Pogadaj z nami :D

czwartek, 26 września 2013

Sekrety strychu

Jej reakcja była przewidywalna. Pisnęła głośno zakrywając dłońmi usta.

-Mówiłem że nie chcesz nawet wie...-nie dała mu dokończyć gdyż szybko pociągnęła go za rękę.
-Chodź szybko za mną!- powiedziała stanowczo. Po chwili stali przed jej domem.
-Dzień dobry Babciu.-powiedziała  Rima a Jack uśmiechnął się tylko trochę zdezorientowany. Dziewczyna dopiero teraz puściła jego rękę.
-Mogę na strych?
-Nie widzę problemu.-powiedziała starsza pani i zajęła się dalej swoją pracą.
Rima tylko kiwnęła głową na Jacka i po chwili byli na strychu. Było to bardzo malutkie pomieszczenie z jakąś starą skrzynią i dużym zegarem z wahadłem na środku przeciwnej ściany.
-Em...Co ty chcesz zrobić?-mruknął cicho, niepewnie się rozglądając.
Brunetka nie zważając na słowa Jacka otworzyła zegar. Przekręciła wskazówki, jedną do tyłu a drugą do przodu, tak aby wybijały 12.00, po czym jeszcze raz je przekręciła, lecz tym razem obie na raz trzy razy do przodu. Coś huknęło. Słychać było poruszający się mechanizm. Część ściany z czerwonych cegieł poruszyła się razem z zegarem tworząc otwór wielkości normalnych drzwi. Dziewczyna weszła przez otwór i poczekała na Jacka. Chłopak przełknął nerwowo ślinę i niepewnie zajrzał do środka. Zastanawiało go to, co Rima znowu kombinuje. Chyba nic strasznego, prawda...?
-Wchodzisz czy nie?-zapytała. Przecież nie chciała mu nic zrobić. Spojrzała w jego stronę aby ujrzeć jego minę. Gdyby w tej chwili był zwierzęciem, to z pewnością położyłby uszy po sobie. Jednak na widok regałów pełnych ksiąg, eliksirów i przepisów na nie, pewnie zastrzygłyby z zaciekawieniem.
-Witaj w mojej rodzinnej biblioteczce...-uśmiechnęła się lecz nagle spoważniała.-Ale jak komuś piśniesz o tym choć słowo to ci nie daruję!
-Nawet o tym nie myślałem...-uciekł wzrokiem w bok.
-Dobra, wierzę ci. Ty możesz się rozejrzeć, a ja czegoś poszukam. Tylko nie dotykaj eliksirów.
- A-ale... co ty chcesz zrobić, hm?
-Zobaczysz...-jej uśmiech przybrał tajemniczego wyrazu. Weszła na przesuwaną drabinę, przymocowaną do regałów. 
-Gdzie to jest...-mówiła sama do siebie. -Mam!!!-krzyknęła stojąc czwartym szczeblu od góry. Chwyciła do ręki czarno-fioletową księgę. Nagle poślizgnęła się na szczeblu. Szybko złapała prawą ręką o jeden z nich. Teraz po prostu zwisała z drabinki.
-Ahoj! Co tam panienka robi? -zawołał wesoło i w ostatniej chwili złapał ją w ramiona.- I znowu noszę cię na rękach.
-...-na twarzy Rimy pojawił się mały rumieniec. Gdy stała już na ziemi pokazała Jackowi księgę. 
-To księga magii ciemności. Same teorie. Opisuje reakcje, zmiany i jej...początki.
-Skąd niby wiesz, że to magia ciemności?
-Em...Jak się czytało opisy wszystkich mocy to się wie...-mruknęła cicho. - Wiesz...u większości czarodziei są dwie moce...Nie ważne. Jest tu przepis na eliksir łagodzący ból objawów mocy. Jednak takie objawy jak ty masz są...trochę że tak powiem rzadkie. Jeśli chcesz, mogę załatwić ten eliksir...

W skupieniu słuchał jej słów, ale pewnie zdanie zwróciło jego uwagę.
- Rzadkie objawy? Co masz na myśli?
-No...wiesz..Twoje nie są zwyczajne...-spojrzała porozumiewawczo na Jacka, jednak on patrzył na nią prosząc o więcej wyjaśnień. Otworzyła księgę na 166 stronie i pokazała mu rysunek z takimi samymi bliznami.
-To są tak zwane blizny pokolenia. -zaczęła czytać- Gdy rodzinna przez wiele pokoleń miała moc...cienia. Następna osoba również powinna je mieć, jednak czasem występują pewne komplikacje gdy inna magia bierze górę. W ciągu paru lat może dojść do objawów mocy pokoleniowej. Zazwyczaj nie jest to nic poważnego, aczkolwiek zdarzają się przypadki bardzo trudne, np.: piekące rany niczym blizny...Z czasem, moc pokoleniowa może próbować zawładnąć nad pierwszą. Trzeba mieć silną wolę aby temu zapobiec. Pomóc może również eliksir na stronie 168...
Chłopak odruchowo przejechał palcem po koszulce, podążając śladem największej blizny na brzuchu. Odwrócił głowę w bok.
-Dobra, dobra. Chyba załapałem...Chyba...-ostatni wyraz wyszeptał tylko do siebie.
- Ból pojawił się tylko dzisiaj, wcześniej czułem nieprzyjemne mrowienie... - Przeczesał nieco nerwowo włosy i zaczął chodzić miedzy regalami. Coś jasnego mu mignęło i zatrzymał się, żeby sprawdzić, co to takiego. Zauważył malutki, biały zeszycik wciśnięty miedzy księgami. Wyciągnął go i zaczął go kartkować. Na pierwszej okładce były symbole wody i ciemności, które były połączone razem...(wiem, złodziej XD - przypis od Jacka)
-Co?!-oczy Rimy gwałtownie się poszerzyły.
-Hm?
-Nie ma 168 strony...wyrwana! Tam był przepis...-dziewczyna zaczęła przeglądać kolejne kartki, aby sprawdzić czy przypadkiem nie ma tam zagubionej strony.
Szatyn spojrzał na nią zaskoczony, a zeszycik schował do kieszeni. Coś mu mówiło, ze to może mu się przydać.
-Jak to możliwe, że została wyrwana?
-Nie mam pojęcia...Chyba, że...Ktoś celowo chciał zataić przepis?
-Chyba, że ktoś niepowołany tutaj był?
-To niemożliwe. Nikt oprócz mnie, mamy i babci nie wie o tym miejscu...No i oprócz ciebie. Może to było coś...zakazanego?
Przeciągnął się, wyciągając ręce do góry. Dmuchnął w powietrze, a pojawiła się mgła. W niej było coś. Ledwo widoczny zarys postaci. Pochylała się nad książką i wyrywała kartkę. - Teraz nie uda się uratować chłopca... - Aż drgnął, słysząc mrożący krew w żyłach głos. Wszystko wróciło do normalności, a Jack sapał w pochylonej pozycji. - J-ja...
-Jack?!-krzyknęła. Księga wypadła z jej rąk. Szybko podeszła do chłopaka, który krzywił się z bólu.
-Jack?! Co ci jest?!
-Blizny...
-Zdejmij koszulkę!-zażądała. Przyjrzała się jego ranom. Dotknęła ich delikatnie, lecz szybko zabrała rękę. To było tak jakby paliły ogniem jego ciało. Wyczarowała trochę wody i przyłożyła do jego blizn.
-Może trochę złagodzi ból...-na jej twarzy widać było współczucie. 
-Już...przeszło...Dzięki...-uśmiechnął się krzywo.
-Co do eliksiru...Większość ksiąg które tutaj widzisz to kopie tych z biblioteki szkolnej...Moja babcia kiedyś pracowała tam jako bibliotekarka i zgromadziła trochę egzemplarzy. Możliwe, że znajdziemy tam tę samą księgę.
- J-ja go widziałem... Chyba był tutaj miesiąc temu, co by tłumaczyło, dlaczego był taki bardzo niewyraźny...
-Widziałeś go?! Skąd?! Jak to...?Wiesz jak wyglądał?!
- Sztuczka rodzinna... Pytasz, jak on wyglądał... Nie wiem, ale na pewno to był mężczyzna o nieprzyjemnym głosie. Na pewno też czarodziej.
-Nie wiem jak ktoś mógł się tu dostać. To po prostu nie możliwe. Muszę o tym porozmawiać z moją babcią. Może ona będzie coś wiedzieć...Ale przecież by mi powiedziała gdyby zauważyła że ktoś się tu kręcił...
- Powiedział też takie słowa... ,,Teraz nie uda się uratować chłopca''...
-Jack...Czy...masz jakiś...wrogów? Albo ktoś z twojej rodziny?
- Rodzice mają paru... Ale nic mi nie wiadomo o nich.-odpowiedział po chwili namysłu
-Ale...Czekaj...Skoro nawet ten ''ktoś'' jest wrogiem twoich rodziców...To skąd ten ''ktoś' wiedział że będę mogła ci pomóc i zadał sobie trochę trudu aby wyrwać tę kartkę?
- Najwidoczniej nas obserwował... - Założył ręce za głowę, a wzrok miał utkwiony w suficie.
-Skoro nas obserwował to musiał to być też w szkole...
- Nikt taki nie przychodzi na myśl, wiesz... chodzi mi o nauczycieli.
-A może to któryś ze strażników? Chociaż oni raczej bardzo mało wiedzieliby o nas.
- Więc to musi być nauczyciel.
-Ale który? Zaczniemy szpiegować wszystkich nauczycieli? To potrwa wieki.
-No to...Pozwólmy się rozwinąć sytuacji...
-Ale wiesz, co to oznacza? Z twoimi bliznami może być coraz gorzej...
Westchnął cicho i zasłonił palcami oczy. Zmarszczył śmiesznie nos i uśmiechnął się lekko, zabierając z twarzy rękę. - Jakoś przeżyje. Ta księga jest oryginałem, nigdzie nie ma jej kopii.
-Nie chcę aby coś się tobie stało...nie chcę abyś cierpiał.- objęła jego szyję i poczuła na sobie jego ciepły oddech.
Pochylił się i musnął wargami jej usta, obejmując ją. - Nic mi się nie stanie...
-Jeśli...coś ci się stanie...to...
-Nic mi się nie stanie. -powtórzył i spojrzał jej prosto w oczy.
-To i tak zostanę z tobą na zawsze.
 Przekrzywił głowę, przymykając jedno oko. Zmierzwił jej włosy. - Czy znasz jakieś ciekawe księgi o magii wody? - spytał ni stad, ni zowąd.
-Kpisz sobie ze mnie?-uśmiechnęła się i wyjęła grubą, niebieską księgę ze srebrnymi zawijasami z czwartej półki. Nosiła tytuł ''Sekrety lodu- magia dla zaawansowanych''
-Ostatnio nie mogę się nauczyć pewnej techniki ze str. 125. Może tobie się uda.- podała mu księgę. Położyła ją na stoliku i przejechała po niej dłonią. Po chwili wydobyło się z niej błyszczące niebiesko-srebrne światło i otworzyła się na owym rozdziale.
- Pewnie, ze mi się uda. Ze skupieniem u mnie nie ma problemow. - Przejechał wzrokiem po treści.
-Jeśli ci się uda, to mnie nauczysz. Pamiętaj, że trzeba jednak poświęcić na to trochę czasu.

3 komentarze:

  1. No, no jakieś sekreciki widzę ;D Ciekawi mnie, kto jest tą zUą osobą, która ich śledziła. No, ale myślę, że się niedługo dowiemy ;] Notka super :*

    OdpowiedzUsuń
  2. No ciekawa jestem co wymyślicie. Szpieg w szkole? Ciekawie się zapowiada ;) A co znaczy "teraz nie uda się uratować chłopca"?

    OdpowiedzUsuń