Pogadaj z nami :D

niedziela, 10 listopada 2013

Skarby strychu

-Lisiu idź na strych po to pudło z książkami. Trzeba je wreszcie poukładać-zawołał z dołu tata.
-I pewnie to ja będę je układała co?- odparłam ale zeszłam potulnie na dół, złapałam wiszący w kuchni na haczyku klucz i popędziłam z powrotem na górę. Otworzyłam stare drewniane drzwi znajdujące się na końcu korytarza i wdrapałam się po stromych, nierównych stopniach na strych. Moim oczom ukazało się wielkie, zagracone pomieszczenie pachnące kurzem i jeszcze czymś, czymś nieuchwytnym. Do tego oświetlane jedynie przez dwa małe okienka w dachu co jeszcze bardziej podkreślało tajemniczość tego miejsca.
-Gdzie to pudło?- krzyknęłam w stronę schodów.
-Przy lewej ścianie są wszystkie nasze rzeczy. Karton z książkami jest pierwszy z brzegu- odwrzasnął tata.
Spojrzałam na wielką górę kartonów piętrzącą się po lewej stronie.
-No i czar prysł- pomyślałam podchodząc do najbliższej sterty kartonów. Wzięłam pierwszy z brzegu i stwierdziłam radośnie że na spodzie wielkimi literami pisze słowo "książki".
-Jest!- wrzasnęłam na dół.
-Dobra to podaj... i drugi też- zawołał tata gdy nagle na dole rozległ się brzdęk rozbijanego szkła- poczekaj- powiedział tata i zszedł na dół.
-Drugi?- pomyślałam i sprawdziłam jeszcze kilka kartonów dookoła jednak nigdzie nie mogłam go znaleźć. Przeszłam do kolejnego stosu pudeł po czym do trzeciego. Wreszcie wśród góry takich samych kartonów znalazłam jeden z napisem "książki".
-Nareszcie!- pomyślałam z ulgą wysuwając karton na środek gdy nagle tuż przy ścianie zobaczyłam wielką, ciemnobrązową walizkę. Pchnięta ciekawością zdjęłam tony papierzysk i wydostałam walizkę spomiędzy kartonów. Położyłam ją na podłodze i zdmuchnąwszy warstewkę kurzu przyjrzałam się jej uważnie. Wykonana była z ciemnobrązowej skóry z ciemną, odpadającą rączką. Była tak wielka, że pewnie mogłabym tam zmieścić Lunę. Dotknęłam ciemnych klamerek i po chwili otworzyłam walizkę. W środku znalazłam tylko jakiś różowy kocyk i mimo wszystko doznałam cienia zawodu. Podświadomie miałam nadzieję znaleźć jakiś stary skarb albo no nie wiem... cokolwiek. Podniosłam kocyk jednak nawet na dnie walizki nic nie było. Westchnęłam z rezygnacją gdy nagle z kocyka wypadło coś błyszczącego. Jak się okazało był to naszyjnik z bladoniebieskim kamyczkiem. Podniosłam powoli cenne znalezisko i przyjrzałam się mu badawczo ze wszystkich stron, a na koniec nawet pod światło. Wydawało mi się że gdzieś już widziałam taki naszyjnik ale w tej chwili nie mogłam sobie przypomnieć gdzie.
-Hej co ty tam robisz?- zawołał nagle tata wyrywając mnie tym samym z dziwnego osłupienia. Nie wiedzieć czemu schowałam szybko naszyjnik do kieszeni bluzy.
-Wołam i wołam- powiedział tata wchodząc na strych- co ty tam rob...- przerwał nagle widząc otwartą walizkę- ach... znalazłaś...
-Co to za walizka?- spytałam prosto z mostu widząc reakcję taty, który usiadł obok mnie przed walizką.
-To w niej cię znaleźliśmy- odparł po chwili tata.
Przyjrzałam się jeszcze raz wielkiej walizce i różowemu kocykowi.
-W niej? Ale... To znaczy że tak na prawdę mnie nie wybraliście, tylko byliście zmuszeni...- nie dokończyłam bo głos uwiązł mi w gardle.
-Posłuchaj, do niczego nie byliśmy zmuszani. Jak tylko cię zobaczyliśmy pokochaliśmy cię jak swoją córkę. Nie ważne skąd. Ważne że cię mamy i dziękujemy za dzień w którym do nas trafiłaś- odparł wzruszony tata po czym swym dawnym zwyczajem rozłożył ramiona, a ja wtuliłam się w niego i znów byłam małą dziewczynką w objęciach mojego nie ważne czy prawdziwego taty.
                                                             ***
No i coś tam nabazgrałam. Koniec jak zwykle resztkami. Jak coś to może jeszcze pozmieniam ale na razie mam dość.

2 komentarze:

  1. Oo, miła i słodka końcówka ;) Ciekawa jestem, jakie tajemnice skrywa w sobie ten naszyjnik ;D Mam nadzieję, że się dowiemy ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też się rozczuliłam na końcówce. Milutkie zakończenie ^^
    Córeczka tatusia, hę? Naszyjnik, to pewnie pamiątka po prawdziwe mamusi, zgadłam? Kocyk...Rószowy! ;D

    OdpowiedzUsuń