Pogadaj z nami :D

niedziela, 2 sierpnia 2015

Szkołę Przetrwania czas zacząć!

Rima & Naoki/Keyli & Kasene
zapraszają do biwakowania ;3


" Pożrą was niedźwiecie - czyli szkołę przetrwania czas zacząć!"

*

Trzask. Błysk. Grzmot. Krople deszczu odbijały się głośno o szybę. W szkolnej szatni było mnóstwo pozostawionych parasolek i skórzanych kurteczek, zaś większość osób przyszła do szkoły z mokrymi głowami. Czarnowłosa jak i pozostali uczniowie weszli do klasy. Wszyscy mieli też nadzieję, że zdąży się rozpogodzić do poniedziałku. W końcu owa klasa miała sponsorowany biwak, za najlepszą średnią, o dziwo.
- Nie sądziłam, że nasza klasa osiągnie taką średnią. - powiedziała Rima. Nauczyciela nie było jeszcze w klasie, zaś wszyscy rozprawiali o tej kilkudniowej wycieczce.


Szedł wolnym krokiem wzdłuż pustego już korytarza, który to opustoszał całkiem wraz z pierwszym dzwonkiem, jaki obwieścił początek lekcji. Jednak czy jemu aby na pewno śpieszyło się na tę lekcje? Wątpie. Słyszał, że organizowany jest jakiś biwak w nagrodę za najwyższą średnią w szkolę, jednak nie sądził, że jego klasa osiągnie akurat ów średnią. Westchnął męczeńsko na samą myśl, że pewnie zostanie zmuszony, by tam pojechać i zintegrować się z innymi, jednak jego głębokie, wewnętrzne narzekania przerwał czyjś wesoły głos.
- Nekuś, co ty taki bez życia? - zagadnęła papuga Takei, szturchając go łokciem w żebra.
- Co ty gadasz? Ja? - prychnął leniwie, jednak Keyli zbyła go i chwytając za rękaw bluzy pociągnęła za sobą.
- Chodź, bo jesteśmy spóźnieni.
I tym o to sposobem oboje znaleźli się w klasie metodą "z buta wjeżdżam". Keyli świergocząc pod nosem zasiadła w przodzie, natomiast Naoki czekając na brata wybrał ławkę przy oknie, po chwili zasypiając. 

Coś pisnęło przeraźliwie, całkowicie nie wpisując się w cisze, która zapanowała po dzwonku. Przekonany, że spóźnił się na lekcje Kasene z pełnym rozmachem wpadł w zakręt szkolnego korytarza, a następnie przejeżdżając za sprawką błota oblazłego podeszwy, dotarł do drzwi pracowni.
Uchylił je lekko badając sytuacje, jak bardzo musi gimnastykować się z możliwą wymówką, dlaczego zaspał. Znowu. Któryś raz kolei. Jednak o dziwo nikogo z mianem belferskim i zamiarem ochrzanienia go nie było.
- Nosz, a miałem tak genialną wymówkę.- warknął nadto głośniej niż planował, zbierając spojrzenia części klasy, podejrzewającego go o uszczerbek na inteligencji. Nie przejmując się ruszył dalej, gdyż oczy wyłapały osobę, podającą się za jego brata, która bezczelnie zostawiła go. Podszedł od tyłu, jakże wewnętrznie czując, że wygięte w łuk plecy, aż proszą się, aby potraktować je z dozą miłości.
- Prostujemy się! Prostujemy się, kochanie, bo garb zostanie.- z rozmachem przywalił mu, a następnie, jak wiecznie grzeczne i ułożone dziecko siadł koło niego, dzieląc się ze wszystkimi tym uśmiechem chorego umysłowo dzieciaka.

Wbrew przekonaniom całej ludności na temat twardej faktury ławki i tego, że jest ona niewygodna do leżenia - mi to nie przeszkadzało ani trochę. Zadowolony, że znalazłem sobie idealne miejsce do przespania całej lekcji wyłączyłem się z otaczającego mnie świata i zamknąłem oczy, za poduszkę robiąc sobie własną dłoń, którą podłożyłem pod policzek. I ku mojemu zadowoleniu odgłosy otoczenia z każdą chwilą poczęły niknąć w błogim śnie, jaki powoli nadchodził.
Ale nie, jednak nie.
Przecież mam brata, zapomniałem.
W momencie poderwałem się gwałtownie do góry, prostując jak struna, gdy łapsko Kasa uderzyło prosto w moje plecy. Odetchnąłem głęboko i posłałem bratu spojrzenie mówiące, że gdy tylko wyjdziemy ze szkoły, on wyląduje na księżycu w trybie ekspresowym, a jeśli będzie bardzo chciał - nawet i wcześniej.
- Co jest? - mruknąłem "bardzo życiowo" pod nosem, podpierając brodę na ręce i rozglądając się po klasie. Tak jak myślałem, nic mnie nie ominęło.
 Rima siedząca za jakże kochającymi się braćmi zaśmiała się cicho.
- Przykro mi Naoki, masz zbyt kochającego ciebie brata by dał ci spać w ten jaaakże cudowny dzień. - skomentowała. Nauczyciel, a także wychowawca, w końcu wszedł do klasy.
- Witam wszystkich! - przywitał się pan Yuu Nikaidou, - Mam nadzieję, że pamiętacie o biwaku, który czeka nasza klasę za najlepsze oceny, prawda? - przypomniał po czym podszedł do szafki z róznymi ksiązkami, a raczej miał taki zamiar, gdyby nie gąbka leżakująca na ziemi, przez którą wylądował na ziemi.
- Auć... Spokojnie, spokojnie, nic się nie stało! Zyję! - krzyknął, gdyż biurko zasłaniało jego istnienie. Po chwili wstał i otrzepał się. - Ach, te zabójcze gąbki. niby takie miękkie, a wiedzą jak przywalić.. Eghem, znaczy, porozmawiajmy o tej wycieczce! - podszedł do szafki po ulotkę z większą częścią informacji, tym bardziej, ze podręczne ulotki zostały juz uczniom dawno rozdane. Chciał podejść znów do biurka, jednak zapomniał odłożyc gąbkę na miejsce, przez co przerócił się. Znowu.

Wpierw nieporadność bawiła, zwłaszcza persony o niskim poziomie humoru, ale im częściej on napastował podłogę, to tym bardziej stało się to niepokojące. Zwłaszcza, że z każdym krokiem, jak apokalipsa niósł zniszczenie, przez co strach o kolejny dzień jego życia.
- A pan z nami jedzie?- mruknął, jakby od niechcenia. Tak z czystej troski. Wiedząc, że niektórych instynkt samozachowawczy opuścił, a survival cały kończył się na wiecznym niezauważaniu, co takiemu pałęta się pod nogami. Nie żeby Kas coś o tym wiedział. Skądże.
Westchnął ciężko i zaorał sobie dłonią po twarzy, widząc jak ich kochany wychowawca próbuje udawać, że wszystko jest w jak najlepszym porządku i nie przywali kolejny raz w podłogę - co oczywiście stało się już piąty raz z zrzędu.
- Żyję, spokojnie! I oczywiście, że jadę, Kas! - uśmiechnął się od ucha do ucha, nie zdając sobie sprawy, że dwa wykrzykniki to już stanowczo za dużo. - Jestem waszym wychowawcą, muszę dopilnować, aby nic wam się nie stało.
- Albo my będziemy pilnować, aby to panu nic się nie stało - dodał swoje trzy grosze, nadal siedząc tak podparty na własnej dłoni i znudzonym wzrokiem omiatając klasę. 
 

Rima ponownie zachichotała.
- Na pewno będzie ciekawie...
- A będzie na pewno! A o mnie się nie martwcie, ja sobie radę dam. Poza tym gdy już dojedziemy, czeka was spora niespodzianka. - zaśmiał się. - Kas, bądź tak miły i przypomnij wszystkim atrakcje, dobrze? A później pomyślimy wspólnie co wziąć na biwak. - Jesteś dzis widzę chętny do pomocy, więc podejdź tu na środek i przeczytaj. - położył ulotkę na biurku.

Potraktował nauczyciela spojrzeniem podchodzącym pod złe zamiary słysząc, że imię jego zostało umieszczone w jednym zdaniu z jakimś obowiązkiem. Westchnął jednak pod uporem kapitulując. Wstał, ale nie kwapiąc się na cudowanie na środku, wziął kartkę rzucając jeszcze na nią okiem.
- Poniedziałek.- odchrząknął upewniając, że usłyszy go każdy.- Dotarcie zaplanowane jest na późne popołudnie, dlatego mamy niewiele czasu by rozbić namioty i rozpalić ognisko zanim dorwą nas miśki, zwabione zawartością naszych bagaży. Wtorek łamany na środę, będzie próbą wyeliminowania najsłabszych osobników, przez morderczą pielgrzymkę, po szlaku górskim. Zakończyć się ma na jakieś jaskini. Oh! Jak uroczo! Mamy tam nocować. Nie żartuje, seryjnie nie wrócimy tego dnia do obozu. W czwartek nastąpi chwila odpoczynku, by mogli kontynuować rzeźń w piątek...- zatrzymał się na chwile, przyglądając się uważnie treści ulotki, nie wierząc zbytnio. Skrzywił się znacznie, nie kryjąc wcale, że moment ten nie spodobał mu się wcale. Odczuwając jakiś nieznany lęk przed wodą sięgającą dalej niż jego kostki, warknął nie zważając na słownictwo.- Powariowali! Chcą na tratwy nas wsadzić! Nie było bardziej humanitarnego sposobu, by skrócić naszego żywota!? Potem jeszcze będzie ognisko, a następnego dnia powrót. Ale tego dnia nie dożyje.- ostatnie zdanie mrukną znacznie ciszej, kończąc wykonywać polecenie nauczyciela.
 Dziękuję, Kas - nauczyciel odprawił go z powrotem na miejsce delikatnym skinieniem głowy, po czym odebrał od niego kartkę z wypiską i z powrotem ułożył ją na biurku. - I czeka was dokładnie to, co wasz kolega przedstawił, a to już w poniedziałek.
- Yeeeeeeeeeeeeeeeey! WYCIECZKA! MISIE! SALAMANDRY! WĘŻE! ROBACTWO! - zawołała wesoło Keyli, zrywając się gwałtownie z krzesła powodując, że spotkało sie ono z hukiem z podłogą
- O boże... - jęknął Naoki, zaliczając facepalma. - Czemu ja się na to zgodziłem - warknął sam do siebie, bądź zaczął prowadzić wewnętrzne pogawędki z szatanem.
- Jakbyś został w domu, to byś jęczał w domu, a tym razem pacz, jaka nowść! Pojęczysz sobie na wycieczce! - Takei klepnęła go wesoło w plecy, siadając na ławce. - Rozchmurz się, Bondzie. Będziesz mógł się wyżyć bawiąc w pirotechnika, albo chcąc zatopić kogoś robiąc dziurawą tratwę, albo kradnąć komuś sprzęt do wspinaczki - wyliczyła wszystko na palcach jednej ręki, po czym spoglądając na jego minę postanowiła jednak skapitulować na rzecz swojego zdrowia i życia. 

- Keyli... - nie mogła się powstrzymać i rozesmiała się na głos, a wraz z nią cała klasa. Dawno już tak się nie śmiała, nawet Jack się zdziwił. - Keyli... Ty wszędzie znajdziesz optymizm.
- Dziekujemy Takei, jednak takich wypadków nie chcemy. - podsumował wychowawca. - Jednak mam nadzieję, że zarazisz innych swoim optymizmem, w końcu liczy się zabawa i jak najlepsze wspomnienia! - usmiechnął się do nich.
- Jak się zastanowić to nasz wychowawca mógłby być wujkiem Keyli.. - szepnęła Ri.
- A co z niespodzianką?- odchrząknał, starając zahamować to kwiczenie świni, wywołane po części przez całą sytułację, ale głównie dlatego, że w jej centrum znalazł się Nekuś. A jego mina nie potwierdzała, żeby był zadowolony z tego faktu.- Coś tam miało być. I jak bardzo to będzie śmiercionośne i niezgodne z zasadami moralnymi?- dojaśnił dokładnie, co miał na myśli poruszając nagle ten temat.
A nauczyciel zaśmiał sie jedynie krótko i poprawił okulary zsuwające mu się na nos, po czym omiótł tajemniczym spojrzeniem całą klasę i dopiero wtedy raczył zabrać głos.
- To, moi drodzy, jest niespodzianka. A jak sami wiecie, niespodzianki ujawniają się dopiero w swoim czasie. Gdybym wam teraz powiedział, wasze miny nie byłyby tak bezcenne. No, ale koniec mojego gadania. Wszystkiego dowiecie sie w swoim czasie. Jakies pytania?
- Czy można się wycofać? - mruknal Naoki, unosząc reke do gory.
- A oprócz tego, czy są jakies pytania?
A Naoki mógł jedynie westchnąć ciezko i stwierdzić, że to bedzie najdłuższa wycieczka w jego życiu.  


- Nie ma żadnych pytań, cudownie. Ah, zapomniałbym koniecznie weźcie spiwory i coś cieplejszego i wygodniejszego do ubrania i dobre buty do chodzenia po górach. Nikt latać z chmurki na chmurkę nie będzie, zrozumiane? Reszte potrzebnych rzeczy macie wypisane na ulotkach, jeśli ktoś jezcze nie ma lub zgubił, proszę do mnie, a reszta może już iść. Koniec lekcji, pamiętajcie, widzimy się w poniedziałek rano!

Ulotka :

Poniedziałek - Dotarcie do Zielonej Doliny w późne południe. Rozbicie namiotów, samodzielne przygotowanie do przetrwania pod gołym niebem. Szukanie chrustu, opału do ogniska...  Ale przedtem cudowne zorientowanie się, że nie można używać magii w odrębie tego terenu. Hahahhaa a to ci niespodzianka ;D 

Wtorek/ Środa - Rozeznanie się w terenie, długa wędrówka/ spacer do lasu. Celem jest ukryta w sercu lasu jaskinia, w której płynie źródełko i widnieją na niej stare, plemienne malowidła.
 Kto nie ma lęku wysokości i lubi się wspinać wysoko, ten nie będzie miał problemy z tą atrakcją, gdyż wędrówka łączy się również ze spinaczką po szlaku górskim. Na trasie, przewidziana jest trudność przejścia, przez pionową półkę skalną. Przewodnicy Zielonej Doliny, mają na szczęście sprzęt spinaczkowy, którym trzeba będzie się posłużyć, by móc przedostać się na drugą stronę. Powrót przewidziany jest dopiero w środę, więc konieczne będzie nocowanie pod gołym niebem, bez namiotu, który zostawicie niestety daleko za sobą i do którego wrócicie dopiero w środę.

Czwartek - Kto by nie chciał poćwiczyć sobie strzelania z łuku? A no właśnie. Jednak nie będziemy strzelać z łuku cały dzień, prawda? Jednak środa jest przeznaczona na wasze wymyślone przez was zajęcia. Jednym zdaniem: odpoczynek po długiej, wtorkowej wędrówce, pełnej wrażeń i czas wolny.

Piątek - Przeżyliście w szkole przetrwania, aż do piątku? Gratuluję. Teraz macie okazję stworzyć swoją własną tratwę, pod nadzorem przewodników. Mam nadzieję jednak, że umiecie w razie czego pływać, gdyż organizacja biwaku nie ponosi odpowiedzialności, za uszczerbku na waszym zdrowiu.
Wieczorem pożegnalne ognisko i impreza :)

Sobota - Wyczekana, wymarzona, wyśpiewana sobota...Powrót do kochanego domku w Nevermind. Spokojnie i tak zdołacie wrócić dopiero późnym wieczorem ;) Nie zapomnijcie pożegnać kochanych niedźwiadków ;D

A więc biwak oficjalnie rozpoczęty!

***
Wszyscy zgłoszeni mają napisać notkę do biwaku, jednak muszą trzymać się planu. Nie trzeba poświęcać jednej notki na jeden dzień - jednak można, chociażby krótkie " kartki z pamiętnika" ( to może być mniej niż połowa strony na wordzie jeśli ktoś nie ma weny) lub jeśli ktoś ma pomysł na np.: czwartek, w notce musi zostać zawarte choć małe wspomnienie poniedziałku, wtorku i środy. Proszę także o etykietowanie tych notek etykietą " Biwak." :)

Do dzieła uczniowie Feniksa! 

pamiętajmy o komentowaniu ! ;3

2 komentarze:

  1. Misie!! :D Już ja je powitam jak należy xD Ale notka świetna! Się uśmiałam, że ohoho. Ulotka by Kasene bezcenne xD krzyki Keyli, Amiś i Sel pewnie miałyby podobne. Komentarze Rimy mistrzostwo! No i pan Yuu vs Mordercza Gąbka. I kto tu nauczycieli dręczy? XD Sel tylko raz dyrkę wrobiła, a ktoś nie wiem kto zostawił/upuścił "celowo" gąbkę na podłodze i skracał żywot kochanego wychowawcy xD
    Rozpisałabym się bardziej, ale z telefonu to ciężko xc Ale notka i tak świetna! XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. komeeeeeek! dziękujemy ślicznie ;3
      hheheheehe... gabka miszczem ;>
      No to ja czekam na misie kontra amikuś :D
      p.s. wybacz za krotka odpowiedz, ale ja z kolei pisze jedna reka, zas druga niancze kota na kolanach >< ;*

      Usuń