Jak mag wody mógł się bać ognia? Jednak... Rima stanowiła przeciwieństwo typowego czarodzieja tegoż żywiołu. Wiedział, że dziewczyna jest rozstrzęsiona, ale nie miał zielonego pojęcia, jak się zachowywać w takiej sytuacji. Uśmiechnął się cierpko, nie widząc innego wyjścia niż to, co miał zamiar zrobić. Westchnął cicho i objął ramieniem jej szlochająco ciało.
- Już dobrze... Nie ma tutaj ognia... Jest tylko woda i lód.
- Lód? - Spojrzała na niego zaskoczona, nadal mając w oczach łzy.
Kurdę... Wyrwało mi się.
- Zapomnij, że to powiedziałem i tyle.
- Jack. Proszę...
- Zapomnij - mruknął.
Po czym podniósł się, puszczając Rimę z objęć. Spojrzał twardzo przed siebie i sięgnął po drewniany kij. Westchnął cicho i spojrzał w górę, wyczuwając dobrze znane mu energie.
- Paul, Vict, Jane, Shane i An. Wyłaźcie z dachu, wy idioci!
- Mówiłam, że nas wyczuje... - Rudowłosa gładko wylądowała na ziemi, uśmiechając się złośliwie do pozostałych na dachu.
Jack wzruszył ramionami i w ostatniej chwili złapał za rękę Rimy, kiedy ta chciała stąd uciec. Posłał jej pokrzepiający uśmiech i pokazał Jane języka.
- Za dobrze was znam i tyle.
- Jasne... Nie znasz! - Złociste oczy błysnęły wesoło.
- Znam i nie zaprzeczaj! - Puknął ją kijem w głowę.
- Wciąż tu jesteśmy? - mruknął cicho zielonooki blondyn.
- Nie ma was, Vict.
- Przedstawisz nam twoją towarzyszkę, hm? - Brunet zeskoczył z dachu.
Spojrzał na brunetkę swoimi rubinowymi oczami. Taki się po prostu urodził. Uśmiechnął się złośliwie, kiedy szatyn pacnął w głowę z politowaniem.
- Rima... to są Jane, Vict i Paul. Jakby co, to więcej przyjaciół nie mam.
Takich zwariowanych...
- Miło nam. An i Shane'a już poznałaś?
Niepewnie skinęła głową i zarumieniła się, czując na sobie wzrok dwóch chłopaków, Victa i Shane'a. Wtedy zorientowała się, że szatyn nadal trzyma ją za rękę i delikatnie ją uwolniła z jego uścisku.
- Jak się poznaliście, hm? Ty i Jack? - Brunet usiadł na schodkach domku i przywoławszy cicho Yena, począł go głaskać po szyi oraz grzbiecie z lekkim uśmiechem.
- Wpadliśmy na siebie w drodze do szkoły i... tak jakoś się poznaliśmy... - wyjąkała, niepewna.
- Naprawdę, Władco Zimy?
Zabiję... Mógł tego nie mówić...
- Władca Zimy?
- Stare przezwisko i tyle. Paul, jeśli o to pytasz... to tak, idioto.
Niedostrzegalnie przejechał palcem po szyi i spojrzał twardo na chłopaka, który od razu zrozumiał żaluzję. Przeciągnął się i spojrzał w górę na resztę. Skrzywił się nieco, widząc grymasy na twarzach An i Shane'a. Po chwili jednak wzruszył ramionami.
- Ktoś chce lody? - spytał znienacka Vict.
- Dobry pomysł! Chętnie pójdę! - krzyknęła wesoło ruda.
- Ja też mógłbym - odparł cicho Paul. - A ty, psiaku? -zapytał wilka.
Odpowiedziało mu wesołe merdanie ogona i skinięcie łbem. Rima spojrzała niepewnie na Jacka. Wszyscy wokół wyraźnie coś przed nia ukrywali i zastanawiała się, co to takiego mogło być.
An wydała z siebie dźwięk aprobaty i spojrzała wyczekująco na Jacka, który wzruszył ramionami i potwierdził skinieniem głowy, uśmiechając się szeroko. Już miał się spytać brunetki, kiedy go wyprzedził fioletowowłosy chłopak, zeskakując z dachu.
- Oczywiście ja też się dołączam... A ty, Rimo? Idziesz z nami, co nie? - zadał pytanie czarodziejce wody.
- Mogę... czemu nie. - Uśmiechnęła się na chwilę, lecz widac było po niej, że nie tak łatwo można zbić ją z tropu.
- No to mamy komplet, ludziska! Lecimy po zimne lodziska! - Zaśmiał się wesoło i zeskoczył z budynku, lądując na ramionach Jacka. - Wio, wodny koniku!
Ja ci zaraz dam wodnego konika...
Po chwili blondyn jęknął cicho, lądując twardo na tyłku, gdyż szatyn zrzucił go z siebie, uśmiecając się złowieszczo do niego.
- Nie jestem ani konikiem, ani wodnym konikiem, głupi sokołku.
Odpowiedziało mu ciche prychnięcie, jednak po chwili przepychali się w drodze do kawiarenki, w której serwowano także lody.
Pogadaj z nami :D
poniedziałek, 20 maja 2013
Lody.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz