Pogadaj z nami :D

poniedziałek, 23 września 2013

Ślady cienistej magii na ciele.

Promienie słoneczne włamywały się przez okno do pokoju śpiącego szatyna. Powoli zakradały się do łóżka, aby w końcu zaatakować twarz chłopaka. Z ust młodego czarodzieja wydobyło się ciche przekleństwo. Przewrócił się na drugą stronę, uciekając przed słońcem.
Jednak nie było mu dane długie spanie w weekend. Otóż... Yen wskoczył na niego i zaczął go lizać po rękach.
- O ja pitolę... Yen, daj mi spać, ty durniu!
Stęknął głośno, bowiem Khark pacnął łapami w jego brzuch. Złapał zwierzaka za głowę i ,,wyrzucił" z łóżka. Po chwili wstał jednak i zgromił czworonoga wściekłym wzrokiem. Wycelował w niego palcem.
- Za karę nie dostaniesz mięsa!
Reakcja była do przewidzenia. Do jego uszu dotarło niemal płaczliwe skomlnięcie. Khark zaczął się kulić u jego nóg i trącał łapami jego kolana. Jack nie miał serca, by tak go zostawić, ale musiał. Lepiej mieć stanowczego wilka niż uległego i rozpieszczonego niczym pies.
- Nie.
Poszedł do łazienki. Spojrzał w lustro i westchnął cicho, rozczesowując burzę włosów. Odkręcił kran w wannie i nie czekając na to, żeby się zapełniła wodą, wszedł do niej bez ubrań.
*****
Po jakimś czasie łazienka była całkiem mokra, ponieważ Jack bawił się magią wody. Od podłogi aż po sufit. Niektóre miejsca były przykryte lodem.
Półnagi chłopak obserwował swoje ciało i westchnął cicho, przesuwając palcem po ciemnych smugach po bokach. Z tych miejsc wyczuwał mrowienie ciemnej magii.
Widocznie magia cienia się powoli ujawnia... Powoli, ale nawet sporo śladów pojawiło się w ciągu dwóch lat...
Westchnął ciężko i ubrał się w zwykłą, czarną koszulkę z krótkimi rękawami. Założył długie dżinsowe spodnie, a na stopy założył domowe kapcie. Wyszedł z łazienki i zszedł na dół, do kuchni. Wyciągnął z lodówki Sprite i hamburger. Bułkę z mięsem i serem włożył do czarnoniebieskiej miktofali, ustawiając jej czas. Zamknął drzwiczki i z ciężkim żalem sięgnął po psią karmę dla Yena.
Nie mogę mu ustąpić, nie mogę...
Wsypał karmę do miski i usłyszał piknięcie, które oznajmiało o końcu pracy mikrofali.
Śniadanie!
*****
Dwie godziny później, w parku.

Jak tak dalej pójdzie, to będzie ze mną kiepsko.
Manichalnie przesunął palcem po boku brzucha, próbując ,,zgasić" nieznośne wibrowanie rodzinnej magii.
- Jack! Jack, jesteś tam?!
Co, co?! Rima?
- Ałć! - krzyknął zaskoczony, zginając się z bólu.
Coś go zaatakowało od środka i zostawiło po sobie pamiątkę w postaci bólu. Okropnego bólu... Czuł się tak, jakby komórki były wypalane i umierały z powodu ,,ognia"...
- Jack! - Niemal wrzask przebił się do świadomości szatyna, przepychając fizyczne cierpienie w ciemną otchłań zapomnienia.
Z trudem wyprostował się i spojrzał na brunetkę. Uśmiechnął się niemrawo, widząc jej zatroskany wyraz twarzy. Była ubrana skromnie. Miała na sobie czarne rurki, fioletowy top z dużym nadrukiem, a na to wszystko zarzuciła przydługi sweterek.
- Cześć, Rimo... - mruknął słabym głosem.
- Nic ci nie jest?
- Już nie, to było tylko chwilowe.
Zauważył, że Rima nadal mu się przyglądała. Wyglądał dość marnie, jednak skoro uważał, że jest wszystko okej, to nie chciała sie mu narzucać. Westchnął cicho i rozejrzał się po otoczeniu.
Byli w parku, który znajdował się... Nie, wręcz łączył się z lasem. Drzewa tutaj były o wiele młodsze niż te leśne, było tutaj wiele ozdobnych alejek.
Z milczeniem obserwował, jak Rima siada obok i nadal patrzy nań z troską.
- Naprawdę nic mi nie jest... - powtórzył, ale tak cicho, że praktycznie nie wierzył w to, co mówił.
- Jack...
- Nie chcesz nawet wiedzieć.
- No weź... Człowiekowi później jest lepiej, jak się wyżali...
- Nie sądzę. - Gładko skłamał. Znowu.
Nie lubię kłamać, ale czasami muszę to robić dla dobra innych...
- Jak tam chcesz. Wiesz... zawsze możesz na mnie liczyć. - Uśmiechnęła się przekonująco. - A zresztą ty już kiedyś mi pomogłeś... - szepnęła cicho i odwróciła głowę w bok.
- Z tym o ogniu, hm?
- Tak... - Zacisnęła dłonie na kolanach.
- Skoro tak... To dałabyś radę mi pomóc z tym? - Odwinął koszulkę do góry, ukazując czarne smugi na ciele.
Jej reakcja była przewidywalna. Pisnęła głośno, zakrywając dłońmi usta.
Wiedziałem...

~ Jack Overland Frost

Ps. Notka napisana z małą pomocą Rimy ;)

8 komentarzy:

  1. O matko, co to będzie :o Ślady cienistej magii na ciele? No nieźle. Jestem bardzo ciekawa, co wyjdzie z tego wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  2. No nieźle. Ciekawa historia się zaczyna ;) To czekamy na dalszy ciąg.

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak, tak z małą pomocą ;D
    co to będzie, co to będzie...nie wiadomo wszędzie...
    Masz fajnego, rozpieszczonego psiaka ;) Znaczy wilka ;D

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaiste ciekawa notka milordzie. Co ciekawe, mogę bez trudu określić, które fragmenty pisała Rima hahua.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaiste miły komentarz, milordzie.
      Skoro bez trudu określiłeś fragmenty, które pisała Rima, to może przytoczysz je w cytatach? ;)

      Usuń
    2. Uhh... No na przykład opis tego w co Rima była ubrana. Haha. :D

      Usuń
    3. Przepraszam bardzo, ale to ja napisałem, nie Rima.

      Usuń
  5. 34 year-old Assistant Manager Valery Doppler, hailing from Port Hawkesbury enjoys watching movies like Private Parts and Embroidery. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Ferrari 250 GT Series 1. sposob na tych gosci

    OdpowiedzUsuń