Pogadaj z nami :D

piątek, 20 września 2013

Pokaż, na co cię stać cz. 2 - ostatnia



Na niebie uformowało się nakrycie z ciemnych, groźnych chmur, z których raz po raz zaczęły przemykać wyładowania elektryczne. Na samą myśl o burzy, aż mi ciary po plecach przeszły. Chyba wyczuły sytuacje.
Ale jednak trzeba było ćwiczyć… Głupia ja!
Przemknęło mi przez myśl. Potrząsnęłam głową, chcąc wyrzucić z siebie te przeklęte myśli, które za nic w świecie nie dały mi się skupić. Dobra panno Takei. Klata do przodu, dwa wdechy, ażeby się czasem nie zapowietrzyć i jedziemy. Westchnęłam głęboko, a w mojej dłoni rozbłysła niewielka smuga światła, która powędrowała w stronę przeciwniczki. Niebieskooka bez mniejszego problemu odbiła atak lodowym zwierciadłem.
- Błąd! Daj przeciwnikowi zrobić pierwszy ruch! Musisz go wyczuć! – Krzyknęła, posyłając w moją stronę wodną mackę. Zmrużyłam lekko oczy i zwinnym ruchem uniknęłam macki.
Wyczuć przeciwnika…
Zacisnęłam powieki, zmuszając szare komórki, które były pewnie teraz w stanie „off”, aby choć trochę się ruszyły.
No skupże się dziewczyno!
Rima nadal nie pozostając dłużna rzuciła tym razem we mnie lodowe sople. Ponownie zrobiłam unik. Posłałam w jej stronę jeszcze parę smug światła, jednak niebieskooka również z łatwością zdołała je odbić. Spojrzałam się w jej stronę i wiedziałam, że nadeszła już ta chwila. Odskoczyłam parę metrów dalej, a moje ciało zaczęła otaczać biała, delikatna mgiełka. Po chwili na mojej głowie dumnie sterczała para białych, wilczych uszu, do kompletu z białym ogonem. Włosy zmieniły barwę na śnieżnobiałą, a oczy na złote. Wydłużyły się również nieco kły i pazury. Uśmiechnęłam się zadowolona.
        Natomiast na miejscu brunetki stała białowłosa dziewczyna o intensywnie niebieskich oczach, a w ręku trzymała swoją „rózgę”.
- Pokaż, na co cię stać. – Powiedziała. Zamknęłam ponownie na chwilę oczy, czując jak energia rozchodzi się po moim ciele. Po chwili Rime oślepiło jasne światło, dając mi okazję do ataku. Dziewczyna otoczyła się barierą ochronną.
Ha! A wilczek czyha…
Czekałam spokojnie na odpowiedni moment do ataku. Dobra Keyli, wyobraź sobie, że jest to polowanie. Przecież nie raz byłaś na polowaniu. Upatrzyłeś sobie ofiarę, potem czekasz, czekasz, aż jej czujność się uśpi i wtedy atakujesz i bęc. Proste, nie? No dobra, tak naprawdę to tylko teoria, bo zanim znajdziesz już tą potencjalną ofiarę, potem weź ją śledź, czeeekaj pół wieku, aż naprawdę pomyśli, że te oczy w krzakach to tylko jej psychika, atakuj, wymęcz się, zanim ją dogonisz, potem zawleczesz gdzieś w spokojne miejsce, żeby zjeść…. To ja już wtedy wolę przyjść do domu i zjeść zupkę, ot co!
         Gdy wszechobecny kurz opadł, zaatakowałam, wytrącając laskę białowłosej.
- Nie! – Krzyknęła. – Brawo… Wypatrzyłaś, co jest siłą twojego wroga, ale chyba o czymś zapomniałaś… - Uśmiechnęła się tajemniczo. Laska zmieniła się w śnieg, ponownie formując się w dłoni Rimy. – Laska jest częścią mojej przemiany, tak szybko się jej nie pozbędziesz. – Powiedziała, po czym szybko ode mnie oskoczyła. Uśmiechnęłam się delikatnie, machając ogonem to w lewo, to w prawo. W głowie szalało tysiące myśli, nie dających się znowu skupić. Ponownie wypatrzyłam okazję i zaatakowałam, używając błysku.
- Użyłaś osłony świetlnej, ładnie… - Szepnęła dziewczyna, wyskakując w górę. Zakręciła się, uderzając dużym strumieniem wody w barierę.
Ha! Dobre, fala spowoduje odbicie światła w innym kierunku…
Nagle uśmiechnęłam się szyderczo i zamachnęłam się ogonem, powodując wzniecenie w powietrze tysiące drobin kurzu. Usłyszałam jak Rime atakuje okropny kaszel. Zaśmiałam się cicho i robiąc rozpęd wyskoczyłam z poza bariery kurzostwa wprost na Rime. Normalnie jak Simba na Skaze. Albo odwrotnie. Obie przeturlałyśmy się parę metrów dalej i obiłyśmy się o drzewo.
- Aaałć… - Jęknęła niebieskooka, masując głowę.
- Przepraszam. – Powiedziałam, obdarowując otoczenie głupkowatym uśmiechem. Po chwili nie wytrzymałam i wybuchłam głośnym śmiechem. Cała ta sytuacja okropnie mnie bawiła. Rima cofnęła przemianę i spojrzała się na mnie nic nie rozumiejącym wzrokiem.
- Prze-przepraszam… Pffhaha… N-nie mogę się p-przestać… śmiaać! Ahaha! – Zaczęłam turlać się po ziemi. Po chwili i Rima dołączyła do mnie, śmiejąc się.
       Gdy nieco uspokoiłyśmy się już, nagle rozbrzmiał dzwonek obwieszczający przerwę. Szybko cofnęłam swoją przemianę i uśmiechnęłam się do przyjaciółki.
- Okej, ja muszę już lecieć. Nadszedł czas. – Ostatnie zdanie wypowiedziałam z wielką powagą, robiąc równie poważną minę, która po chwili znów przerodziła się w szeroki uśmiech.
- Powodzenia, wierzę w ciebie. – Niebieskooka uśmiechnęła się delikatnie i podniosła swoje rzeczy z ziemi. Przytuliłam ją mocno i odbiegłam w kierunku budynku, gdzie mają dziać się cuda.

                                                                 ~•♥•~
                                                                      
Stanęłam naprzeciwko wyluzowanego szatyna, który spoglądał się na mnie z zadziornym uśmieszkiem. Przewróciłam bezradnie oczami i wzruszyłam ramionami.
- Zaczynajcie. – Rozległ się głos, a pałeczka uderzyła w złoty gong. Czekałam spokojnie obserwując przeciwnika. Może jedynie na zewnątrz zdawało się, że jestem spokojna, bo wewnątrz było to zupełnie co innego typu: „ja przegram! O losie! Jaka ja byłam głupia! Chcę już do trumny, tak! Weźcie mnie stąd! JA CHCĘ ZYĆ!”
         W końcu chłopak zaatakował jako pierwszy, wysyłając w moją stronę niedużą smugę światła. Zwinnie uniknęłam tego ataku i odskoczyłam w bok. On jednak nadal nie ustępując zawzięcie atakował. Ja nie robiąc nic więcej innego, robiłam zwinnie uniki.
Dobra, bo w końcu się zmęczę…
Zamachnęłam się nagle i z całej siły przywaliłam chłopakowi z buta w… twarz. Jęknął, masując nos. Spojrzał się na mnie spod przymrużonych oczu.
- Ups? – Wzruszyłam ramionami robiąc niewinną minkę. W ten poczułam jak tracę równowagę i w tych bardziej nieprzyjemnych warunkach spotykam się z podłogą. Zrobiłam wielkie oczy, nie zbyt wiedząc, co się dzieje.
- 1:1. – Uśmiechnął się przebiegle, odskakując ode mnie. Wydałam z siebie dźwięk podobny do warknięcia i szybko zwlokłam się z ziemi. Szybko wyczarowałam ponownie smugę światła i rzuciłam w niego. Przewrócił oczami i zrobił szybki unik. Nagle smuga rozprysła się na małe kawałeczki światła, które powędrowały w jego stronę. Zaskoczony nie zdążył zareagować. Ostre kawałki poraniły jego ciało w wielu miejscach. W ten wybił gong.
No dobra, czas zaczynać…
Otoczyła mnie mgiełka, znowu zmieniając mój wygląd. Znowu miałam białe wilcze uszy, ogon, oraz białe włosy i złote oczy.
- Wilk? – Mruknął zdumiony. Zauważyłam, że on również dokonał swojej przemiany. Miał teraz białe włosy i szare oczy. Nie czekając długo, zaatakował mnie. Tym razem złapałam go mocno za rękę i przywaliłam jego ciałem o ziemię. Chłopak syknął, wyrywając się z mojego uścisku. Odskoczył ode mnie i w tym samym czasie oboje wyczarowaliśmy dwie smugi świetlne, które uformowały się na kształt mieczy. Oba w tym samym czasie skrzyżowały się, odpierając swoje ataki. Cofnęłam się o krok, chcąc go zaatakować, jednak nie mogłam tego zrobić, gdyż za szybko się poruszał. Skoczyłam na niego, pozbawiając go broni, która znikła. Swoją natomiast przyłożyłam do jego gardła, uśmiechając się triumfalnie. Wtedy rozbrzmiał ostatni gong. Podałam mu rękę, aby mógł wstać. Chłopak przyjął ją i po chwili oboje cofnęliśmy swoje przemiany.
- Dziękujemy wam. – Powiedział jeden z nauczycieli. - Zaczekajcie na zewnątrz.
Kiwnęliśmy głowami i oboje wyszliśmy. Usiadłam sobie na ławce i odetchnęłam głęboko.
- Nieźle walczyłaś. – Szatyn usiadł obok mnie.
- Dzięki, ty również. – Uśmiechnęłam się. – Jak masz na imię?
- Chris. – Odparł.
- Miło mi, jestem Keyli.
- Heh… Trochę mnie zaskoczyłaś z tą wilczą postacią.
- No cóż, nie ty jeden mi to mówisz. – Podrapałam się po głowie. W ten zza drzwi ujawniła się nam postać nauczyciela, który wręczył nam karteczki. Po chwili gdy ją przeczytałam, zawyłam radośnie jak samotny wilk w okresie wiosennym i wstając pobiegłam przed siebie, nie słysząc już słów „do zobaczenia” kierowanych w moją stronę.
   Szybko wybiegłam ze szkoły i popędziłam w stronę domu. Myślałam, że pójdzie mi gorzej, jednak nie było aż tak źle. Nawet udało mi się przeżyć, czyli stał się cud. Nagle w oddali zauważyłam znane mi sylwetki.
- Rima, Alisa! - Pomachałam im. Obie odwróciły się w moją stronę i uśmiechnęły delikatnie.
- Hej, Keyli. Co słychać? Już po sprawdzianie? - Spytała Rima.
- Taak. Nawet dobrze poszło. - Uśmiechnęłam się wesoło i zaczęłam opowiadać im o sprawdzianie, o walce z chłopakiem i o wszystkim co mi do głowy przyszło. Z tego wszystkiego zdążyłam aż ochrypnąć.
- Wow, nieźle. - Skwitowała Alisa.
- Ha! Wiem! - Zaśmiałam się. - Szczera ja. Ale no nic, idziemy na lody?
- Chętnie. - Odparły i razem ruszyłyśmy w stronę miasta. Podczas drogi zdążyłam oczywiście potknąć się i zaliczyć spotkanie z twardym podłożem chyba z dziesięć razy. Tak to już jest, jak umiemy potknąć się nawet o własne nogi.

                                                                    ~•♥•~


- Keyli, bo ci się mózg zamrozi od takiej ilości lodów... - Wtrąciła Rima, wymieniając z Alisą spojrzenia.
- E tam! Przecież było tyle pysznych smaków! No bo przecież jakbym nie wybrała waniliowych i czekoladowych to bym potem była smutna, że ich nie zjadłam, więc wzięłam: waniliowy, czekoladowy, cynamonowy, mleczna czekolada, śmietankowy, cytrynowy, malinowy i truskawkowy! - Skończyłam swoją wypowiedź, zajadając się swoją porcją.
- To chociaż jedz je trochę wolniej, bo...
- Aaaał! Moja głowa! Boli! - Jęknęłam. Obie zaśmiały się cicho, kręcąc głową.
- A mówiłam. - Westchnęła Alisa.
- Dobra, już mnie nie boli. - Uśmiechnęłam się wesoło, kończąc swoją porcję lodów.
- Masz apetyt jak wilk...
- A żebyś wiedziała. - Puściłam oczko do Rimy. Nagle usłyszałam znajome świergotanie i po chwili na moim ramieniu usiadł znajomy, niebieski ptaszek.
- O, Daisy! Co ty tu robisz, maluchu? - Uśmiechnęłam się do przyjaciela, pozwalając mu usiąść na moim palcu.
- Jaki słodki! Skąd go masz?
- Sam się przyplątał. Nie miałam serca go nie przygarnąć. Był deszcz, zimno i same wiecie. Okej, ja muszę już lecieć. Pewnie zaraz wróci ciotka i będzie kazanie, gdzie ja się szlajam. Pa! - Pożegnałam się z nimi i czym prędzej ruszyłam w stronę domu.



                                                                                                                           ~Keyli Takei~


No i jest część druga ;) Wybaczcie, że teraz ale weny jakoś nie było i czasu :'D Przepraszam też za wszystkie błędy w tekście, jednak jak człowiek chory to nie myśli :/ (był dowód wcześniej xD) Byłabym więc wdzięczna, za wytknięcie mi wszelakich błędów, oraz szczerą ocenę. Mam nadzieję jednak, że chociaż trochę Wam się spodoba ;*


4 komentarze:

  1. Czy sie podoba? no wiesz! Za takie pytanie powinnam sie obrazić! Jasne ze sie podoba ;D
    Dzięki że zmieniłaś, choć mówilam ze nie musiałaś...Tak tak mózg ci zamarznie XD
    8 gałek lodów? Serio? XD

    A co do zamarzania. Tam napisałaś że to Rima powiedziała a później Alisa mówi ''a nie mówiłam'' ;) to taka drobnostka. A poza tym wszystko tak jak ''ktos'' powiedział Cud, Miód i orzeszki. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie! Nie obrażaj się! Wiesz, co się może stać, więc oszczędź mi cierpienia xd W sumie sama chciałam zmienić, bo mnie strasznie w oczy koliło ;D ale też, aby Wam się lepiej czytało.
      Tak, mózg mi zamarza, wiem xD teraz mi się lodów zechciało, ale pech - nie mogę ;_; no trudno. Cieszę się, że Ci się podoba ;)

      Usuń
  2. Bardzo fajna notka! Świetne opisy pojedynków. Chyba wszyscy mają białe włosy w przemianie ;D 8 gałek lodów?! Przez ciebie mi też się zachciało!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję ;) Taaak, teraz to raczej wszyscy będą mieć białe włosy, no ale cóż ;D. Cieszę się, że Ci się podoba :)

      Usuń