Pogadaj z nami :D

sobota, 30 listopada 2013

Piąteczek!!

Obudził mnie budzik. Jak tylko go wyłączyłam zerknęłam na kalendarz. Widniała na nim informacja, że zaczął się mój ulubiony dzień. PIĄTEK! Ach myślałam, że ten dzień nigdy nie nadejdzie. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. Tata i Pavel jedli śniadanie. Ledwo stłumiłam śmiech. Mój kochany braciszek otoczył swoje kanapki jedną ręką i patrzył na mnie podejrzliwie. Pewnie spodziewał się kradzieży z mojej strony. Ani myślę, nie będę okradać Pavcia z jego ukochanych kanapek z kremem. Zajrzałam do lodówki. Hmmm.. Trudny wybór. Dżemor czy kremor czy sereczek.... Wybieram dżemor owocowy. W tempie błyskawicznym przygotowałam kanapczany z dżemikiem. W tej samej prędkości je zjadłam. Z powrotem na górę. Plecak na ramię i wychodzę. Za mną słychać syk.
-No tak... Już bym cię zapomniała Shizen.-powiedziałam i wzięłam smoczka na ręce.
Ten raz dwa wpakował się do kieszeni rozpinanej bluzy.
-Jak będziesz hałasował w szkole to następnym razem cię nie wezmę.
Ten tylko wydał cichy pomruk gdy go podrapałam po łepku. Szybko powiedziałam pa i jestem na zewnątrz. Z dala od brata i taty. Jeszcze trochę i będę śpiewać ,,Niech żyje wolność''. Ruszyłam do szkoły w nadzieji, że po drodze spotkam Rimę. Gdy skręciłam w kolejną ulicę zauważyłam ją z Jackiem. No to pora włączyć nitro. Zaczęłam biec, bo nie chciałam drzeć się jak wariatka, by poczekali. Chociaż tak dyszeć po przemęczającym biegu to też nie zbyt dobrze. No to może truchcik.. Nie za wolno.. Wiem będę się drzeć i biec. Taak... Zdyszana wariatka. Huehue. Zwolniłam trochę bieg, ale nie krzyczałam. Po chwili dopadłam tą dwójkę.
-Ufff... Nareszcie was dogoniłam.-ledwo powiedziałam, bo mnie kuło w boku.
-Po co biegłaś??-spytała Rima, ale czułam, że tłumi śmiech.
-Mogłaś zawołać, żebyśmy poczekali-dodał Jack.
-Taak. Żeby wyjść na wariatkę, która drze się do znajomych z drugiego końca ulicy. Nie dziękuję, nie przyjmuje zamówienia.
Przekręcili tylko oczami. Ruszyliśmy dalej. Podczas marszu sprawdziłam czy w czasie maratonu nie zgubiłam Shizena. Nie siedział w kieszeni. Złapał się zębami tkaniny bluzy. Szczęściarz.. On musiał się tylko trzymać, podczas gdy ja musiałam biec. Pogłaskałam go delikatnie, by się uspokoił. Czeka go w końcu multum hałasu w szkole. Gdy tylko weszliśmy do Krainy Męki i Rozpaczy, Shi skulił się w mej kieszeni. Chyba kupię mu nauszniki. Ale nie wiem gdzie można kupić jego rozmiar. Meeh. Byle, by tylko na lekcji nie zaczął swoich harcy. Rozejrzałam się w około. Jack zaczął rozmawiać o czymś z chłopakiem o czerwonych oczach i brązowych włosach. Zapewne kumpel na dobra i na złe.
-Amika! Choć przedstawię ci moje przyjaciółki!-krzyknęła Rima i pociągnęła mnie w bok.
Natychmiast zobaczyłam dwie dziewczyny. Jedna z nich brązowowłosa o fioletowych oczach, druga białowłosa o szaro-niebieskich oczach. Nagle brązowowłosa rzuciła mi się na szyję.
-Rimaaaa!! Nareszcie przyszłaś!!-krzyknęła, a za mną prawdziwa Rima ledwo powstrzymywała śmiech.
-Yyyyy....-zawiesiłam się- Ale ja nie jestem Rima.
-No jak nie!!-wrzasnęła jeszcze głośniej i trzymając mnie za ramiona i przyglądając się bacznie.
W tej chwili Rima nie wytrzymała i wybuchnęła śmiechem. Wtedy została zauważona. Dziewczyny patrzyły się na nas starając się odróżnić, która jest prawdziwa.
-Która z was jest klonem!! Gadać!!-wrzasnęła ta co wcześniej wzięła mnie za Rimę, a ja podniosłam rękę.- Rima jak mogłaś!! Dałaś się sklonować!!
Złapała Rimę za ramiona i zaczęła nią potrząsać. Ledwo powstrzymałam śmiech.
-Ona nie jest moim klonem.-Ledwo powiedziała Rima.-To moja kuzynka. Nazywa się Amika.
No nie nie wytrzymam. Miny dziewczyn są powalające. Patrzyły to na mnie to na Rimę.
-Miło mi jestem Alisa. I cieszę się, że sprawa klonów się wyjaśniła-powiedziała białowłosa, widać było, że ta sprawa też ją śmieszyła.
-Keyli jestem!! Miło mi!!-wrzasnęła druga.
Reszta przerwy minęła spokojnie. Co jakiś czas tylko ktoś patrzył ze zdziwieniem na mnie i na Rimę. Huehue. Jestę klonę. Taaak! Mam piosenkę. ,,Klonem jestem... Aaaaaaaa.''. Na chwilę przed dzwonkiem zauważyłam, że Jack rozmawia z jakąś dziewczyną. Szybko odwróciłam wzrok, gdy zerknęła na nas. Zaczęła coś rysować zerkając co chwila w naszą stronę. Hmmmm.... Co ona rysuje. Nagle zadzwonił dzwonek. Ruszyłam z Rimą do klasy na pierwszą lekcję. Meh. Gegra. Nienawidzę gegry. Ale dobra.. Przeżyję....

3 komentarze:

  1. Hehe, no nieźle ;D
    Tak myślałam, że w którymś momencie konfrontacja z klonami będzie nieunikniona xD Fajnie, że się wreszcie poznałyśmy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam klona! Mam nadzięję, że jesteś dobra z matmy to sie zamienimy :D
    Ich miny rzeczywiście musiały być bezcenne :)
    super notka c;

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze że się tak samo nie ubieracie xD Fajna notka. Tylko mi szkoda smoczka. Zamęczy się w tym hałasie. Nauszniki by się przydały. Będzie ciąg dalszy?

    OdpowiedzUsuń