Pogadaj z nami :D

poniedziałek, 11 listopada 2013

Ważne jest pierwsze wrażenie ~c.d

Wybiegłam na zewnątrz, wyszukując jakichkolwiek oznak dzieciaków. Serio, jestem aż taka straszna? No dobra, po ostatnim moim wejściu nie zdziwiłabym się.
- Sprawdź w ogrodzie. - Nagle na moim ramieniu usiadł Daisy. Odwróciłam głowę w jego stronę, kiwając nią lekko. Szybkim krokiem ruszyłam w stronę ogrodu znajdującego się za domem. Odwiesiłam haczyk, który blokował otwarcie furtki, a następnie pchnęłam ja lekko. Otwarła się z cichym zgrzytem, a ja przeszłam przez nią bez większych problemów do innego świata. Kochałam przesiadywać w ogrodzie. Jedynie tutaj mogłam znaleźć spokój i ciszę. Pamiętam, że gdy byłam mniejsza bawiłam się tutaj z wiewiórką. Udawałam, że ogród jest zaczarowanym światem pełnym magii, a ja odważnym rycerzem. Niestety któregoś dnia wiewióreczki nie było. Wtedy właśnie skończyłam z byciem odważnym rycerzem...
                Szłam kamienną dróżką miedzy otaczającymi mnie drzewami, oraz roślinami. Rozglądałam się uważnie, aby nie przeoczyć nawet najmniejszego szczegółu. Nagle wyczułam pewien dość specyficzny zapach:
- Tam... - Odezwał się Daisy. Kiwnęłam tylko nieznacznie głową, nurkując w krzakach. Odetchnęłam z ulgą, gdy ujrzałam przed sobą dwie wystraszone, dziecięce twarzyczki.
- Hej.. - Kucnęłam przed nimi. - Jestem aż taka straszna? - Uniosłam delikatnie brew do góry. Dzieci pokiwały głowami. No tak, nadal wyglądałam tak jak wcześniej.
- Jeeesteeś straaasznaaa... - Zanucił mi wprost do ucha Daisy.
- Teraz gdy zacząłeś gadać musisz być taki złośliwy? - Warknęłam w odpowiedzi, a niebieski ptaszek zaświergotał. Westchnęłam głęboko, ponownie obdarzając dzieciaki uśmiechem.
- Chodźcie do domu, coś wam pokażę. - Wyciągnęłam ku nim ręce. Dzieci spojrzały się po sobie, a następnie niepewnie chwyciły mnie za dłonie. Razem wyszliśmy z ogrodu, kierując się w stronę drzwi wejściowych. Otworzyłam je i wpuściłam dzieciaki jako pierwsze. Powiedziałam, aby poczekały w salonie, a sama udałam się do łazienki. Szybko obmyłam twarz, oraz ponownie uczesałam włosy i związałam je tak samo w wysoki kucyk. Gdy byłam już ogarnięta, wróciłam do nieletnich:
- Okej, teraz wyglądam lepiej? - Uśmiechnęłam się. Kiwnęły głowami, odwzajemniając gest. - Jak wam na imię?
- Kasai* i Mizu* - Odpowiedzieli zgodnie.
- Dość... osobliwe imiona. - Odparłam po chwili, nadal się uśmiechając. Choć muszę przyznać, że byli naprawdę uroczy. Dziewczynka Kasai miała krótkie, jasne do ramion włoski, oraz brązowe oczy. Mizu natomiast miał brązowe włosy, oraz błękitne oczy.
        Nagle wpadłam na genialny pomysł. Szybko złapałam tym razem biały płaszcz wiszący na wieszaku, po czym pognałam do łazienki. Rozpuściłam włosy, rozczesując je palcami. Pędem wybiegłam z łazienki i pognałam na górę do swojego pokoju. Kasai i Mizu obserwowali moje poczynania nieco zdziwieni. Po chwili z pełną gracją ześlizgnęłam się po poręczy na sam dół, w dłoni dzierżąc "magiczną różdżkę"... z plastiku.
- Tatarataaa! Witam was drogie dzieci, jestem magiczną wróżką! Spełnię każde wasze życzenie! - Zamachnęłam się różdżką i tyknęłam nią delikatnie po głowach roześmiane dzieci.
- Wiem! Ja mam życzenie! - Kasai podniosła rękę do góry, zrywając się z miejsca.
- Szepnij dobrej wróżce na uszko. - Nachyliłam się ku dziewczynce.
- Chcę poznać księcia z bajki! - Pisnęła, a w jej oczach pojawiły się dwie małe iskierki.
Skąd ja do diaska księcia z bajki wyczasne! Może jeszcze biały rumak do tego?        Nagle rozległ się dzwonek do drzwi. Zaskoczona uniosłam lekko brew do góry.
- Poczekajcie tu. - Powiedziałam do dzieci, a sama podążyłam w stronę drzwi. Uchyliłam je lekko, wyglądając na zewnątrz. Gdy ujrzałam postać stojącą przede mną, aż ciary mnie mimowolnie przeszły.
- Chris! Co ty tu robisz? - Wydukałam, wywalając wielkie oczy.
- Przyszedłem cię odwiedzić. - Uśmiechnął się. - A ty co? We wróżkę się bawisz? - Zaśmiał się.
- Hmm... - Mruknęłam pod nosem, zastanawiając się nad czymś dogłębnie. Po chwili na mojej twarzy rozkwitł szatański uśmieszek. Złapałam Chris'a za ramię wciągając go do domu. Zaskoczony chłopak o mało co nie potknął się o własne nogi.
- C-co ty robisz! Keyli, odpowiedz! - Nalegał, jednak ja byłam nieugięta. Zaprowadziłam go przed dwójkę rozrabiaków, po czym odchrząknęłam przygotowując sobie przemowę:
- Księżniczko Kasai, twe życzenie zostało spełnione! O to twój książę! Książę Chris! - Ukłoniłam się, o mało co nie wybuchając śmiechem. Chris nawet nie zdołał wypowiedzieć z siebie ani jednego słowa. W gruncie rzeczy rozumiałam go.
- Mam własnego księcia! - Pisnęła zachwycona Kasai, rzucając się szatynowi na szyję.
- C-czekaj księżniczko! Z-znaczy... Ekhem... Mileydi, czy zechciałabyś zostać moją księżniczką na ten dzień? - Spytał, kłaniając się przed Kasai. Stałam osłupiała z otwartą buzią, przyglądając się jak Chris dogaduje się z dzieciakami. Mizu od razu został jego wiernym pomocnikiem, a Kasai księżniczką. Czyli mam rozumieć wróżka ma wolne?
- Czyli wróżka ma wolne? - Uśmiechnęłam się szatańsko.
- Ooo, nie, nie... Wróżka ma mi pomagać, a nie obijać się. Poza tym, książę zgłodniałem. - Pokazał mi język.
- Oszz ty! - Rzuciłam się na niego. Oboje ze śmiechem przeturlaliśmy się po dywanie, obijając o kanapę.
- Na niiich! - Wrzasnęli Kasai i Mizu, rzucając się na nas. Poczułam tylko jak moje kości chyba się kruszą, pękają czy Bóg wie jeszcze co. W każdym bądź razie - już nie miałam kości.
- To był zły pomysł... To był kurcze zły pomysł! - Jęknęłam, próbując się wyswobodzić spod ciężarów, jakie na mnie spoczywały. Bez skutku.
- Widzę, że masz mały problem. - Na moim nosie siadł niebieski ptaszek, przyglądając mi się.
- Mógłbyś pomóc!
- Jestem tylko ptaszkiem... Takim małym, bezbronnym. - Zaświergolił, odlatując w inne miejsce.
- Dobra ludzie, zwierzęta i kosmici! - Krzyknął Chris, spychając nas wszystkich na bok. Sam podniósł się ze śmiechem z podłogi, po czym podał mi rękę.
- Dzięki. - Uśmiechnęłam się, podnosząc. Dzieciaki nie potrzebowały naszej pomocy i już po chwili wesoło skakały naokoło nas.
- Umiesz się dogadywać z dziećmi. - Odezwałam się po chwili, siadając na kanapie.
- Taak... Mam młodsze rodzeństwo, więc wiem jak to jest. - Odparł z lekkim uśmiechem.
- Rozumiem. - Uśmiechnęłam się wesoło. Nagle usłyszałam czyjeś kroki na schodkach, a następnie dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Do domu wtargnęła zdyszana ciocia.
- Keyli! Już jestem! Wybacz, że tak długo to trwało już się nimi zajmuję, wiem, że sprawiły dużo... - Nagle ucichła w połowie zdania spoglądając się na nas wielkimi oczami. Dzieci jak dwa grzecznie aniołki siedziały pomiędzy mną, a Chrisem. Ja w przebraniu wróżki, natomiast Chris jako książę.
- Keyli? - Odezwała się po chwili kobieta, tłumiąc w sobie usilnie śmiech.
- Wybacz ciociu, nie przedstawiłam ci mojego... przyjaciela... To jest.. książę Chris, natomiast ja jestem wróżką Keyli zza światów.
- Mhm... - Mruknęła ciocia pod nosem, uśmiechając się znacząco. Szybko spiorunowałam ją jednak wzrokiem, szturchając szatyna w ramię.
- A no tak ten... ja chyba już pójdę. - Puścił do mnie oczko, wstając.
- To ja cię odprowadzę. - Zaproponowałam, idąc za nim do drzwi gdzie minęłam chichoczącą ciocię.
- Do widzenia! - Pożegnał się Chris, wychodząc wraz ze mną za drzwi. - To jak? Należy mi się jakaś chyba zapłata za pomoc, hm? - Poruszył znacząco brwiami.
- Hm... chcesz czekolady?...
- eee... - Skrzywił się lekko. - Nie, dzięki.
- Więc?
- Ten, no... Okej, to do następnego, na razie! - Pożegnał się z uśmiechem, po czym oddalił się z rękami w kieszeni. Odetchnęłam głęboko, wchodząc z powrotem do domu.

~Keyli~

*Kasai - po japońsku ogień
*Mizu - po japońsku woda :)

Niniejszy zgłaszam ten o to wpis na konkurs ;)
                                                                     

2 komentarze:

  1. Wróżka, książe i Jaś i Małgosia ;D
    Liczyłam na słodsze zakończenie no ale ;*
    Myslalam ze ty sie przebierzesz za księcia ale jak widze spadł ci z nieba ;D

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka zgodna z regulaminem konkursu. Ma 30 linijek i nie przekracza 2 str. w Microsoft Word. ;) witam w konku ;D

    OdpowiedzUsuń