Pogadaj z nami :D

piątek, 5 lutego 2016

Igrzyska ciastek cz.I

- Ja ci powiadam Shizen. Dzisiaj to cię utopię w zlewie i przeczyszczę rury przy okazji. - Siedziałam jak na gwoździach szykując pięknie groźną przemowę na mojego pupila, który dziś został w domu. Tak to sobie zaplanował co?
Ten mały gad już sobie nagrabił w ciągu kilku minut lekcji. Coś przeczuwałam, że maczał pazury przy mojej pracy i nie przeliczyłam się. Szkoda tylko, że teraz w błyskawicznym tempie mogę stać się pośmiewiskiem całej szkoły. Plotki roznoszą się dość szybko, zwłaszcza te o wyzwaniach miłosnych lub pobiciach. Młodzież jest lepsza momentami w takim gadaniu nawet od moherów, które same w sobie za mistrzów uchodzą. Puściłabym jego wybryki płazem, ale tym razem nie odpuszczę. Znosiłam jego dowcipy, ale to inny poziom. Na pewno nie zna mnie, aż tak dobrze, skoro podejrzewa, że się w kimś kocham. I jeszcze tak bezczelnie napisać to na prezentacji, a wiedział, że dziś zabieram ją do szkoły! O nie. Dzisiaj zginie i zostanie spawarką, tata mówił, że zamierza kupić. Gdy tylko zadzwonił ostatni dzwonek, pozwalającym niewolnikom pójść do domów, wyszłam ze szkoły jako pierwsza.
Biegiem ruszyłam do domu, nie mając zamiaru się zatrzymać nawet, gdy złapie mnie zadyszka, a moje nogi będą plątać się, jak w jakimś powalonym tańcu. Muszę najpierw zabić imitację latającej jaszczurki, która mieszka w moim pokoju. Potem odpocznę i pocieszę życiem. Rodzona matka i ta przybrana, czyli ja, potem co lada chwila nastanie nie rozpozna tego diabełka w małym ciele. A on sam niech już płacze nad swym losem.
Ledwo się powstrzymałam, by drzwi wejściowych nie otworzyć z buta i z głośnych ich trzepnięciem znalazłam się w domu. Pod nosem szepcząc klątwy i inne czary, ściągnęłam kurtkę oraz buty, pierwsze powiesiłam na wieszaku. Rzuciłam torbę na kanapę w salonie. Nie zwróciłabym uwagi na jęk, jaki się wtedy rozniósł po pokoju, gdybym nie dostała w ramię jednym z podręczników.
- Wybacz Pav, wyjaśnimy tę sprawę później. - prychnęłam do brata, którego czupryna pojawiła się nad oparciem mebla.
- Co się stało? - spytał i śmiesznie przekrzywił głowę.
- Mój pupilek, jak nie będzie miał sprawiedliwego wyjaśnienia, zostanie dziś bezdomny. Chyba, że chciałbyś może jakąś ozdóbkę ze smoczej skóry? Etui na telefon albo coś? - Zatrzymałam się na chwilę na schodach.
- Raju. Moja siostra właśnie przestała być pacyfistką. Dobrze się czujesz? - Jego oczy przypominały teraz spodki.
- Doskonale! A pacyfistką nigdy nie byłam!
Tupiąc odpowiednio głośno, kroczyłam do swojego pokoju. Niech Shizen wie, że śmierć w mojej osobie nadchodzi. Z kopa otworzyłam wrota do mojego królestwa i stanęłam na jego środku. Panował tu idealny porządek. Czyli dokładnie tak jak pokój pozostawiłam. Widać smok nie postanowił zmajstrować niczego więcej. I bardzo dobrze
- Chodź kochany smoczku. Pani wróciła.- zaszczebiotałam.- I zaraz urwie ci łeb - dodałam już ciszej.
Nie odpowiedział spryciula jeden, więc po kolei zaczęłam badać jego ulubione kryjówki. Okno było zamknięte, więc na pewno nie uciekł zresztą na tak głupi pomysł by nie wpadł. Uważnie obejrzałam puste legowisko wyraźnie opuszczone w pośpiechu. Pod moim łóżkiem prócz dawno zagubionego zeszytu z matmy o ile dobrze pamiętam i kurzu również nic więcej nie było. Skoro tak to pod materacem nie ma co szukać. Skierowałam wzrok na biurko skąd doszedł mnie mały hałas. Cmoknęłam głośno i powoli skierowałam się w odpowiednim kierunku.
- Chodź do pańci kochany smoczku. No chodź nie karz się szukać. - kontynuowałam małe śpiewki i uderzyłam dłonią w blat biurka.
- Zbijesz mnie jak wyjdę. - usłyszałam w myślach i zacisnęłam wargi.
- No jakbyś mi nie tykał papierów to bym cię na zbiła! Po cholerę to ruszałeś?! - Jego ogon mignął mi za jedną z książek, więc prędko go złapałam. - Mam cię!
Wyciągnęłam gadzinę z jej kryjówki dalej trzymając ją za ogon. Smok od razu zaczął wierzgać, jednak wzmocniłam uścisk i wspomogłam drugą ręką, która złapała za skrzydła, by nie wpadł na pomysł o lataniu pod sufitem. Usiadłam spokojnie na łóżku i jeszcze chwilkę z miną zabójcy wpatrywałam się w nieporadne próby ucieczki mojego znienawidzonego obecnie pupila.
- No… - mruknęłam i spojrzałam na niego wyczekująco. - Co masz na swoje wytłumaczenie?
- O co ci chodzi? - Smok przestał się szarpać i zerknął na mnie jak na wariatkę.
- Nie udawaj, że nie wiesz! Co to za wyznania miłosne! Od jutra to chyba bez maski się do szkoły nie będę wybierać!
- Aaa! To! A przyznam, nudziło mi się. Chciałem nauczyć się pisać. - Shizen uśmiechnął się i pokiwał łbem.
- I nie mogłeś o kartkę poprosić! - prychnęłam.
- Pytałem! Kazałaś mi wziąć kartki biurka! A tylko to tam leżało to pomyślałem, że mogę.
- Przepraszam, ale czytać umiesz i chyba byś się kapnął, że to do szkoły. A nawet jeślibyś nie wiedział to poszedłbyś do szkoły. Za co się mściłeś? -
- Wiesz jest wiele rzeczy, za które mógłbym się mścić. Formalnie to się dziwię, że jeszcze cię nie zostawiłem. 
- Bo bez mojej pomocy byś sobie nie poradził - oznajmiłam spokojnie, a smok wytknął język.
- Poradziłbym sobie - stwierdził pewnie, a ja posadziłam go na swoich kolanach i klasnęłam.
- Tak, na pewno. Robimy w takim razie zakład? Przez najbliższe trzy dni musisz sobie sam radzić ze wszystkim. Zdobywanie jedzenia itp. Zakład skończy się za trzy dni o godzinie 24 chyba, że wcześniej poprosisz mnie o pomoc.- Uśmiechnęłam się szeroko.
- Dobra, ale nie możesz też mi niczego utrudniać - odpowiedział Shizen bez zastanowienia. - Jaka stawka? 
- Oddawanie deseru przez dwa tygodnie. - Moje słowa zawisły nad nami jak fatum.
Oboje uwielbialiśmy ciastka, które mój tata codziennie przywoził z cukierni. Oczywiście każdego dnia przywoził inne. Mogłabym sama chodzić do tego ciastkowego raju, ale nie dość, że to po drugiej stronie miasta, to jeszcze nie mam takiego majątku, by dzień w dzień kilogram słodkości kupować. Dlatego codziennie wyczekiwaliśmy tej chwili po obiedzie, gdy to można było porwać kilka ciastek z talerza jako deser i zjeść je w zaciszu pokoju. Żadne z nas tak łatwo nie odda takiej okazji.
- Przegrasz - powiedział po chwili Shi i wyciągnął łapę. - Za trzy dni będziesz płakać, że nie tkniesz ciastek przez tydzień.
- No chyba ty - odparłam hardo i uścisnęłam lekko łapę.
Shizen wrócił do swoich zajęć, znaczy się spania, a ja zasiadłam przy biurku. Na pewno wymięknie podczas pierwszego dnia. W końcu nie uczyłam go jak zdobywać jedzenie, tylko zawsze sama mu przynosiłam, gdy mnie poprosił. Ohoho straci te pyszne ciastka nie ma co, ale ja zyskam. Jeśli jednak uda mu się przeżyć pierwszy dzień, a i drugi będzie szedł gładko to wprowadzę w życie plan "B". Nie będzie się spodziewał i nie będzie mógł mnie oskarżyć, że się angażowałam w przeszkadzanie. Zlustrowałam kątem oka leniuchujące stworzenie i skupiłam się na książkach. Grę o ciastka czas zacząć.

CDN

3 komentarze:

  1. Rozważmy plusy i minusy posiadania smoka.
    Gadowate są genialne. I to niezależnie czy pełzają, czy dreptają, czy latają. Jak urośnie na pewno będzie świetnym grzejnikiem *bojlerem raczej* miłą poduszką i środkiem transportu, przy którym Sebixy mogą się schować z tymi swoimi bmw, srly. Jednak także pochłania więcej ciasteczek niż Maciej, podczas gorszych dni. Jest trudny w ułożeniu i w przeciwieństwie do urażonego kota, nie naszcza ci do butów, tylko splunie jakąś złośliwą uwagą. Lub po prostu będzie miał taki głupi pomysł, by uczyć się pisać na papierach, tych właśnie istotnych i potrzebnych. Przypadek?
    Nie mogę się już doczekać tego pojedynku. Ah, czy mała gadzinka sobie poradzi? Czy przetrwa próbę? A jeśli nie, to jak przetrwa to zwycięstwo talia Amiś? Czy pójdzie w cycki? Oh, wątpię. ;>
    Happy Hunger Games!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie rozwaliłaś mnie prostym komentarzem xD
      No tak gadowate to nieprzewidywalne stworzenia. Są trudniejsze do odczytania niż kobieta, gdy ma okres :v Uważaj na Wieśka, bo i tobie się zbuntuje i kto wie co zmajstruje (pisać się nie nauczy, ale kto wie co wymyśli).
      Na razie mi się trzy części łącznie z tą zapowiadają, ale kto wie ile wyjdzie :v Mała gadzinka sprytna jest kto wie, ale ma to po właścicielce, więc szanse wyrównane.

      Happy Hunger(Cookie) Games!

      Usuń
  2. Ja to myślę, że Shizen się zegnie. Kobieta twardsza zawsze jest xDD Szczególnie jak okres ma, wtedy to zrobi wszystko dla słodyczy *chyba*
    Znaczy można też ignorować to co mówię, powinnam dawno spać i baranki liczyć.
    Ja czekam z niecierpliwoscią na dalsze losy! Jestem ciekawa co wykombinujesz i jak ten zakład się skończy ;>
    A może to Nemi wygra i dostanie ciastka?

    OdpowiedzUsuń