*ostrzeżenie*
Uwaga! WYSTĘPUJE WULGARNA, ZBOCZONA, *bardzo* PIJANA POSTAĆ.
Uniosłem teatralnie
kartkę papieru ku słońcu, wpadającym przez zasłony w kuchni, próbując
potwierdzić zapewnienia brata, że wcale nie wypisał mi tu klątwy. Tylko listę
zakupów i wygląda tak tylko przez to, że pisał na kolanie, jak i że jestem
kretynem niepotrafiącym odróżnić pozycji pt. „ser” od przekleństwa. I tak mi to
nic nie dało, bo nadal nie rozpoznaje. Miałem warknąć, że mu kupie po drodze
elementarz, jednak ten chamsko złapał za swoja popierdolinkę i w rytm
złowrogich okrzyków Gesslerowej z tv, zaczął wygrywać, jakąś melodię, tylko
chyba po to by mnie zagłuszyć.
Machnąłem ręką,
zgarniając do kieszeni pieniądze, jak i Wieszczadło. Tylko akurat tego drugiego
nie wsadziłem akurat tam, tylko zarzuciłem na szyję, a on następnie usadowił
się pod bluzą tak jak mu wygodnie. I wyszedłem z domu.
-O ZNALAZŁAM SE TAKIEGO PRAWI, PRAWI, PRAWICZKA! CO ZE MNĄ I
BY SIĘ PRZERUUUCHAŁ! CIULALALALALAL!-nuciłam pod nosem trzymając w ręku pustą
butelkę po wódce. Cały świat wokół mnie wirował, a przed oczami zamiast widzieć
jedno jeziora widziałam ich aż pięć. Ciekawe, do którego by tu wskoczyć?
- Oho.- mruknąłem pod
nosem, gdy po lesie rozszedł się czyjś dziki okrzyk, pod hymnem pijaństwa i
dzikich burdel party. Aż pokręciłem głowa z niedowierzaniem, że ktoś potrafił
doprowadzić się do takiego stanu o tak wczesnej porze. Jeśli to, rzeczywiście
wina procentów.
Jednak im było dalej
w las, tym to zawodzenie wydawało mi się, coraz bardziej wnerwiające. I
najgorzej- znajome.
- Jeszcze zdążymy o sklepy zahaczyć.- uśmiechnąłem się do
gada, który nie wiem, czy przez to, że wie, co kombinuje, czy przez ten hałas,
wypełzł z kaptura. Zasyczał tylko i chcąc, czy nie schował się z powrotem, gdy
gwałtownie zmieniłem kierunek, schodząc ze ścieżki.
Gdy tylko usłyszałam czyjeś zachodzenie mnie od tyłu
odwróciłam się. Moim pijańskim oczom ukazało się trzech Kasane. Podbiegłam,
więc do tego środkowego przytulając: -Kas...ene!
- Sh-shina!?- aż z wrażenia zapowietrzyłem się, gdy
niespodziewanie, nie zaatakował mnie ani dzik, ani żaden kundel, tylko
białowłosa dziewczyna w akcie radości, że mnie widzi postanowiła mnie udusić w
misiaczku. Co było naprawdę nietypowe. Jednak i tak cały efekt wow upadł, gdy
kątem oka dojrzałem butelkę po procentach. Ha! A co myślałeś idioto, że ktoś
się na twój widok ucieszy?
Nie byłem pewny, czy powinienem
próbować uwolnić się, czy stać jak ten słup, więc zadałem podstawowe i uniwersalne
pytanie:- Co się stało?
-Niiiic...Ale wiesz...Jesteś słodki!-wymamrotała jeżdżąc
palcem po jego klatce piersiowej. Spoglądałam na niego niczym wygłodniały lew
na surykatkę. Oczy lśniły mi niebezpieczną iskierką, która z każdą chwilą się
powiększała.
- C-co?- pisnąłem zakłopotany, czując się coraz niepewnie.
Chwyciłem subtelnie dziewczynę za rękę, którą postanowiła porobić sobie
szlaczki na mojej bluzce.- Dlaczego piłaś o tak w wczesnej porze i to jeszcze
sama?- powinienem chyba zadać pytanie, dlaczego ogólnie piła? Jestem ogólnie
tolerancyjny i rozumiem, że każdy musi się wyszumieć zapobiegawczo, żeby na
własnej osiemnastce nie odpaść, jako pierwszy, by później obudzić się w innym
pokoju, na innej ulicy, w innym mieście i w innym kraju. Jednak tego pojąć jakoś
nie potrafię
-Eee...Bo tak!-mruknęłam w tym samym momencie, gdy stanęłam
na palcach i pocałowałam chłopaka w usta. Nie umiałam się całować, bo skąd?
Jednak alkohol sprawiał, iż nie sprawiało mi to problemu, a pewność siebie niemal
wyciekała ze mnie.
Tego to bym się nigdy nie spodziewał. Wszystko! Apokalipsa,
hiszpańska inkwizycja, brak reklam na Polsacie, jednak nie tego.
Nagle mózg postanowił
mi zaprezentować, jak się fajnie nie oddycha i zafundować krioterapie na jednym
punkcie, czyli plecach. Nie miałem pojęcia, co robić, jak się zachować i co
zrobić z rękami, którymi machałem jak głupi, póki nie znalazłem dla nich
oparcia na ramionach Shiny.
Gdy zabrała swoje
usta od moich, mózg zmienił zdanie, że zabawniej będzie, jak trochę
pohiberwentyluje. Wpatrywałem się zszokowany w dziewczynę.
- Jesteś pijana.- oznajmiłem. Brawo! A niebo jest
niebieskie, trawa zielona, a ty jesteś kretynem.
Nagle zrobiło mi się przykro. Mój pijany mózg mówił, że mnie
przytuli, powie, że kocha...No co? Każda laska lubi telenowele. Jednak on tylko
stwierdził, że jestem pijana. Odsunęłam się od niego, a z moich oczu powoli
zaczęły cieknąć łzy. -Ty mnie nawet nie lubisz, nie?
Ty seryjnie jesteś kretynem! A mogła cię matka zajebać jak
miała okazję. Weź ty zrób przysługę światu i idź się powieś gdzieś.
- Nie!- pisnąłem panicznie, łapiąc ją za ramiona zanim się
oddaliła. Pogratuluj sobie. Dziewczyna przez ciebie płacze. Naprawdę masz ze
sobą jakiś głębszy problem. Mi naprawdę nie o to chodziło.- Dlaczego tak
sądzisz? Czemu w ogóle tak pomyślałaś?- z każdą jej łzą, mówiłem coraz bardziej
chaotycznie, a głos jeszcze bardziej drżał.- Cholera! Lubię cię. I to nawet
bardzo.
-Skoro tak to się ze mną prześpij!-powiedziała dalej
roztrzęsiona i zalana łzami. Spoglądałam na Kasene ze smutkiem takim jak u
zbitego szczeniaka, który patrzy na soczystą kostkę za bycie grzecznym.
Jak tu zejdę na zawał będzie wesoło. Serce stwierdziło, że
mój wiek jest odpowiedni na nadciśnienie i do tej sytuacji, zapodało jakieś
dzikie densy.
Wlepiałem w nią
zszokowane spojrzenie, mając jakiegoś trepka w gębie, bo nic nie mogłem
wykrztusić. Pod wpływem alkoholu ludzie robią różne dziwne rzeczy, ale nie
sądziłem, że ona się do nich zalicza i proponuje mi TO. Nie, nie, na pewno nie!
Ona się po prostu chce zdrzemnąć. Przecież na kaca to najlepsze, a ty po prostu
nadimpretujesz, bo jesteś kretynem.
Kretyn. Mianuje to
słowo określeniem dnia. Jeszcze nigdy tak wiele razy na siebie nie bluzgałem.
-Co?- wykrztusiłem, chcąc się upewnić, że jestem po prostu
przygłuchy.
-Jesteś za brzydka dla Ciebie prawda?-wychlipiałam załamana.
Nigdy nie byłam jedną z najpiękniejszych w szkole, a co dopiero
najmądrzejszych.
- Nie! Dlaczego...?- wybełkotałem przestraszony powtórką z
zabawy.- Jesteś naprawdę cudowną i śliczną dziewczyną.- Oh, Kas, jesteś
mistrzem polemizowania. A wiesz, w czym też byłbyś świetny? W wiązaniu supła na
sznurze!- To nie o to chodzi... Tylko, nie wolałabyś trochę poczekać?
Ochłonąć?- Wytrzeźwieć może!? Starałem się naprawdę jakoś to załagodzić, tylko
średnio wiedziałem jak.
Nagle ziewnęła cicho i zakołysała się robiąc kilka kroków w
tył. Na moje nieszczęście wpadłam wprost do wody. Starałam się wypłynąć na
brzeg jednak Bóg chciał, aby życie kopnęło mnie w tyłek i kazało czekać
grzecznie na wybawiciela.
Niespodziewanie białowłosa, zachwiała się niebezpiecznie i
runęła jak długa wprost do jeziora. Jednak bardziej nietypowe było to, że nie
wstawała z wody, która sięgała, gdzieś po kolana.
Spanikowany podbiegłem
do niej, szybko wyławiając ją z wody.
- Nic ci nie jest?- zapytałem z obawą w głosie, trzymając ją
za ramiona, by nie zaczęła się znowu bawić w małą syrenkę.
-Zimno...mi...-wymruczałam trzęsąc się niemiłosiernie.
- Nie dziwie się.- westchnąłem, ściągając z siebie swoją
bluzę i zarzucając ją na plecy Shiny z nadzieją, że to może pomoże.
- Chyba najlepiej byłoby, jakbyśmy poszli teraz do mnie.-
zaproponowałem w dobrej wierze. U mnie przynajmniej nikt się nie doczepi. No
może oprócz Naokiego, ale to z pewnością mniejsze zło.- Co ty na to?
-Mhmm...-powiedziałam lekko się rumieniąc. -Chce mi się
spać...z Tobą...-powiedziałam po chwili.
- Koło! Ma się rozumieć, nie?- pisnąłem zszokowany, śmiejąc
się nerwowo pod nosem.- To idziemy już, dobrze?- bardziej oświadczyłem niż
zaproponowałem. Złapałem dziewczynę, biorąc ją na ręce, twierdząc, że to lepsze
wyjście, niż poruszać się pijańskim slalomem.
Niemal natychmiast położyłam głowę na jego ramieniu
odpływając w krainę Morfeusza. Jednak wcześniej szepnęłam jeszcze:
-Kocham..Cię...
Ta dziewczyna dzisiaj szokuje strasznie. Powiedziałbym, że
nie spodziewałbym się, że mogłaby coś takiego powiedzieć, ale bym się tylko
powtarzał. Co z tego, ze jest narypana, jakby piła przez kilka dni nonstop! Jej słowa sprawiły, że w sercu pojawiło się
jakieś dziwne, jednak przyjemne uczucie ciepła.
Uśmiechnąłem się pod
nosem, delikatnie bawiąc się włosami dziewczyny, która postanowiła zasnąć mi na
ramieniu.- ... Ciebie też.- wyszeptałem niepewny. Źle! Jak najbardziej pewny,
tylko jakby zmieszany tym wszystkim i zawstydzony.
Shina&Kasene
Ej nie powinnam Wam spojlerować i mówić jaka będzie mina Naokiego, gdy zobaczy Was przed drzwiami domostwa, ale możecie się już jej domyślać po człowieku wiecznie zmęczonym życiem xD
OdpowiedzUsuńA lekcje z WDŻ były? Dobrze się wyedukowaliście? Shina to się z butelką edukowała to jej wybaczamy, a Kas? Nekuś go w tym nie pilnuje xD
Git, że napisaliście coś wreszcie razem i końcówka taka ♥
Chcę kontynuację! :<