Pogadaj z nami :D

poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Bitwa na śnieżki

-A więc do ataku! Wygramy tę bitwę! - zakrzyknęła i rzuciła pierwszą, lepszą śnieżkę, fartem trafiając w Jacka.

Mrucząc coś pod nosem, starł ze swojej twarzy śnieg. Ulepił kilka śnieżek na zapas i zaraz rzucił nimi kilka razy pod rząd. Zawsze miał dobrego cela, rzadko chybił.

-Ej!- krzyknęła otrzepując się ze śniegu i próbując trafić ponownie w Jacka. Zamiast tego trafiła w niedawno poznanego chłopaka- Kasena.

- Co ,,ej"?! Potrenuj nad swoja celnością! - odkrzyknął, znowu trafiając kogoś z jej grupki.

-Potrenuj celnosc, tak? A masz!- mruknela i rzucila w niego z calej sily...trafiajac z ielkim impentem w twarz

Zamrugał zaskoczony oczami. Poruszył nosem, strząsając śnieg. - Jesteś pewna?!

-Jak nigdy dotąd! - uzbroila się w pare śniezek nie spuszczając z oczu Jacka.

Wyczarował laskę i spojrzal na nie z perfidnym uśmiechem. Uslyszal cichy wiwat Victora. Wiec teraz zabawa sie zacznie... Wyczarowal sporo snieznych kulek i za jednym zamachem strzelil je w kierunku dziewczyn.

- Hej! Jest zakaz uzywania magii! - krzyknela ze zloscia i po chwili w jej reku dzierzyla ta sama rozga jak u Jacka, po czym rzucila pare sniezek w jego druzyne chlopakow.

- Ahm... Nadal zakaz? Co za przyklad!

-Pierwszy zaczales! -mruknela po czym przemienila sie.

- Ejze, jak magia to lepiej bez przemiany!

-...Bez przemiany i tak Ciebie pokonamy. -odrzekla i znow stala sie brunetka, po czym ponownie zamachnela sie z dwadziescia sniezek ruszylo w strone

- Zapomnij! - Natychmiast zmienil kierunek sniezek

Zrobila wielka bariere z tafli lodu. Nastepnie jednoczesnie rzucila sniezka w Jacka, a takze w Victora, Naokiego i Kasena. Ciezko bylo obronic pare pociskow z kazdej strony.

Trudno. Niektorzy beda trafieni. Ale odwet bedzie okrutny...

Natychmiast zaslonila sie bariera, jednak malo ona dala. Ciosy jacka byly wyjatkowe silne. Z trudem przedostala sie z glownego pola bitwy, do Alissy, ktora dorabiala awaryjne sniezki.
-Jak wygladaja nasze sanse strategiczne? -zapytala Rima
-Szanse sa na razie wyrownane, jednak obawiam sie ze dlugo nie pociagniemy.
-Damy rade!
-Oczywiście kapitanie!- zakrzyknęla Alissa po czym rzucila w kogos sniezka.

Usiadl na drzewie i lekkimi machnieciami czarowal sniezki, ktore zaraz lecialy w strone ,,wrogow".

Dziewczyny jakos sobie radzily. Tylko chwila...Gdzie podzial sie Jack? Z kazdej strony lecialy sniezki nawet odziwo z gory. Chwila...z gory?! Nagle dostala sniezka.
-Ktory...-zaczela lecz po chwili zobaczyla szatanski usmieszek Jacka, ktory byl na drzewie.

- Och, pozno sie zorientowalyscie...

-Ty! -warknela, a po chwili duza sterta sniegu poleciala w strone Jacka  wielka szybkoscia

Z krzykiem runal z drzewa,a na niego spadl snieg. Wygladal jak balwanek.

-Sliczny z ciebie balwanek! Tylko brakuje pomaranczowego nosa i garnka na glowie! - krzyknela do niego nie mogac powstrzymac sie ze smiechu.

- I moze jeszcze patyczkow i czarnych kamyczkow, co?!

-Szaliczek by sie tez przydal! -odkrzyknela

Wylazl jakos spod sniegu i zgromil zadziornym wzrokiem Rime. Po chwili zrobil z niej wiekszego balwanka.

Upadla, przysypana duza iloscia puchu. Postanowila dlugo nie wychodzic, a dzialac z zaskoczenia. Wymyslila pewna strategie. Przedostala sie nie zauwazona z tylu i przemknela sie pomiedzy innymi osobami. Po chwili znalazla sie na drugim koncu. Wypatrzyla Jacka i...sniezka poleciala.

Wydał z siebie zaskoczony okrzyk, rozglądając się czujnie niczym dziki kot.
Zaraz wypatrzył brunetkę i posłał jej złośliwy uśmiech.

Tym razem, to na jej twarzy pojawil sie szatanski usmieszek. Udalo jej sie zaskoczyc Jacka, co wygladalo naprawde swietnie. Teraz jednak musiala miec sie na bacznosci, gdyz po jego minie zemsta miala nadejesc juz zaraz.

Zaraz znalazł się przy dziewczynie i począł ją łaskotac.

ja-Jack! Przestan- krzyczala i probowala sie wyrwac. Co jak co, ale byla chyba jedyna osoba, ktora tak panicznie bala sie laskotek.

- Trzeba było nie atakować z ukrycia!

- Nie by-lo teeego w zakaaazach regulamiiinu, a jedyny i tak zlamaales. -wykrzyczala broniac sie przed laskotkami

- A był jakiś w ogóle regulamin?

-...Nie uzywac magii...-sprobow​​ala go odpechnac, jednak mocno ja przytrzymal. Przewrocili sie i po chwili turlali sie po sniegu.

- Oj, czepiasz sie!

-Nie moja wina, ze nie przestrzegasz zasad.- mruknęła i spróbowała sie wyrwać.

- A moja? - Kiedy miala sie szarpnac, puscil ja, by poleciala do tylu.

Poleciała do tyłu i wpadła w zaspę. Była dosłownie cała we śniegu. Potrząsnęła włosami i rozejrzała się dookoła. Wszyscy śmiali się i bawili. Cudny widok.

- Zapomnij o zwyciestwie.

Odwróciła się do niego i spojrzała na niego wzrokiem mrożącym krew w żyłach.
- Dopóki mam w sobie choć jedną iskierkę siły, będę wlaczyć do samego końca. - szybko wzięła w garść troche śniegu i rzuciła mu w twarz, po czym zaśmiała się i już chciała wstać i pobiec, lecz oczywiscie jej sie to nie udało...

Zlapal ja zrecznie za noge i po chwili obsypal ja duza iloscia sniegu.

-Osz ty! -krzyknęła. Po chwili w swojej ręce trzymała rózgę i odgarnęła śnieg.

Zasmial sie glosno.

-Jeszcze nie skończyłam...-mr​uknęła i zrzuciła na niego wielką illość śniegu z murku.

- Ej, ej, e-e... A psik! - Kichnal nagle, ledwo wymagrolac sie z zaspy. Od tego kichniecia az sie poslizgnal na sniegu.

Zaśmiała się podobnie głośno jak on i szybko pobiegła do " bazy głównej ", czyli do strony dziewczyn, na tyle szybko jak pozwalały jej to zaspy.

Szlag by to, zlapal drobne przeziebienie! Jakos sie pozbieral z ziemi i znowu kichna. Ledwo dotarl do bazy, kichajac pare razy po drodze.

Gdy dotarła do bezpiecznego miejsca, odetchnęła z ulgą i...
-Aaaapsik. -kichnęła. Jak nic się przeziębi, ale warto było.

Usiadl tuz pod murkiem, tylem do dziewczecej bazy i zrobil sniezke. Dmuchnal w nia, az sie zrobila niebieska. Odczekal chwile, az zaczna robic sniezki.


Poszła by pomagać przy lepieniu armatek. Schodziły tak szybko jak świeże bułeczki. Lepiej ulepione śnieżki miały o wiele lepszą celność i tak łatwo w locie sie nie rozpadały.

Kiedy salwa sniegu chwilowo ucichla, rzucil zaczarowana sniezke do tylu.

Ponownie wyszła na pierwszy front i rzuciła śnieżkę. Nagle zobaczyła coś niebieskiego lecąceggo w jej stronę.


Jak sniezka w kogos trafi, ten bedzie mial wyjatkowo kiepska celnosc
Zrobil jeszcze kilka takich i je rzucil do tylu
Wiadomo, wiele z pewnoscia nie trafi w kogos.

Spojrzała w niebieski punkcik który robił się coraz bliższy i bliższy...Zaraz.​ Przecież to śnieżka! -pomyślała. Pojawiło się jeszcze więcej niebieskich punkcików. Uskoczyła na bok, jednak druga ją trafiła w twarz.

Podniosl sie na kolana i ostroznie wyjrzal zza murku. Ktos zle rzucil i owa sniezka wlasnie trafila w jego twarz zamiast w kogos innego

Odgarnęła grzywkę z oczu. Była pewna, że celowała w Kasa a nie Jacka...Rzuciła kolejną śnieżką. Pudło.

Usmiechnal sie szeroko. Czyli jednak Rima byla jedna z pechowcow...

Nastepna snieżka. Jeszcze jedna. Nie, nie nie! Zobaczyła roześmianego Jacka. 
-Tego już za wiele! -krzyknęła ze złości. Zamachnęła się rózgą i stworzyła wielka falę śniegu zmierzającą w ich kierunku

- Ups. Na ziemie! - zawolal do kompanow.

Byłam zła. Miarka się przebrała. To miała być zabawa bez magii. Ale skoro tak postawił zasady, niech bedzie. Dziewczyny zwyciężą! 
-Nie poddamy się. -mruknęła i po chwili większą część chłopaków pokryła wielka zaspa.

Rozpuscil snieg w jednej chwili, wstajac z ziemi. Spojrzal w kierunku dziewczyn ze zlosliwym usmiechem.
To sie dzialo szybko. Nagle zachwial sie i przewrocil sie na ziemie, z trudem powstrzymujac okrzyk bolu. Blizny znowu go zaatakowaly.

Biala zaspa jak szybko sie pojawila, tak szybko znikla. Zostala po niej tylko woda.  Brunetka spojrzala na Jacka. Najpierw nie wiedziala co sie dzieje jednak po chwili bylo wszystko jasne.
Moj maly chlopiec cienia...- uslyszala w swojej glowie pewien glos.- ...Chyba o mnie nie zapomnieliscie? Ach jaka szkoda ze psuje wam zabawe...
- Cholera. -syknela ze zlosci. Owszem przez ten czas zdazyla o nim zapomniec.
Czyzbys chciala do niego dolaczyc? -zasmial sie.

Czarne smugi na jego ciele palily go ogniem. Zaciskal zeby tak mocno, cud, ze sie nie polamaly. Cienie pokolenia szybko sie rozszerzaly na ciele nastolatka. Jedna smuga byla nawet na jego szyi.

Inni nie zauwazyli jeszcze Jacka, gdyz bawili sie w rzucanie sniezkami.
-Nie, tylko nie teraz...- pomyslala cicho i zrobila wokol siebie zaslone sniezna. Przemknela przez dzielace ich pare metrow i po chwili znalazla sie obok Jacka, oslaniajac go zaslona.

Widac bylo po nim, ze cierpi. Po kilku chwilach, ktore wydawaly sie byc godzinami, bol nieco zelzal. Na tyle, by Jack mogl racjonalnie myslec. Otworzyl oczy i spojrzal na dziewczyne, ktora pochylala sie nad nim.
- Rima...? Co tutaj robisz...?

-Widzialam...i slyszalam. -wyszeptala cicho, objela go i sila wcisnela w niego czasztke swojej mocy, tak jak to robia mamy, ktorych dzieci nie chca wziac lekarstwa.
-Bedzie dobrze...-powiedziala i zacisnela zeby. Poczula potworny bol glowy i smiech tego zakichanego kogos, co mial hopla na punkcie cienia.

- Nie, nie bedzie dobrze. - Usiadl i odwrocil glowe.

-Nie kloc sie teraz ze mna i chodz zanim zaczna cos podejrzewac. ...-mruknela.

Westchnal ciezko i z trudem wstal. Wzial dziewczyne za reke i odciagnal ja dosc daleko od miejsca bitwy.

Huh? Jack...- poprowadzil, a raczej pociagnal ja za soba.

Kiedy byli sami, zdjal bluze, pod ktorej spodem mial tylko koszulke z krotkim rekawem. - Jest kiepsko, prawda? - Blizny pokolenia byly nawet na jego szyi. Rece mial prawie w calosci pokryte nimi.

-Och.- wyrwalo jej sie. Probowala panowac nad soba ale to co zobaczyla bylo przerazajace. Musial przez to tak bardzo cierpiec. Zagryzla wargi. - Wyjdziesz z tego...Nie poddawaj sie...Nie poddawajmy sie. - usmiechnela sie blado.

- Sama tez nie masz pewnosci.

-Nikt jej nigdy nie ma, ale to nie znaczy ze mamy sie poddawac. Jestes Jack Frost, z rodziny Frostow- czyli tych ktorzy sie nie poddaja i walcza do konca. Przetrwamy przez to.

Usmiechnal sie slabo i zalozyl z powrotem bluze. Polozyl dlon na jej glowie i oparl czolo o jej.
- Wieczna optymistka. Jak ty to robisz?

-Heh...wszyscy mi to powtarzaja. Jestem tak jakby optymistka dla innych. Wiesz, probowalam sie kiedys zalamac, ale nie dalo to zadnych efektow. Czasem przychodzi mi nawet na mysl, ze narodzilam sie ppo to by pocieszac innych.- zasmiala sie, aby rozladowac smutna i troche napieta atmosfere.

- Calkiem mozliwe. Wracamy sie?

-Lepiej tak, zanim ktos zauwazy ze nas nie ma, albo zasypia sie sniezkami nawzajem. Zreszta jeszcze z Toba nie wygralam. -na jej twarzyczce pojawil sie szatanski usmieszek.- Ale ta twoja niebieska sniezka nie byla fair. - mruknela.

- Jaka niebieska sniezka? - Udal niewinnego

-Juz dobrze wiesz jaka i wiem ze to twoja sprawka. -popatrzyla na niego z wyrzutem.

- Nie wiem...? - Poslal jej usmiech i zaraz pomknal z powrotem na pole bitwy

Pokrecila glowa i odeszla z drugiej strony by nie wzbudzic niczyich podejrzen. Juz miala rzucic sniezke, gdy pojawila sie dyrektor, a jej oczy puszczaly w uczniow niebezpieczne wyladowania elektryczne.
-Co tu sie dzieje?! Prosze natychmiast to przerwac! -krzyknela. Miala naprawde donosny glos, gdyz wszyscy od razu znieruchomieli.
-Ale to tylko sniezki...-ktos powiedzial cicho.
-Sniezki? Ja sniezkom nei mam nic przeciwko o ile sa one poza granica terenu szkoly! Macie natychmiast sprzatnac ten snieg ze chodnika! wczsniej byl tu lad i porzadek a teraz? Kto za tym wszystkim stoi?

- Eee... Ja? - Podszedl do dyrektorki z lobuzerskim usmiechem. Sklonil sie zawiadacko.

Co jej przeszkadza ten śnieg...- pomyslała brunetka i również podeszła do dyrektorki.
-No tak...Mogłam się spodziewać, że jak i ty- wskazała na Jacka- To i ciebie w to wciagnie. -pokręciła głową.- A wy na co czekacie? Rozejść się! Wy za to sprzątnijcie ten śnieg. Nie można na terenie szkoły urządzać takich bitew!
-Ale pokazywać sie z magią możemy tylko tu, a tam w ukryciu. -wtrąciła Rima, choć chyba nie potrzebnie, gdyz ostatnio dyrektorka ma słabe nerwy.
-Jako, że nie tylko wy braliście w tym udział, ale też inni, lecz dowodziliście temu, macie posprzątać tu natychmiast. -powiedziała nie komentując zdania brunetki.
Rima spoglądnęła na Jacka, on zaś na nią i po chwili oboje jednym ruchem rózg sprawili, że zaspy śniegu wylądowały równo wokół murów, chodnik zaś był całkowicie czysty. Całe szczęście, że dyrektorka nie zdążyła powiedzieć, by zrobili to bez użycia magii.
-Hm...No cóż, idźcie już lepiej...- powiedziała spoglądając na  zaspy śniegu, które były wyszlifowane, jakby był drugim murem. Oboje skinęli głowami i wyszli z terenu szkoły. Nie wiedzieli tylko, że wszyscy czekali na zewnątrz.
-No wiec kto wygrał? -zapytała Amika- Prawda, że my? -dociekała odpowiedzi, a inne dziewczyny jej wtórowały.
-Hej, my byliśmy lepsi!
-I zasypani przez zaspę!- zaśmiała się Keyli
-Spokój. Szanse były wyrównane, więc jak widać był remis. Obie drużyny dobrze walczyły, jesteśmy z was dumni. - odezwała się brunetka, kapitanka grupy dziewczyn. Nadal było trochę sporów, ale w końcu wszyscy się pogodzili i rozeszli się do domów gdyż każdy miał ochotę na ciepłe kakao.

***
W końcu długo wyczekiwana notka się pojawiła. Wybaczcie za tak wielką zwłokę ;*

4 komentarze:

  1. Notka świetna <3 Heh, fakt, dość długo wyczekiwana, ale w końcu ;) Yey, jest remis! Okej, idziemy na kakao :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Śnieg taki wspaniały!~ Majtki takie mokre ;-;
    Notka, oczywiście świetna <3
    (Pss.... Przyuważyłam próbę odmienienia mojego imienia. Niepotrzebnie- on się nie odmienia. Po prostu Kasene :D)

    OdpowiedzUsuń
  3. O matko... Wreszcie... Tak długo czekałam...
    Notka bomba i super, szkoda, że dyrcia zepsuła zabawę :/
    Wszyscy sobie poszli... Może Kor sobie z nimi ucieknie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. 46 year old Nuclear Power Engineer Walther Gallo, hailing from Picton enjoys watching movies like Planet Terror and Glassblowing. Took a trip to Sacred City of Caral-Supe Inner City and Harbour and drives a Ford GT40. Link strony

    OdpowiedzUsuń