Pogadaj z nami :D

piątek, 3 stycznia 2014

Sekrety cienia

Dziewczyna pisnęła. Z zaskoczenia "ktoś" oblał ją wodą. Spojrzała złowrogo na Jacka.
-Osz ty! To ja ci życie ratuję, a ty we mnie wodą?! - szybko odwdzięczyła się pięknym za nadobne. 
Pokazał śnieżnobiałe zęby w szerokim uśmiechu.
-Osz ja! - zaśmiał się, po czym drugi raz dostał wodą tym razem w twarz.
-Ejże no!  Niegrzeczna dziewczynka. - rozejrzał się. Byli na środku ulicy...Na szczęście nie było nikogo w pobliżu. -Może przestańmy?
-Teraz, jak o tym mówisz...-Rima poczuła jak po jej ciele przechodzi mocny zimny dreszcz. Jakby nagły mróz? Spojrzała w górę. Z nieba zaczęły padać płatki śniegu. Dziewczyna wpatrywała się w nie niczym zahipnotyzowana. 
-Śnieg pada, śnieg pada, śnieg pada...! - zatańczył wokół dziewczyny z trudem powstrzymując się od zmiany i wzbicia się w powietrze.
-To już drugi śnieg. Może tym razem zostanie na dłużej...-wyszeptała
-...Drugi? A nie pierwszy?
-Nie... pierwszy spadł parę minut po północy w moje urodziny. Jednak nie przetrwał do ranka. 
-Niemożliwe. Poczułbym...
-Padał, pamiętam dokładnie...chociaż była to zaledwie garstka malutkich śnieżynek...
-Chwila...Kiedy miałaś urodziny?!- Spojrzał na nią zbity z tropu. 
-25 listopad...Nie przejmuj się i tak ich nie wyprawiam.-uśmiechnęła się delikatnie. 
-Sto lat! Sto lat!... 
Zaśmiała się. Nie obchodziła urodzin od... No właśnie od kiedy? Pięciu lat? Kto jeszcze pamięta, ten wie. 
-Daruj sobie Jack, nie obchodziłam urodzin od ok. pięciu lat.
-No to pora by je wyprawić!
-Były już dawno, a jeśli tak bardzo chcesz to wyprawię może za rok.
-W ten weekend. -Prychnął cicho, jednak Rima tego nie usłyszała.
-Chodźmy już...Bo inaczej się nie powstrzymam i znów się przemienię na oczach wszystkich ludzi. -szepnęła.
- Hm... Kto pierwszy do twojego domu ten lepszy! - Zanim dokończył, już pobiegł przed siebie.
-Osz ty!-krzyknęła i szybko pobiegła za nim śmiejąc się z niego. Jako jedyny umiał ją tak łatwo rozśmieszyć. Był osobą, która byłą dla niej wszystkim. Tym który jako pierwszy ją zauważył, a także tym który uświadomił jej jak świat może być wspaniały. Oczywiście nie powiedziałaby mu tego wszystkiego. Wypominałby jej to przez cały czas...a poza tym zauważyła, że nie lubi zbytnio rozmawiać o uczuciach. Ważne, że potrafi je okazywać.
Jack czekał na nią chwilę przy jej domu.
-Wygrałeś. -powiedziała zasapana brunetka.
-Brak kondycji widzę.
-Za to u ciebie jej za dużo.
-Oj tam.
-Chcesz wejść? Nikogo dziś nie ma w domu, więc możemy spokojnie porozmawiać na strychu.
-Hm...Na pewno?- puścił jej perskie oko. Ona zaś zlekceważyła to i obróciła się na pięcie.
-Nie chcesz to nie, twoja strata.- powiedziała i wyciągnęła klucze aby otworzyć drzwi.
Uśmiechnął się szeroko. Tylko czekał na ta okazje. Jej boczki tak wołały o meczenie... Taaak, Jack lubił męczyć każdego łaskotkami...
-Ej, przestań!!!-pisnęła ze śmiechu. Co jak co, ale jej reakcja na łaskotki były jej najgorszym punktem. Była na nie wręcz uczulona.
- Co, kiedy, jak, dlaczego?
-Proo-szeee przeeestań mnieee łaskotaaaać!- ledwo wydusiła z siebie.
Zaśmiał się głośno, ale spełnił jej prośbę. - Jak dotąd... jesteś najwrażliwszą na łaskotki z osób, które znam.
-Jak dotąd jesteś pierwszym który odkrył mój słaby punkt .
-Żartujesz co nie? -zapytał, lecz ona tylko uśmiechnęła się nieznacznie.
-O ja cie...
-No co?
-Nie, nic nic.
-Dobra wchodź do środka za nim się rozmyślę.- zaśmiała się.
Przewrócił oczami i przesunął palce po jej boczku wchodząc jako pierwszy do domku.
Dziewczyna zamknęła drzwi i weszła za Jackiem na strych. Przekręciła odpowiednio wskazówki zegara i po chwili ukazała się im stara biblioteka.
-To...Co robimy?
-Hm...Szukamy czarów wodnych?
-Jeśli się nie mylę to trzeba szukać na górnych półkach.- oznajmiła i przesunęła drabinkę przylegającą do regału, a po chwili weszła na nią.
-Tylko nie spadnij!- ostrzegł ją Jack
-Czy kiedykolwiek mi się to zdarzyło?
-Nie, ponieważ Cię złapałem, pamiętasz?-uśmiechnął się
-...Tak...pamiętam...-mruknęła nieco skrępowana.
- Śnieżna Księżniczka wpada w ramiona Władcy Zimy-zażartował
-Lepiej się rozejrzyj za czymś pomocnym.-pokręciła głową. "Śnieżna Księżniczka"- zaśmiała się w myślach.
-Hm...za kijem?
-Jakim kijem?
-Em...nieważne.
-Musi tu coś być...Te książki były już tu wieki temu!
Zmienił się momentalnie i lewitując w powietrzu, czytał tytuły na okładkach. A było wiele interesujących.
Rima walnęła się w głowę.
-I po co ja całe życie korzystam z drabiny?!
- Nie mam pojęcia?
-. . . -przemieniła się i po chwili tak samo lewitowała w powietrzu, choć ciężko było jej się skupić na dwóch rzeczach na raz: szukaniu książki i utrzymywaniu braku grawitacji. Jackowi było łatwiej, bo zawsze to robił, jak musiał po coś sięgnąć wysoko. Nagle brunetka poczuła w swojej głowie mocny ból. Upadła na ziemię. Chłopak odwrócił się i po chwili był przy niej.
-Rima, co się dzieje?!
Ojojoj, już was strach ogarnia?
-Czego chcesz?!-warknął Jack- Zostaw ją w spokoju!
Nie, nie, nie, moje dzieciaczki.
-Wal się g********!
-Jack...To nic...przejdzie...-wyjąkała
Hm... Jej błąd, ze wysłała w ciebie swoja energie. Teraz mam dostęp także do niej...
-Wtedy o tym nie myślałam...Poza tym nie żałuję niczego.
Jasne, jasne, idiotko...
-Nie nazywaj mnie idiotką!-wstała nagle na równe nogi mimo pewnego bólu. Nienawidziła szczerze jeśli ktoś się tak o niej wypowiadał, albo o jej bliskich.
Idiotka, idiotka, idiotka...
-Podły manipulator, bez jakiegokolwiek rozumu! No bo skoro nas dręczysz to znaczy że jesteśmy ci do czegoś potrzebni, a to z kolei znaczy ze sam nie umiesz sobie poradzić!
Tratatata...
-Już nie wiesz co powiedzieć, hę? Chcesz nas zniszczyć od środka byśmy tobie ulegli. Taki jest twój plan?
Chce po prostu was denerwować. No i chce mojego chłopczyka...
-On nie jest twój.-zerknęła na Jacka który z zaciekawieniem przysłuchiwał się wymianą zdań.
Jest, jest, maleńka...
- Tsa... Myślisz, ze jestem rzeczą? Nie.
-Skoro znasz już nas...To może się przedstawisz?
Jestem Cieniem. I tak Jackuś będzie mój. Mój ciemny chłopiec...
-Co masz na myśli ciemny?-spojrzała znacząco na Jacka
- Skąd ja mam niby wiedzieć?
Nie kłam... Doskonale wiesz...
-Jack, o czym on mówi?
Jako ze siedział na podłodze, przyciągnął nogi do siebie i oparł głowę o kolana. Zacisnął dłonie w pięści, chowając głowę w rekach. Rima przysiadła się do niego.
-Wiesz, że nie musisz mieć przede mną tajemnic? Zaakceptuję cię takim jakim jesteś, bez względu na wszystko inne.- powiedziała, lecz on nadal milczał.
-...Ale wiedz też, że nie będę naciskać...-westchnęła i wstała.
- Wielu krewnych z mojej rodziny straciło nad sobą kontrole.
-Jak to?W jaki sposób?
- Z powodu swojej magii.
-...Czy...tobie też to grozi?-zapytała z wahaniem
- Nie wiem... Chociaż sądząc po słowach Cienia, prawdopodobnie tak.
-Więc się myli.
- Nie, może się nie mylić.
-I co z tego? Każdy może zmienić swój los i przyszłość.
Cienie pokolenia. Mówi ci coś?
Nagle oczy dziewczyny się rozszerzyły.
-...Czyli ta legenda jest prawdą...-wyszeptała.

Był kiedyś chłopiec, który chciał władzy. Jako ze był zbyt slaby magicznie, poszedł do potężnej czarodziejki przeznaczenia. Czarownica miała pewien sekret, który ciążył jej ogromnie. Była to klątwa, nazywana klątwą pokolenia. Słysząc prośbę chłopca, wpadła na pomysł. Otóż poprosiła go, aby zdobył dla niej pewna roślinkę, dzięki której mogłaby skierować złą magie na niego. Problem w tym, ze nie mogła dotknąć kwiatka. Chłopiec tak bardzo chciał mieć większą moc, że jak najszybciej zdobył owy kwiat ciemności.
Dwie noce przygotowywała eliksir, od zmierzchu do świtu. Światło dnia tylko zniszczyłoby jej starania. W tajemnicy przed dzieckiem wlała do mikstury piec kropel czarnej krwi przepełnionej klątwa pokolenia. Trzeciego dnia podarowała chłopcu gotowy napój. W ciszy obserwowała, jak jej dzieło jest szybko wypijane.
- To ci da większa moc, ale tez i niebezpieczna klątwę pokolenia. Twoje dzieci będą skazane ciemnością, tak samo jak ty.
Głos miała zimny i przepełniony groza. Jej oczy patrzyły beznamiętnie na ofiarę. Ale dzięki temu była wolna od klątwy, która psuła jej życie. Niektórzy wpadali w ciemność, tracili kontrole nad sobą i moc ich ogarniała w całości. Teraz brzemię te będą nosić potomkowie młodzieńca. Ich rodzina nazywała się...

-Nikt nie wiedział jak nazywała się ich rodzina, gdyż wyrwano kawałek kartki...
-Teraz już wiesz.- powiedział nie patrząc jej w oczy.
Tak...Cienie pokolenia rodziny Overland Frost...
-Ale...To niemożliwe...
- Nie ma rzeczy niemożliwych - rzucił oschle.
-Pokonamy tę klątwę.
- Nie uda się.
-Przecież sam powiedziałeś, że nie ma rzeczy niemożliwych.
- Chodziło mi o to, ze możliwe, ze jesteśmy zaklęci, ale niemożliwe jest, żeby ja usunąć.
-Nawet jeśli to rzeczywiście jest niemożliwe...To nie zostawię ciebie. Będziemy walczyć z tym razem.
Chyba jednak nieco za późno, malutka. Klątwa zaczęła go ogarniać, odkąd posiadł blizny pokolenia... które ma już dobry szmat czasu.
- Dwa lata - mruknął beznamiętnie.
-Na nic nie jest za późno! To niesprawiedliwe, że wszystkie pokolenia muszą płacić dług jednej osoby. A ty mi coś obiecałeś!-zwróciła się do Jacka jednak była odwrócona. Nie chciała by widział jak łzy powoli zaczynają jej się gromadzić w kącikach oczu. -Obiecałeś mi, że mnie nigdy nie opuścisz.
Westchnął ciężko.
- Myślisz, że nie walczę z tym?
-Ja...naprawdę nie chcę cię stracić.-szepnęła.
-Staram się tyle, ile mogę. Ale...Kiedyś...-odwrócił wzrok.
Brunetka wiedziała, że jest to dla niego trudne. Bez zbędnych myśli szybko wyczarowała lodową różdżkę, odwróciła się  i znów wycelowała swoją energię w Jacka. Skoro kiedyś musiało się to w końcu stać, to nie będzie z tym sam.
Odparł gładkim ruchem jej magie. Spojrzał na nią uważnie.
- Nie chce więcej, Rimo. Proszę cie...
Wstał z ziemi i podszedł do niej. Spojrzał głęboko w jej oczy, wzdychając cicho.
- Musisz kiedyś przestać przychodzić każdemu z pomocą.-Po tych słowach mocno ją przytulił do siebie.
Amory, amory, amory, wszędzie głupie amory...
-Oh cicho siedź!- ofuknęła go.
Będę głośno.
-Super...-mruknęła. Głupawy, denerwujący cień.- pomyślała
Hm... wiesz, że słyszę twoje myśli?
- . . . CO?!- krzyknęła oburzona
Mrrr... Lubię to...
- Odwal się od moich myśli!
Nie, nie, nie, idioteczko...
- ...milutki, grzeczny, MAŁY cień.
Cieszę się, że masz o mnie takie pozytywne zdanie.
- . . . zgiń marnie
Nie mogę zginąć, jestem niematerialnym bytem.
- Szkoda.
Hm... kochasz Jacka? Mimo że króciutko go znasz? 
- Tak - odpowiedziała pewnie.
Możesz mówić w myślach. Głos nie jest konieczny. 
Kocham go.
Nie, nie kochasz go. Jesteś nim zainteresowana.
Kocham go. Nie ważne co mówisz. Nie wyobrażam sobie bez niego życia...Ja...Zrobię wszystko by być razem z nim. 
Nie, nie zrobisz.
Wątpisz w to?
Nie. Ja to wiem.
Jesteś tylko niematerialnym bytem. Nie wiesz tego jak mocno można kochać. 
Wiem, jak to jest. Nie zapominaj, jestem z Overland od czasu przekazania klątwy.
Lecz nie znasz mnie, tak dobrze jak myślisz. Nie cofam swoich słów. Kocham go i mogłabym dużo poświęcić, dla niego. 
Nawet jeśli cię zdradzi?
Zdrada boli... Jeśli się kocha szczerze, ale tak. 
Zdrada cię zniszczy, dziecinko.
To ja zniszczę ciebie.
Tyle pokoleń przeżyłem, więc taka idiotka mnie nie zniszczy. 
Twój czas dobiegnie końca.
Te bajki to możesz opowiadać małym dzieciom.
Kiedyś przegrasz. Każda klątwa ma swoją słabość.
Nie przegram.
Poza tym... o co chodzi ci z tą zdradą? 
Dowiesz się później...
Teraz to ty mówisz jak w jakiejś bajce...Mam się bać? 
Zastanów się. Czy będziesz się bała czy nie, to zależy już od ciebie... 
Nie ufam tobie. Ufam Jackowi... Nie zasiewaj strachu tam gdzie go nie ma. 
Nikomu nie możesz ufać.
Dlaczego?
Pomyśl...
Nic nie odpowiedziała.
- Jack... ufasz mi?
- Skąd takie pytanie? - Spojrzał na nią zaskoczony.
- To nic...Nie ważne. Moja mama niedługo przyjdzie z pracy. Lepiej aby nie zobaczyła nas na strychu...wiesz może się dopytywać.
- Szkoda, tyle ciekawych tytułów...
- Heh, szkoda, że nie mogę ci skopiować całej biblioteczki.
- No szkoda...
- Ale zawsze jest jutro. Mamy czas.
- Mhm.
~♥~
W końcu ta notka skończona. Tak, tak znowu amory, amory, amory... :D

3 komentarze:

  1. Ajajaj, głupi cień! Nie dajcie mu się! Nie możecie! D:
    Poza tym notka super :3 Bardzo jestem ciekawa, jak wybrniecie z tych kłopotów i jak Wasze losy potoczą się dalej :)

    ~Keyli~

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka! Długa ale szybko się czyta ;) U wkurzający cień. Na odległość też go słyszysz? No i ciekawa historia się kroi. Czy wielka miłość dwojga nastolatków przezwycięży mroczną klątwę? No mam nadzieję że szybko się o tym dowiemy ;) Czekam na dalsze notki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No problem w tym, że on właściwie we mnie i Jacku siedzi. Jakby cały czas jest w nas >.< I słyszy moje myśli O.O

      Usuń