Pogadaj z nami :D

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

[Biwak] Ten biwak? Jest normalny? Chyba nie..

Kilkudniowy improwizowany dziennik Amiki / I tak oto zaczął się horror i przybyły smokożerne jaszczurki /Dzien 1

- Czy ja dobrze zrobiłam przyjeżdżając tu? Shizen weź mnie oświeć?- wyciągnęłam z kieszeni mojego smoka, a ten przeciągnął się leniwie.

-Sama sobie odpowiedz...-ziewnął mi w myślach i ponownie zwinął się w kulkę, by zasnąć.
-No dzięki! Żeś mi pomógł!-prychnęłam, ale odłożyłam go tam gdzie leżał.-Ale zauważ, że urosłeś trochę. Niedługo przestaniesz mi się mieścić w kieszeniach. Te największe robią się za małe.
-Nie ma za co.. Rękawy dalej będą dobre..-rozległo się w moich myślach, a ja tupnęłam tylko zirytowana nogą.
Pomyśleć, że mój mały posłuszny pupil rośnie szybko i już ledwo mieści mi się w dłoniach. W sumie ledwo? Połowa ogona zawsze jest poza moimi dłońmi. Wyszczuplał, ale się wydłużył. Jakby tego było mało zaczął pyskować. Małpa. A tak to był grzeczny i milusi. Czyżby moje "smocze dziecko" dojrzewa i ma jakieś wahania nastroju? Kurde ja też, ale nie pyskuje mojemu tatuśkowi tak często. I do tego teraz ten biwak. Ja się póki co cieszę, ale jego nerwy noszą i ciągle twierdzi, że mu spać nie daje.
-Dobra polećmy optymistycznie.-zaczęłam gadać sama do siebie z pewnej odległości obserwując innych.-To jest las. W lesie. Z reguły są zwierzęta. A one są fajne. Może miśka jakiegoś znajdę!-podskoczyłam wesoło.- Ale.. Rozstawianie namiotu to masakra... O rozpalaniu ogniska nie wspomnę.. Ale chyba wzięłam zapałki, więc z drugim nie będzie problemu. Ale namiot? Nigdy nie spałam w namiocie.. Może sobie mocą dopomogę?
Zerknęłam na leżący obok mnie namiot, a raczej jego części. Podniosłam jeden z kijków i kawał płachty. Mogli dać kurcze jakieś instrukcje no! Skupiłam się na leżącym jeszcze kawałek dalej kolejnym patyku. Z mocą wiatru może uda mi się to złożyć. Ale coś tu nie gra. Czemu się metalowy badyl nie podnosi?!
-Nieee... Nie mówcie, że to tak zrobili...-jęknęłam i spróbowałam po raz kolejny.
Znowu nic. Usiadłam na ziemi i spróbowałam wyczarować jakiś kwiatek albo coś. Znowu nic.
-Nieee! Co to ma być jakieś tłumienie zdolności naszych! Gdzie troska o nasze dobro!-krzyczałam na całe nasze obozowisko przyciągając zdziwione spojrzenia.-Jakim prawem!!
-Ciszej.. Ludzie się patrzą, a ja chce spać. Tak w ogóle wszyscy już dawno się zorientowali.. - usłyszałam w głowie ciche pomruki niezadowolenia, ale nie działały one uspokajająco.
-Ty bądź cicho. W ogóle mi nie pomagasz.-uciszyłam się nieco tylko po to, by nie wyszło, że gadam sama ze sobą albo coś.
Kopnęłam jeden z elementów namiotu i usiadłam na trawie. Załamka totalna. Jak tak można?! Mieliśmy się świetnie bawić! Jakoś tego nie widzę. Już chyba wolę spać pod gołym niebem niż pod namiotem. I tak pewnie nie będzie padać. Skierowałam wzrok na niebo, na którym błąkało się tylko kilka samotnych chmurek. Ogólnie pogoda była ładna. Zbyt ładna na rozstawianie namiotu. W taką pogodę to powinno się kąpać, spacerować i inne rzeczy robić, a nie pracować! 
-Idę poszukać czegoś na rozpalenie ogniska..-westchnęłam i podniosłam się z ziemi.
Wkroczyłam żwawo między drzewa. To będzie łatwizna. Chyba. Mijałam krzaki, drzewa, kamienie i wszystkie inne rośliny i przedmioty jakie są w lesie. Chrust. Chrustu szukaj. Albo patyków. Banał. Normalnie miszjon imposzible level -1. Szłam przed siebie ciągle prosto, by potem z łatwością wrócić do obozowiska, bo kompasu nie stety czy mapy pod ręką nie miałam. Maszerowałam tak i maszerowałam i szukałam czegokolwiek na opał. W końcu natrafiłam na wielkie zwalone drzewo. A ile przy nim patyków?! Tyle, że na ognisko starczy! Usiadłam na kłodzie, by chwilę popodziwiać otaczający mnie las, a potem dopiero zacząć zbierać drewno na opał. 
-Shizen!! Twój kuzyn! Obczaj go!-wrzasnęłam nagle i zerwałam się z kłody, gdy obok swej ręki zobaczyłam jaszczurkę.
-Nie dzięki...-mrukną smok, gdy wciągnęłam go z jego "łóżka".
-Ale już! Masz się przywitać! Może jesteście spokrewnieni.-położyłam go naprzeciw brązowej jaszczurki. 
-Nie dasz się wyspać...-spojrzał na mnie z politowaniem.
-Spałeś całą drogę czubku. Całego życia na nie ruszaniu tyłka z mojej kieszeni nie dam ci spędzić.-mruknęłam i kucnęłam obok kłody i pomiędzy Shizenem i jaszczurką.-Już przedstaw się. Chcę dowiedzieć się o nim co nieco.
-Jeśli coś mi się stanie to twoja wina...-smok ostrożnie podszedł do stworzonka.
-Nie stanie. Takie jaszczurki nie gryzą..-zaczęłam mówić, ale w tym samym momencie jaszczurka skończyła na Shizena i złapała go za łapę.-Oo.. A jednak gryzą... Trzeba to odnotować!
-Zabierz to bydle!- Shi wyraźnie spanikował i machał łapą jak opętany. 
-Już. Już.-skończyłam mu na ratunek jak jakiś super hiro i odczepiłam od łapy jaszczurkę, którą niestety choć nie lubię tego robić odrzuciłam daleko, by i mnie nie ugryzła.-Widzisz jesteś cały. Oprócz tego ugryzienia. Jak wrócimy to ci zabandażuje. Na mur beton ta jaszczurka nie była jadowita. Chyba.
-Zabije cię..-warknął mi w myślach, a ja wyszczerzyłam się szeroko.
-Nie kłam.-zaśmiałam się i schowałam go tym razem do rękawa.-A teraz se śpij skoro tak bardzo chcesz, a ja pozbieram drewno.
Nie odpowiedział mi. Szybko nazbierałam tyle patyków ile mogłam udźwignąć. Tak napakowana drewnem ruszyłam do obozowiska. Ciekawiła mnie jedna sprawa i musiałam o to spytać pana wychowawcę. Gdy tylko wyszłam z lasu rzuciłam patyki na ogień obok kawałków mojego namiotu i pobiegłam do pana Nikaidou.
-Proszę pana. Czy tutejsze jaszczurki są jadowite?-spytałam, a on spojrzał na mnie zdziwiony.

Improwizowanego dziennika ciąg dalszy/ Horroru, na szczęście mniejszego, ciąg dalszy i witajcie kilometry do przebycia/ Dzień 2 

Za jakie grzechy no?! Wczorajszy dzień był koszmarem do samego końca chyba. Patyki wprawdzie były idealne na ogień, ale to było jedyne co mi wyszło. Z namiotem potrzebowałam pomocy 3 dodatkowych osób taka beznadzieja. A i we czwórkę ledwo daliśmy radę. Potem wyszło, że Shizen jest na mnie dalej obrażony, ale minęło mu jak zabandażowałam mu łapę i na kolanach przeprosiłam. A dziś?
Po pierwsze brutalna pobudka na pewno nie była konieczna. Jakiś wariat wlazł mi do namiotu i zaczął drzeć ryja niczym z megafonem tyle, że tego megafonu nie miał. Brutalna pobudka i niewygodne spanie nie wpłynęły dobrze  na moją psychikę. Jedynie Shi, w końcu, zajął się dodawaniem otuchy. Ale jak wychowawca nam powiedział, że mamy się przygotować na wyprawę od razu dostałam powera. Będą misie! Yeeey! Jako jedna z pierwszych byłam gotowa. I wyruszyliśmy. Z początku i w połowie szło gładko. Tylko mnie ponosiła energia. Wszyscy normalnie maszerowali, a ja brykałam jak ostatnia idiotka rozczulając się nad każdym stworzeniem jakie dojrzałam w okolicy.
-Idiotko nie trzęś, bo mnie mdli. Mam ci kieszeń zahaftować?- usłyszałam w myślach takie pomruki niezadowolenia i mało nie wybuchłam śmiechem.
-Jasne morda. Dla ciebie wszystko, bo haftujesz beznadziejnie.-powiedziałam wesoło i przestałam skakać.
Szłam mniej więcej w połowie całego naszego pochodu bólu i zmęczenia. Jednak po paru minutach znudzona tym monotonnym tempem i nieciekawymi rozmowami innych wyprzedziłam wszystkich i dotarłam do przewodników. 
-Proszę pana.. Spotkamy tutaj jakieś niedźwiedzie?- spytałam cichutko z nadzieją, bo takiego miśka od zawsze chciałam zobaczyć.
-Raczej mało prawdopodobne.-odezwał się facet.-A jeśli tak to miejmy nadzieję, że z dużej odległości.
-Dlaczego? Miśki są fajne. Milusie, futrzane, wielkie! Taka przytulanka XXXXL.-zaczęłam nawijać wyzbywając się nieśmiałości, choć rozmówca pewnie sobie tego nie życzył.-Nie czyta pan chyba książek. Miśki są w nich z reguły miłe. Jedzą miód, a jeśli już atakują to łatwo je zbyć. Są superaśne..
-Tak zwłaszcza, gdy cię drapną swoimi pazurami albo odgryzą coś zębiskami.-przerwał mi zirytowany, a ja wytrzeszczyłam oczy.
-Pan to tylko horrory chyba czyta i encyklopedie. Polecam panu przeczytać coś bardziej realistycznego.-mruknęłam, ale grzecznie wycofałam się nieco do tyłu, ale słyszałam jak drugi przewodnik się cicho śmieje z całej tej sytuacji.
-Jak nie dręczysz mnie to innych ludzi co?-spytał mnie Shi.
-Nie prawda.-parsknęłam.-Chciałam tylko spytać. On jest pesymistą i sadystą. Nie moja wina, że choć wiele rzeczy jest dla mnie groźnyc, to zwierzęta nigdy, póki tego mi nie udowodnią. 
Po tych rozmowach droga mijała gładko. Raz pod górkę, raz z górki i znów pod górkę i tak w kółko. Szybko doszliśmy do skalnej ściany, której przejście, całej grupie trochę zajęło, ale ja na przykład szybko ją przeszłam. Nie po takich rzeczach się w dzieciństwie łaziło. W każdym razie prawie pod wieczór dotarliśmy do naszego celu,  czyli tej całej jaskini. Ale było warto. Chyba prawie każdy po naszym marszu albo gdzieś przysiadł i podziwiał malowidła lub chlapał innych wodą ze źródełka. Ale znaleźli się też tacy co po prostu zasnęli, gdy tylko przewodnicy zaczęli nam coś mówić o pochodzeniu wszystkich malowideł. Nie było to momentami ciekawe, więc drzemka co po niektórych była do przewidzenia i po chwili wychowawca każdego budził.
-Jakim cudem ty jeszcze nie śpisz? Nawet mnie to usypia.- stwierdził Shizen. 
-Bo ty jesteś leniem.-powiedziałam cicho wpatrując się w źródełko.-Cicho bądź. Słucham.
-Jasne..
Gdy przewodnicy skończyli gadać wyszliśmy z jaskini i skierowaliśmy się do miejsca dzisiejszego noclegu. Była to najzwyklejsza w świecie polana na tyle wielka, by pomieścić całą naszą grupę. Rozłożyliśmy śpiwory i po długich rozmowach wszystkich ze wszystkimi wszyscy zasnęli. Jutrzejszy dzień miał być koszmarem. Powroty zawsze są gorsze..

Improwizowany dziennik by Amika wpis kolejny/ Skończył się jeden horror zaczął kolejny, czyli zakwasy witajcie! / Dzień 3

Tak jak myślałam. Ten dzień był najgorszy. Gorszy nawet niż te powalone namioty. Po wczorajszej wędrówce, chyba prawie każdego męczył ból mięśni, zakwasy i inne skazy na zdrowiu. Żyć nie umierać po prostu. W każdym razie drogę powrotną do naszych namiotów musieliśmy odbyć, czy chcieliśmy czy nie. 
-Shizen szkoda, że nie jesteś większy. Mógłbyś mnie wtedy zawieść, a nie ja ciągle ciebie noszę.-mruknęłam do smoka, który wystawił łeb z mojego plecaka, by móc popodziwiać widoki. Mogłam mu na to pozwolić, bo dziś ze względu na wykończenie fizyczne człapałam sobie z tyłu.
-Nie dzięki. Kręgosłup byś mi złamała.- wytknął język i wdrapał mi się na głowę wykorzystując to, że jego łuski idealnie z zlewały się z moimi włosami.
-Nie jestem taka gruba.-oburzyłam się.
-Oczywiście, że jesteś. Zwłaszcza na moje delikatne kości.-zaśmiał się, a ja wytknęłam język.
-Świnia.- prychnęłam.
-Gbur.-zaśmiał się i zsunął na moje ramię dalej starając się zostać niewidocznym.
-Nie musisz się kryć. Jedyna osoba jaka może na nas zwrócić uwagę to pan Nikadou. Ewentualnie Rima może dołączy, a ona wie o twoim istnieniu.-burknęłam i klepnęłam go w głowę.
-Ej delikatniej!-odruchowo zatkałam uszy.
-Ciszej kurde.. Ogłuchnę umysłowo.. I nie będziesz mógł ze mną rozmawiać.-syknęłam i zmrużyłam oczy.
-Wiesz, że to nie możliwe..- stwierdził smok po chwili namysłu.
-Ale dobrze jest mieć jakiś argument, a teraz się zamknij i podziwiaj widoki. 
 W końcu się uciszył, więc miałam święty spokój. Ja go nie rozumiem. Jak pociesza to oszczędnie w słowach, a jak drażni to całą altyrlerią słów. Tak wychowałam pupila. W przyszłości będę marną matką, o ile się dzieci doczekam.. Dalszy czas marszu minął mi na szczęście bez drażnienia Shizena. Prawie pod wieczór stanęliśmy na skraju naszego obozowiska. Ba wszyscy się cieszyli. Wpadłam do swojego namiotu i z prędkością błyskawicy rozłożyłam śpiwór i na niego padłam.
-A kolacja?-spytał mnie w myślach Shizen, a ja przewróciłam oczami.
-Niech mi przyniosą.- powiedziałam.-Wszystko mnie boli, a nogi jak jeszcze gdzieś pójdę mi odpadną.
-Na taką obsługę nie masz co liczyć.-smok wylazł z plecaka i szturchnął mnie łapą w polik.-Idź po jedzenie, bo ja też jestem głodny.
-Nie.-warknęłam i zlustrowałam go uważnie.-Daj mi spokój. Jak zgłodnieje to pójdę.
-Zagłodzisz mnie.-wlazł mi na głowę i machnął skrzydłami.
-I tak rzadko pomagasz.
-Sadystka.
-Gnom. Weź zamilknij.-zwaliłam go, ale podniosłam się też do pozycji siedzącej.-Zaraz pójdę tylko chwilę odpocznę.
Smok kiwnął głową i wlazł do śpiwora, by schować się przed moim wzrokiem. Przeciągnęłam obolałe mięśnie i wystawiłam głowę z namiotu. Niektórzy jeszcze chodzili, ale reszta też leżała, siedziała etc. Ogólnie każdy chyba robił wszystko, by się nie przemęczać jeszcze bardziej. Ale żaden nie miał w swojej okolicy smoka, który potrafił dręczyć jednym słowem. Błagam, by jutrzejszy dzień był spokojniejszy i bez nadmiaru udręki.. I niech w końcu pojawią się niedźwiedzie. Ile ja na te miśki będę czekać?

Ciąg Dalszy Improwizowanego Dziennika Nastąpi
~*~
Nie mam talentu do pisania śmiechu wartych rzeczy, więc wyszło mi coś takiego x'3 Gratuluje tym co dotarli do końca tej nudnej notki. Spróbuje szybko napisać resztę o ile ktoś będzie chciał xD

4 komentarze:

  1. Zabiłaś smoka, ty podły człowieku. ;_; Znaczyy nie zabiłaś co prawda, ale byłaś blisko. Jadowite jaszczurki rządzą. Najbardziej rozwaliło mnie "po rozmowach wszystkich ze wszystkimi wszyscy zasnęli", bo przypomina mi to wczorajsze "boi się ognia jak ognia", jednak mamy tendencję do masła maślanego. XD Gustownie, żądam więcej. Ale już. :c

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak zabiłam własnego pupila ;'D Jadowite jaszczurki forever the best! Jeszcze, że w tym roku dwa razy miałam z nimi spotkanie xD Wszyscy ze wszystkimi o wszystkim rozmawiają i wszystko jest fajne we słowie wszystko! Masło maślane nafaszerowane masłem xD Więcej? Już się biorę pisanie :D

      Usuń
  2. A za niedługo zobaczysz, że mały Shi, będzie podpalać wioski i porywać niewiasty. Jeśli wcześniej oczywiście nic go nie zje, hyh. :D Oś ty zła, by znęcać się nad zwierzętami.
    Ty się pytasz, czy chcem dalej? Owszem – chcem! Miło, że ktoś pisze na ten feralny obóz, a jeszcze milej się to czyta ;3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak xD I porwie zwyrodniałą właścicielkę na początek i zje. Co go może zjeść xD Oprócz jaszczurek. Yep! Amiś miłośnik zwierząt znęca się nad swoim własnym xD Really?
      No to dokończę to co musze zrobić i się za pisanie biorę xD

      Usuń