Pogadaj z nami :D

niedziela, 8 listopada 2015

Gdzie płacz i zniszczenie, lament i wieczne cierpienie...

Śmierć! Krew! Rozpacz! Zniszczenie!
Ból! Strach! I wieczne cierpienie!
Lament! Łkanie! To ciągłe czekanie!
Samotność! Szaleństwo! Nastroju wahanie!
Śmiech! Ciemność! Ognia płomienie!
Tym właśnie jest moje istnienie!
|| Jakim to przekleństwem cię naznaczyli ci, którzy cię podobno tak bardzo kochali ||
Imię? Moje imię? Czy ja w ogóle mam imię? Muszę mieć jakieś imię. Prawda? Muszę! Wszyscy mają imiona. Psy, koty, chomiki, nawet szczury. Ktoś je im daje. A ja... Jak mam na imię? Kto mi je dał?
Nie... Nie mogę... Nie mogę sobie przypomnieć. Nie potrafię. Auuu... Przestań. Głowa pęka. Ale ona gdzieś tam jest. Na końcu języka. Ja chce je poznać. Chcę pamiętać. Auuu.... Ale to tak boli.
Ktoś krzyczy. EREN! Czemu krzyczy? Do mnie? Tak mam na imię? Eren.

|| Jaką krzywdę ci uczynili ci, którzy cię na ten świat wydali... ||
Nie męcz. Przestań. Proszę. NAZWISKO! Masz imię. Czego chcesz więcej?! Ja nie wiem. Nie wiem. Nie powiedzieli mi. Nic nie powiedzieli. Ale nazwisko jest ważne. Wiem to. Nie wiem skąd, ale wiem. Ja... Chce mieć nazwisko, ale go nie pamiętam.
Katsu. Ładnie brzmi. Czemu nie. Podoba mi się. Zwycięzca. Jestem zwycięzcą.

|| Kim jesteś dla ludzkiego ścierwa rodu... ||
Potwór. Bestia. Patrzą na mnie. Widzę strach w ich oczach. Boję się mnie. Hahahahahahaha... Boją się dziecka. Są tacy słabi. Wszyscy są słabi i żałośni. Tak łatwo ich wykorzystać. A ja to wiem. Doskonale. Myślą, że nic nie rozumiem, ale się mylą. Boją się mnie. Strach to potęga. Ja będę ich panem.
 
|| Ile wiosen widziało, twoje oczy płaczące... ||
Czas...  Czas płynie nieprzerwanie. Nic ani nikt go nie zatrzyma. A ja stoję w miejscu. Leżę sam w ciemnym kącie. Ale go to nie obchodzi. Obojętnie przechodzi obok mnie, kradnąc mi kolejną chwilę, której nigdy mi nie odda. Nienawidzi mnie. Robi mi na złość. Biegnie...Biegnie, kiedy chcę, żeby stanął. Zwalnia, kiedy chcę, żeby przyśpieszył.
Osiemnaście. Osiemnaście mówią. Dużo mówią. Za dużo. Nie rozumiem. Osiemnaście. Osiemnaście. Mówią to tak jakoś dziwnie. Nie podoba mi się to. Nie lubię tej liczby.

|| Jaki to dzień przeklęty, krwią twoją kalendarz naznaczył... ||
Jest między tym wszystkim. DWA. Dwie cyfry. Data. JEDEN! Jeden i trzy. Marzec. Pierwszy marca. Śpiewałem wtedy "Sto lat!". Ktoś dmuchał świeczki. Ale to nie byłem ja. Nie... To nie to. To nie moje. To kogoś innego.
Głowa wciąż boli. Ale jest coś jeszcze. Data. Nowa. Inna. Marzec. Znowu ten miesiąc. Coś z nim jest. Coś... Tam też jest jedynka. Jeden. Dwadzieścia jeden. Dwudziesty pierwszy marca. "Sto lat!". Znowu śpiewam, ale już nie sam. NIE! Wciąż śpiewam JA!!! Kiedy zaśpiewają w końcu dla MNIE?!
Śnieg. Zima. Styczeń. Dwa. Dwie dwójki. Dwudziesty drugi stycznia. Jej uśmiech, nieco inny niż zwykle. I "Sto lat!". Ale ja już nie śpiewam. To moje "Sto lat!". To dla mnie!

|| Czyje marne dzieło, do twych ramion ciągnie... ||
Tu jest tak ciemno i zimno. Pusto. Jestem  sam. Zawsze jestem sam. Nie chcę być sam. Boję się. Ciemność mnie otacza. Pełźnie do mnie, chce mnie pożreć. Dotyka mnie, głaszcze po policzku. Nie... Ciemność to ONA, a ONA jest dobra. ONA mnie kocha. Nie skrzywdzi mnie. Ale ONA jest taka zimna. Jak wszystko tutaj.
Ona też tu kiedyś była. Ze mną. Ona była ciepła. Ciepła Królowa Lodu. Gdzie jest teraz? Zostawiła mnie? Już mnie nie chce? Dlaczego? Przecież byłem dla niej dobry. Oddałem jej wszystko co miałem.
Ale już jej nie ma. Jestem tylko ja i ONA. Ale JEJ nie da się kochać. Tylko, czy mi to przeszkadza? Czy ja naprawdę chcę kochać? Czy ktoś chce kochać mnie?

|| Z bram raju, czy z piekieł czeluści, wypełzła twa marna dusz... ||
Kim ja jestem? Eren Katsu. NIE! Kim ja jestem? Kim naprawdę jestem? Skąd się to wziąłem? Co ja tu robię? Czego pragnie moja dusza? Czy ja mam duszę? Tyle pytań... Chce wiedzieć. Chce znać odpowiedzi. Błagam niech ktoś mnie stąd zabierze. Od tej niepewności. Odpowiedz na moje pytania. Pomóżcie znaleźć prawdę. Co z nią zrobiliście?... Zabiliście. Kłamstwami. Oszustwami. Bólem. Cierpieniem. Zapłacicie za to. Wszyscy kiedyś zapłacimy. Ludzkie ścierwo...
NIECH TO PRZESTANIE BOLEĆ!!!

|| Kto cię wyklął, płodząc w miłości szaleństwie... ||
Nie ma tu nikogo. Nie ma do kogo się odezwać. Nigdy nie usłyszę już tego stanowczego głębokiego głosu, wołającego moje imię. Nigdy już nie poczuję tych delikatnych ramion, czule mnie przytulających.
Niech ktoś na mnie krzyknie! Niech zgani i da karę! Niech ktoś mnie przytuli! Pocieszy i da całusa!
TATO!!! MAMO!!! Gdzie jesteście?! Gdzie, kiedy was potrzebuję? Tutaj jestem! Eren! To ja, wasz syn. Pamiętacie mnie? Bo ja was tak.
Tatusiu! Proszę... Jeszcze jedną bajkę. Już ostatnią. Przestanę jej dokuczać! Będę wynosił śmieci! Obiecuję! Tylko przyjdź po mnie. Proszę...
Mamusiu! Błagam... Jeszcze jedna kołysanka. Już ostania. Przestanę grymasić przy jedzeniu! Będę sprzątać po sobie! Obiecuję! Tylko weź mnie ze sobą. Błagam...
Nie ma was. Nie ma jej. Nie ma nikogo. Jestem sam.

|| Czym cię obdarował, ten co scenariusz twój w szaleństwie pisał... ||
Ogień to ciepło. Ogień to życie. Poczuj go. Ten płomień płonący w naszych sercach. Łączący nas ze sobą i doprowadzający do szaleństwa
Ogień to zniszczenie. Ogień to śmierć. Poczuj go. Ten pożar palący nasze ciała. Raniący nas i zadający tyle cierpienia.
Jest jeszcze ONA. Piękna i silna, krocząca wśród tych płonących zgliszczy. Trzyma mnie w swoim uścisku. Gasi ogień w moim sercu, zapuszczając w nim własne korzenie. Wciąga mnie coraz głębiej w mrok. Miesza mnie z ciemnością, czekając aż sam się nią stanę. Ale ja nie potrafię powiedzieć nie. Bo wtedy mnie zostawi. Zostanę sam. Nie chcę być sam.

|| Czy wszystko, co żeś umiłował, omija cię z obrzydzeniem... ||
Ogień! Płonie! Szaleje! Rozrasta się! Ach... To gorąco. Ciepło i płomień ogniska. Wspólnego ogniska. Nad nami ciemne niebo. Tyle pięknych gwiazd. Księżyc śledzi nasz każdy krok. A my jesteśmy tacy szczęśliwi. Razem. Gram i śpiewam z tobą. Szarpię strunę za struną, wpatrzony w ciebie jak w obrazek. Ach... I to ciepło. Ciepło i słodycz. Ukochana czekolada. Twój piękny zapach i ciepło twego ciała. Ginie we dwoje złączeni w mroku. Ale oni i tak nas kiedyś znajdą. Już tu są...

|| Czy wszystko, co cię odrzuca, lgnie co ciebie jak ćma do światła... ||
Ludzie... Ci wszyscy ludzi w mundurach. Nie lubię ich. Zawsze wszystko niszczą. Oni mnie nienawidzą. Gonią mnie. Chcą mnie złapać. Nie... Oni już to zrobili. Mają mnie. Hahahahahah... Ale to za mało. Oni chcą więcej. Oni są jak wygłodzone hieny... Żerują... Muszą żerować, by przeżyć.
Ale to nie ich nienawidzę najbardziej. To budzie we mnie jeszcze większe obrzydzenie. Nienawidzę tego. Ciągle wraca. Ciągle mnie męczy. Marchewki, marchewki, marchewki... AAAAAAAAAAAA!!!
One chcą mi coś powiedzieć. Za każdym razem w moich koszmarach. Jest ich tak dużo. Nienawidzę ich. Nienawidzę, bo znają prawdę, ale nie chcą mi jej zdradzić. Ukrywają ją. Zabierzcie je!

|| Czym tak naprawdę, odznacza się twój byt istnienia... ||
Nie jestem chory! Dobrze się czuję. Psychicznie? Jak ktoś kto przeżył to co ja może być przy zdrowych zmysłach?
Nie wiem kim jestem. Czym byłem I jak skończę. Ale wszystko jest ze mną w porządku! Cholera jasna, to wy jesteście chory! Chorzy żyjecie w tym popierdzielonym świecie, tarzając się we własnym gównie. Nie będę taki jak wy! Nie dam się temu światu!
Uśmiecham się czule. Patrzę spokojnie. Nocą spać nie mogę, przez koszmary dręczony. Przytulam. Chronię. Opieką otaczam. Zła od dobra odróżnić potrafię, chodź świat sprawiedliwość ma jakąś spaczoną. Często się śmieję, nie zawsze z jakiegoś konkretnego powodu. Nie jestem nieśmiały, chodź lekko w sobie zamknięty. Nie zawsze tak było. To oni do tego doprowadzili. ALE JA SIĘ ZMIENIĘ! Tylko mnie nie zostawiaj! Nienawidzę samotności... Uratuj mnie... Zabierz do domu... Pokaż wchód słońca...
Wciąż tu leżę...
Sam...
Umieram...
Postawcie brzozowy krzyż na jego mogile. Pod wierzbą płaczącą zakopcie go. Niech robaki przeżrą  jego marne ciało. Niech świat wymaże z pamięci jego istnienia. Niech pozwoli odejść dziecku, które sam zabił! Niech nie robi z niego potwora. Nie chcemy być potworem. Nie będę potworem.
To się już stało...
Spojrzenie zimne. Dłonie zaciśnięte. Rany krwawiące. Serce puste. Dziecięce łzy. Głośny płacz. Wieczne cierpienie. Aspołeczna postawa. Ciepłe ramiona. Delikatny głos. Pełne oddanie. Uczucia zamknięte.
To w końcu czym ja jestem?

|| Czyje ręce to cudo stworzyły, by je następnie w ofierze złożono... ||
Popatrz na mnie. PATRZ MÓWIĘ! Co widzisz? Powiedz, że jestem piękny. POWIEDZ TO! WYKRZYCZ CAŁEMU ŚWIATU! Co cię tak naprawdę we mnie obrzydza? Martwy wzrok, niemal białych tęczówek? Chorobliwie blada twarz? Może kolekcja moich blizn? No chodź. Spójrz. Czyż nie są one piękne? Równe i nierówne. Długie i krótkie. Głębokie i płytkie. Poszarpane i gładkie. Od noża, szkła, drutu, postrzału i czegoś tam jeszcze. Czyż nie są idealne? Ty też je z czasem pokochasz. Może potrzebujesz po prostu zachęty. Dam ci taką jedną, czy dwie.
Przestań się otrząść jak osika! Nie jestem potworem! Jestem taki jak ty. Dwie ręce. Dwie nogi. Dwoje oczu. Dwoje uszu. Wykrzywione w panicznym uśmiechu usta. Kruczoczarne włosy. Co ze mną jest nie tak?Przecież mam serce tak jak ty. Przynajmniej kiedyś tak było.
Może brak mi muskuł. Może brak ciała. Wystające kości, które wyglądają, jakby zaraz miały przebić się przez anemiczną skórę. Ale za to góruję nad tobą. Wzrostem i mocą.
Więc spójrz raz jeszcze i powiedz mi, że jestem piękny.

|| W którym akcie, pożegnasz się z cierpieniem, przed wielkim finałem czy wraz z zakończeniem... ||
Krzyczmy wszyscy! Krzyczmy razem! Pokażcie mi swoje cierpienie. Wysłuchaj Matko lamentów swych dzieci! Posłuchaj jak płaczą z win twych Synów i Córek! Zbawmy się wszyscy! Zabijajmy wzajemnie!
Giń gnido! Morderco mej Matki!
Umieraj ścierwo! Kacie mego Ojca!
Zdechnij z głodu! Gwałcicielu mej Siostry!
Spłoń żywcem! Prześladowco mego Brata!
Mordujcie się wszyscy! Tańczcie wśród trupów! Kąpcie się w krwi swych ofiar! Radujcie się zgnilizną! Wciągajcie stęchliznę swych ciał! A ja będę patrzył. Uciekał przed światem. Będę wolny. Będą znów z moją Matką. Będę biegł razem z nią...
Sam...
Ojcze... Rzuciłeś mi ze swych niebios anioła młodego. Bez skrzydeł to to jeszcze. Nikt je latać nie nauczył. Ojcze czemu ją tak wcześnie do piekła cisnąłeś?! Czemu raj jej odebrałeś?! Czym sobie u ciebie zawiniła?! Czym zgrzeszyła ta istota czysta i nieskalana?!
CZYM SOBIE NA NIĄ ZASŁUŻYŁEM?!
Mój stróżu! Mój aniele! Stój przy mnie. O poranku i wieczorze. Nocą i za dnia. Kochaj mnie i nienawidź. Pragnij i brzydź się mną. Wspomagaj. Ratuj. Wylecz pożerającą mnie chorobę. Zabierz samotność. Zabierz cierpienie. Zabierz...
To ciebie zabrali...
A mnie zostawili...
Przybyli ze zbawieniem moim. Czuję jak wżera mi się ono w moją pierś. Serce mi krwawi, ale wciąż bije. Nie chce stanąć. Nie chce się zatrzymać.
Wszystko jest przeciwko mnie...

|| Kto pragnął cieniem być twego cienia... ||
Nie chcę być sam. Nie chcę. Boję się być sam. Samotność to moja największa słabość. Chcę mieć kogoś. Chcę mieć przyjaciela. Ale to za mało. Chcieć nie wystarczy. Oni też muszą chcieć. Ale nie chcą. Boją się. Uciekają. NIE JESTEM POTWOREM! TO ONI SĄ POTWORAMI! LUDZIE SĄ BESTIAMI! Wszystko co chodzi, oddycha i żyje. Nie chcą mnie tu. Nienawidzę ich za to. Dlatego jestem sam. Jestem dla nich zły, bo mnie nie chcą. Nikt mnie nie chce, bo jestem zły.

|| Czyż nie piękniejsze twe drugie wcielenie... ||
Krzyczą. Wrzeszczą. Odganiają kijami. Obrzucają kamieniami. Dlaczego? Przecież nic im nie zrobiłem. Chcę tylko jeść. Jestem głodny. A oni mają jedzenie. Błagam o jedzenie, a oni krzyczą. WILK! WILK! WILK! Nie zrobię im krzywdy. Dlaczego nie mogą tego zrozumieć? Tylko znów strzelają. Uszy mnie od tego bolą. Głowa pęka. Coś ciepłego i lepkiego spływa po czarnej sierści. A oni dalej krzyczą.
UCIEKAJ! Krzyczy Eren. Ale ja jestem wilkiem. Ja chcę jeść. Ja chcę mięsa, a oni je mają. Pachnął tak ładnie. Więcej lepkiej cieczy. Więcej jedzenia. Więcej dla wilka. UCIEKAJ! Jeżeli Eren się nie zamknie to jego też zjemy.
|| Kogo będzie skrywać ta maska urody, gdy skrzydeł mu nie doczepię... ||
Spójrz czy nie jestem teraz piękny i wspaniały? Świat stoi przede mną otworem. Mogę mieć wszystko czego zapragnie moje przeżarte mrokiem serce. Jestem najpotężniejszy na świecie! Nikt nie może się ze mną równać! Każdego pokonam! Każdego zabiję! Nikt nie stanie mi na drodze! Cóż, że przestałem przypominać człowieka? W środku już dawno przestałem nim być. Przecież oni też nie są już ludźmi. Nikt nie jest. Ludzi nie ma. To gatunek wymarły. Dlatego tylko udają, że się mnie boją. Tak naprawdę zachwycają się moją boskością. Długie, kruczoczarne włosy, delikatnie lśnią w promieniach księżyca. Potężne czarne skrzydła, które mogą mnie ponieść na koniec świata. Zabiorą mnie do lepszego świata. Pokażą drogę do raju. I tylko pióra za sobą zostawię. Nawet te rogi wyglądają pięknie. Ostre jak brzytwa pazury. Długi niczym u lwa ogon.
Jestem panem! Jestem władcą! Jestem zwycięzcą! Jestem bogiem!
Jestem potworem...


*W dużym skrócie*
Imię: Eren
Nazwisko: Katsu
Wiek: 18 lat
Data urodzenia: 22 stycznia
Płeć: mężczyzna
Moc: ciemność i ogień
Partnerka: brak
Pochodzenie: nieznane
Rodzina: brak
Lubi: noc, ogień, gwiazdy, księżyc, gra na gitarze, muzyka, czekolada
Nie lubi: mundurowi, marchewki, ciemność
Charakter: schizofrenikpotrójna osobowość: starszy brat, małe dziecko i morderca
Wygląd: czarne włosy, jasne niemal białe oczy, 178 cm, 59 kg, wychudzony, z wieloma bliznami



Historia: do 7. roku życia - brak informacji
                   7 - 8 lat - życie pod postacią wilka
                   8 lat - spotkanie Koroshio Tenshi
                   8 - 18 lat - wspólne życie na ulicy
                  18 lat - feralny wypadek; szpital;                          areszt
Towarzysz: brak
Przemiana w zwierzę: czarny wilk
Przemiana według magii: demon

GG: 49895022

Jestem otwarta na krytykę co do tego, powiedzmy sobie szczerze, dziwnego i nieco beznadziejnego KP. Nie pytajcie mnie co brałam kiedy to pisałam. Nie pamiętam. Ale chyba czas odnowić kontakty z dilerem. Może wena powróci.
Ps. Poszukuję ochotnika, wolontariusza, dobrej duszyczki chętnej pełnić rolę jego opiekuna i mentora. No to kto pokaże mu szkołę?

4 komentarze:

  1. To on żyje?!
    *jebs dodane w tle pioruny na tle klimatycznej muzyki*
    Khem. Wybacz musiałam. Cofając się w przeszłość. Dawno. Tak jeszcze dalej. Byłam pewna, że on zginął. No, bo to on nie? Na pewno on. Tamten Eren, ten też Eren.
    Khem, khem. *again* A przynajmniej taki szok mi towarzyszył, widząc jak jego kp pojawiło się w roboczych. Nie powiem długo kazałaś nam czekać. Jednak w końcu się doczekaliśmy, więc Maciej może zakasać rękawy i napisać komentarz. Od razu uprzedzam, aby nie wyszukiwać w nim sensu, gdyż pisany jest na komórce, nie wspominając, że mnie trochę czas goni. Ale grzech nie skomentować.
    Zwłaszcza, że tyle się czekało.
    Zaczynając – wow. Jeśli pragnęłaś oddać to, co siedzi w umyśle szaleńca – gratuluje – udało się. Wpierw zbytnio nie mogłam ogarnąć czy wyszukać podstawowych informacji. Jednak im bardziej się wczytywałam tym to było jaśniejsze, jednak nadal ciemne. Nie wiem, co ty kombinujesz. Aż chce się powiedzieć „Erenek, zjedz snikersa”, ale się boje, że mnie pogryzie.
    Ogólnie to jestem pod wrażeniem. Jeszcze raz wow. I co najważniejsze chce więcej Erenka. Chce zobaczyć to zamieszanie, jakie on wprowadzi. More and more, please.
    A jeśli zechciałabyś trafić na mojego Kasa, ewentualnie Nancy, byłabym zaszczycona. C:
    *Matko, jeszcze raz wybacz za tą składnie, ale tak jest pisać będąc nabuzowaną i zalataną ;w; *

    OdpowiedzUsuń
  2. Jego mroczna aura przenika moje ciało, sprawiając, że dostaję dreszczy.
    Jego historia napawa mnie przerażeniem.
    Jego ciemne, gęste włosy... Ach, i te oczy! Czyż to nie cudowne dziecię? Zamknięte w czterech ścianach, na cztery spusty. Czy dręczą go cudowne sny ciemności? O czym śni? Czy śni o wolności? A może czuje się wolny? Bo w końcu...
    "Nawet w zniewolonym ciele, myśl jest wolna". - Sofokles

    Rima tez się zgłasza na ochotnika :D Choć pewnie Kas bardziej pasuje do tej roli xD
    Powiem na zakończenie jedno: Cudowne. *W*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wpadłam tu już wcześniej, ale jakoś nie mogłam się zdobyć na komentarz. W sumie teraz też nie mogę, ale jednak uznała, iż zasługujesz na okrągłą trójeczkę, bo widać, że karta została dobrze zaplanowana.
    Nie przepadam za tekstem pisanym w pierwszej osobie, w szczególności wtedy, gdy wyraża on głównie myśli. Pewnie dlatego w swojej karcie napisałam to tak beznadziejnie.' Jestem ewidentnym zwolennikiem wykwintnych słów i starodawnej składni, wielu pięknych i zmuszających do refleksji porównań, ale wiem też, że każdy posiada odmienny styl i chyba to jest najpiękniejsze w RPG. Tyle umiejętności można zdobyć, bytując z innymi ludźmi. To jedno z najlepszych przedstawień różnych osobowości, drzemiących w jednym ciele i za to ogromne plusy. Tekst wyjustowany, co mnie niezmiernie cieszy (nie żebym jakoś w tym uczestniczyła, nienienie), zdjęć trochę za dużo, ale rozumiem tę skłonność, bo mi samej cholernie trudno powstrzymać się przed zdjęciotokiem. Parę błędów na pewno było, bo tego się uniknąć nie da. Jedynie czerwona czcionka nieczytelna wziąwszy pod uwagę aktualny kolor tła postów, sama musiałam dokonać zmian w kartach. Jednakże wziąwszy pod uwagę całokształt karty - wypada ona naprawdę dobrze i marzę o tym, że faktycznie kiedyś coś razem napiszemy, bo tak mówimy już od paru niezłych miesięcy ii nadal nic.

    OdpowiedzUsuń
  4. 20 year-old Quality Control Specialist Glennie Govan, hailing from Beamsville enjoys watching movies like Comanche Territory (Territorio comanche) and Handball. Took a trip to Historic Town of Grand-Bassam and drives a Legacy. pomocne strony

    OdpowiedzUsuń