Pogadaj z nami :D

środa, 8 października 2014

Życie namalowane barwami

Westchnąłem ciężko, przejeżdżając sobie ręką po twarzy i czochrając przy tym włosy. Kątem oka zerknąłem na okrągły zegar wiszący na ścianie, który mówił dokładnie, że w tym momencie ma zadzwonić dzwonek. Co się jednak stało? Nie zadzwonił.... Na dodatek spóźniał się już o pół minuty, a to stanowczo za dużo. 
- No, moi drodzy, dzisiejszą lekcję możemy uznać za skończoną - rzekł nauczyciel, klaskając w dłonie i spoglądając po nas. - Widzimy się w następnym tygodniu mam rozumieć. 
Pędzę, lecę, nogi łamię. Mogę iść? 
- Dziękuję wam za przybycie dzisiaj i mam nadzieję, że nauczyliście się czegoś nowego. 
Przykro mi, ale nie. 
- I jesz... - psor nie zdążył dokończyć, gdyż właśnie w tym momencie rozległ się głuchy odgłos dzwonka. W duchu zacząłem skakać jak małe, ucieszone dziecko, jednak na zewnątrz spokojny i opanowany, jak zwykle nie zwracający uwagi na ludzi - wyszedłem z klasy.
Już od dobrej półtorej godziny siedziałam pod drzwiami sali gimnastycznej, gdzie właśnie odbywały się zajęcia magii ognia. Chociaż nie wiem czy można było to nazwać siedzeniem. Czekając aż Naoki skończy zajęcia i wyjdzie z sali robiłam wszystko, tylko nie siedziałam. Wypróbowałam każdą dogodną mi pozę zaczynając od kucania, a kończąc na leżeniu. Żadna jednak nie przypadła mi do gustu tak bardzo jak zwisanie do góry nogami z parapetu jednego z małych okienek, umieszczonego dwa metry nad podłogą.
Wreszcie zadzwonił upragniony dzwonek, którego tak długo oczekiwałam. Szczęśliwa, że w końcu zobaczę się z Naoki'm - choć dwie lekcję wcześniej odprowadziłam go pod tą salę - już miałam zeskoczyć z parapetu, kiedy na korytarz wybiegł cały tabun uczniów, pędzących do domu. Za pewne zostałabym zgnieciona, gdyby nie fakt, że znajdowałam się poza zasięgiem całej hałastry.
- Cześć Naoki! - zawołałam do wychodzącego z sali bruneta próbując przekrzyczeć tłum, który powoli zaczął się rozrzedzać.
- Hm? - stanąłem na chwilę w miejscu, przepuszczając gnających przed siebie na oślep ludzi, po czym rozejrzałem się uważnie, gdy usłyszałem znajomy mi głos krzyczący moje imię. Od razu w oczy rzuciła mi się zwisająca do góry nogami z parapetu białowłosa, która próbowała przekrzyczeć tłum. Uśmiechnąłem się pod nosem i podszedłem do Koroshio. 
- Witam, piękna.
Zarumieniłam się lekko słysząc jego powitanie. Po chwili szybko zsunęłam się z parapetu, z kocią gracją lądując obok chłopaka. Starałam się zamaskować rumieńce włosami, ale jak na złość nie chciały tak jak zwykle opaść mi na twarz. Zrezygnowana, cicho westchnęłam pod nosem i podeszłam do chłopaka, po czym zarzuciłam mu ręce na szyję.
- Tęskniłam, wiesz? - powiedziałam po chwili, patrząc w jego tak bardzo oryginalne, niebieskie i złote oczy - Jak było na treningu?
- Naprawdę? - mruknąłem, po czym objąłem białowłosą w talii i cmoknąłem w nosek, spoglądając na jej buźkę oblaną rumieńcem. - Twój Sir Raven również się stęsknił. A na treningu? Jakoś było. W sumie niczego nowego się nie nauczyłem, ale przynajmniej odświeżyłem umiejętności... No i nareszcie po lekcjach.
Jeszcze bardziej się zarumieniłam. Wciąż nie mogłam się do tego wszystkiego przyzwyczaić. Musiałam w końcu się opanować, bo jeżeli dalej by tak było, to w końcu zostałabym różowa jak świnka. Zdecydowanie nie odpowiadała mi taka perspektywa.
- Naprawdę. - powiedziałam zabierając z jego szyi ręce - Skoro już po lekcjach i oboje mamy jako tako wolne, to może pójdziemy gdzieś...na spacer? - zapytałam wsuwając rękę w jego dłoń i delikatnie ją ściskając.
- Pomysł dobry. W końcu wiosna, trzeba zacząć niedługo szukać oznak lata - uśmiechnąłem się lekko i splotłem swoją dłoń z dłonią Koroshio. - Więc gdzie na spacer? Hm? - spytałem, spoglądając na białowłosą i jakby czekając na odpowiedź.
- Co powiesz nad jezioro? Całkiem niedaleko szkoły jest bardzo ładna polana ze zbiornikiem wodnym. - powiedziałam z uśmiechem na twarzy - Pomoczymy sobie nogi i w ogóle, a jeżeli będzie dla ciebie wystarczająca ciepła, to może też popływamy. - dodałam idąc w stronę wyjścia ze szkoły i delikatnie ciągnąc chłopaka za sobą.
- Mhm - kiwnąłem głową i uśmiechnąłem się do Koroshio. Pomysł z jeziorem wydawał się całkiem niezły. Zwłaszcza, że zaczynało robić się naprawdę ciepło i nie warto zmarnować takiej okazji. W końcu trzeba wyrwać się gdzieś od czasu do czasu. Zwłaszcza po ostatnich wydarzeniach. 
- Więc wybrana opcja z jeziorem.
- Świetnie. To chodź.Szybko. - powiedziałam wychodząc na dzieciniec. - Albo nie. Wiesz co? Założę się, że biegam szybciej niż ty. Kto pierwszy nad jeziorem. Uwaga! Gotowi! Start! - krzyknęłam, wyrywając rękę z uścisku chłopaka i sprintem zaczęłam biec w stronę lasu.
Nim zdążyłem zorientować się o co chodzi, Kor wyrwała się z mojego uścisku i pobiegła czym prędzej przed siebie. Uśmiechnąłem się pod nosem i pokręciłem głową. 
- Nie tak łatwo - mruknąłem, sam zrywając się do biegu i pognałem w ślad za dziewczyną, po drodze omijając przeszkody takie jak krzaki, czy zwalone pnie.
- Możesz się już poddać. I tak nigdy mnie nie dogonisz. No... Chyba, że na mecie. - zawołałam do chłopaka, śmiejąc się pod nosem. - Do zobaczenia na miejscu. - dodałam i pognałam jeszcze szybciej.
- To się okażę! - krzyknąłem, przeskakując przez zwaloną kłodę i śmiejąc się jednocześnie pod nosem. Takie bieganie jest lepsze od lekcji wuefu. Przynajmniej robi się coś nie na przymus.
Z impetem wpadłam na polanę skąpaną w promieniach słońca, z trudem wyhamowując przed jeziorem.
- Pierwsza! Pierwsza! Wygrałam! - wołałam szczęśliwa, skacząc do góry - Wygra... - zamilkłam widząc siedzącego pod drzewem chłopaka - Co?! Jak...?! Jak ty...?! Tutaj?! - pytałam zdezorientowana, patrząc w stronę, z której powinien dopiero co wybiec brunet.
Widząc zdezorientowanie Koroshio, oraz jej zdziwioną minę, uśmiechnąłem się lekko pod nosem, po czym wstałem i podszedłem do niej. 
- Magia - mruknąłem.
- Co?! EJ! Tak nie wolno. Nie wolno używać magii. To nie fair! - krzyknęłam w stronę bruneta tupiąc nogą - NIE FAIR! NIE FAIR! NIE FAIR! - wrzeszczałam nie przestając tupać. - Oszust!
- Może trochę... - mruknąłem. - Jeśli chcesz, nauczę cię tej sztuczki. Nie jest trudna, a ułatwia życie. Poza tym... Wywaliłem się pod drodze - przyznałem w końcu, wzruszając śmiesznie ramionami i podchodząc w stronę wody.
- Bez łaski. Jakbym używała magii, to już dawno pływałabym w jeziorze czekając na ciebie. - warknęłam do niego, wystawiając mu język - To, że się wywaliłeś, to nie zmienia faktu, iż oszukiwałeś. - dodałam i naburmuszona skrzyżowałam ręce na piersi.
- Wybacz, księżniczko. Następnym razem będziemy grać fair - obiecałem, po czym uśmiechnąłem się lekko. Nagle jednak chcąc odwrócić się do tyłu, moja noga zsunęła się z śliskiego podłoża, a ja sam wylądowałem w wodzie. Na początku dość wolno doszło do mnie to, co się stało i gdzie ja się znajduje, jednak jak najszybciej wynurzyłem się na powierzchnię i odrzuciłem mokre włosy z twarzy.
Słysząc plusk wody natychmiast odwróciłam się do tyłu, patrząc w miejsce, gdzie powinien stać Naoki. Szkoda tylko, że już go tam nie było. Z przerażeniem otworzyłam szeroko oczy.
Nie wiedząc kiedy klęczałam już nad taflą wody, histerycznie wołając chłopaka po imieniu. Miałam wrażenie deja vu. Szybko powróciły do mnie wspomnienia wypadku z naszego ostatniego wypadu nad jezioro. Czułam jak serce mi zamiera ze strachu, a w oczach zbierając się łzy.
- Nao... - Nie zdążyłam dokończyć wołać, kiedy nagle z wody wynurzył się brunet. Przez chwilę patrzyłam na niego jak sparaliżowana, czując jak moje policzki robią się mokre. Byłam na niego wściekła, ale jednocześnie czułam ogromną ulgę, że nic mu się nie stało.
- IDIOTO! Co ty sobie do cholery myślałeś?! Wiesz jak mnie przestraszyłeś?!
- Spokojnie - powiedziałem, unosząc się na powierzchni. - Nic mi nie jest - zapewniłem białowłosą, po czym uśmiechnąłem się delikatnie. - Mówiłem, że nigdy cię nie opuszczę. Dlaczego miałbym skłamać? Poza ty... Woda jest ciepła.
- Grrr...
Warknęłam przez do niego przez zęby i bezceremonialnie zanurzyłam jego głowę pod wodą, chwilę wcześniej otarłszy łzy z twarzy.
- To sobie tam posiedź, skoro ci tam tak dobrze. - dodałam i poszłam w stronę lasu.
Byłam zła. Nie wiedziałam tylko na kogo bardziej. Na niego, że mnie tak przestraszył, czy na siebie, że pozwoliłam sobie na taką chwilę słabości. Zdecydowanie za bardzo uchyliłam mur, zbytnio się angażując.
Po chwili wynurzyłem głowę z wody, znów odrzucając włosy z oczu, abym cokolwiek mógł ujrzeć. Przez spadające kropelki wody zobaczyłem postać białowłosej, która szybkim krokiem oddalała się ode mnie w stronę lasu.
- Kor, czekaj! - krzyknąłem za nią, po chwili wychodząc z wody.
Zatrzymałam się w pół kroku. Niechętnie odchyliłam głowę do tyłu, patrząc na Naoki'ego spode łba.
- Co? - warknęłam, mrożąc wzrokiem.
- Nie chciałem cię urazić - powiedziałem, czując na sobie jej lodowate spojrzenie. - Jeśli chcesz pobyć sama, zrozumiem to.
Wzruszyłam tylko ramionami z powrotem zwracając głowę w stronę lasu.
- Nie da się mnie tak łatwo urazić. - mruknęłam pod nosem idąc dalej wydeptaną w trawie ścieżką - Rób co chcesz.
Musiałam to przyznać. Jestem specyficznym człowiekiem. Nawet więcej. Jestem po prostu nienormalna. Nie potrafię zbytnio okazywać swoich uczuć innym. Rzadko mówię głośno to co myślę i czuję. Dawno temu uznałam, że lepiej tego nie robić, bo przez to się tylko cierpi. Łatwiej było udawać, nosić maskę i wznosić wciąż nowe mury. Po prostu być obojętnym na wszystko.
Dlatego nie mogłam dać mu po sobie poznać jak bardzo się o niego martwię. Jak bardzo chciałam, żeby za mną poszedł. Żeby mnie naprawdę mnie nigdy nie zostawiał, szczególnie teraz.
- Mhm... - mruknąłem pod nosem, po czym nadal ociekając wodą, ruszyłem za dziewczyną. Mogło to wyglądać dość dziwnie, jak szedłem tak za nią w odległości paru metrów. Nie chciałem jednak, aby była sama, a co gorsza coś jej się stało. Wiedziałem, że umie dać sobie radę sama, jednak sam fakt, że była sama...
Kątem oka zerknęłam za siebie. Wciąż za mną szedł, co naprawdę mnie zdziwiło. Zwykle ludzie po prostu dawali sobie spokój i mnie zostawiali samą. Tego samego oczekiwałam od niego. Planu B niestety nie miałam.
Zatrzymałam się pomiędzy drzewami, spuszczając do dołu głowę.
- Czemu za mną idziesz? - zapytałam po chwili milczenia.
- Bynajmniej nie z kaprysu "bo mi się nudzi". Nie mam zamiaru zostawiać cię samej, księżniczko. W końcu kiedyś coś ci obiecałem. Poza tym, oboje wybraliśmy się na spacer, a nie ja sam - odparłem, stając na chwilę w miejscu.
Odwróciłam się w stronę chłopaka, od góry do dołu lustrując go wzrokiem.
- Dziwny jesteś. - powiedziałam po chwili - A przynajmniej inny. Wszyscy na twoim miejscu po prostu mnie zostawiali, bojąc się co zrobię lub bo po prostu mieli to gdzieś.
- Skoro dziwny, to inny od reszty. Skoro reszta by tak zrobiła, ja tego nie zrobię. Nie zostawiam tak po prostu... - odparłem.
Przez kilka minut z szokiem patrzyłam się na stojącego kilka minut ode mnie chłopaka, zastanawiając się czym sobie na niego zasłużyłam. Po chwili opuściłam głowę do dołu, chowając twarz we włosach. Zaśmiałam się cicho pod nosem z własnej głupoty, uśmiechając się przy tym trochę jak psychopatka.
Nagle rzuciłam się przed siebie biegiem, zmierzając prosto na Naoki'ego. Kiedy byłam już wystarczająco blisko bruneta, złapała go mocno za rękę i nie przestając biec, pociągnęłam go w stronę jeziora.
Kiedy znaleźliśmy się nad stawem, skoczyłam do wody wciąż trzymając za rękę chłopaka.
Zaskoczony poczułem na swojej ręce mocny uścisk dłoni Koroshio, która nie mówiąc nic więcej - pociągnęła mnie za sobą. Sam nie zdążyłem zareagować, ani odezwać się słowem, gdy dziewczyna wraz ze mną wskoczyła do jeziora. 
Po chwili wynurzyłem się na powierzchnię i odgarnąłem z irytacją włosy z twarzy, swój wzrok przenosząc na białowłosą.
- Tak się bawisz? - mruknąłem, przez chwilę przybierając kamienny wyraz twarzy. Szybko znikł on jednak, zastąpiony szatańskim uśmieszkiem, gdy zacząłem chlapać ją wodą.
Odgarnęłam mokrą grzywki z oczu.
- Jesteś tego pewien? - zapytałam poważnym głosem, wciąż się jednak do niego śmiejąc - Oj nie wiesz chyba z kim zadzierasz.
Nie zapomniałam jeszcze tego wyścigu, który przegrałam, bo chłopak użył magii. Ja też umiałam oszukiwać, a znajdowaliśmy się teraz w moim żywiole.
Używając swojego talentu, podniosłam do góry większą ilość wody i zatrzymałam ją nad głową chłopaka.
- To co... Jesteś pewien?
Spojrzałem się na Koroshio, oraz jej poważną minę, która na nic dobrego nie wskazywała. W net poczułem jak na moją głowę zaczynają skapywać pojedyncze, małe krople wody. Nie musiałem spoglądać w górę, aby wiedzieć, co jest grane.
- Jestem pewien - powiedziałem, chcąc zachować poważny wyraz twarzy.
Znów mnie zaskoczył odpowiedzią. Chyba nigdy nie przestanie tego robić. Ale to właśnie mi się w nim między innymi podobało. Że był nieprzewidywalny tak samo jak ja.
- Jesteś dziwny. - mruknęłam zrzucając na niego dwa litry wody - Ale za to cię kocham. - powiedziałam podpływając do niego bliżej i całując go w mokry policzek.
Uśmiechnąłem się pod nosem, czując złożony na moim policzku mokry pocałunek.
- Jeśli to nagroda za coś, to muszę dla takich nagród robić więcej - powiedziałem, odgarniając kosmyk włosów z oka.
- To nie jest nagroda. Tylko ostrzeżenie. - mruknęłam i znów zanurzyłam głowę chłopaka pod wodą, chichocząc przy tym pod nosem.
Pokręciłem tylko głową, po chwili zanurzając się trochę głębiej pod wodę, aby być poza zasięgiem dłoni Koroshio. Popłynąłem za białowłosą, po czym wynurzyłem się z wody, będąc dokładnie za nią i ochlapałem falą H2O.
- Grrr... - warknęłam do niego, próbując ogarnąć włosy - Mogłeś mnie chociaż ostrzec.
Podpłynęłam do niego bliżej nurkując tuż przed nim. Chowając się przed chłopakiem popłynęłam za niego cicho wynurzając się na powierzchnię. Chwilę później siedziałam już na plecach bruneta, próbując wspiąć się na jego barki.
Nie spodziewając się żadnego "ataku" ze strony Koroshio, w chwilę potem poczułem jak coś wspina mi się po plecach, a potem na barki. Zaśmiałem się, uśmiechając pod nosem, po czym dotknąłem stopami wystającego z podłoża kamienia i stanąłem na nim. Musiałem jednak przyznać, że była strasznie lekka, a ja praktycznie nie czułem na sobie jej ciężaru.
- Nie wierć się tak, bo zaraz spadnę. - powiedziałam, kiedy w końcu z triumfem na twarzy, wygodnie usadowiłam się na chłopaku - To jak ty teraz wrócisz do domu? Kas nie wpuści cię takiego mokrego. - powiedziałam mu cicho do ucha, lekko się uśmiechając.
W końcu stanąłem sobie wygodnie i mogłem pozwolić wygodnie usadowić się Koroshio, żeby nie spadła z powrotem do wody.
- Tak myślisz? - mruknąłem, wzdychając cicho. - Czyli nie mam gdzie się podziać teraz?...
- No niestety nie. - westchnęłam teatralnie, nachylając się do niego - No chyba, że będę tak litościwa i pozwolę ci wrócić do szkoły. - szepnęłam mu do ucha, mierzwiąc mu przy tym włosy.
- Mhm - mruknąłem pod nosem. - Więc litościwa pani, pozwolisz mi wrócić do szkoły? - spytałem, wychodząc na brzeg.
- Uhm... No niech no się zastanowię... Nie wiem czy zasłużyłeś. - przekomarzałam się z nim, mocniej chwytając się jego koszulki - No dobrze. Ale będzie trzeba uważać na Kobrę. Nie jestem pewna, czy jest świadoma, że czasami miewam gości.
- Uważać na Kobre mówisz... - W mig przekręciłem Kor tak, że teraz leżała w moim ramionach. - Jakoś sobie z nią poradzimy - cmoknąłem białowłosą w nosek, przypominając sobie siostrzenice dyrektorki. Miałem tylko cichą nadzieję, że ta mała już dawno o mnie zapomniała.
- Uhm.. Co ty wyprawiasz? - zapytałam zdziwiona. Początkowo mu się wyrywała, próbując zejść z jego rąk, jednak w końcu dałam za wygraną, kiedy poczułam przelotny całus w nos. Zrezygnowana podciągnęłam się wyżej i objęłam go ramieniem za szyję, wtulając się w jego - wciąż mokry - tors.
***
Po jakimś czasie udało nam się dotrzeć do szkoły, gdzie następnie wdrapaliśmy się na samą górę do pokoju Koroshio. Na szczęście nie spotkaliśmy na swojej drodze Kobry, co nie oznacza, że nie spotkamy jej w późniejszym czasie. Ona może być wszędzie. Dowiedziałem się o tym ostatnio wraz z Kasene, gdy niespodziewanie nawiedziła nasze mieszkanie.
- E to... Rozgość się czy coś...
Raczej nie byłam przyzwyczajona do gości w "swoim" pokoju, co zresztą było widać na pierwszy rzut oka. Jedyną osobą, która mnie tu odwiedziła była Shina, ale wtedy i tak panował większy porządek. W tej chwili pomieszczenie wyglądało jak po przejściu trąby powietrznej. Wciąż nie potrafiłam się zabrać do wyrzucenia rozbitego pewnej nocy lustra, którego szczątki wciąż walały się po podłodze. Łóżko, którego właściwie nie używałam jak zwykle było nie pościelone, a kołdra wraz z poduszką leżały w kącie na ziemi, gdzie spędzałam raczej większość snu. Oprócz tego po całym pokoju walało się kilka ołówek, węgielków i gumka, a także tysiące kartek z rysunkami, których było tak dużo, że już od dawna nie mieściły się w teczce.
- Uhm... Trochę tu bałagan.
- Nie przejmuj się, u mnie panuje większy "porządek" - uśmiechnąłem się delikatnie pod nosem, gdy przed oczami stanął mi wizerunek własnego pokoju, oraz stan, w jakim się znajduje aktualnie. Wciąż nie mogę zebrać się do posprzątania choćby połowy tej rupieciarni... Chociaż mam jedno pocieszenie... Nikt nie przebije Kasa, jeśli chodzi o "porządek" w pokoju.
- Rysujesz, hm? - zerknąłem na rysunki leżące na podłodze.
- Trochę... - mruknęłam pod nosem podnosząc z zakurzonego dywanu parę kartek - Chcesz zobaczyć?
- Pewnie - uśmiechnąłem się lekko i kucnąłem na podłodze, spoglądając na prace. Niektóre z nich były skończone, a inne jedynie naszkicowane. Ciekaw byłem, jakie rysunki mi pokaże.
W mgnieniu oka przebiegłam po całym pokoju, zbierając po drodze wszystkie kartki. Wziąwszy do rąk jeszcze niedomykającą się już teczkę i podeszła do łóżka, wygodnie na nim siadając.
- Siadaj... Jeżeli się odważysz. - zawołałam do Naoki'ego i poklepałam tapczan, który niezbyt zachęcająco zatrzeszczał.
- Może twoje łóżko mnie nie zje - zażartowałem, odważając się usiąść obok białowłosej. Może i trzeszczał, wydając z siebie groźne odgłosy, jednak był całkiem wygodny. 
- Więc co mi pokażesz? - spytałem po chwili.
- Wszystko, co tylko chcesz. - powiedziałam i przysunęłam w jego stronę stos kartek, rozkładając kilka z nich na łóżku.
Żadne moje rysunki nie były takie same. Na każdym było coś lub ktoś inny. Nie rysowałam rzeczy nierzeczywistych jak większość sławnych artystów. Rysowałam to co widziałam. Obrazki były poniekąd moim pamiętnikiem. Wszystko co widziałam, każde miejsce, w którym byłam, osoby, które poznałam. Wszystko to przelewałam na papier. Dodatkowo w rogu każdego zapisywałam dokładną datę i miejsce lub nazwisko osoby, która się na nim znajdowała. Wszystko, żeby nie zapomnieć.
Kiwnąłem lekko głową i ułożyłem teczkę z rysunkami na swoich kolanach. Postacie, miejsca, czasami jedynie szkice. Dosłownie wszystko, co ktoś mógłby zapisać. Kor zamiast pisać rysowała. Nie dziwiłem się, naprawdę miała talent, rysowała pięknie.
Na pierwszym rysunku znajdowała się szkoła. Cały plac zapełniony był uczniami, którzy biegali ze sobą szczęśliwi. Tylko jedna, samotna dziewczyna siedziała sama, obserwując to wszystko. Na kolejnym był kolejny budynek, tylko tym razem przypominał on sierociniec zamiast szkoły. Zmrużyłem lekko oczy, spoglądając przez chwilę na to wszystko, aż natrafiłem na rysunek dużego, czarnego wilka stojącego pośrodku ośnieżonego lasu. Na większości kolejnych rysunków widniał chłopak. Z tego co widziałem na samym dole, miał na imię Eren. Przyjaciel? A może ktoś więcej? W takim razie gdzie teraz był.. Te rozmyślania muszę zostawić na później, choć i tak nie dadzą mi spokoju. 
- A co to za paskuda? - spytałem, gdy natrafiłem na swój rysunek. - Ja go nie znam - uśmiechnąłem się lekko pod nosem, tym razem mając przed oczami wizerunek Kasene z Wieszczadłem.
- Jaka paskuda? - zapytałam ze zdziwieniem, wyrywając mu rysunki z rąk - E... Jeżeli mówiłeś o Kas to nie spodoba mu się to raczej. A jeżeli o sobie... - przysunęłam się bliżej do chłopaka, odsuwając na bok rysunki - ...to jesteś brzydal nad brzydale, mój przystojniaku. - mruknęłam zostawiając mu krótki całus na policzku.
Uśmiechnąłem się pod nosem, po chwili również odwdzięczając za całus, zostawiając go na nosku Koroshio.
- Pięknie rysujesz - uśmiechnąłem się do białowłosej, spoglądając jeszcze raz na rysunki.
- A ty wspaniale grasz i śpiewasz.
Zrzuciłam na podłogę wszystkie rysunki, aby się nie pogniotły. Sama natomiast położyłam się na łóżku, opierając głowę o nogi chłopaka.
- Naoki...?
- Hm? - spojrzałem się prosto w czarne tęczówki Koroshio, która ułożyła się wygodnie na moich kolanach.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy, przybierając bardziej poważny wyraz.
Naoki był moim (taką przynajmniej  miałam nadzieję) chłopakiem. Bardzo mi na nim zależało i nie chciała  przed nim niczego ukrywać. Bałam się jednak, że prawda może go ode mnie  odstraszyć. Jednak równocześnie chciałam wiedzieć o nim jak najwięcej.  Najlepszym rozwiązaniem było więc zadanie w końcu pewnych pytań, a potem mówić o sobie.
- Gdzie są wasi rodzice? - zapytał po chwili wahania.
Zamilkłem na chwilę, próbując pozbierać w głowie rozproszone myśli. Zdawałem sobie sprawę z tego, że wiecznie nie mogę tego przed nią ukrywać. 
- Ojciec mieszka na obrzeżach innego miasta, trochę oddalonego od Nevermind. Teraz już nie utrzymujemy z nim kontaktu, tak będzie najlepiej dla wszystkich. Nasza matka... Również mieszka w domu, z jedną małą różnicą, że prawie w ogóle nie wychodzi ze swojego pokoju. Kiedyś była normalna, jednak z czasem jej stan pogarszał się, aż w końcu całkowicie zamknęła się w sobie.
- Ale dalej was kochają... Prawda? - zapytałam z bólem w głosie.
-...Tego nie wiem... - odparłem zgodnie z prawdą. Matka do pewnego czasu darzyła nas pewnym uczuciem, jednak szybko znikło ono wraz z jej nasilającą się chorobą. Ojciec... On nigdy się nami nie zajmował.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Bo w sumie w takiej sytuacji nic się nie da powiedzieć. Może nawet nie powinno.
Powoli podniosłam się do siadu. Pociągnęłam bruneta w swoją stronę o wiele brutalniej niż to planowałam po czym mocno go do siebie przytuliłam.
- Ja na pewno.
Gdy poczułem jak Koroshio mocno przytula mnie do siebie, samoistnie objąłem ją i również przyciągnąłem do siebie.
- Cieszę się - szepnąłem jej do uszka i uśmiechnąłem się delikatnie.
- Nie chcę cię oszukiwać, ani nic przed tobą ukrywać. - powiedziałam po chwili milczenia, nie przestając go przytulać - Ale... Tak bardzo boję się prawdy... - szepnęłam czując zbierające się w oczach łzy.
- Nie bój się - przytuliłem ją mocniej. - Wiesz, że niezależnie od tego co tu usłyszę, nadal będę cie kochał - spojrzałem się prosto w jej czarne tęczówki.
- Naprawdę...?
Nie potrafiłam uwierzyć w to co powiedział. Jego słowa były dla mnie czymś tak nierealnym. Tak bardzo niemożliwym.
Ale przecież czułam jego uczucia do siebie. Czemu więc nie miałam im zaufać? Zaufać jemu...
- To dłuższa historia niż się wydaje...
Oparłam głowę o jego tors, rozkoszując się ciepłem bijącym od jego ciała. Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mu wszystko opowiadać. Od początku do końca. Od pojawienia się w sierocińcu do dnia, kiedy zostałam przywieziona do szkoły. Wszystko z najmniejszymi szczegółami. Nie pominęłam niczego, ani nikogo.
Chłopak przez cały czas słuchał mnie z uwagę, ani na chwilę mi nie przerywając. Nie widziałam jego miny. Bałam się na niego spojrzeć, nawet kiedy już skończyłam mówić.
Wysłuchałem historii Koroshio od początku do końca. Cały czas milczałem, nie chcąc jej przerywać i zasypywać niepotrzebnymi pytaniami. Choć bardzo korciło mnie, aby to zrobić...
   To wszystko wywarło na mnie naprawdę niemały szok. Siedziałem przez dłuższą chwilę w zupełnym milczeniu, chcąc to wszystko sobie jakoś poukładać. Szczerze nie było mi łatwo. Wydawało się to naprawdę nie realne. Takich przeżyć nie życzył bym nikomu.
-...Wiesz... Nieważne kim byłaś, co robiłaś, co inni myślą o tobie. Cieszę się, że spotkałem właśnie ciebie i mojej Koroshio nie zamieniłbym na żadną inną. Przeszłość bywa bolesna i podziwiam cie za to, że opowiedziałaś mi to wszystko. Pamiętaj, że możesz mi zaufać, a ja zawsze ci pomogę.
Jeszcze mocniej wtuliłam się w chłopaka. Łzy płynęły mi bez pohamowania.
Czy to była prawda, czy może mi się tylko śni? Bo los się w końcu do mnie uśmiechnął. Po tylu latach znęcania się nade mną, dał mi w końcu coś miłego, jakiś punkt zaczepu. Nareszcie czułam, że mam szansę znaleźć dom.
- Kocham cię. Nie mam pojęcia czym sobie na ciebie zasłużyłam.
- Na pewno czymś zasłużyłaś - przytuliłem dziewczynę, delikatnie gładząc po śnieżnobiałych, pięknych włosach. Może to jest sen, jednak nie przypominam sobie, abym takie miewał. Zazwyczaj jedynie koszmary. Skoro to sen, wolę się już nigdy nie obudzić i zostać przy niej.

1 komentarz:

  1. Eeeee...
    Aaa...
    Ooo... Jeżu!
    Jakie boooooskie! *q*
    Aż mi mowę odjęło.

    OdpowiedzUsuń