to nie ona", niewinnie przy tym na palcu kręcąc kosmyk swych włosów. Czarnych i długich, aż za pas sięgających, co mimo wszystkiemu wcale dla niej nie jest upierdliwie. Zawsze ma je rozpuszczone, osobiście lękając się gumek. Naoglądając się kiedyś programów, w którym kobieta straciła większość włosów, właśnie przez takie związywanie ich, co dla niej scenariuszem jest makabrycznym, ceniąc je ponad wszystko.
 Do preferowanych rzeczy, które już charakterystyczne dla niej są, należy jej umiłowanie do kapeluszy. Im większych, tym lepszych. Koniecznie w czarnych barwach, tak by kolorystycznie pasowało do reszta ubioru. Tylko czasem od schematu odchodząc, sięga po krwawą czerwień lub brudny brąz. A to humor musi być i odpowiedni, i okazja.
 Czyżby coraz bardziej wiedźmę zaczęła ci przypominać? To uśmiechniesz się, gdy wspomnimy o jej zamiłowaniu, wręcz paranoicznym i chorym do kotów. Czy tych dużych, czy małych. Wszystkie uwielbi i najchętniej by przygarnęła, co niestety uczynić nie może, ze względu na pana Pate. Cudem jest, że pozwolił jej uchować jednego. Chodź teraz przyznać trzeba, że osobiście mężczyzna żałuje tego, pragnieniem utopienia go w kropielnicy paląc. Kot z niewiadomych powodów zyskał imię Pumpkin. Jest to zwykły - niezwykły dachowiec, o białym futrze, sporej tuszy i dużych, przenikliwych szkarłatnych ślepiach. Pan Pate uważa go za wcielenie biesa, podpisując mu spokrewnienie z El - Brooshem. No ale co ludzie potrafią wymyślić, nie tolerując drugiej istoty.
 Pytasz się o jej przemianę? O dziwo nie jest wcale powiązana z kotami, chodź niebywale to do niej pasowałoby. Przybierając wcielenie te zwierzęce staje się dużym ptakiem tkniętym melanizmem. Jest to postać czapli, ironicznie tej z gatunku białej.
 A jaka jest, gdy przejdzie transformacje według magii? I tu ponownie jej moc gryzie się z prezencją. Nie odnajdziesz w niej ani krzty światła. Staje się wtedy humanidalnym ptakiem, harpią tak zwaną. Ręce zanikają na rzecz potężnych, czarnych skrzydeł, a stopy poczynają wyglądać, jak u drapieżnego ptaka z ostro zakończymy i chwytliwymi szponami. Sylwetka się z lekka wydłuża. Z cała pewnością w tej postaci jest wyższa, jednak rozczarowując nawet podczas przemiany nacieszyć się biustem nie może. Chodź tak kiedyś na to liczyła.
 Oczy także ulegają zmianie. Źrenice i tęczówka zanikają. Pozostaje tylko puste bielmo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz