Pogadaj z nami :D

czwartek, 22 października 2015

All I am is a mess.

Lśniąca twarz księżyca była obiektem obserwacji wielu osób na całej kuli ziemskiej, wprawiając w zachwyt i zmuszając do przemyśleń na temat wszystkiego, a zarazem niczego, bo czymże byli mali, nieznaczni ludzie, w porównaniu do nieskończenie wielu gwiazd? Jestem nikim, pomyślał Sirius, a Smutek mu przytaknął.
- Jestem nikim - powtórzył Smutek, równie cicho i delikatnie, szeptem ledwie łaskoczącym szyję swojego partnera. - Ledwie cząstką wielości.
Pheles już nie odczuwał duszącego ucisku w okolicach serca, jakoby trwogi, gdy tamten bez problemu, jak i chęci, odczytywał jego myśli. Ze spokojem przyjmował go w swoim umyśle, mościł mu posłanie z ciepłych uczuć i kołysał do snu, za prośbą i potrzebą obustronną. Przy nim wszystko blakło, nie wydawało się tak nadzwyczajne, jak niegdyś, gdy kroczyli osobnymi ścieżkami i ledwo kolidowali, niechętnie, ale z jakąś tajemniczą przyjemnością tenże fakt odkrywali, czyniąc tracony czas wydarzeniami wartymi zapamiętania. Tymczasem aktualnie całego pragnął zagarnąć jedynie dla siebie, oddzielić od niszczycielskiej siły społeczeństwa i samego siebie, by mógł żyć i czerpać oddechy, gdy tylko zapragnie.
- Nie chcę cię zniszczyć - mówił Smutek, wtrącając tę uwagę po raz kolejny, usprawiedliwiając swoje złe podejście. - Byłaby to strata podwójna.
- Lub zysk - wtrącił Sirius, zataczając koło inaczej brzmiących, lecz nadal takich samych słów.
Obejmowani przez wiatr niewypowiedzianych zdań i uciekających prawd, po prostu trwali, nie chcąc zmieniać niczego, mimo konieczności, albowiem nic nie winno być wiecznie stałe. 
- Chaos jest konieczny, Syriuszu. Nie pragniemy zimna, a pomimo tego je akceptujemy. Podobnie z nieporządkiem. Przyjmij go, tak jak przyjąłeś mnie.
Mroźne krople uniósł następny podmuch powietrza, przez co nie zostały początkowo dostrzeżone, ale zaraz po tym już otarte. Ucałował Pheles blade lico Smutku, chcąc a, jak zwykle, nie mogąc, lub nie potrafiąc. Obawa przed rozstaniem utrzymywała go gorączkowo przy tym, sprawiając jedynie, iż wyrwanie go ze szczęścia zmieszanego z rozpaczą stało się zadaniem niemal niemożliwym, oczarowany magią realistycznego, choć nieco mdłego krajobrazu rozciągającego się przed nimi nie zamierzał się poddawać, ni ulegać czemuś tak nieistotnemu jak czas.
- Czas nie czeka na nikogo - skarcił go Smutek, choć wcale tego nie chciał, a jedynie unosząc się honorem i nieznaną dotąd szlachetnością, o którą nigdy by się nie posądził. Wyidealizowany, zgodzili się obaj, zdając sobie sprawę z tego ciosu. To nie było prawdą, tylko marzeniem, ot snem jednym z wielu.
I dlatego zbudził się wreszcie, uświadamiając sobie, iż ponownie zasnęli w podobnej pozycji, gdy jeden drugiemu książkę czytał, najwyraźniej nader nużącą i pozbawioną wybuchów oraz pięknych dam, w jakich gustował białowłosy Smutek. Leżeli obok siebie, dzięki czemu mieszały się oddechy dwóch współlokatorów, oświetlonych przez nikłe światło poranka, o tej porze roku wyjątkowo chłodnego i surowego, nijak zachęcającego do współpracy. Przebudzony prawie całkiem Remus spoglądał swymi nieodgadnionymi tęczówkami, uśmiechając się lekko, acz niepewnie, jakoby nie wiedział czy to sen, czy też jawa. Wrócił w takim stanie od dyrektorki, po rozmowie zapewne istotnej, ale przezeń zatajonej.
- Witamy księcia - wymruczał, drapiąc się po głowie, bardziej w zamyśleniu niż odruchu innego rodzaju.
Przybliżył się doń Sirius, nie zważając na zdrowy rozsądek i sennie jeszcze musnął jego wargi, powolnie, lecz zmysłowo czyniąc to ponownie, i jeszcze raz, aż uświadomił sobie, iż Smutek nie pozostał bierny. Jakby nadal we śnie, lecz jakoś prawdziwiej, rozpalając ogień w sercach bijących niewiarygodnie podobnym rytmem, czynili dotąd zakazane i dalekie od rzeczywistości, trzymając się przy tym za ręce, niejako stając się wreszcie, po tylu usilnych próbach, jednym i tym samym, choć nadal odrębnym, ignorując czas i gwiazdy, wszelakie istnienia i smutki swoje oraz innych, tylko oddając się chwili, naprzemiennie ocierając łzy, łzy radości, a z drugiej strony rozpaczy, bo destrukcyjnej działalności Smutku nie zdoła stłumić najpiękniejsze uczucie.
Ja wiem że nikt tego nie czyta, ale żeby być fair z samą sobą zamierzam to kończyć, so.
Hejty zbędne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz