Pogadaj z nami :D

piątek, 20 lutego 2015

Legenda o pewnej samotniej śnieżynce część II

Chłopak o kruczych, nieco przydługich włosach w głębokim zamyśleniu i pewnej niewyjaśnionej nostalgii wpatrywał się różnokolorowymi tęczówkami w budzący się za lodowym oknem krajobraz. Pierwsze promyki słońca niewinnie padały na połyskujące, małe białe drobinki otulające zmarzniętą na kość ziemię. Gęsty śnieg wciąż uparcie utrzymywał się na powierzchni jak puchowa kołderka, nie mając zamiaru odejść i oddać kolej wiośnie. Od momentu w którym Naoki zawitał do pałacu Królowej Koroshio minął równy tydzień. Chłopak zdążył przyzwyczaić się już do panujących tu warunków, jak i do samego lodowego pałacu w którym mówiąc szczerze nigdy nie miał szansy zamieszkać.
Podróżnik oparł nadgarstki o zimną krawędź okna i wyjrzał lekko na zewnątrz, rozglądając się ciekawie po okolicy, gdzie nie dziwiąc się nie było widać ani jednej żywej duszy. Z zamyślenia ocknął się dopiero wtedy, gdy poczuł jak koło jego nóg łasi się czarne, kocie zwierzę domagające zainteresowania od strony swojego pana. Uśmiechnął się on delikatnie i pogładził Kuro po łbie, zastanawiając się, gdzie podziewa się Królowa.
Chłopak jakby wezwał dziewczynę swoimi myślami. Chwilę później drzwi do sali gwałtownie się otworzyły,  a w progu pojawiła drobna postać dziewczyny o długich, nieco rozczochranych, białych niczym śnieg włosach i lekko zaspanych, czarnych jak noc oczach. Wyglądała dość niechlujnie, szczególnie jak na królową. Poza wiecznie goszczącym na jej twarzy znudzonym grymasem twarzy, co nie zdziwiło zbytnio Naokiego,  widać było również wyraźne sińce z niewyspania. Bledsza niż zwykle, niemal całkowicie zlewała się z lodowym otoczeniem. Dziewczyna niczym jakaś zjawa, cicho i bezszelestnie przeszła obok niego, nie zwracając na niego żadnej uwagi.
Gdy do jego uszu dotarł odgłos otwieranych lodowych drzwi instynktownie odwrócił wzrok w tamtą stronę, spoglądając na zaspaną postać zimowej dziewczyny. Nie zwróciło by to dla niego szczególnej uwagi gdyby nie to, że Koroshio wyglądała nieco gorzej niż zwykle. Blada delikatna cera niemalże zlewała się z otoczeniem lodowego zamku i gdyby nie widoczne sińce pod oczami można by pomylić ją ze śniegiem chociażby nawet ze względu na jej długie, białe, teraz trochę rozczochrane włosy, które mimo tego, że sprawiały sam wygląd nieco niechlujnego dodawały dziewczynie jedynie pozornej niewinności.
 - Dzień dobry - przywitał się, nie przejmując zbytnio tym, że kompletnie zignorowała go. Chłopak dalej głaskał za uchem swojego kociego przyjaciela, spoglądając katem oka na wciąż budzący się poza pałacem świat.
Dziewczyna z zaskoczeniem odwróciła się w jego kierunku, że zdziwieniem patrząc na niego jak na ducha. Wyglądało na to, że nie tyle co go zignorowała, co po prostu najzwyczajniej w świecie nie zauważyła, będąc tak nieprzytomnie zmęczona. - Chciałabym, żeby taki był. - odparła cicho i znów zaczęła sunąć przez lodową komnaty.
- Dlaczego myślisz Królowo, że od razu będzie zły? - uniósł subtelnie delikatnie prawą brew ku górze, odwracając się przodem do białowłosej. Musiał przyznać, że patrząc na jej postać sam wątpił w to, czy dzień dla niej, tak zmęczonej może być dobry. Nie miał pojęcia co było powodem jej niewyspania, czy zwykła bezsenność, czy senne koszmary, a może inne, własne problemy. Na tę chwilę nie chciał jednak o to wypytywać.
- Bo miałam koszmary. - odparł cicho - Zawsze kiedy mam koszmary pojawia się kolejny głupi bohater, który myśli, ze zbawienie świat. Jakie to smutne, nie sądzisz? Białowłosa ku zaskoczeniu podróżnika, zatrzymała się przy jednym z wyżej umieszczonych okien i zaczęła się wspinać na parapet. Jednak przez swój niezbyt imponujący wzrost i za długą suknię, która przez cały czas plątała jej się między nogami, wychodziło jej to dość nieudolnie. Z perspektywy chłopaka wyglądała jak małe dziecko, które zapragnąwszy ukrytych na półce przez rodziców ciastek, nie bało się zaryzykować by je zdobyć.               
A więc jednak koszmary - przeszło mu przez myśl, przez krótką chwilę zatrzymując swój wzrok na nieznanym sobie punkcie przed siebie, sam przypominając sobie noce kiedy to on był męczony przez senne koszmary. Najczęściej pojawiały się w nim osoby, które w jakiś sposób straciły przez niego życie najczęściej w feralnych wypadkach. Rzadko kiedy potwory, czy zjawy o szkaradnych obliczach.
Uwagę chłopaka zwróciła dopiero swoim niecodziennym zachowaniem dziewczyna, która podchodząc do jednego z okien zaczęła wspinać się na parapet. Musiał przyznać przed samym sobą, że wyglądała przy tym nieco śmiesznie, zwłaszcza przy swoim niewielkim wzroście.
- Co czynisz Królowo? - spytał w końcu, krzyżując ramiona na torsie.
- Nic... Uhm... Nic... Ahgrrr... Nic ważnego. - odparła, stękając ze zmęczenia - Chcę tylko patrzeć... Grrr... Zobaczyć kto przyjdzie. Tak! Sale przeszył radosny krzyk triumfu, kiedy Koroshio w końcu jakimś cudem udało się osiągnąć cel. Radość ta nie trwała jednak zbyt długo. Dziewczyna robiąc nieważny krok, poślizgnęła się i wracać na ziemię w trybie natychmiastowym.​ To był rzeczywiście zły dzień dla niej.
Twarz Naokiego przeszył niemrawy grymas współczucia, gdy dziewczyna pomimo swoich szczerych starań wspięcia się na parapet wylądowała z powrotem na lodowej posadzce. Chłopak przestał sprawiać przyjemność swojemu kociemu towarzyszowi głaskając go po miękkim futrze, a podszedł do białowłosej i wyciągnął w jej stronę dłoń w geście pomocy.
- Auuu... - jęknęła cicho po nosem, masując obity tyłek i obolałe plecy. Od niechcenia spojrzała na wyciągniętą w jej stronę pomocną dłoń. Odetchnęła chłopaka od siebie, patrząc na niego środę łba. - Troszeczkę za późno. Powinieneś był mnie złapać, a nie udawać gentlemana. - odburknęła i sama zaczęła się zbierać z podłogi.
- Nie udaję - odparł, cofając swoją wyciągniętą dłoń, natomiast w zamian biorąc białowłosa na ręce i sadzając na lodowym parapecie, który jeszcze parę minut temu postanowił ją zrzucić. - Mam nadzieję, że widom teraz będzie lepszy - dodał po chwili, oddalając się krok w tył do "swojego" okna za które wyglądał od samego rana.
Na twarzy dziewczyny pojawiły się delikatny, ledwo widoczny rumieniec, kiedy poczuła łapiące ją silne ramiona czarnowłosego. Nie mogąc dopuścić do tego, by ktokolwiek je zauważył szybko odwróciła twarz w stronę okna, chowając ja za kotarą gęstych włosów. - Głupek. - prychnęła na tyle głośno, by ją usłyszał. Nie było to dla niego nic nowego. Królowa nazywała go tak przynajmniej dziesięć razy dziennie, przez cały tydzień. Zaczęło się odliczanie na kolejny dzień.
To nie było dla niego nic nowego, gdy usłyszał swoje najnowsze przezwisko z ust dziewczyny. Już na początku nie robiło ono na nim zbyt dużego wrażenia, a teraz po prostu przyzwyczaił się do niego, uważając bardziej za śmieszne, niż obraźliwe.
- Ależ nie ma za co - odparł z lekkim uśmiechem i opierając się łokciami o parapet wychylił głowę na zewnątrz.
Przez śnieżne zaspy na dziedzińcu przed zamkiem przedzierała się jakaś postać. Był to dość marnej postury mężczyzna w średnim wieku, który nie śpiesznie zbliżał się do wrót pałacu. - A nie mówiłam? Idź go przyjmij podróżnika. - rozkazał mu, sama zsuwając się z parapetu i biegnąc w stronę swojego lodowego tronu, próbując po drodze doprowadzić się do jako takiego porządku.
Jeszcze przez niedługą chwilę wpatrywał się we wciąż rosnącą na śniegu postać, aż w końcu słysząc słowa dziewczyny skinął delikatnie głową i dając gestem znak swojemu kociemu towarzyszowi wyszli z sali, aby powitać przybyłego. Nie chciał tego przyznawać nawet przed samym sobą, jednak miał złe przeczucia.
Po chwili do sali tronowej wszedł zupełnie obcy im obojgu mężczyzna, eskortowany przez Naokiego i jego kociego przyjaciela. Koroshio uśmiechnęła się na ich widok, by swoją urodą zdekoncentrować gościa. Był to uśmiech zimniejszy niż szalejąca na zewnątrz śnieżyca, jednak wciąż piękny niczym zachód słońca.
- Kim jesteś? Jak śmiesz zakłócać spokój Królowej Lodu? Jakież to pragnienie zaprowadziło cię aż do mego pałacu?
W drodze do sali tronowej prowadzony przez niego mężczyzna nie wypowiedział ani słowa. Gdy ujrzał Naokiego jedyne co zrobił to skinął delikatnie głową na znak powitania, samym zachowaniem, wyrazem oczu dając do zrozumienia, iż chcę, aby zaprowadzono go do Królowej. Czarnowłosy również milczał, lecz wciąż spoglądał nieufnie w stronę przybyłego jakby z nadzieją, że z jego twarzy wyczyta ukryte zamiary.
- Wybacz Królowo - ukłonił się nisko przed białowłosą pięknością. - My, wiejski lud chcielibyśmy prosić o litość i jednocześnie zaprosić na coroczną uroczystość obchodzoną w wiosce. Mamy nadzieję, że choć trochę lepiej poznamy Królową, skoro ma rządzić naszą krainą - rzekł w końcu, unosząc delikatnie wzrok z nad lodowej podłogi i zawiesił go wyczekująco na Koroshio. Naoki zaś wciąż milczał.
Dziewczyna prychnęła tylko niezadowolona. Miała nadzieję na kolejne głupie życzenie czy wyzwanie jej. Miałaby z tego chociaż jakąś pamiątkę, a w najgorszym wypadku, jedynie trochę zabawy. A ten człowiek chciał bawić się z nią w 'pokój'? Bezsensowne, ale równocześnie naprawdę interesujące. Nikt jeszcze nie proponował jej czegoś takiego. Mogłoby być całkiem zabawnie.
- Całkiem ciekawa propozycja. Obawiam się jednak, że muszę odmówić. Niestety nie jesteście zbyt godni mojego zaufania.
- Racz wybaczyć, Królowo, lecz jesteśmy tylko prostymi wieśniakami z prostymi planami na życie. Nasze żony przyszykowały wspaniałą ucztę, chcąc cię ugościć i teraz aż żal byłoby tego wszystkiego zmarnować - rozłożył bezwładnie ręce, wpatrując się z nadzieją w białowłosą. - Jednak cóż... Jeśli Królowa odmówi, zrozumiemy też i to - westchnął cicho.
  Kuro przysłuchując się całej rozmowie machnął nerwowo ogonem, kładąc uszy po sobie i dość nieprzyjemnym wzrokiem wpatrując się w przybyłego mężczyznę. Nie musiał nawet spoglądać na swojego człowieczego przyjaciela, gdyż ten czuł podobną niechęć.
- Naoki... - odezwała się białowłosa, spoglądając na niego pytającym wzrokiem - Co o tym sądzisz? Chciałbyś wyjść do ludzi? - zapytała, oczekując jego opinii ku zaskoczeniu chłopaka.
Nieco zaskoczony jej pytaniami oderwał się od swoich własnych myśli, obdarowując spojrzeniem Królową.
- Według twej woli, Wasza Wysokość - odparł po krótkiej chwili, nie ruszając się z miejsca. - Jeśli wyraziłabyś swoją chęć mógłbym pójść wraz z tobą do wioski - dodał, czując jak ogon czarnego kota uderza o jego kostki, lecz zignorował to, nie spuszczając wzroku z dziewczyny.
- Dzięki za pomoc, głupku. - mruknęła niezadowolona, piorunując go spojrzeniem. Po chwili swój wzrok przeniosła na wciąż oczekującego odpowiedzi mężczyznę. Westchnęła cicho, biorąc głęboki oddech. Coś jej w tym wszystkim nie pasowało, jednak nie widziała powodu, aby bać się tych słabych ludzi.
- Niech będzie. - odparła w końcu - Jednak jeżeli choć przez chwilę nabiorę jakiś podejrzeć w stosunku do waszych intencji... Powiedzmy, że będzie tobie i twoim ludziom już wszystko, kto rządzi waszą krainą.
- Ależ naturalnie - odparł, widocznie uradowany odpowiedzią Królowej. Gdy jednak ukłonił się jeszcze niżej mógłby przysiąc, że dostrzegł cień pewnego uśmiechu na ustach mężczyzny. Choć nie był do końca pewien czy był to tylko cień, czy też prawda.
- Chodźmy, Królowo. Wszyscy czekają - dodał, cofając się tyłem i obrzucając ostatnim spojrzeniem czarnowłosego i jego kociego towarzysza.
- Co? - spytała zdezorientowana - Ale, że teraz? W tej chwili...
Królowa lekko się przeraziła tą informacją. Nie sądziła, że uczta ta była zaplanowana na dzisiaj. W najgorszym wypadku miała nadzieję, że odbędzie się ona juro, kiedy już chociaż trochę dojdzie do siebie. Mimo iż byli to tylko ludzie, czyli bezwartościowe dla niej istoty, znajdujące się na równi ze śmieciami, to ona pragnęła wyglądać pięknie nawet w ich oczach.
- No dobra. - dodała po chwili i ruszyła za mężczyzną, poprawiając po drodze włosy.
Chłopak ruszył za nimi, Kuro za nim. Przez całą drogę nikt nie odzywał się ani jednym słowem. Jedyne co dochodziło do ich uszu to echo stukotu butów, odbijające się od lodowych, połyskujących ścian i powracające do nich. Naoki co chwilę rozglądał się nerwowo na boki jakby w obawie, iż za chwilę coś wyłoni się z sufitu, bądź podłogi i zaatakuje ich. Cóż... W tym momencie akurat nie mylił się.
 Nagle tuż zza ogromnych kolumn wypadła chmara mężczyzn uzbrojonych w prymitywne narzędzia, którzy sprytnie oddzielili czarnowłosego od Królowej, otaczając go w zupełnie innym miejscu, z dala od dziewczyny. Mimo tego, iż chłopak posiadał przy sobie broń w starciu z tyloma przeciwnikami jego szanse były dość marne. Nie rezygnował jednak, chcąc na siłę dostać się do białowłosej.
Białowłosa zatrzymała się gwałtownie, rozglądając się dookoła zaskoczonym i niczego nie rozumiejącym spojrzeniem. Długą chwilę zajęło jej zorientowanie się w sytuacji, zdecydowanie za długą.
Żądza zemsty i zniszczenia zapłonęła w jej pustych, czarnych oczach, kiedy zrozumiała jak bardzo została oszukana. Ich zdrada była ostatnim błędem, jaki popełnili ci przeklęci ludzie. Ona już się nimi zajmie i dopilnuje, by żaden z tych mężczyzn nie ujrzał już więcej światła słonecznego. Niczego nie zobaczą. Wszyscy bez wyjątku będą wąchać kwiatki od spodu.
- Koroshio! - krzyknął, lecz było już za późno, by zrobić cokolwiek. Grupa mężczyzn całkowicie zasłoniła widok czarnowłosemu, uniemożliwiając tym samym w jakikolwiek sposób dostanie się do dziewczyny. Mimo tego chłopak nadal próbował, atakując ludzi, w czym pomagał mu jego koci towarzysz. Nie mógł jednak dostrzec tego, jak białowłosa zostaje zabrana z lodowego pałacu.
Dziewczyna nieśmiało otworzyła czarne jak noc oczy, przez chwilę otępiałym wzrokiem spoglądając w rozciągającą się przed nią ciemność. Ból szybko ją jednak z tego wyrwał, gwałtownie i brutalnie sprowadzając na ziemię. Białowłosa jęknęła głośno i wzdrygnęła się z bólu. Ruch ten jednak przyniósł jej jednak jedynie więcej cierpienia, gdyż krępujące ją ostre więzy raniły gołe nadgarstki oraz kostki i utrudniając oddychanie. Koroshio zaczęła rozglądać się dookoła, błądząc przerażonym wzrokiem po kamiennych ścianach.
Nie wiedziała gdzie jest, ani jak tu trafiła. Czułą ostry zapach wilgoci i kurzu, a ze wszystkich stron otaczała ją ciemność. Po raz pierwszy w życiu naprawdę się bała, czego dowodem były płynące po jej bladych policzkach łzy, które ledwo dotknąwszy jej zimnej skóry, zmieniały się w lodowe kryształki.
Był wściekły. Na siebie, na nich. Na wszystko dookoła. Najbardziej jednak z tego powodu, iż przez jego bezsilność i niemoc w tamtej sytuacji ona została porwana. Sam sobie dziwił się, że ogarnął go taki gniew przez który nie zwracał nawet uwagi na Kuro, próbującego uspokoić go i zwrócić uwagę, iż czarnowłosy zdążył już wydeptać w śniegu widoczną ścieżkę.
- Wiem, wiem - westchnął w końcu, stając w miejscu. - Muszę coś zrobić - dodał, spoglądając wyczekująco na kota, który kiwnął jedynie lekko łbem na znak, że rozumie zamiary chłopaka. Nie musieli mówić sobie wiele, rozumieli się bez słów.
Koroshio po raz kolejny próbowała zamrozić krępujące jej ciało więzy, by móc swobodnie się ruszać. Jednak wszystkie jej starania kończyły się niestety na niczym. Była zbyt słaba by samej się uwolnić. Zbyt zmęczona i przerażona tym wszystkim. Nawet gdyby udało jej się zniszczyć liny, nic więcej nie byłaby w stanie zrobić. Zamknięta w obcym i nieprzyjaznym miejscu, nie wiadomo jak daleko od pałacu. Była na siebie wściekła. Jak mogła tak dać się oszukać. Nie powinna im była ufać. Nikomu, ani tym ludziom, ani temu głupkowi, który na pewno jest już daleko stąd, ciesząc się z rozwoju wydarzeń i odzyskanej wolności.
- Niech ich wszystkich szlak trafi!
Skrył się w cieniu jednej z uliczek, uważnie przyglądając rozweselonemu ludowi biesiadującemu przy ogromnym stole ustawionym na środku placu znajdującego się w samym centrum wioski. Zapewne gdyby nawet przeszedł koło nich niewzruszony, oni nawet nie zwrócili by na to uwagi, bowiem większość była kompletnie pijana. Wciąż jednak pozostawali strażnicy, którzy zapewne pilnowali wejścia do więzienia Królowej. Więzienia... Tylko gdzie go szukać.
- Kuro, powęsz trochę - szepnął w stronę kota, sam natomiast przysłuchując się rozmowy ludzi.
- No, zamknęliśmy ją - zaśmiał się jeden z mężczyzn, siadając na wolnym krześle.
- Teraz już nie będzie sprawiać nam problemów. W końcu zdana jest na naszą łaskę - dodał, upijając łyk trunku. 
- Niech zgadnę. Siedzi w piwnicach? - wtrącił się drugi, na co pierwszy tylko przytaknął. Naoki uśmiechnął się pod nosem sam zdziwiony tym, że pierwszy etap jego misji poszedł tak łatwo. Ciekaw był, czy dalej też tak będzie.
Ogłuszający ciszę przerwał główny trzask pękających lin. Udało jej się, choć sama naprawdę w to nie wierzyła. Oswobodzona z więzów spojrzała na swoje poranione nadgarstki i nogi, z których wciąż płynęła krew plamiąc jej, i tak już do niczego nie nadającą się sukienkę, która nie dość ze brudna, to podarta niemal na strzępy.
Przetarła dłonią czerwone oczy, w których wciąż pojawiały się kolejne łzy i rozglądnęła się jeszcze raz po pomieszczeniu. Nie miała żadnych szans by stąd uciec. Nie wiedziała nawet gdzie są drzwi. Dziewczyna osunęła się na brudną podłogę, wciskając się w kąt. Zostanie już tutaj na zawsze, sama w ciemnościach. A dlaczego? Bo chciała tylko, aby ją zaakceptowano. Była już w wielu miejscach i poznała różnych ludzi, jednak wszyscy ją zawsze wypędzali. Nie chcieli mieć z nią nic do czynienia. Woleli trzymać się z daleka od takiego potwora jak ona, kto nie potrafi dać nic poza cierpieniem i chłodem swojego serca.
Załkał a cicho, przyciągając nogi do klatki piersiowej i chowając twarz w dłoniach. Może tak będzie dla wszystkich lepiej.
Naciągnął nieco bardziej kaptur na krucze włosy, spokojnie czekając, aż koci towarzysz odwróci uwagę dwóch strażników pilnujących wejścia do podziemnych piwnic gdzie rzekomo znajdowała się białowłosa. Miał jedynie cichą nadzieję, że wieśniacy nie zrobili jej krzywdy. Sam nie był pewien czy powiedziałby to na głos, lecz martwił się o nią.
- I jak? - zwrócił się do kota wyskakującego zza puchowej górki, na co ten tylko wydał z siebie gardłowy pomruk. - A więc pilnuj - dodał, biegiem puszczając się do wejścia, które czym prędzej zatrzasnął za sobą.
Białowłosa drgnęła lekko, słysząc dziwny hałas, dobiegający gdzieś za drzwi. Nie potrafiła go zidentyfikować, jednak natychmiast włączył się u niej system ostrzegawczy, nakazujący jej znaleźć coś do obrony. Szybko zaczęła macać podłożę w poszukiwaniu czegokolwiek do obrony, aż w końcu jej dłoń natrafiły na ostry kawałek drewna. Chwyciła go do ręki i wyciągnęła przed siebie, jeszcze bardziej wciskając się w ciemny kąt. Nie zwojuje tym zbyt wiele, jednak nie da się bez walki.
Chłopak wolał nie ryzykować, biorąc ze sobą pochodnie. Nie był do końca pewien, czy gdzieś w głębi podziemi nie kryją się kolejni strażnicy, tylko czyhający aż ktoś obcy tu wtargnie. Dlatego też po omacku, śledząc dłonią fakturę ściany poruszał się przed siebie, stąpając cicho. Gdzie jesteś, gdzie jesteś... - powtarzał sobie w myślach, rozglądając się w ciemnościach po celach, lecz z marnymi skutkami, gdyż widział mało co.
- Koroshio? - odezwał się w końcu cicho.
Wyraźnie usłyszała w ciemności swoje imię, choć nieco zniekształcone przez echo. Ktoś ją wołał. Przyszedł tutaj, by ją uwolnić i uratować. Ktoś kogo doskonale znała. Jedyna osoba na świecie, która znała jej prawdziwe imię.
- Naoki... - próbowała krzyknąć, wołać go, ale jej gardło odmówiło posłuszeństwa.
Rozejrzał się jeszcze uważniej, stając na chwilę w miejscu i dotykiem śledząc ściany, a przy okazji kraty szukając ten jedynej celi. Mimo jego głośniejszych wołań do jego uszu nie dotarł dobrze znany mu głos. Zaczął zastanawiać się nawet, czy aby dobrze trafił i nie został bezmyślnie oszukany. W ten jednak jego dotyk natrafił na jedyną chyba, zamkniętą celę i zatrzaśnięta kłódkę. Chłopak z niemałym poruszeniem stanął przy niej, próbując dostrzec coś więcej w ciemności.
- Królowo? Jesteś tu?
- Naoki... - spróbowała znowu, jednak na nic. Musiała jednak coś zrobić, dać mu znać o swojej obecności tutaj. Był tak blisko niej, czekając jedynie na jej odpowiedz, która miała nigdy nie nadejść. Jeżeli szybko nie poinformuje go o swoim położeniu, niechybnie odejdzie, a ona zostanie bez żadnych szans na ratunek.
Spojrzała na trzymany przez siebie patyk. Mocniej zacisnęła palce na nim i pchnęła nim z całych sił w ścianę, robiąc przy tym mnóstwo hałasu.
- Hm? - wydał z siebie cichy okrzyk zdziwienia, gdy do jego uszu dotarł nieznany dotąd odgłos. Jednak ku jego zadowoleniu dochodził właśnie z jednej z cel. Chłopak odetchnął z ulgą, przeklinając właśnie wszechobecną ciemność, oraz to, jak ograniczone jest widzenie w tej chwili.
- Zaraz będziesz wolna - rzekł, chcąc dać jej pewność, że nadal tu jest i sam zajął się rozbrajaniem zamka w kłódce.
Nie wiedziała co dalej robić. Co na o tym wszystkim myśleć. Jak zareagować na zaistniałą sytuację. Wciąż nie mogła w to po prostu uwierzyć. On tutaj był. Przyszedł po nią. Ale po co? Dlaczego? Jaki miał w tym cel? Miała istny mętlik w głowie. Wiedziała tylko jedno. Ten głupek naraził własne życie, żeby ją ocalić. Nie... Nie głupek. Naoki. Jej podróżnik, Naoki.
- Cholera - przeklął pod nosem, gdy kolejna jego próba uwolnienia dziewczyny poszła na marne. Westchnął cicho, podnosząc się do pionu i przez chwilę chodząc w kółko jakby mając nadzieję, że dzięki temu do jego głowy wpadnie jakiś genialny wręcz pomysł. W ten jednak poczuł jak ciężkie, kocie cielsko skacze na jego plecy, o mało co nie przyprawiając o zawał i nie przewracając na ziemię.
- Kuro, co ty robisz? - warknął zły, próbując dostrzec zwierze, lecz jego futro doskonale maskujące się w ciemności nie pozwalało na to. Zwierze ku zaskoczeniu chłopaka zachowywało się nerwowo, co chwilę skakało na niego i wydawało z siebie groźne syki.
- Chwila, spokojnie - kucnął przy zwierzęciu, próbując dotknąć dłonią jego futra, lecz kot na to nie pozwolił. Zamiast tego uciszył się, dając dojść do uszu Naokiego nowym dźwiękom dochodzącym z wejścia do podziemi.
- ...Są tu... - stwierdził sucho, kucając gwałtownie przy kracie i śpiesząc się z otwieraniem celi.
Zamarła słysząc nowy hałas dobiegający gdzieś w ciemności. Domyśliła się, że jej oprawcy zdążyli już zauważyć intruza i biegną tu by się go jak najszybciej pozbyć. Ta myśl wstrząsnęła nią do reszty. Widząc w głowie obraz martwego chłopaka, dostała nagle nowych sił. Natychmiast podniosła się na równe nogi i chwiejnym krokiem ruszyła w stronę drzwi.
- Uciekaj. - powiedziała na tyle głośno, na ile tylko mogła, uderzając w nie pięścią. - Uciekaj, słyszysz? To jest rozkaz twojej królowej. Jak śmiesz mi się sprzeciwiać?
- Przykro mi, lecz nie mogę go spełnić - odparł spokojnie, nadal w skupieniu zajmując się cholerną kłódką. - Potem mnie ukarzesz - dodał, na tę chwilę nie przejmując się zapewne wściekłymi wieśniakami zmierzającymi w ich stronę. Wiedział, że prędzej czy później i tak odkryliby, że coś jest nie tak i nakryli go tu. Cóż, mógł jedynie rzec, iż nie mają oni wyczucia czasu.
Czarny kot widząc nieprzerwane zmagania swojego człowieczego towarzysza wykonał gwałtowny zwrot w tył, biegnąc prosto na głośno oznajmiający swoją obecność lud. Naoki wierzył, a przynajmniej miał nadzieję, że nie zrobią mu krzywdy, że będzie szybszy i sprytniejszy od nich. 
- Przestań udawać bohatera, głupku. - Starała się mówić ostrym, najbardziej nieprzyjemnym tonem na jaki było ją stać, choć równocześnie nie mogła przestać płakać. Chciała go zniechęcić do bezsensowne próby otworzenia drzwi. Bała się, ale już nie o siebie, ale o niego. Jeszcze kilka chwil wcześniej miała go gdzieś, pragnąć jedynie zostać uwolniona. Teraz jednak, nie wiedząc czemu, była gotowa spędzić w tym miejscu całe życie, byle tylko on był bezpieczny. - Nie jesteś nim, ani nigdy nie będziesz. Jesteś tylko głupim człowiekiem, takim samym jak wszyscy. Odejdź stąd. Nie potrzebuje nikogo takiego. 
- Nie chcę być niemiły, lecz czy Królowa raczy się choć na chwilę uciszyć? - syknął przez zaciśnięte zęby, wciąż uważnie nadsłuchując. - Nie wiem co musiałabyś zrobić, abym odszedł i cię zostawił. Może i nie jestem bohaterem, nigdy nim nie byłem i nie będę, ale nie zostawię cię samej, zrozum to w końcu. Nikt dzisiaj nie zginie - zmrużył delikatnie oczy, odwracając głowę w stronę nadchodzącego do nich światła.
Umilkła jak jej kazał. Nie miała już żadnych pomysłów, aby go zmusić do ucieczki. Nie mogła jednak pozwolić, aby stała mu się krzywda. Przyłożyła dłoń do drzwi, gdziem miała nadzieję, znajdowała się kłódka. Może teraz jej się uda. Mocno skupiła się, próbując wytworzyć choć odrobinę lodu. Jednak i tym razem jej się to nie udało. Wieśniak byli coraz bliżej. Mogła z łatwością wyraźnie usłyszeć każde wypowiedziane przez nich słowo. Musiała spróbować jeszcze raz. Teraz musi się udać, inaczej Naoki zginie.
Przeklął pod nosem, słysząc z oddali coraz to dobitniej dające o sobie znać głosy, kroki kilkunastu par butów, oraz zawodzenia psów, które nawet nie wiadomo skąd nagle wzięły się w podziemiach.
- Będzie dobrze - powiedział, po chwili podnosząc się do pionu. Nie był jednak pewien czy mówił on do Koroshio, czy może do siebie. Lecz musiał mieć pewność, że jej nic się nie stanie, że wyjdzie stąd cała.
- Wiedziałem, że to ty! - krzyknął oskarżycielsko jeden z wieśniaków, wskazując palcem w stronę Naokiego. Chłopak jakby nigdy nic wzruszył bezradnie ramionami, tym samym okazując swoją bezinteresowność pojawieniem się ich, chcąc ich zdenerwować jeszcze bardziej. Teraz tylko pokierować jednego z nich na kłódkę... Kogoś z ostrym narzędziem.
Koroshio była na skraju histerii. Nie miała już żadnych pomysłów w jaki sposób mogłaby pomoc Naokiemu. Jej bezsilność doprowadziła ja do szału. Nie była w stanie niczego zrobi by uratować ich oboje, a czas skończył im się już dawno. Mogła tylko cicho liczyć w duchu i modlić się do wszystkich bóstw jakie są na tym świecie, by chłopakowi nie stała się żadna krzywda.
- Nie bawcie się z nim, po prostu zabijcie... - prychnął jeden z nich, przewracając oczami. - Jego, a potem ją. Sprawiają za dużo kłopotów - dodał. Naoki właśnie na coś takiego czekał. Nie odzywając się ani jednym słowem cofnął parę kroków w tył aż do krat, dając im tym samym złudne wrażenie, iż obawia się ich i szuka drogi ucieczki. Więc w momencie w którym jeden z wieśniaków rzucił się na niego z ostrym narzędziem, on wykonał gwałtowny odskok w bok, a narzędzie wbiło się w kłódkę przy okazji łamiąc ją.
Na to właśnie czekała. Kiedy tylko usłyszała trzask niszczone go zamka, złapała do ręki najbliżej znajdujący się, bliżej nieokreślony kawałek drewna. Chyba musieli zamknąć ja w jakimś schowku na opał czy coś takiego. Mocno zacisnęła palce na swojej prowizorycznej broni i jednym kopnięciem gwałtownie otworzyła drzwi, przy okazji nokautując jednego z wieśniaków. Chwiejnym krokiem wyszła z celi, lustrując znajdujących się w korytarzu mężczyzn lodowym wzrokiem.
- To który chce dostać od Królowej Lodu? - jęknęła, zamachu jąć się na jednego z napastników.
Od razu podniósł się do pionu, aby w razie potrzeby móc odepchnąć atak wieśniaków, którzy w chwili uwolnienia się białowłosej z celi zamilkli. Widocznie żaden z nich nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Zwłaszcza, iż dziewczyna władała mocą zimy, lodu, a oni? Jako swoją broń mieli jedynie zardzewiałe widły, bądź inne ostre narzędzia, które w małym stopniu przypominały broń.
- Któryś dotknie mojego głupka i zabiję! - krzyknęła, siląc się na stworzenie mroźne go wiatru, chcąc udowodnić swoje słowa. Na nic jednak więcej nie miała siły. Już po kolejnym ataku na najbliżej stojącego wieśniakami z widłami, zakręcie o jej się w głowie i tracąc równowagę ciężko oparła się o ścianę.
Zdziwiony spojrzał się na dziewczynę, na chwilę zupełnie zapominając gdzie tak naprawdę się znajduje. Nigdy nie pomyślałby, że usłyszy takie słowa z ust Koroshio i nie skłamie, iż zrobiło mu się... po prostu miło.
Kiwnął on głową w stronę kociego towarzysza, który rozumiejąc prośbę pana spiął wszystkie mięśnie i skoczył w grupę niczego nie spodziewających się ludzi. Naoki wykorzystując okazję wziął dziewczynę na ręce i wbiegł między nich, przepychając się w głąb korytarza.
- Kuro! - krzyknął do kota, który widząc, że zostaje w tyle popchnął mężczyznę z pochodnią, która po chwili wylądowała na ziemi zapalając wszystko drewno dookoła. Sam Kuro zaś czmychnął zgrabnie między płomieniami, doganiając dziewczynę i chłopaka.
Świat zawirował stając się z każdą chwilą coraz bardziej rozmazany i niewyraźny dla dziewczyny. Straciła całkowicie orientację w terenie, a nawet czasie, który jakoś nagle dziwnie przyśpieszył. Nie wiedziała co się wokół niej dzieje. Gdy jasne promienie słońca oślepiły ją, chwilowo odbierając zmysł wzroku, z zaskoczeniem zorientowała się, że znajduje się na zewnątrz, niesiona na rękach przez Naokiego. Wciąż niczego nie rozumiała. To wszystko było dla niej za dużo.
- Dziękuje. - szepnęła po chwili, kurczowo zaciskając palce na ubraniu chłopaka.
- To była przyjemność uratować cię - odparł, uśmiechając się delikatnie. Upewniwszy się, że dziki kot dotarł do nich on sam wbiegł za śnieżne zaspy niknąc w oczach tych, którzy mieli zamiar ich ścigać. Teraz dla niego najważniejsze było to, aby dotrzeć z powrotem do zamku, aby białowłosa doszła do siebie, aby nic jej nie było.
Po dłuższej chwili wreszcie mógł nieco odetchnąć, zwalniając bieg i krocząc powoli wśród białego puchu. Czarnowłosy uniósł wzrok znad kaptura okrywającego jego głowę. Lodowy pałac już niedaleko. Jeszcze trochę.
Poczuła dziwne ciepło, które powoli ogarniało całe jej ciało. Nie wiedziała co to za dziwne uczucie, ale naprawdę jej się ono podobało. Mało tego, mimo tego wszystkiego co ja spotkało, upokorzenia, zniewagi, gniewu i bólu, który doznała ze strony wieśniaków, była naprawdę, pierwszy raz w życiu, prawdziwie szczęśliwa.
 - Nie chcę tam wracać. - mruknęła po chwili, patrząc na zbliżający się zamek - Zabierz mnie stąd.
- Huh? - spojrzał się na nią zdziwiony, nie wiedząc w pierwszej chwili co odpowiedzieć. W swoim pałacu spędziła zapewne większość swojego czasu.. większość swojego czasu prawie, że całkiem sama. Z drugiej strony nie powinien dziwić się, dlaczego nie chcę tak teraz wracać. Po tym wszystkim co się stało sam miałby pewne obawy co do ponownym stanięciu w progach zamku.
- Więc czeka nas wędrówka - odparł w końcu, na chwilę stawiając ją na ziemi i okrywając swoim płaszczem.
- Daleko. - odparła patrząc gdzieś w dal, jakby wzrokiem chciała przejrzeć widoczne w oddali szczyty górskie - Pokaż mi... - zaczęła podchodząc do niego bliżej i szukając jego dłoni - Chcę zobaczyć wszystkie miejsca, w których byłeś. Pokaż mi świat. - dodała, splatając swoje palce z jego. Jej skóra nie była już taka zimna jak na początku ich znajomości, kiedy to jednym dotknięciem zmieniała wszystko w lód. Jej dłoń, chodź wciąż chłodna, stała się cieplejsze i bardziej przyjazna, bardziej ludzka. Tak jakby panująca w jej sercu zima powoli ustępowała, wraz z topniejącym wokół nich śniegiem. - Dlaczego wróciłeś?
Nie spodziewał się. Kolejny raz nie mógł spodziewać się tego gestu ze strony dziewczyny, lecz sam nie potrafił wyjaśnić tego jak instynktownie ścisnął jej dłoń pozwalając, aby ich palce splotły się razem ze sobą.
- Nie mogłem zostawić cię samej - odparł, spoglądając na nią. - W końcu Królowej nie można zostawić samej w potrzebie - uśmiechnął się lekko. - Świat jest ogromny, nieznany, groźny, szykujący co dzień wiele pułapek. Lecz zrobię wszystko, aby ci go pokazać. Wszystkie najpiękniejsze miejsca które widziały moje oczy, teraz i zobaczą je twoje oczy.
Uśmiechnęła się słysząc te słowa, szybko jednak gasić ten nagły przejaw radości.
- Nie jestem już królową. - odparła, a widząc, że Naoki chce już coś na ten temat powiedzieć, szybko zaczęła kontynuować, nie pozwalając mu dojść do głosu - Dlatego nie jesteś już moim sługą. Nie musisz już mnie słuchać, a ja nie będę ci już więcej rozkazywać. Jesteś wolny.
- Dlatego też nie mogę kazać ci mnie pocałować. - westchnęła cicho, mówiąc to tak cicho, aby chłopak, czego miała nadzieję, nie usłyszał.
Choć miał już wydobyć słowa z ust - zamilkł, bowiem dziewczyna nie dała mu dojść do głosu. Postanowił więc wysłuchać jej do końca, nie chcąc przerywać czy niepotrzebnie wtrącać się.
- Może i masz rację - rzekł po chwili, dając białowłosej złudną nadzieję, iż nie usłyszał jej ostatnich słów. - Skoro tak mówisz nie jestem już twoim sługą, nie muszę cię słuchać, a ty nie możesz mi rozkazywać. Ale skoro jestem wolny mogę zrobić to, co podsuną mi własne pomysły - powiedziawszy to złapał dziewczynę za nadgarstek i obracając przodem do siebie złożył na jej ustach czuły pocałunek.
Zamurowało ją, kiedy poczuła na swoich zimnych wargach jego ciepłe usta. Cała zesztywniała, nie mogąc zrobić najmniejszego ruchu. Nie przypuszczała, że chłopak ją usłyszał, a na pewno już nie, że zrobi coś takiego. Mimo wszystko była szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Wtedy zrozumiała, że właśnie tego pragnęła. O tym od zawsze marzyła. Nie o władzy. Nie o pięknym zamku. Tylko o kimś kto ją zaakceptuje i pokocha za to kim jest. Serce zabiło jej szybciej, pozbywając się tkwiących w nim ostatnich odłamków lodu. Gwałtownie rzuciła mu się na szyję i mocno przytuliła, sama zaczynając napierać na jego usta.
Od podróżnika, przez sługę, aż do jej księcia. Ona, potężna Królowa Lodu, Pani Zimy i Mrozu, całuje się ze swoim wybawicielem, którego kilka dni wcześniej pragnęła ujrzeć bez życia u stóp swojego tronu. Kto by pomyślał, że to tak się skończy. A może właśnie zacznie? W końcu kto powiedział, że to koniec? Może to początek nowej legendy. Ich wspólnej bajki.

KONIEC :)

2 komentarze:

  1. Wiedziałam że to tak się skończy,i cieszę się że tak się skończyło!Od początku ta historia mi się podobała,jest super!.Pozdrawiam-Artlady

    OdpowiedzUsuń
  2. Koooooochaaaaaaam <3 wspaniale ;* to teraz piszcie Pamiętniki z Podróży bylego "glupka" Naokiego, bylej Królowej Zimy i kociaka Kuro :D

    OdpowiedzUsuń