Pogadaj z nami :D

sobota, 3 maja 2014

Trudne tajemnice życia odcinek 2 - powrót remonciku "ledwo co uszliśmy z życiem, nawet Sir Raven nas nie uratował"

Miłe łóżeczko, cieplutko, żadnego zrzędzenia Kasa po tym, gdy wywaliłem go w nocy z pokoju pod groźbą zabicia rano, ani Wieszczadła w szufladce na bieliznę... Chwila....
- KAS, DO CHOLERY! - wrzasnąłem, a moja noga wylądowała na jego żebrach. Chłopak pisnął jak gwałcona dziewica, po czym w namiętnym, porannym pocałunku pocałował podłogę. - Co ja ci mówiłem o...
- No, sorry, Nekuś, ale wiesz, że ja spać nie mogę... - uśmiechnął się przepraszająco, głaszcząc Wieszczadło. Westchnąłem ciężko, opadając na plecy i zasłaniając twarz poduszką. Niech się dzieje co chcę - nie wstaję. Wojna, powódź, co to dla mnie. Nic nie zwlecze mnie z łóżka.... Nawet dzwonek, który dzwoni właśnie do drzwi. Ludzie, jest sobota. I szósta rano...
- Kas, rusz się z łaski swojej i otwórz... - mruknąłem pod nosem, przewracając się na bok.
~*~

Z westchnieniem człowieka styranego życiem podniosłem się z mało wygodnej podłogi i ruszyłem pijanym slalomem przez korytarze domu, by dowiedzieć kto tak namiętnie molestuje dzwonek do drzwi.
W biegu złapałem czerwoną bluzę, którą wczoraj nie delikatnie capnąłem na sofe i zarzuciłem ją na grzbiet. Co z tego, że wyglądem przypominałem kobietę "ciężko pracującą", włosy mało arystokratycznie stały we wszystkie strony, jakby popieściło mnie 220, a popylałem w slipkach. Jeśli to komornik, to istnieje szansa, że zapłacze nad moim losem i da na głodujące dzieci.
Z impetem otworzyłem drzwi, przygotowany na inkwizycję hiszpańską czy innych przedstawicieli sprzedający emo żel, jednak ujrzałem coś innego. W drzwiach stała, jakby nic Koroshio.
-Siema- bąknąłem zdziwiony, wykrzywiając usta w uśmiechu.

~*~

Ukradkiem otarłam resztkę łez z twarzy, nie chcąc wzbudzić jakichkolwiek podejrzeń u chłopaków.
Uśmiechnęłam się trochę smutno, widząc w drzwiach zaspaną twarz Kasene. Lekko do niego pomachałam mrucząc jeszcze trochę drżącym głosem, ciche "Cześć". Szybko jednak cofnęłam rękę i schowałam za plecami, zdawszy sobie sprawę, że wciąż jest na niej bandaż, który był pamiątkom po minionej nocy.
- Uhm... Przepraszam... Obudziłam Was? - zapytałam patrząc na nieprzytomnego chłopaka. Po chwili mój wzrok spoczął na skąpym ubraniu bruneta - Ewidentnie Was obudziłam. - powiedziałam trochę pewniej, patrząc na slipki chłopaka.

~*~

- N-nie no w sumie to nie - wymruczałem, desperacko próbując naciągnąć materiał na moją godność, a pazury drugiej dłoni wplotłem w moje kudły chcąc doprowadzić je do stanu reprezentacyjnego. - Nekuś w sumie jeszcze drzemie, ale to się zaraz zmieni. Może herbatki?- zaproponowałem usłużnie i nawet nie czekałem na odpowiedź, tylko wepchnąłem dziewczę do środka.- Rozgość się. Śmiało, a ja tymczasem pójdę obudzić śpiącą królewnę.
Zachichotałem i popędziłem po schodach, zostawiając dziewczynę samą w salonie.
Uchyliłem drzwi od pokoju Naokiego, który w najlepsze obśliniał poduszkę, zawinięty po uszy w pościel. Lekkim, skocznym krokiem grubej baletnicy podszedłem do niego, nachylając się nad nim, szepcząc mu do ucha: - Aniołeczek przyszedł, no... - nie dane było mi dokończyć, gdyż łapa chłopaka niebezpiecznie zamigotała mi przed nosem, wskazując mi wulgarny środkowy palec.
Ledwo uniknąłem mordoplastyki ze strony Naokiego, gdy nagle spojrzenie moje zwróciła szklanica z H2O stojąca na szafce. Nie zastanawiając się długo złapałem nią i chlupnąłem na niego. Gwałtownie zrzucił się na łóżku, jak wyciągnięty z wody karpik, a następnie obdarował mnie spojrzeniem zgwałconej pięciolatki.
- Mamy gości. Koroshio. Ogarnij się. Szybko.- wysylabizowałem i wyszedłem z pokoju w poszukiwaniu czystych portek.

~*~

Lekko zaskoczona zachowaniem chłopaka, poszłam do salonu. Odsunęłam od stołu jedno z krzeseł i usiadłam na nim, goszcząc się, tak jak kazał mi Kasene.
Położyłam łokcie na blacie stołu, opierając głowę o zabandażowane dłonie. Cóż miałam robić. Czekałam aż któryś z braci pojawi się w pomieszczeniu.

~*~

- C-co? co? - mruknąłem niewyraźnie, nadal zaspany. Podniosłem się niezgrabnie z podłogi, nie przeciągając nawet i nie prostując kości z braku czasu. Jednym skokiem znalazłem się przy komodzie z ubraniami, po czym wygrzebałem z niej czarną, wkładaną bluzę z jakimiś napisami. Do tego jakieś szare spodnie dresowe, które znalazłem na fotelu.
- Dresiarz Naoki wersja hard z skołtunionymi włosami - stwierdziłem, wzdychając. Przeczesałem palcami włosy, przywołując je jako tako do porządku, po czym zszedłem na dół po drewnianych schodach i skierowałem się do salonu, w którym siedział nasz gość.

~*~

Odwróciłam głowę w stronę drzwi do salonu, słysząc czyjeś kroki.
Uśmiechnęłam się lekko, kiedy zobaczyłam stojącą na progu postać Naoki'ego.
- Dzień Dobry Naoki. - odezwałam się patrząc w jego złoto-niebieskie oczy - Mam nadzieję, że Was nie obudziłam. - dodałam patrząc na jego czarne włosy, ułożone w zupełnym nieładzie.

~*~

- Nie, nie - machnąłem ręką. - I tak wcześniej obudził mnie Kasene - powiedziałem, posyłając w stronę wchodzącego z gorącym napojem brata mordercze spojrzenie.
- No co znowu ja? - położył na stoliku kubki z herbatą. - Już się nie skarż na mnie. Poza tym dzisiaj nie miałeś Wiesia w szafce, więc mi dziękuj.
- Oczywiście, mój wybawco - przewrócilem oczami, siadając na fotelu. - A co u ciebie? - zwróciłem się do dziewczyny.

~*~

- Ehm... Co u mnie? - powtórzyłam pytanie, zastanawiając się co odpowiedzieć - Nic ciekawego. - powiedziałam z może trochę zbyt sztucznym uśmiechem na twarzy - W końcu widzieliśmy się nie więcej niż dwanaście godzin temu. Co mogło się takiego stać? - Oprócz tego, że po raz drugi przeżyłam najgorszą noc w swoim życiu, zdemolowałam pokój, prawie zostałam wyrzucona ze szkoły, nawrzeszczałam na dyrektorkę i tego miłego policjanta, Nick'a, a potem uciekłam ze szkoły do nich... Dodałam w myślach, wciąż szczerząc się do brunetów.~
~*~

Kiwnąłem głową, jednak nie umknęło mojej uwadze "sztuczne" zachowanie białowłosej. Ani jej wyraz twarzy, który próbował ukryć smutek. Nie chciałem dołować jej jeszcze bardziej, zadając zbędne pytania "co się stało?" "Jak ci pomóc?". Postanowiłem zaproponować jej coś innego. 
- Może zechciałabyś nam dzisiaj pomóc dokończyć remont? Nie zostało tego dużo, a skoro już do nas wpadłaś. Więc jak? - uśmiechnąłem się lekko.

~*~

- Uhm... - zastanawiałam się przez chwilę nad propozycją Naoki'ego - Cóż... Chyba i tak nie mam nic lepszego do roboty. Więc zgoda. - zawołałam radośnie i spojrzałam na swoje ubranie, które znowu było jakimś zapomnianym mundurkiem szkolnym - Tylko... Macie może pożyczyć coś na przebranie? - zapytałam nie pewnie, nie wiedząc jak zareagują.

~*~


- Cóż, jeśli nie będzie ci przeszkadzać trochę za duża, męska koszulka, to jasne - powiedziałem, wstając z miejsca. W skarpetkach poszurałem z powrotem na górę, zastanawiając się, co mógłbym znaleźć dla Koroshio. Jakaś niebieska koszulka i dresowe spodnie. Może trochę za duże, jednak jak już, to wymyśli się coś innego. 
Nagle poczułem jak coś ostrymi pazurkami przyczepia się do moich pleców i wdrapuje na ramię. Kuro miałknął mi do ucha, łasząc się o włosy. 
- Hej, murzynie... - uśmiechnąłem się, drapiąc kociaka za uchem. Znów zszedłem na dół, ponownie wstępując w progi salonu.

~*~

- O jejku... - zawołałam widząc wchodzącego do pokoju bruneta - Czy to przesłodkie cudo na Twoim ramieniu, jest Twoje? - zapytałam.
Nie czekając nawet na odpowiedź, szybko podbiegłam do chłopaka i zdjęłam mu kociaka z pleców.
- Boże... Jaki ty jesteś piękny. - powiedział, delikatnie tuląc zwierzę.
- Dzięki. - powiedział Naoki.
- Nie o Tobie mówiłam. - ofuknęłam chłopaka, wystawiając mu język.

~*~

Udałem obrażonego, jednak po chwili "zły humor" zniknął szybko.
- Ale przyznaj, że jestem pienkny - poruszałem brwiami, szczerząc się jak głupi. Tym o to sposobem wywołałem u mojego brata napad śmiechu.
- Haha, Nekuś, spójrz więc w lustro! 
- No co? Jeszcze nie pęka! - powiedziałem, rzucając w Kasene poduszką. - Poza tym, Koroshio, poznaj Kuro.

~*~

- Kuro - spojrzałam, na kociaka i podrapałam go za uchem. Po chwili oderwałam wzrok od zwierzaka i spojrzałam kątem oka na Naoki'ego - Hmmm... No wiesz... Gdyby zmrużyć oczy, przekrzywić lekko głowę, a potem do końca zamknąć jedno oko... - zaczęłam się drażnić z nim, robiąc wszystko według swoich instrukcji - Ujdzie w tłumie. - powiedziałam i odwróciłam się do niego plecami.

~*~

- Ah taak? - zmrużyłem lekko oczy i podkradając się do dziewczyny... Zaatakowałem ją nagłymi, krótkimi łaskotkami. Koroshio zaskoczona wykonała gest obronny, chcąc się wyrwać.
- Hmm.. Ktoś ma łaskotki? Ciekaweee...

~*~

- Hahahahahah.... Przestań... - krzyczałam, płacząc ze śmiechu - Dosyć... Nie mogę... - kot szybko zeskoczył z moich ramiom i podszedł gdzieś swoją drogą, dzięki czemu miałam wolne ręce, aby rozpocząć kontratak - Konie! - krzyknęłam i rzuciłam się na chłopaka, próbując znaleźć jego czuły punkt łaskotek.

~*~

Takiego obrotu spraw nie przewidziałem. Pod wpływem ataku Koroshio, zgiąłem się w pół, próbując zasłonić przed jej łaskotkami. Na marnie mi jednak szły te próby. Cofnąłem się parę kroków w tył, chcąc znaleźć jakąś drogę ucieczki, jednak trafiłem tylko na ścianę.
- Niee! - krzyknąłem przez śmiech.


~*~

- Co nie? - zapytałam nie przestając jej łaskotać - Nie podoba się panu zabawa? Chyba sam ją pan wymyślił - zaczęłam się śmiać razem z nim - Już nie jest tak fajnie, kiedy się jest na tej drugiej pozycji, co Nao? - przekomarzałam się z nim, próbując załaskotać go na śmierć.
W pewnym momencie chłopak złapał mnie mocno za ręce, zaprzestając tej zabawy. Zauważyłam, że kątem oka przygląda się bandażom na moich dłoniach. Szybko wyrwałam się z jego uścisku i odsunęłam od niego, chowając ręce za plecami.

~*~

- ...Na razie koniec zabawy... - powiedziałem po chwili, zwracając swój wzrok na twarz Koroshio. Chociaż te bandaże... Nie były powodem do skakania z radości. Coś sobie zrobiła niechcący? Albo... Coś innego.... Czy ja... Martwiłem się? 
- Ubranie leży na fotelu - przechodząc obok niej, szepnąłem jej do ucha. - Ale i tak ja wygrałem... - po tych słowach na moje usta wpłynął szatański uśmieszek.

~*~

- Chciałbyś - powiedziałam i podeszłam do fotela, na których leżała koszulka i jakieś dresy.
Zaczęłam zrzucać z siebie trochę niewygodne buty, z ulgą pozwalając stopą odetchnąć świeżym powietrzem. Po chwili rozwiązałam bordową kokardę sukienki, pozwalając jej delikatnie opaść na podłogę. Następnie moje dłonie powędrowały w kierunku zamka, który jak na złość się zaciął i nie chciał odsunąć.
- Uhm... Naoki... - wysapałam, nie mogąc sobie poradzić z wredną sukienką - Czy mógłbyś mi troszkę pomóc? - zapytałam błagalnie

~*~

Stałem tak oparty o fotel w odrętwieniu patrząc się na poczynania białowłosej. Chciałem coś powiedzieć, ale nie wiedziałem co. Moja blada twarz stała się lekko czerwona. Kątem oka spojrzałem na Kasene, który zawiesił się z kubkiem herbaty przy ustach. Po chwili jednak odwiesiłem się z życiowego laga i odchrząknąłem.
- Ależ oczywiście - odparłem.

~*~

- No to chodź tu i mi pomóż z tym suwakiem - powiedział podnosząc trochę głos, ponawiając próby samodzielnego odsunięcia sukienki - Bo jeżeli ty mi nie pomożesz, będę musiała poprosić Kasene. - powiedział, a na mojej twarzy pojawił się szyderczy uśmiech.

~*~

Wolnym krokiem podszedłem do dziewczyny, ujmując w palce suwak od sukienki i powoli zjeżdżając nim w dół. Opuszkami zimnych palców niechcący dotknąłem skóry na karku, a białowłosa wzdrygnęła się ledwo zauważalnie.
- Proszę... - powiedziałem po chwili.

~*~

- Dziękuję. - powiedziałam i bezceremonialnie zrzuciłam z siebie sukienkę, zostając w samej bieliźnie. Po chwili wzięłam z fotela niebieski T-shirt i założyłam go na gole ramiona. Koszulka okazała się być tak duża, że sięgała mi prawie do kolan.
- Chyba podaruję sobie te dresy. - powiedziałam bardziej do siebie niż chłopaków.

~*~

- Jednak jest bardziej duża, niż mi się wydawało... Ale i tak ci do twarzy... W niebieskim... - powiedziałem, znów stojąc oparty biodrem o oparcie fotela. Kuro wdrapał mi się po spodniach, koszulce, a następnie znalazł z powrotem na ramieniu, również tak samo jak ja i Kasene przyglądając się Koroshio. Pogłaskałem kociaka za uchem, a mój wzrok niebiesko złotych oczu znów spoczął na białowłosej.

~*~

- Dziękuję - odparłam i dygnęłam lekko, trzymając ja końce koszulki, jak za sukienkę.
W pewnym momencie do głowy wpadł mi dziwny pomysł i nim zdążyłam go dokładnie przeanalizować, podbiegłam do chłopaka i rzuciłam mu się na szyję, o mało co nie zrzucając wystraszonego kociaka na podłogę.
- Ale musisz się nauczyć... Że mi we wszystkim do twarzy... - wyszeptałam mu do ucha i zabrała z jego ramion, swoje ręce. Odeszłam kawałek i wolnym krokiem wróciłam na swoje miejsce, tak jakby nic się przed chwilą nie wydarzyło.

~*~

Z wrażenia i ogólnego samo zachwytu zdążyłem wyduldać cała zawartość kubka. Co z tego, że to rozżarzony węgiel, a ja podniebienia nie mam z azbestu. 
Z rozmachem capnąłem szklanice do zlewu, pozostawiając ją do umycia na później, czyli nigdy.- Remońcisko czas zacząć.- zatarłem brudne rąsię, wyrywając ich z oddzielnego uniwersum. – Mam nadzieje, ze jesteście przygotowani na randkę z pylicą płucną i wszechobecnym kurzem.
Palnąłem, jak radosny pierwiosnek w lutym, pchając ich w stronę nieszczęsnych schodów, prowadzących do jeszcze bardziej nieszczęsnego dla moich pogruchotanych kości strychu. 

~*~

Westchnąłem, wlekąc się po skrzypiących schodach na samą górę domostwa. Strychu. Kuro siedział cały czas na moim ramieniu, rozglądając się ciekawie. Fakt, wcześniej nie miał okazji, gdyż był cały czas "zamknięty" w łóżku, śpiąc w najlepsze w pościeli. 
Rozejrzałem się po pomieszczeniu, stwierdzając, że jest w o wiele lepszym stanie, niż było wcześniej. Rzeczy były jako tako poukładane, chociaż z niektórymi nadal trzeba było się uporać. Tak jak z wielką szafą stojącą przy ścianie.

~*~

Jak huragan wpadłam na strych, wzburzając po drodze tumany kurzu, zaczadzając tym idących za mną chłopaków. Stanęłam na środku i obróciłam się wokół własnej osi, chcąc dokładnie przyjrzeć się pomieszczeniu.
- Wow... Ale tu... Hmmm... - zamyśliłam się szukając odpowiedniego słowa - Fajnie... I tajemniczo. - biegałam od kąta do kąta, dokładnie badając każdy przedmiot na strychu i przy okazji, budząc pająki z zimowego snu - Tak magicznie.

~*~

- Tutaj „magicznym” sposobem możesz także zakończyć żywota.- poinformowałem ponuro, spoglądając na sklepienie, z których smętnie zwisały olbrzymie pajęczyny, a wilgoć stała się idealnym miejscem dla rozkwitu kolonii grzybów i pleśni.
Tym razem delikatnym krokiem ruszyłem przez pokój, sprawdzając coby żadne drzewsko nie przyśpieszyło mojego zagonu i zadrwiło z mojej niedowagi. Na początek podszedłem do wrót do Narni, czyli starej szafy. Otworzyłem drzwiczki, a przytłaczający zapach stęchlizny uwolnił się z środka. Miejsce tam znalazły kilka rozpadających się w oczach futer, których po połowie przeżarły mole i błyszczące czarne guziczki.
Chwila. Jakie guziczki?
Nachyliłem łeb, chcąc przyjrzeć się, co to tak połyskuje. Ujrzałem tylko kilkanaście zwisających futrzanych dziwnych kulek.
Przez umysł przebiegła mi myśl, że jakieś szerszenie czy inne parszywe robactwo urządziło tu domówkę, wtem jedna z tych „kulek” się poruszyła. Nietoperz o najohydniejszym obliczu, odwrócił łeb w moją stronę ilustrując mnie czarnymi ślepiami. Chlasnął językiem, ziewając.
Nie czekając na dalszy ciąg tego programu Discovery w HD, z cichym piskiem, zatrzasnąłem drzwiczki szafy. Niech te pupilki obcego, zdychają w ciemnościach, mnie to kij i pietruszka. Wole takie hybrydy w telewizji oglądać. 
- D- dach przydałoby się uszczelnić.- wybąkałem, odchodząc jak najdalej od tego skupiska zła. 

~*~

- Kas, co taki blady jesteś? Ducha zobaczyłeś? - uśmiechnąłem się pod nosem, chcąc zająć się dachem. Czyli mam rozumieć możemy pobawić się w spidermana. Niektóre miejsca są za wysoko, aby sięgnąć do nich z ziemi.
- Ty tu zostań - powiedziałem do kota, sadzając go na starej komodzie. Trochę obawiałem się, że przez moje akrobacje Kuro może stracić życie tak przypadkowo, więc wolałem nie ryzykować.
Wspiąłem się na szafę od Narnii, a następnie na belkę przyczepioną do sufitu.

~*~

- Co znalazłeś w tej szafie? - zapytałam z zainteresowaniem podchodząc do potężnego mebla, z zamiarem otworzenia jego drzwiczek.
Wtedy szafa zaczęła się lekko chwiać i trzeszczeć, pod ciężarem wspinającego się na nią Naoki'ego.
- Co wyprawiasz? - ze zdziwieniem patrzyłam na chłopaka, który siedział już na jednej z belek sufitu - Oszalałeś? Zrobisz sobie krzywdę. - zawołałam, naprawdę bojąc się, że spadnie.

~*~

- Spokojnie, nic mi nie będzie - zapewniłem dziewczynę, rozglądając się i szukając wzrokiem kolejnej belki, na którą mógłbym się wspiąć. Szczerze powiedziawszy takie coś do łatwych rzeczy nie należało i trzeba było uważać, żeby się przypadkiem nie zabić.

~*~

- Dajesz, gazelo - zadrwiłem z Naokiego, podając mu skrzynię z narzędziami, a sam tak samo podszedłem do nieszczęsnej węglarni zła, wspinając się na chybotliwy mebel. Jak teraz coś z tego z pieskiem wyleci, to psycholog zaklaska z radości przy wypisywaniu rachunku. A leki psychotropowe, będę rozdawać dzieciom na ulicy, niczym cukierki. Sprawnie skoczyłem na belkę, cudem nie zahaczając zębami o inną belkę i z aparycją gąsiennicy popełzłem do miejsca, gdzie wyła sporej wielkości dziura, fundując darmową klimę. Machnąłem młotkiem zabierając się za robotę. Jestem ciekawy za ile amputują mi paluchy? 

~*~

- Naprawdę mi się nie podoba, to co robicie... - powiedziałam patrząc ze strachem na wspinających się coraz wyżej braci - Przecież zaraz spadniecie!
- Daj spokój. Nic nam nie będzie - mruknął Naoki, zabierając się za naprawdę dachu.
- Uhm... Skoro tak mówicie. Chociaż na siebie uważajcie. - mruknęłam i usiadłam na jakiejś skrzynce, przypatrując się poczynaniom chłopaków. 
- Myślę, że po zewnętrznej stronie byłoby o wiele lepiej i łatwiej - powiedziałam po chwili milczenia, ale chyba mnie nie dosłyszeli, bo w ogóle nie zareagowali. 
Postanowiłam więc sama wziąć sprawę w swoje ręce. Tak jak poprzednio to zrobili Kasene i Naoki, wspięłam się na szafę, przeskakując z niej na najbliższą belkę, wzrokiem szukałam jakiejś większej dziury w dachu. Po chwili byłam już przy otworzę, próbując się przez niego przecisnąć. Jak to dobrze mieć niedowagę. Pomyślałam i uśmiechnęłam się sama do siebie. Osiągnąwszy swój cel znalazłam się na dachu i ostrożnie przeszłam po nim parę kroków, dochodząc do miejsca skąd  słyszałam przytłumione uderzenia młotków. 
- Podacie mi jakieś narzędzia? - zapytałam wystawiając rękę przez dziurę w dachu. 

~*~

Oderwałem się od mało efektywnego wywijania we wszystkie strony ciężkim narzędziem i powolnym ruchem zbliżyłem się do dziury, gdzie wlazła Koroshio. Uprzejmie podałem jej młotek i inne sadystyczne narzędzia, a później wpełzłem przez dziurę na dach.
Wiaterek wesoło przywalił mi w twarz fundując darmową krioterapie. - Piździ - zauważyłem inteligentnie, wychylając się lekko i spoglądając na ziemię. - Dżemolada byłaby, jakby ktoś teraz spadł.

~*~

- Nie zlećcie przypadkiem! - krzyknąłem do nich, w tym samym czasie przeskakując na kolejną belkę. O mało co nie dostałem zawału, gdy czarny jak noc nietoperz wleciał mi prosto w twarz. Przekląłem pod nosem, rozglądając się czy przypadkiem nie ma więcej tych cudów natury i czy wszystkie dziury zostały załatane.

~*~

Usłyszałam ciche przekleństwo Naoki'ego. Prawie natychmiast podbiegłam do dziury i wystawiłam przez nią głowę.
- Coś się stało? - zapytałam wisząc głową w dół z dachu - Wszystko w porządku?
Ale zaraz obraz zasłonił mi, lecący prosto we mnie mały nietoperz. Nawet nie zdążyłam krzyknąć, kiedy zwierzę wleciało w moją twarz i wplątało się w moje włosy.
Zaczęłam krzyczeć niemiłosiernie i szamotać się dachu, o mało co nie zrzucając z niego Kasene. W końcu udało mi się usunąć krwiopijcę z włosów, ale w tym samym momencie straciłam równowagę i zaczęłam zsuwać się z dachu. W ostatnim momencie ratując się przed zrobieniem z siebie mokrej plany złapałam się rynny, która z trzaskiem zaczęła pękać.

~*~

- Koroshio! - krzyknąłem wystraszony nie na żarty. Po chwili jednak udało mi się zachować zimną krew i zręcznie wspiąłem się na dach. Kątem oka zerknąłem na Kasene, czy z nim wszystko gra. Następnie skupiłem się na uratowaniu Koroshio, której sytuacja była nie najciekawsza. Zsunąłem się powoli z dachu, zapierając nogami, aby czasem nie spaść.
- Podaj mi rękę... - powiedziałem, wyciągając w stronę dziewczyny dłoń. - Powoli...

~*~

Z przerażeniem patrzyłam na ziemię, od której dzieliło mnie dobre kilka metrów.
- Na-oki... - zawyłam bliska płaczu - Ja... Nie wiem jak... - wybełkotałam jeszcze mocniej zaciskając palce na rynnie, które jeszcze mocniej zatrzeszczała - Boję się... - zawołałam patrząc przerażonymi oczami w jego dwukolorowe tęczówki.
Dłonie zaczęły mi się zsuwać z krawędzi dachu. Z przerażenia zacisnęłam mocno oczy.
- NAOKI... - krzyknęłam, próbując złapać jego rękę.

~*~

Wstrzymałem oddech, zsuwając się jeszcze bardziej na sam kraniec i w ostatniej chwili mocno łapiąc dłoń białowłosej. 
- Mam cię... - zawołałem z triumfem, mocniej zapierając się nogami, gdy zacząłem zsuwać się w dół. Rynna pękła całkowicie rozsypując się w drobny mak i spadając w dół na ziemię. Puściłem się drugą ręką kafelki na dachu, łapiąc drugą dłoń Koroshio i wciągając ją do góry. 

~*~

Kiedy Naoki tylko wciągnął mnie na dach przysunęłam się do niego, najbliżej jak tylko mogłam i mocno się w niego wtuliłam. Drżąc na całym ciele, zacisnęłam chude palce na jego koszulce i wybuchnęłam głośnym płaczem. Oparta o jego pierś czułam jak jego serce, tak samo jak moje wciąż niespokojnie szybko bije.
- Tak się bałam... - wychlipiałam, jeszcze mocniej się do niego przytulając.

~*~

- Już dobrze... - odtuliłem dziewczynę, wzdychając z ulgą. - Nic ci nie jest? - spojrzałem się w jej czarne tęczówki. Nigdy nie pomyślałbym, że jeden remont może dodać mi takich "wrażeń". Wolałbym nie myśleć, co się stałoby, gdybym nie złapał jej dłoni i nie wciągnął z powrotem na górę...

~*~

Nie mogłam nic z siebie wydusić, gdyż wszystkie słowo nie chciało mi przejść przez gardło. Pokręciłam przecząco głową. Tylko tyle zdołałam zrobić, próbując uspokoić chłopaka.
Tyle razy robiłam różne, o wiele niebezpieczniejsze rzeczy i jakiś durny nietoperz miał być przyczyną mojej śmierci? Aż zaśmiałam się w duchu, nie wiem czy bardziej z zażenowania czy z szoku po przed chwilą przebytej przygodzie.
- Dziękuję. - wyszeptałam rozluźniając trochę uścisk.

~*~

- Nie musisz dziękować... Ważne, że nic ci nie jest... - powiedziałem, podając jej rękę, abyśmy mogli z powrotem znaleźć się na górze i bezpieczne wejść z powrotem na strych.

~*~

Złapałam go trochę za mocno za rękę i ostrożnie podążyłam za nim z powrotem do dziury w dachu. Powoli przez nią przeleźliśmy i z powrotem znaleźliśmy się w środku. Poszłam, a raczej przepełzałam po belce do szafy, z której szybko się zsunęłam i po chwili znalazłam się już na jako takiej bezpiecznej podłodze.
- Chyba jednak to był zły pomysł - powiedziałam patrząc na bruneta - Następnym razem wszystko kilka razy przemyślę pomysł za nim go wcielę w życie. - uśmiechnęłam się i otarłam z oczu łzy.

~*~

- Właśnie... Zdajesz sobie sprawę, jak się wystraszyłem? - westchnąłem. - Zróbmy przerwę i zejdźmy na dół. Co o tym myślicie? Poza tym... Dla bezpieczeństwa zawsze można popracować na dole i coś wykończyć. Na razie mała przerwa...

~*~

- Dobrze - powiedziałam lekko zawstydzona całą sytuacją. Posłusznie poszłam za chłopakami na dół po schodach. W połowie drogi podbiegłam do Naokiego i znienacka przytuliłam go od tyłu.
- Przepraszam. - wyszeptałam mu do ucha, jeszcze mocniej go przytulając - Nie chciałam Cię wystraszyć. Następnym razem będę uważać. Obiecuję. - powiedziała z zamiarem tym razem dotrzymania tej obietnicy, bez względu na wszystko.

~*~

- W porządku.... Po prostu następnym razem uważaj... - uśmiechnąłem się lekko do dziewczyny. - I będę pamiętał, że obiecałaś...
Po chwili wszyscy we trójkę zeszliśmy na dół do salonu. Zasiedliśmy na fotelach i kanapie przy herbatce, chcąc nieco odpocząć od tych wrażeń.

~*~

Usiadłam na kanapie, obok Naoki'ego, przyciągając nogi do piersi i obejmując je ramionami. Wzięłam do rąk kubek z ciepłą herbatą i powoli zaczęłam ją pić, pamiętając jak skończyło się to ostatnim razem. Po chwili odłożyłam kubek na stół i westchnęłam cicho.
- To co powiedzie chłopaki? - zaczęłam, trochę zbytnio skrepowana ciszą panującą w salonie.

~*~

- Możemy coś opowiedzieć o sobie... - zaproponowałem, upijając łyk herbaty. Kuro podreptał po panelach i wskoczył na kanapę, wciskając się na siłę do Koroshio. 
- Wiem, pochwalmy się mocami! - zaproponował entuzjastycznie Kasene, odstawiając szybko kubek.

~*~

- Uhm... No dobra. - powiedziałam i wzięłam na kolana Kuro, głaskając go po czarnym futerku - To pokażcie wielcy magowie, na co Was stać. - zadrwiłam lekko z nich, chcąc się trochę poprzekomarzać - Który pierwszy?

~*~

-Niech Kas się wykaże... - na moje usta wpłynął lekko ironiczny uśmieszek i podparłem ręką głowę, opierając łokieć o oparcie kanapy. 
- Oczywiście, Nekusiu - zadrwił ze mnie, wstając z fotela. Pokazał nam spektakl pod tytułem: jak zmieniam się w cień i wkradam do pokoju bratu, plus inne sztuczki. Niektóre z nich widziałem, niektóre nie

~*~


Z zainteresowaniem obserwowałam kolejne popisy Kasene, związane z jego żywiołem ciemności.
- Bardzo ładnie - powiedziałam i zaczęłam mu klaskać, kiedy w końcu skończył swoje magiczne sztuczki - No... "Nekuś"... Teraz ty pokaż co potrafisz. - zwróciłam głowę w stronę Naoki'ego i uśmiechnęłam się do niego trochę pogardliwie, chcąc wzbudzić w nim lekką irytację - Zobaczymy, który z Was jest lepszy. - mruknęłam do siebie i opadłam ciężko na oparcie kanapy.

~*~

-
Hmm... No, Nekuś, pokaż swoje podwójne zdolności... - Kas uśmiechnął się szatańsko pod nosem. 
- Jakie podwójne zdolności? - zmrużyłem lekko oczy, posyłając w jego stronę znaczące spojrzenie.
- No zaśpiewaj coś! - po chwili wybuchnął śmiechem, a ja posłałem w jego stronę kulkę niebieskiego ognia. Czerwonooki jednak w ostatniej chwili zdążył uniknąć ciosu i schował się za fotel, nadal chichocząc pod nosem.

~*~

- Wow... - westchnęłam robiąc wielkie oczy - Jak ty... Niebieski ogień? Wow! - powtórzyłam swój zachwyt po raz kolejny - Super. Pokaż coś jeszcze. - powiedziałam szturchając Naoki'ego w ramię - No nie dawaj się dalej prosić - zaczęłam jeszcze bardziej go zaczepiać w ramię.

~*~

-
 Okej, okej... - westchnąłem, nie mając wyboru. Uniosłem lekko dłoń, na której zaczęły pojawiać się stworzone z niebieskiego ognia duszki, które po chwili zaczęły tańczyć, aż same znikły po tym, gdy moja dłoń zamknęła się w pięść.

~*~

Siedziałam z głową opartą na rękach, wpatrzona w sztuczki bruneta. Z każdą chwilą na mojej twarzy pojawiał się coraz większy uśmiech, żeby zaraz zniknąć wraz ze znikającymi ognistymi stworzonkami.
- Uhm... Całkiem fajne. - mruknęłam, szybko ukrywając swój zachwyt.

~*~

- Dzięki - odparłem, chowając z powrotem dłoń i uśmiechając się lekko. - A ty? Co nam pokażesz? - zwróciłem się do dziewczyny ciekawy.

~*~

- Cóż... Myślę, że wczorajszy pokaz był wystarczający... No chyba, że znów masz ochotę zostać oblany wodą. - uśmiechnęłam się do niego szyderczo, czekając na jego reakcję - No, ale jeżeli tak bardzo chcecie. - wzruszyłam lekko ramionami i machając ręką w powietrzu zaświeciłam stojącą na szafce lampkę, która zamrugała kilkakrotnie, a następnie zgasła.
- Coś niezbyt imponujące - mruknął któryś z braci. Nie zwróciłam na to większej uwagi, wciąż skupiając się na lampce, z której nagle wyleciało tysiące białych motyli, które oślepiały swoim blaskiem. Owady zgranym szykiem zrobiły koło nad naszymi głowami, a następnie poleciały do góry, gdzie wystrzeliły i zgasły, znikając.

~*~

- Wow, nieźle... - przyznałem wpatrując się w niknące owady. - Przyznaję... Robi wrażenie... - pogłaskałem Kuro, który usadowił mi się na głowie, chcąc złapać sztuczne owady.

~*~

- A tam... Nic nie warte sztuczki. - mruknęłam do siebie - Do niczego się to nie przyda. - wzruszyłam ramionami - Za to, to już bardziej. - powiedziałam i dotknęłam przewodu elektrycznego od lampki, zaraz potem zabłysnęłam jasnym światłem i zniknęłam zdezorientowanym chłopakom z oczu, pojawiając się chwilę później w kuchni.

~*~

- Szybkie znikanie... Przydatne... - mruknąłem, a Kuro w przytaknięciu mi miałknął i machnął łapką. Uśmiechnąłem się pod nosem, zsadzając sobie z głowy kota i usadzając go obok na kanapie. - Możesz już do nas wrócić...

~*~

- Mogłabym - krzyknęłam z kuchni - Ale nie wiem czy mam ochotę. - uśmiechnęłam się sama do siebie wpadając na pewien pomysł - Może sam po mnie przyjdziesz, jeżeli tak bardzo za mną tęsknisz. - zaśmiałam się krótko.

~*~

- Hm? - uniosłem lekko jedną brew, odstawiając z powrotem herbatę i uśmiechając się lekko pod nosem. - No nie wiem, czy chciałabyś tam mojej obecności! - odkrzyknąłem, jednak po chwili zamieniając się w niebieski ogień pojawiłem za dziewczyną i szepnąłem jej do ucha: 
- obecny...

~*~

- Aaa... - krzyknęłam cicho i spadłam z szafki kuchennej, kiedy nagle bez żadnego ostrzeżenia pojawił się obok mnie - Uhm... - mruknęłam podnosząc się podłogi - Co to miało być? - wrzasnęłam ze wściekłości i podniosłam się z kafelek - Grrrr... To nie fair... - tupnęłam nogą, zaciskając pięści - Miałeś wejść tu normalnie, a nie jak jakiś duch. - skrzyżowałam ręce na piersi i zrobiłam obrażoną minę.

~*~

- Tak, czy siak... Jestem. Czyżbyś wątpiła w to, ze tęskniłem? - droczyłem się z białowłosą, wpatrując się w nią kolorowymi oczami.

~*~

- Nie... Wręcz przeciwnie. Byłam pewna, że tu przyjdziesz. - spojrzałam na niego spode łba - Ale nie tak! - wrzasnęłam i odwróciłam się do niego plecami, wciąż będąc obrażona.

~*~

- Mhm... - mruknąłem, wychodząc z pomieszczenia. Odczekałem chwilę, gdy następnie przekroczyłem ponownie próg kuchni i stanąwszy dwa metry od dziewczyny, ukłoniłem się nisko.

~*~

-
Odwróciłam się przodem do niego i spojrzałam jak na wariata.
- Co ty robisz? - zapytałam zbita z tropu.

~*~

- Wchodzę normalnie jak cywilizowany człowiek do kuchni, nie znikając i nie pojawiając się parszywie za tobą jako niebieski ogień. Przy okazji kulturalnie się witam - uśmiechnąłem się pod nosem, unosząc brwi i spoglądając na Koroshio.

~*~

- Co? - zapytałam już kompletnie zdezorientowana - Aha... Ale teraz to już za późno. Nie jestem przygotowana. - dalej się z nim przekomarzałam, po chwili od niechcenia spojrzałam na niego - Odwróć się! - chłopak popatrzył na mnie jak na nienormalną - Mówię Ci, odwróć się!

~*~

Zdziwiony zmrużyłem oczy, sam nie wiedząc o co chodzi Koroshio. Wyprostowałem się po czym tak jak kazała, odwróciłem za siebie.

~*~

Podeszłam do przeciwległej ściany kuchni. Wzięłam głęboki oddech.
- Gotowy? - zapytałam, chcąc go ostrzec, przed nachodzącym wydarzeniem.
- Co? - tylko tyle zdążył powiedzieć, gdyż zaczęłam biec przez pomieszczenie i jakiś metr od chłopaka, odbiłam się od podłogi i wylądowałam na jego plecach.
- Niespodzianka. - szepnęłam mu do ucha.

~*~

Zachwiałem się lekko, jednak nie tak, jakbym chciał się za chwilę przewrócić. Tego, że tak mnie "oszuka" się nie spodziewałem. Choć musiałem przyznać, że była lekka. 
- Lekka niespodzianka... - uśmiechnąłem się pod nosem.

~*~
- No bardzo mi przykro, że nikt nie zajął się odpowiednio moim żywieniem. - fuknęłam mu do ucha i mocniej zacisnęłam ręce na szyi, jakbym chciała go udusić.
- Teraz lepiej, "Nekuś"? - zapytałam zirytowana.

~*~

- Owszem, jednak mi to wcale nie przeszkadza... - odparłem spokojnym głosem. - Cóż.. Co skłoniło cię do mówienia do mnie... "Nekuś"...
Odwróciłem lekko głowę w bok, spoglądając na nią kątem oka.

~*~

- Ehm... - speszyłem się lekko tym pytaniem i odwróciłam jego głowę, żeby na mnie nie patrzył - Nie podoba Ci się? Mogę mówić inaczej... Zaraz coś szybko wymyślę. - zamyśliłam się, patrząc na jego kruczoczarne włosy - Chcesz coś od imienia, czy totalnie z kosmosu? - zapytałam szczerząc się w uśmiechu.

~*~

- Hmm... Wal, co ci przyjdzie do głowy... - powiedziałem po chwili, nie odwracając już głowy w bok, gdyż podejrzałem, że dziewczyna sama ją przekrzywi z powrotem. Czekałem jedynie, co tym razem wymyśli i byłem tego ciekaw.

~*~

- Co powiesz na jakieś królewski tytuł? - zagadnęłam pstrykając go w ucho - Albo jak dla rycerza? Sir Raven? - zawołałam entuzjastycznie opierając głowę na jego ramieniu - Teraz możesz odwrócić głowę. - uśmiechnęłam się, czekając na jego reakcję.

~*~

- Dla rycerza? Nie wyglądam raczej na rycerza. Chociaż ładnie brzmi Sir Raven. Sir Raven obrońca białowłosej... - zamilkłem na chwilę, myśląc nad odpowiednim określeniem: - Białowłosej księżniczki. - powiedziałem w końcu, odwracając głowę na chwilę nie wiedząc, jak zareagować. Jedyne co mogłem, to wpatrywać się w jej czarne jak noc tęczówki.

~*~

- Jak to nie? A kto jakieś pół godziny temu ratował mnie przed krwiożerczym wampirem, który chciał mnie zrzucić z dachu? - zapytałam szczerząc w uśmiechu zęby - Białowłosej księżniczki, co? Hmm... Cienki jesteś w wymyślaniu przydomków. - mruknęłam i pstryknęłam go lekko w nos.

~*~

Pokręciłem lekko głową. 
- Cienki mówisz? Zobaczymy jeszcze... potem... gdy mi przyjdzie coś lepszego do głowy... - westchnąłem po chwili. - Okej, jestem cienki. - przyznałem po chwili. - I fakt, w sumie, to mógłbym zostać rycerzem.

~*~


- Muszę Cię trochę podszkolić, ty mój rycerzu - zaśmiałam się krótko - To co teraz? Jedziemy do pałacu czy wracamy do jaskini krwiopijcy? A może masz jakieś ciekawsze pomysły, mości rycerzu? Jestem otwarta na sugestie Sir Raven.

~*~

- Hmm... Może chciałabyś "odkryć" mój może nie do końca opanowany "talent"?... I przy okazji ogłuchnąć na dobre? - zaproponowałem. Sam nie wiem jednak, dlaczego to zrobiłem. Nigdy nikomu wcześniej nie chciałem tego pokazać. Może oprócz Kasene, jednak to jest mój brat i jego w to można nie wliczać. Może po prostu nie wiedziałem co mówię...

~*~

- Co to za talent? - ożywiłam się i wyżej wspięłam na jego plecy - Ogłuchnąć? Będziesz używał jakiejś echolokacji jak nasze krwiopijcę, czy co? - zażartowałam opierając brodę o czubek jego głowy - Tylko żartuję. Bardzo chcę "odkryć" twój talent. - powiedziałam i zaczęłam się bawić kosmykami jego włosów.

~*~

Uśmiechnąłem się lekko, wchodząc do salonu i sadzając dziewczynę na kanapie. Kas w tym czasie bawił się z Wieszczadłem w drugim końcu salonu, miziając go po łuskach. Dwoma skokami wspiąłem się pod schodach na górę do swojego pokoju, po czym zgarnąłem z kąta trochę zakurzoną gitarę. Zdmuchnąłem z niej pył, schodząc znów na dół i wstępując w progi salonu.

~*~

Wielkimi oczami patrzyłam na stojącego w wejściu Naoki'ego, trzymającego w rękach gitarę. Uśmiechnęłam się na ten widok, ale mój uśmiech zaraz znikł z twarzy, kiedy przez głowę przemknęły mi wspomnienia.
- Uhm... Myślałam, że będziesz śpiewać... - powiedziałam, nie wyrażającymi żadnych emocji głosem - Umiesz na tym grać? - zadałam chyba najgłupsze pytanie, jakie mogłam zadać w tamtej chwili - Znaczy... - speszyłam się trochę - Co zagrasz?

~*~

- A kto powiedział, że nie będę śpiewał? Cud będzie, gdy nikt nie ogłuchnie - mruknąłem, siadając na fotelu i przypominając sobie pewne chwyty. 
- O, ja wiem, ja wiem! - zawołał entuzjastycznie Kasene, zrywając się z miejsca i siadając na przeciwko mnie, na tej samej kanapie, na której siedziała Koroshio. - Dajesz, Nekuś, ja już wiem co będziesz brzdąkał. W sumie to chyba to, co brzdąkałeś przez cały ostatni czas, mam rację? 
Kiwnąłem tylko głową, starając się zrozumieć szybko mówiącego brata. W jakimś stopniu mi się to udało.
- Ale, Nekuś, wiesz uważaj tylko, bo... 
- Kas... 
-... No bo nie chcesz, żeby komuś się coś stało...
-..Kas...
-... I nie chcesz niczego spalić... 
- KAS! - krzyknąłem. Kasene spojrzał się na mnie wielkimi oczami, a ja tylko westchnąłem. - Wyluzuj trochę...

~*~

- Już cicho - powiedziałam i pchnęłam lekko, siedzącego obok mnie Kasene - Graj podpalaczu. - zawołałam do Naoki'ego, który trochę dziwnie na mnie spojrzał - Najwyżej wezwiemy straż pożarną. Zrobią nam wykład o tym jak dzieci nie powinny się bawić ogniem. - zaśmiałam się w duchu i uśmiechnęłam do bruneta.

~*~

Odwzajemniłem uśmiech, przez krótką chwilę przypominając sobie chwyty i słowa piosenki. W końcu jednak z moich ust wydobyły się pierwsze słowa "Oh, misty eye of the mountain below. Keep careful watch of my brother souls". W tym samym czasie z niebieskiego ognia tworzyły się małe ludziki, oraz góry i inne rzeczy, chcące ukazać wszystkie sytuacje z tekstu piosenki.

~*~

Z przejęciem słuchałam melodii i słów śpiewanych przez Naoki'ego. Wtedy zauważyłam jak obok niego pojawił się niebieski ogień, który jakby ilustrował śpiewaną przez chłopaka piosenkę. Byłam zauroczona tym wszystkim. Znalazłam się jakby w innym świecie, z daleka od otaczającej mnie rzeczywistości. Odpłynęłam do swojego świata.

~*~

Kątem oka cały czas obserwowałem dwóch słuchaczy, jednak cały czas starałem skupić się na śpiewanie, graniu i tworzeniu jednocześnie. 
Po jakiś paru minutach skończyłem swój mini występ, a wszystkie obrazy z ognia, a na samym końcu smok - zniknęły. Odłożyłem gitarę na bok, swój wzrok przenosząc na Koroshio i Kasene.

~*~

Kiedy melodia całkowicie ucichła, zaczęłam mocno bić brawo.
- To było... Cudowne - powiedziałam nie kryjąc zachwytu - I ty myślałeś, że ogłuchnę? - zapytałam - To było naprawdę fantastyczne, tylko nie wiem co bardziej. Gra, śpiew, obrazy czy sam wykonawca - nie zamierzałam wypowiedzieć na głos ostatnich trzech słów, i kiedy tylko się zorientowałam, że wyszły one z moich ust, oblałam się szkarłatnym rumieńcem i naciągnęłam koszulkę na głowę - Czy ja naprawdę powiedziałam to na głos? - mruknęłam odwracając się w stronę Kasene i chowając się w jego ramionach - Schowaj mnie Kas. - wyszeptałam, tak, żeby tylko on mógł mnie usłyszeć.

~*~

Uśmiechnąłem się pod nosem, widząc rumieniec na twarzy białowłosej. 
- Noo... Miło słyszeć jakiś miły komplement, a nie tylko "zamknij się, bo ludzie umierają" - zażartowałem, spoglądając na Kasa. 
- Ej, ja nic takiego nie mówię! - zbulwersował się. - A teraz przez ciebie muszę schować Koroshio, wstydziłbyś się, Nekuś. 
- Faktycznie, zły ja...

~*~

- Cicho bądź - krzyknęłam szturchając Kasene w brzuch - On miał tego nie wiedzieć - dodałam zła na chłopaka.
Oderwałam się od niego i odsunęłam wracając na swoje miejsce.
- No co sie tak gapisz? - warknęłam na Naoki'ego - Tylko bez takich typu "Po to mam oczy" - dodałam, prawie zabijając swoim spojrzeniem.

~*~

- Okej, okej - uniosłem ręce w geście poddania, odwracając wzrok w inną stronę, niż na dziewczynę. Bez celowo spojrzałem się w okno, zawieszając wzrok za tym, co jest za nim. Idzie wiosna. Może nie widać tego jeszcze tak dokładnie, ale idzie. Powoli. Przymknąłem lekko oczy, zamyślając się na chwilę sam nie wiedząc dokładnie nad czym.

~*~

Wykorzystałam okazję, kiedy Naoki odwrócił wzrok i nad czymś głęboko się zamyślił. Po cichu podeszłam do niego, zgarniając z podłogi gitarę i powoli wracając na swoje miejsce. Niezgrabnie chwyciłam instrument do rąk, nie będąc pewna, czy tak właśnie powinnam go trzymać. Pamiętam jak kiedyś Eren próbował mnie nauczyć grać na tym ustrojstwie. Trud o tyleż nadaremny co bezowocny. Jestem oporną uczennicą lub po prostu nie mam do tego talentu.
Próbując przypomnieć sobie jakieś dźwięki, ostrożnie pociągnęłam za jedną strunę, która dziwnie zatrzeszczała.
- Jeżeli któraś z Was pęknie, to osobiście ją potnę na kawałeczki - warknęłam na struny, nie przemyślawszy, jak to musi wyglądać dla osób trzecich.

~*~

Przyglądałem się przez dłuższą chwilę poczynaniom Koroshio, odrywając się od tego, co znajduje się za oknem. Dziewczyna ze skupieniem wpatrywała się w struny, co chwilę zmuszając je do wydawania dźwięku. Zamknięta w swoim świecie chyba nawet nie zwróciła uwagi na to, że razem z Kasem przyglądamy jej się.

~*~

- GRRRRRRRRRRRRR.... Cholerna gitara nie chce grać czysto! - Wykrzyczałam na całe gardło, kompletnie zapominając o otaczającej mnie rzeczywistości. Zacisnęłam mocniej palce na gryfie i już miałam rzucić instrumentem o podłogę, kiedy zorientowałam się gdzie tak naprawdę jestem. W połowie drogi do roztrzaskania gitary zauważyłam zdziwione, a może nawet lekko przerażone twarze Naoki'ego i Kasene, którzy gapili się na mnie wielki oczami jak na kosmitkę.
- A-aa-aa... - Wydukałam z zawieszoną w powietrzu gitarą. Szybko odłożyłam ją na kanapę i złapałam kubek do rąk, pijąc herbatę jakby nigdy nic.
- I co się tak gapicie? - zapytałam jakby nic innego przez ostatnie kilka minut nie robiła, oprócz picia gorącego płynu.

~*~

- Spokojnie, gitara nic ci nie zrobiła takiego... - uśmiechnąłem się lekko rozbawiony i przesiadłem się, siadając obok białowłosej. Wziąłem z powrotem gitarę, która wcześniej znalazła swoje miejsce na podłodze. 
- To nic trudnego... - Ułożyłem palce na odpowiednich chwytach i zagrałem przez chwilę coś prostego. - Chodź, daj rękę...

~*~

- Co-o? - Wyszeptałam cicho ze zdziwienia. Nie byłam pewna co powinnam zrobić. - Uhm... Dobrze. - Postawiłam kubek na stolik i niepewnie podałam mu rękę. - Ale to i tak nic nie da... Marna ze mnie uczennica. – dodałam

~*~

- To się okażę. Poza tym, ja jestem cierpliwym nauczycielem... - powiedziałem, układając jej dłoń i palce na odpowiednich strunach. Ująłem drugą dłoń dziewczyny i przejechałem palcami po strunach, które wydały z siebie czysty dźwięk.

~*~

- Uhm... - Zarumieniłam się, kiedy chwycił moją drugą dłoń w swoją. Czułam jak serce zaczyna mi szybciej bić. - Ehm... - gwałtownie oderwałam się od chłopaka - To nic nie da. - Powiedziałam odsuwając się od niego jak najdalej tylko mogłam. - Może ty jesteś cierpliwym nauczycielem, ale za to ja jestem strasznie niecierpliwą osobą. - Wydukałam, próbując się trochę opanować, szukając swojej maski.

~*~

- Według uznania. Chociaż jeśli czasami potrzebowałabyś nauczyciela, to służę pomocą... - powiedziałem, spoglądając przez chwilę na zarumienioną twarz Koroshio, a następnie sam zabrzdąkałem coś na gitarze.

~*~

- Grrrrr... - wydałam z siebie dźwięk podobny do zwierzęcego warczenia - Lepiej chodźmy dokończyć ten cały remont. - Powiedziałam wciąż zła i wstałam z kanapy, kierując się w stronę wyjścia z salonu. - Nienawidzę gitary. - Wymruczałam do siebie pod nosem i ruszyłam schodami na górę.

~*~

Odstawiłem z powrotem gitarę na kanapę i po chwili wraz z Kasem podążyliśmy za Koroshio. Przy okazji zebrałem ze sobą farby. W końcu ściany nadal nie były pomalowane. 
Wspiąłem się po schodach na górę, farby stawiając na korytarzu, a jedną, granatową, biorąc ze sobą i stawiając ją w swoim pokoju.

~*~

- To twój pokój? - Zapytałam kiedy do pomieszczenia wszedł Naoki. Wyraźnie zaskoczyła go moja obecność tutaj. Możliwe, że nawet wystraszyłam go trochę, kiedy znienacka się odezwałam. Kiedy weszłam na górę po schodach, otworzyłam pierwsze lepsze drzwi i weszłam tutaj. Teraz siedziałam po turecku na niepościelonym łóżku, przyglądając się wszystkim przedmiotom leżącym na półkach.

~*~

Kiwnąłem lekko głową do siedzącej na łóżku Koroshio. Sam odstawiłem farbę na podłogę i omiotłem wzrokiem pomieszczenie. 
- Mój... Po prostu zamykam go na klucz przed Kasem i Wieszczadłem. Jego wąż lubi przesiadywać w moich szafkach na ubrania... - warknąłem cicho, lekko zirytowany i wyciągnąłem gada z półki. 
- Kas, weź swojego pupilka tam, gdzie moje oczy go nie widzą! - krzyknąłem. Po chwili do pokoju żwawym krokiem wszedł Kas z szerokim uśmiechem na paszczy. Wziął on ode mnie delikatnie Wieszczadło i pozwolił, aby okręcił on mu się wokół szyi. Czekam na moment, kiedy go udusi, a ten się nawet nie zorientuje. 
- Chodź, Wiesiu. Pomalujemy sobie pokój.

~*~

- Będzie malować pokoje? - Zapytałam podniecona. Cały gniew, gdzieś ze mnie zniknął. Wyraźnie się ożywiłam, słysząc plany Kasene. - Mogę Wam pomóc? - Zrobiłam proszącą minkę i uczepiłam się ramienia Naoki'ego. - Prooooooooooo-szęęęęęęęęęęęęęęę... - Otarłam głową o ramię chłopaka, jak mały kotek.

~*~

- Hmmm... Skoro tak prosisz, to nie mam wyboru, prawda? - spojrzałem się na nad uwieszoną na moim ramieniu Koroshio i usmiechnąłem lekko.

~*~

Uśmiechnęłam się do niego od ucha do ucha.
- To chodź. - Zawołałam i złapałam go za rękę, ściągając z łóżka. - Gdzie masz pędzle? - Zapytałam, przez cały czas ciągnąc go za sobą. - Gdzie macie farby? Czyj pokój malujemy pierwszy? Na jakie kolory? Macie już wybrane czy dopiero się za to zabieracie? A folia jest? Słuchasz mnie? - Gadałam jak nakręcona, zadając kolejne pytania i tak zdezorientowanym już chłopakom.

~*~

- Pędzle są na korytarzu, farby tak samo, obojętnie czyj, według uznania, mój na granatowy, Kasa nie wiem, folia prawie rozłożona, tak, Słucham... - starałem się odpowiedzieć na wszystkie pytania, co nie było łatwe, gdyż Koroshio gadała jak nakręcona, cały czas ciągnąc mnie za sobą.

~*~

Puściłam w końcu rękę chłopaka i jak burza wpadłam do korytarzu, łapiąc w biegu pędzle. Z powrotem wróciłam do pokoju Naoki'ego.
- Skoro Kas jeszcze nie wybrał pokoju, to.... - Spojrzałam na bruneta i rzuciłam w jego kierunku pędzle. - Zaczniemy od Twojego. - Uśmiechnęłam się jak jakiś pedofil i otworzyłam puszkę z granatową farbą.

~*~

- Okej, niech więc będzie... - mruknąłem pod nosem, łapiąc pędzel. Rozejrzałem się po pokoju, od której ściany mogę zacząć, po czym podszedłem do wiaderka z otwartą granatową farbą i zamoczyłem w niej pędzel.

~*~

Zamoczyłam pędzel w farbie i wyprostowałam się, stając przed jedną ze ścian. Przez kilka minut bezsensownie gapiłam się na nią, myśląc co tu namalować. Tak mnie te myśli pochłonęły, żę nie wiedząc kiedy, przyłożyłam pędzel do twarzy.
- Hmmm... Co chcesz mieć na ścianie? - Zapytałam odwracając się w stronę chłopaka, który kiedy tylko mnie zobaczył, zaczął cicho chichotać.
- Z czego się śmiejesz? - Byłam kompletnie zdezorientowana.

~*~

Opanowałem się trochę i bez słowa podszedłem do półki i ściągnąłem z niej małe lustro, a następnie podszedłem do dziewczyny i w kawałku szkła odbiłem jej twarz umazaną niebieską farbą.

~*~

Spojrzałam na swoje odbicie i sama zaczęłam się śmiać.
- Uhm... Cała ja... Jeszcze nie zaczęłam malować, a już jestem cała brudna. - Powiedziałam kiedy opanowałam wybuchy śmiechu. Przetarłam drugą ręką policzek, jeszcze bardziej tylko rozmazując farbę na twarzy.
- Ehh... Trudno. - mruknęłam patrząc w lustro - Nie odpowiedziałeś na moje pytanie. Co byś chciał mieć na ścianie?

~*~

- Hmm... - Zastanowiłem się przez chwilę, spoglądając na ścianę. - Drzewo... W ogniu... - powiedziałem po chwili, będąc nadal w jakimś stopniu zamyślony i skupiający swój wzrok na ścianie

~*~

- Takim zwykłym ogniu, czy niebieskim jak Twój? - Zapytałam patrząc na niego. - Tak poza tym, to skąd taki pomysł? Jesteś jakimś przeciwnikiem przyrody, czy co? - Wierciłam mu dziurę w brzuchu tymi pytaniami, ale no cóż... Taka już właśnie jestem. Ciekawska i tyle.

~*~

- Nie... Przeciwnik przyrody ze mnie żaden... Po prostu przypomniał mi się pewien horror, w którym było płonące drzewo... A jako, że moja moc to niebieski ogień - czemu nie...

~*~

- Ach tak. Czyli lubuje się pan w horrorach? - Zapytałam z zażenowaniem. Podeszłam do niego bliżej i trąciłam go lekko pięścią w ramię, omijając następnie jakby nigdy nic. - Ale w końcu każdy ma jakąś swoją rozrywkę. – parsknęłam krótkim śmiechem - Gorzej jeżeli horror staje się rzeczywistością... - Powiedziałam smutno, pochylając się nad puszką farby, udając, że muszę wymieszać jej zawartość.~

~*~

Zmrużyłem lekko oczy, spoglądając na białowłosą pochylającą się nad puszką granatowej farby. 
- Dlatego to będzię moje własne drzewo... - powiedziałem po chwili. - Malujemy, hm? - dodałem, chcąc przerwać wcześniejszą ciszę.

~*~

- Jasne! - Zawołałam wesoło, wyprostowując się i odwracając w stronę chłopaka. Uśmiechnęłam trochę sztucznie, chcąc zamaskować to co przed chwilą się wydarzyło.
Podeszłam do ściany i zaczęłam ją malować na wybrany wcześniej przez Naoki'ego odcień granatu.

~*~

Zamoczyłem pędzel w farbie i podszedłem do drugiej ściany, zaczynając ją malować na wybrany kolor. Nawet nie zwróciłem uwagi na to, ze po chwili zacząłem nucić coś pod nosem.

~*~

- Dlaczego mieszkacie sami? - Zapytałam przerywając napierającą na mnie z każdej strony ciszę. - Pewnie to nie mój interes i wcale sie nie obrażę, jeżeli mi tak odpowiesz. Po prostu jestem strasznie... Ciekawska... A moje pytania są często... Hmm... Nietaktowne i bezpośrednie. - Wybełkotałam nie zaprzestając malowania - Chyba po prostu nikt mnie tego nie nauczył. - Odwróciłam głowę w stronę Naoki'ego. - Albo ja najzwyczajniej w świecie jestem niereformowalna. - Zaśmiałam się i wróciłam do malowania.

~*~

- Nie przejmuj się... - odparłem po chwili. - Czemu mieszkamy sami?... Cóż... Uciekliśmy z domu wraz z Kasem, gdy byliśmy dzieciakami.
- Mieliśmy powody. Nie czuliśmy się w domu... Jak w domu. Rodzice nigdy nie mieli czasu, nigdy ich nie było. Zazwyczaj tylko krzyczeli - wtrącił się Kas, krzycząc z korytarza. 
-...Którejś nocy postanowiliśmy poznać trochę świata... - kontynuowałem. - I po prostu zwialiśmy. Wszystko było okej, do czasu, gdy nie dostaliśmy listu...
- Cytując: "Nie macie po co wracać" - dodał znów Kas, a ja potwierdzająco kiwnąłem głową. 
- Tutaj, samym jest nam po prostu lepiej, niż byśmy mieli mieszkać tam, gdzie wcześniej.

~*~

- Uhm... Bardzo mi przykro. - Powiedziałam przerywając na chwilę malowanie. - Przepraszam... Nie wiedziałam. Nie powinnam.... - Poczułam jak po policzku spłynęło mi kilka łez. Szybko je otarłam, jeszcze bardziej brudząc się farbą. - Nie powinnam była pytać. - Skończyłam zdanie i wróciłam do malowania.

~*~

- To nie twoja wina... Po prostu to już przeszłość... Liczy się tu i teraz... Czyli sam fakt, że musimy pomalować do... - nie zdążyłem dokończyć, gdy Kuro wskoczył mi na głowę, a ja z wrażenia zamachnąłem się pędzlem i przyozdobiłem swoją twarz, trochę szyi i bluzki niebieską farbą.

~*~

- Kuro! - Krzyknęłam na kota. Podbiegłam szybko do Naoki'ego i zdjęłam mu z głowy zwierzę. - Niegrzeczny kocurek. Pacz jak Twój pan teraz wygląda. Jak nieudany obraz Picassa. - Zaczęłam się śmiać, widząc umazana twarz bruneta. - Teraz przynajmniej wszyscy będą wiedzieć, że pracowałeś. - Zażartowałam i spojrzałam na swoje wybrudzone farbą ręce. - Teraz do siebie pasujemy. - Uśmiechnęłam się do niego i starłam mu z twarzy trochę farby.

~*~

- Heh, dzięki... - uśmiechnąłem się pod nosem, sam próbując zetrzeć farbę z twarzy. Skutek był tego jednak taki, że jeszcze bardziej ją rozmazałem i... Zacząłem się śmiać sam z siebie.

~*~

Odłożyłam kociaka na łóżko i wróciłam do malowania ściany.
- Może masz rację... - Zaczęłam cicho, nie będąc nawet pewna czy mnie słyszy. - Może rzeczywiście trzeba zostawić przeszłość za sobą i do niej nie wracać. W końcu jak powiedziałeś... Liczy się tu i teraz. - Spojrzałam na ubrudzoną na niebiesko twarz chłopaka i uśmiechnęłam się do niego. - A teraz jestem w domu, prawie obcych dla mnie chłopaków, a na dodatek maluję jednemu z nich pokój.

~*~

Wpatrywałem się przez chwilę w uśmiechniętą i ubrudzoną niebieską farbą twarz Koroshio, a następnie sam odwzajemniłem uśmiech. 
- Oj tam od razu obcych. I dziękuję za pomoc w malowaniu.

~*~

- Przecież powiedziałam, że PRAWIE obcych. - Krzyknęłam, krzywiąc się do chłopaka. - I... Nie ma za co. - Dodałam wracając do malowania.
- No... Skończyła. - Zawołałam triumfalnie, patrząc na ciemno granatową ścianę. - Masz inne kolory farb niż granatowy? No chyba, że drzewo też ma być granatowe? - Spojrzałam na niego kątem oka.

~*~

- Znajdą się inne kolory... Farby stoją na korytarzu - powiedziałem, wspinając się na półkę, aby dostać wyżej i dokończyć malowanie. Śliska folia nie pomagała mi przy tym, toteż musiałem uważać, aby nie skręcić sobie karku.

~*~

- Okej. Dzięki. - Zawołałam i wyszłam z pokoju. Kiedy znalazłam się na korytarzu, zaczęłam szukać wzrokiem wiaderek i puszek z farbami. Kiedy w końcu na nie natrafiłam, przykucnęłam przy nich szukając kolorów potrzebnych mi do namalowaniu Naoki'emu płonącego drzewa. Aż samą mnie dziwiło jak mocno się w to zaangażowałam.
Kiedy znalazłam poszukiwane odcienie, wzięłam opakowania do rąk i wolnym krokiem podążyłam z powrotem do pokoju. W tym samym momencie usłyszałam głośny huk i cichy jęk Naoki'ego. Rzucając farby na ziemię, nawet nie martwiąc się o to, czy się wylały, jak burza pognałam do pokoju, z którego dobiegł hałas.
- Naoki?! - Zapytałam, szukając wzrokiem bruneta. - Boże! Nic Ci nie jest?! - Krzyknęłam przerażona, widząc go leżącego na podłodze. - Wszystko w porządku? Coś Cię boli? - Prawie natychmiast znalazłam się przy nim, klęcząc na podłodze i napastując go milionem pytań.

~*~

Przez chwilę leżałem na podłodze, pusto wpatrując się w sufit, a informacje o tym, co się stało, powoli do mnie dochodziły. Kaszlnąłem raz, podnosząc się z ziemi na łokciach.
- W porządku... Tylko mnie trochę lupie w kręgosłupie... Chyba wykrakałem, że muszę uważać...

~*~

Przytuliłam go mocno, nie zawracając uwagi na jego protesty, pod postacią cichych jęków bólu. 
- Musisz na siebie trochę bardziej uważać. - Powiedziała z wyrzutem, nie przestając go przytulać. Po chwili się od niego oderwałam i spojrzałam gniewnym wzrokiem.
- Wiesz jak mnie wystraszyłeś, idioto?! - Krzyknęłam na niego i walnęłam go porządnie w ramię.

~*~

- Ał, przepraszam, no... Następnym razem będę bardziej uważał.. - zapewniłem ją, podnosząc się z ziemi i otrzepując z kurzu. Ból w kościach powoli przechodził, a ja mogłem się ruszać normalnie.

~*~

Jeszcze raz rzuciłam okiem na chłopaka, chcąc się upewnić, że wszystko z nim w porządku. Wtedy przypomniałam sobie, że zostawiłam na korytarzu farby. Żeby nic się z nimi nie stało. Pomyślałam w duchu i niepewnie wyszłam z pokoju, szukając puszek.
- Uff... Nie rozlałyście się. - Powiedziałam do farb z ulgą i wzięłam je do rąk. Wróciłam do pokoju i podeszłam do ściany, kreśląc na niej, szkic drzewa.


~*~

Upewniłem się, że wszystkie kości są na swoim miejscu i ani żadna jest nie złamana, po czym z powrotem zgarnąłem pędzel, chcąc w końcu dokończyć malowanie. Tym razem jednak miałem zamiar uważać tak bardzo, aby nic sobie nie zrobić.

~*~

Odwróciłam się i spojrzałam w stronę Naoki'ego.
- A ty co wyrabiasz? - Zapytałam podnosząc ze zdziwieniem brwi. - Dla Ciebie na dzisiaj koniec malowania. - Powiedziałam i odłożyłam pędzel go kubła z farbą. Podeszłam do chłopaka i wyrwałam mu pędzel. - Teraz TY musisz sobie troszeczkę odpocząć. - Dodałam i pociągnęłam go za rękę w stronę wyjścia. - Pan sobie zejdzie na dół, zrobi cieplą herbatkę i się zrelaksuje, a mi pozwoli to skończyć. Bez żadnych "ale". - Mówiąc to, dosłownie wyrzuciłam go z pokoju i zatrzasnęłam za nim drzwi. - I bez podglądania. - Dodałam zza drzwi i wzięłam się do pracy.


~*~

Nim zdążyłem coś powiedzieć, Koroshio wywaliła mnie za drzwi, a ja nie mogłem mieć żadnego zdania sprzeciwu. Przez dobrą chwilę stałem jeszcze tak, patrząc się na drzwi, aż w końcu nie mając innego wyjścia, zszedłem na dół do salonu.

~*~

Znów znalazłam się w swoim świecie, kompletnie odrywając się od rzeczywiści. Malowałam na ścianie pień drzewa, mając nadzieję, że o właśnie takim myślał Naoki. Kiedy namalowałam kilka zwęglonych listków, nareszcie zabrała się za płomienie. I ty był problem. Jak uchwycić ich nieokiełznaną naturę i cudowny blask. Zamknęłam na chwilę oczy, próbując przywołać we wspomnieniach popisy Naoki'ego. I wtedy mnie olśniło.
Nie wiem ile czasu spędziłam sama w pokoju, tworząc cuda dla właściciela. Kiedy ostatnim ruchem pędzla, skończyłam malować oko wielkiego, wielkiego gada, podeszłam do drzwi i z zadowoleniem popatrzyłam na pokój.
- Mam nadzieję, że mu się spodoba. A ty co myślisz, Kuro? - Zapytałam kociaka, który wygrzebywał się spod pierzyny.
- Też mi się tak wydaje. - Powiedziałam, kiedy kociak miaukną przyjacielsko. - To chodź idziemy po Twojego pana. - Otworzyłam drzwi i szybko zeszłam po schodach do salonu.


~*~

Siedziałem na kanapie, wpatrując się znudzony w kubek parującej herbaty. Ile czasu mogło minąć odkąd białowłosa wygoniła mnie z własnego pokoju, to już sam nie liczyłem. 
Przekręciłem się na bok, leżąc teraz na placach na kanapie. Nogi oparłem o jej oparcie, a głową zwisała bezwładnie ku ziemi razem z kruczoczarnymi włosami.

~*~

- Naoki! - Krzyknęłam radośnie, znienacka pojawiając się przed twarzą chłopaka, który o mało co nie spadł przeze mnie z kanapy. - Skończyłam!

~*~

O mało co nie dostałem zawału, gdy przede mną pojawiła się białowłosa dziewczyna. Usiadłem normalnie na kanapie, przez krótsza chwilę się w nią wpatrując.
- O, super - uśmiechnąłem się, wstając.

~*~

- Zamknij oczy. - Powiedziałam, ale chyba mu się to nie uśmiechało. - No zamknij oczy. Proszę. Zaufaj mi. - Dodałam pośpiesznie czekając na efekty. W końcu posłusznie zamknął oczy, a ja złapałam go za rękę i pociągnęłam za sobą, ostrożnie prowadząc najpierw przez korytarz, a potem po schodach. Otworzyłam drzwi do jego pokoju i delikatnie po popchnęłam na środek.
- Możesz otworzyć. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się, czekając na jego reakcję.

~*~

Otworzyłem w końcu oczy za pozwoleniem Koroshio i rozejrzałem się po pokoju z lekko rozdziawioną buzią i miną typu "wow". Stałem tak jak ostatni idiota, nie mogąc wydusić z siebie słowa. To było... Świetne, a ona bez sprzeciwu miała talent. 
- Wow... - wydusiłem w końcu, wpatrując się w dzieło.

~*~

- Nie podoba Ci się? - Zapytałam zawiedziona, kiedy nic nie mówił. - Szlag... - Zaklęłam i podeszłam bliżej chłopaka. - Miałam nadzieję, że Ci się spodoba. Chciałam Ci zrobić niespodziankę. - Powiedziałam smutno i uwiesiłam się na ramieniu chłopaka.

~*~

- Jest... - wypowiedziałem to słowo tak obojętnie, że aż sam się zdziwiłem się, że tak potrafię. Wziąłem następnie głęboki oddech i dodałem już bardziej entuzjastycznie: - Nie widziałem nigdy czegoś równie świetnego - uśmiechnąłem się.

~*~

Odwzajemniłam uśmiech, kiedy usłyszałam jego słowa.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że Ci się podoba. - Powiedziałam i przytuliłam go. Po chwili oderwałam się od niego i spojrzałam na niego poważnym wzrokiem. - Ehem... Nie zapomniałeś o czymś? - Naoki spojrzał na mnie pytającym wzrokiem, nie wiedząc co mam na myśli. - Czekam na podziękowania. - Spojrzałam na niego wymownie.

~*~

- Dziękuje bardzo - uśmiechnąłem się, kłaniając nisko. - Bardzo mi się podoba. Szczerze... To sam bym tego nie namalował. Chyba nawet bym tego dzisiaj nie skończył, jeśli nie twoja pomoc. - przyznałem.

~*~

- Uhm... Miałam nadzieję na ciekawsze podziękowanie, no ale... Co mogę spodziewać od kogoś kto nie umie wymyślić porządnej ksywki. - Wzruszyłam lekko ramionami i ruszyłam w kierunku wyjścia z pokoju, dając po drodze Naoki'ego łokciem między żebra. - Następnym razem postaraj się trochę bardziej, "Nekuś".

~*~

- Hmm...w sumie, to miałaś mnie trochę podszkolić, więc nadal jestem "ten początkujący"... Ale obiecuje następnym razem się postarać - powiedziałem, zawieszając jeszcze przez chwile wzrok na malowidle

~*~

- No nie wiem, czy dobra ze mnie nauczycielka, ale mogę spróbować... - Zatrzymałam sie przed schodami. - Idziesz, czy zostajesz w swoim królestwie, Sir Raven? - Zapytałam z lekką nutką kpiny w głosie. A co... Niech mam tą radochę i go trochę po wkurzam. - Uhm... W ramach oryginalnych podziękowań musisz pokazać mi coś fajnego. - Uśmiechnęłam się do niego tajemniczo. - Może być jakaś sztuczka. Tylko inna niż te poprzednie.


~*~

- Idę, idę... Moje królestwo nie potrzebuje cały czas króla - poszedłem powolnym krokiem za dziewczyną. - Sztuczka mówisz? No dobrze, zobaczymy - dodałem, zastanawiając się już nad tym. Ciekawi mnie jedynie, czy Koroshio okażę się dobrą nauczycielką, a ja pilnym uczniem.

~*~

- Ach tak... Czyli awansowałeś już na króla, co? - Zadrwiłam sobie, schodząc powoli po schodach. - Nie przypuszczałam, że tak szybko dorobisz się władzy i własnego królestwa. - Puściłam do niego oko i całkiem zeszłam ze schodów, znikając w kuchni. - Ehm... Mości królu, która jest godzina, o ile można spytać Wasza Wysokość.

~*~

- Owszem, awansowałem. Jak na razie moimi poddanymi są zwierzęta i mój brat. Godzina? Około piętnastej... - odparłem, schodząc do kuchni i nastawiając wodę na herbatę. Tym razem postaram się, aby nikt nie ogłuchł.

~*~

- Wow... Bogaty ten Twój dwór, Wasza Wysokość. - Powiedziałam siadając przy stole. - Pomóc Ci w czymś? Może mogę coś zrobić, za to, że tak u Was przesiaduję... W końcu piętnasta. Pora obiadowa... A o ile wiem, nie jedliście przeze mnie śniadania. - Mruknęłam wstając od stołu i podchodząc do niego.

~*~

- Hmm... Skoro oferujesz swoją pomoc, to chętnie - uśmiechnąłem się lekko. - A więc, jakie propozycje obiadowe hm? - oparłem się o blat, spoglądając na Koroshio, oraz na Kasene, który wszedł do kuchni.

~*~

- A no co Wasz Mości mają ochotę? - Zapytałam siadając na blacie kuchennym. - albo nie... Pytanie powinno brzmieć, co macie w lodówce...

~*~

- Cóż.. Ta sprawa powinna być najpierw rozpatrzona... - mruknąłem pod nosem lekko zażenowany i odruchowo wplotłem palce prawej dłoni w czarne włosy. Głupio było powiedzieć przy gościu, a zwłaszcza przy dziewczynie, która cały dzień spędziła na pomaganiu, że lodówka nie skrywa sporych zapasów, jedynie takie, które są najpotrzebniejsze.

~*~

- Coś ty tak nagle zamilkł? - Szturchnęłam go w bok i przyjrzałam się mu uważnie. Aż nadto znałam tą minę. - W takim razie... - Zeskoczyłam z blatu. - Szykuje się obiad ze wszystkiego co znajdziemy w kuchni, oprócz pająków i sprzętów AGD.

~*~

- Widocznie tak... - westchnąłem, odpychając się od blatu i zaglądając do lodówki. Przeleciałem szybko wzrokiem po zawartości jej, stwierdzając, że chyba na obiad będziemy mieć spaghetti.

~*~

Podeszłam do bruneta i zamknęłam mu przed nosem lodówkę.
- Nie ma tak dobrze. Najpierw podziękowanie dla mnie, a potem obiad. - Powiedziałam, a na mojej twarzy wymalowane było "NIEUBŁAGALNA".

~*~

- Hm... A więc ubierz się ciepło... To będzie inna forma podziękowania... - powiedziałem z tajemniczym uśmieszkiem pod nosem. - Jednak... O cny Aniele dziękuję za pomoc w dzisiejszych trudach remontu... - mówiąc to ukłoniłem się lekko i ująłem jej dłoń składając na niej delikatny pocałunek.

~*~

Gapiłam się na niego, coraz bardziej wybałuszając oczy. W końcu wyrwałam mu dłoń z ręki i odskoczył jakieś dwa metry od niego, cała czerwona jak burak.
- Ehm... To co idziemy? - Zapytałam kierując się w stronę wyjścia z kuchni. - Nie musisz się o mnie martwić... Ja nigdy nie marznę. - Dodałam i schowałam się za ścianą próbując trochę ochłonąć oraz uspokoić rozszalałe serce.

~*~

- Owszem, idziemy - powiedziałem, zakładając bluzę i kierując się do wyjścia. Uśmiechnąłem się i zaśmiałem w duchu z reakcji dziewczyny, oraz jej czerwonych policzków. Czekając na Koroshio, otworzyłem drzwi i wypuściłem ja jako pierwszą, sam wychodząc za nią i zamykając drzwi, wcześniej oznajmiając Kasowi, że wychodzimy.

~*~

- Ehem... - Udałam, że kaszlę chcąc zwrócić jego uwagę na siebie. - I co teraz? Co mi pokażesz? - Zapytałam siadając w większej zaspie śnieżnej. - Zaskocz mnie. - Powiedziałam używając dziwnego tonu.

~*~

- To jeszcze nie tutaj... Kawałek dalej, więc musimy przejść parę metrów, za te drzewa - wskazałem ręką, zasuwając bluzę i spoglądając na białowłosą.

~*~

- Ohmm... A ja już sobie taki ładny tron znalazłam. - Mruknęłam z udawanym smutkiem, a na mojej twarzy pojawiła się odwrócona podkówka. - No ale... Jak mus to mus. - Powiedziałam, wstając powoli z ziemi i idąc za Naoki'm. - To tutaj? - Zapytałam zniecierpliwiona.

~*~

- Jeszcze nie... - odparłem po chwili, idąc w mało komu znane miejsce, do którego miałem zamiar zabrać białowłosą. - Za chwilę będziemy... - dodałem po chwili widząc coraz większe zniecierpliwienie Koroshio.

~*~

- Czy wspominałam już, że jestem strasznie niecierpliwą osobą? - Powiedziałam niby od niechcenia, skacząc wokół Naoki'ego jak mała łasiczka. - Oj daleko jeszcze... - Marudziłam mu koło ucha.

~*~

- Hmm... Chyba tak, jednak ja jestem bardzo cierpliwy - uśmiechnąłem się lekko. - Okej, teraz ty zamknij oczy... - stanąłem na chwilę.

~*~

- No dobra. - Zamknęłam oczy czekając aż chłopak coś mi zrobi. Szybko je z powrotem otworzyłam. - A wiesz co? Rozmyśliłam się. Nie zamknę oczu... - Powiedziałam stanowczo, krzyżując ręce na piersiach

~*~

- Pamiętaj, że ja ci zaufałem i posłusznie zamknąłem oczy przed twoją niespodzianka. Teraz ty mi zaufaj i zamknij oczy przed moją niespodzianką - powiedziałem, wpatrując się w czarne tęczówki Koroshio.

~*~

- Wybacz, ale nie ufam ludziom. Po prostu nie potrafię. - Chcąc nie chcąc spojrzałam w jego dwukolorowe oczy. - No dobra, dobra. - Powiedziałam zrezygnowana zakrywając twarz rękami. - Ufam... Ci... Ale... Nie nadużywaj tego!

~*~

- Okej, okej, obiecuję... - uśmiechnąłem się, łapiąc dziewczynę za rękę i prowadząc na miejsce, które miało stać się dla niej niespodzianką. Miałem jedynie nadzieję, że jej się spodoba. Miejsce, do którego ją prowadziłem, było jeziorem. Do tej pory zamarzniętym. Na którego środku była mała wysepka, na której rosło drzewo wiśni. Plus był tego taki, że całe miejsce ogrodzone było roślinnością, która swoją zieloną szatą osłaniała je w każda porę roku, oprócz zimy. 
-... Możesz otworzyć oczy... - powiedziałem po chwili.

~*~

Obróciłam się wokół własnej osi, dokładnie oglądając miejsce, w które mnie zabrał.
- Wow... Gdzie... Gdzie my jesteśmy? - Zapytałam, nie mogąc się napatrzyć. - Czyli to tutaj uciekam król, kiedy sprawy królestwa go przytłaczają? - Odwróciłam się w stronę Naoki'ego i uśmiechnęłam się do niego pełna podziwu. - Gratulacje mój uczniu. Ukończyłeś szkolenie.

~*~

- Bo miałem dobrą nauczycielkę... - odwzajemniłem uśmiech, opierając się o korę drzewa. - I masz rację... To tu przychodzę często, gdy muszę pomyśleć nad królewskimi sprawami...

~*~

- Dzięki. - Powiedziałam i usiadłam na ziemi, pod drzewem wiśni. - Uhm... Ale jestem zmęczona. - Ziewnęłam i wygodniej oparłam się o pień. - A jakie to masz do przemyślenia królewskie sprawy? - Zagadałam, próbując nie zasnąć.

~*~

- Często nie wiem wtedy, co ze sobą zrobić. Coś dręczy mnie do tego stopnia, że muszę pobyć sam i to przemyśleć spokojnie. Albo najzwyczajniej w świecie potrzebuję samotności. Dlatego tu przesiaduję - powiedziawszy, usiadłem obok dziewczyny.

~*~

- Rozumiem... Ja też tak czasami mam. - Powiedziałam i jeszcze raz rzuciłam wzrokiem na całą wysepkę. - Naprawdę tu ładnie. Czuję się jakbym była w raju. Powiedziałabym, w swoim własnym prywatnym raju, ale to chyba ja wparowałam z buciorami do Twojego. - Spojrzałam na niego, pstrykając go delikatnie w nos.

~*~

Uśmiechnąłem się lekko, przymykając oczy.
- Mogę udostępnić ci swój "prywatny" raj. Dużo w nim miejsca i dwie osoby się z łatwością pomieszczą - powiedziałem, sam ziewając po chwili.

~*~

Oparłam głowę o jego ramię i zamknęłam oczy.
- Dziękuję. - wyszeptałam cicho - Za udostępnienie mi trochę swojego raju. I w ogóle. Za wszystko. - Mruknęłam i ziewnęłam, uciekając bezwiednie do krainy Morfeusza.

~*~

Uśmiechnąłem się lekko, jednak również i mi zmęczenie dało się we znaki. Zamknąłem oczy, przez chwilę jeszcze z nim walcząc, jednak nie miałem na tyle sił. Po prostu zasnąłem.

~*~

Śpiąca dziewczyna zaczęła się niespokojnie wiercić przez sen. Jakieś koszmary nawiedzały ją, zagłuszając piękno i spokój raju, w którym się znalazła.
Nagle zaczęła machać dookoła siebie rękami, jakby czegoś szukając. Wtedy jej dłonie natrafiły na siedzącego obok bruneta. Szybko przesuwała nimi po nim, aż dotarła do jego twarzy, delikatnie ją badając jak niewidoma. Jej palce natrafiły na gęste włosy chłopaka w kolorze kruczych piór. Przejechała rękami po nich, a na jej twarzy pojawił się promienny uśmiech.
Przysunęła się do niego bliżej, wtulając się w jego ciepłe ramiona. Przytuliła go mocno i oparłszy głowę o jego pierś, wyszeptała cicho trzy słowa:
- Znalazłam Cię Eren.

~**~

Naoki&Kasene&Koroshio
Notki dobiegł kres. Dziękujemy wszystkim, którzy zdołali dotrzeć tutaj do samego końca ;)
Tak więc, o to pomalowaliśmy dom, ledwo co uszliśmy z życiem, Naoki odkrył swoje królestwo i zyskał poddanych, nasza dzielna Koroshio prawie, że pobiła gitarę i trochę po wkurzała Naokiego, Kasene pobawił się w spidermana powrót i znów zgubił Wiesia.
Cóż...
"Nic nowego" :D




2 komentarze:

  1. *rozczuliła się nad końcówką ^^ *
    Jak to ktoś kiedyś powiedział...Cud, miód i orzeszki :D
    Tylko gdzie obrazek drzewka, hm? *ona pragnie zobaczyć arcydzieło*
    Nalezy mi sie medal za czytanie Waszych tasiemnców xD
    Kas i bliskie spotkanie z nietoperkami w szafie :D Co ty do ich sypialni zaglądasz...? xD No tak, czynszu nie zapłaciły, to trzeba je trochę postraszyć. Cuuudoooowna notka ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :3
      Ja Ci Rima specjalnie zrobię medal. Za czytanie i komentowanie tasiemców xD :*
      No nie wiem, czy gdzieś się znajdzie taki obrazek. Jak coś znajdę, to Ci wyślę <3

      Usuń