Pogadaj z nami :D

poniedziałek, 7 lipca 2014

Banshee i Keylin - horrorowy wieczorek

Siedziałam na lekcji, z głową podpartą na ręce i wpatrywałam się w zegarek zawieszony na ścianie. Ta lekcja tak koszmarnie, okropnie, okropaśnie mi się nudziła, że nie można tego opisać słowami. Na dodatek nauczyciel mówił coś o jakimś projekcie, o jakim ja zupełnie nie mam pojęcia. Coś o parach mówił, nie słuchałam go i tak.
Odchyliłam się na krześle, po czym założyłam nogi na ławkę.
- Keyli Takei - odezwał się nauczyciel. - Ty zostałaś bez pary. Chociaż... Jedyną wolną osobą jest Shina.
- Shina? - uniosłam lekko jedną brew.

Pięknie! Po prostu świetnie! Znowu się spóźniłam dodatkowo na wejściu usłyszałam swoje imię. -Ale co ja? -spytałam idiotycznie jak spłoszona surykatka. Liczyłam, że nauczyciel będzie wściekły lecz jego twarz była wręcz anielsko spokojna.

- O, proszę. Panna Shina w samą porę. Zostałaś przydzielona do pary z Keyli, w celu zrobienia projektu. - Rzekł spokojnie, następnie wskazując na mnie, po czym dodał: - Keyli, zdejmij nogi z ławki...
- Się wie, psze pana - zasalutowałam jak żołnierz, posłusznie ściągając nóżki, jednak nadal huśtając się na krześle. Przybyła dziewczyna o imieniu Shina wyglądała jakby w ogóle nie wiedziała, co dzieje się wokół niej.

Zmierzyłam wzrokiem Keyli po czym pomyślałam, że może się dogadamy. Spojrzałam na siedzącego na moim ramieniu Tetsu...Po ostatnich wydarzeniach dyrektorka stwierdziła, że lepiej będzie, gdy zabiorę go ze sobą. Zajęłam miejsce obok dziewczyny wyciągając prawą rękę. -Jestem Shina, Shin-chan nazywaj mnie jak Ci się podoba.

Przez dobra chwilę przyglądałam się dziewczynie, aż w końcu moja twarz zamieniła się w szeroką podkówkę, a ja po polsku uśmiechnęłam szeroko, ukazując szereg wszystkich zębów, do tego dwa dłuższe kły. Bo wilkiem jestem, auuuu! Nananana... Coś tam dalej, tralala...
- Yo, gangsta! Ja jestem Keyli, no, ale możesz mi mówisz Keys, albo po prostu Keyli! Shin-chan jest ładne!

Kiwnęłam głową na znak, iż się zgadzam. Słyszałam jak nauczyciel marudzi coś o ciszy, ale już go nie słuchałam i pogłaskałam kruka na moim ramieniu. -Jaki masz żywioł? -tak to właśnie ja...Dziewczyna, która mówi wszystko wprost bez żadnych ceregieli.

- Światło - odparłam szybko, bawiąc się długopisem, aż w końcu go rozwaliłam. Skrzywiłam się lekko, odrzucając go w tył. Po chwili dało się słyszeć ciche "ała".
- Sorry, nie patrzyłam! - przeprosiłam, znów wracając do Shiny. - A ty? Jaki masz?

-Ogień i ciemność.-mruknęłam i w tym momencie mój palec zapłonął ogniem.-Jak ktoś pali to jest przydatny...-rzuciłam mały płomyczek w stronę miejsca nauczyciela gdzie słońce nie dochodzi. Niestety szybkim ruchem ugasił płomyk patrząc wprost na mnie. Jedyne co zrobiłam to niewinna minka aniołka, a psor zaczął mówić dalej.

- Nieźle - zachichotałam pod nosem, spoglądając na nauczyciela, którego mina mówiła jedno: zirytowany. Po chwili mój wzrok znów spoczął na zegarku, który oznajmił dokładny czas przerwy. Wszędzie rozbrzmiał zbawczy dźwięk dzwonka, a ja poderwałam się z ławki.
- WOLNOOOŚĆ!

Tetsu zaczął krakać niezadowolony z głośnego dźwięku, a ja nie czekając aż się uspokoi wybiegłam z sali jak Alicja goniąca królika.

Rozejrzałam się szybko, chcąc ogarnąć dokąd pobiegła Shina. Pewnie wyszła z sali, gdy ja nie patrzyłam.
- Okej - wzruszyłam ramionami, sama po chwili opuszczając sale i szukając dziewczyny.

-Durne ptaszysko! Oddawaj to! -rozległ się krzyk jakiejś dziewczyny goniącej Tetsu. No to już po mnie. Ptak usiadł na moim ramieniu lekko chowając się za szyję. -Co on Ci zabrał? -spytałam z wielkim uśmiechem. Nie powiem...Ta sytuacja lekko mnie śmieszyła. Różowowłosa tylko spojrzała na mnie wściekła i zamachnęła się na mnie pięścią niczym Pudzian. -Trochę kultury.-mruknęłam, gdy moja płonąca ręka dotknęła jej. Dziewczyna odskoczyła z piskiem.

Szłam spokojnym krokiem, gdy nagle mój wzrok przykuła sytuacja rozgrywająca się na korytarzu. O ho, kłopoty i problemy w jednym. Czyli to, na co Keyli lubi patrzeć najbardziej. I jest tam nawet Shina. 
Stanęłam obok ściany, opierając się o nią i przyglądając zjawisku. Nie powiem, jednak zaczęło mnie to śmieszyć. Może i dogadamy się z Shiną.

-Dobra, a teraz...Tetsu ty gnojku oddawaj co zabrałeś, bo pierzynę z Ciebie zrobię! -krzyknęłam łapiąc ptaka za nogę. On tylko pisnął i rzucił na ziemię jakąś błyskotkę. -Weź i lepiej tego pilnuj.-mruknęłam odwracając się i moim oczom okazała się Keys. -Też coś Ci to ptaszysko ukradło?

- Nie, nic - odparłam, zakładając za sobą ręce i łapiąc jedną dłonią, nadgarstek drugiej. - Boo.. Wiesz, ten projekt... Gdzie go zrobimy? - spytałam, drapiąc się po głowie.

Zastanowiłam się chwilę nad odpowiedzią, ale wizja mojej opiekunki stojącej nad nami mnie nie cieszyła. -Może u Ciebie?

- Hmm... Jeśli nie przeszkadza ci moja arystokratyczna ciotka, oraz irytujący, niebieski ptaszek, to śmiało, zapraszam - uśmiechnęłam się szeroko do Shiny. Oby tylko nie przestraszyła się mojego "porządku" w pokoju...

-To po lekcjach? -mruknęłam rozglądając się za Tetsu. Gdzie ten kurczak polazł?!-

 Jasne - kiwnęłam głową. - Będę czekać przed szkoła, okej? - uśmiechnęłam się wesoło do dziewczyny.

zmieniłam się w tygrysa, bo jego futerko grzało bardziej niż jakiekolwiek ubranie. Tetsu siedział na moim grzbiecie wlepiając ślepia w wychodzących ludzi.

Po chwili spakowana, zwarta i gotowa wyszłam ze szkoły, przepychając się przez wszystkich i krzycząc na cały głos: "ja tu idę, ja tu idę!"
- Hmm.. Gdzie jest Shina? - spytałam samą siebie, rozglądając się dookoła. 

Wstałam na równe nogi słysząc nawoływania dziewczyny i zmieniając się z powrotem w człowieka...Może nie zdrowego psychicznie, ale człowieka podeszłam do dziewczyny. -Witaj...-mruknęłam.

- O, hej, tu jesteś - uśmiechnęłam się wesoło, gdy wreszcie odnalazłam Shine. Nie widziała mi się wcześniej perspektywa łażenia i szukania jej wszędzie myśląc, że może jednak nie miała ochoty przyjść. - Więc jak, idziemy?

Kiwnęłam głową spoglądając na biały puch...A gdyby tak. Nim dziewczyna stojąca obok mnie zaczęła cokolwiek zrobić śnieżka uderzyła ją wprost w twarz, a ja upadłam na ziemie śmiejąc się z bałwana stojącego przede mną.

Nie zdając sobie sprawy z tego, co dokładnie się stało, straciłam równowagę, ślizgając się przez chwilę na śniegu, aż następnie wpadłam w sporą zaspę. Wygrzebałam ręce z białego puchu, po chwili wydostając się z niego całkowicie. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami, rozglądając się wkoło, aż mój wzrok natrafił na umierającą ze śmiechu Shine. - Oszzzz tyyy! - warknęłam, śmiejąc się i odpłaciłam się dziewczynie, rzucając w nią kulką śniegu.

Otrząsnęłam się jak zmokły pies, śnieg upadał na przechodniów. Kruk widząc co się święci chciał odlecieć, ale i jego dosięgła biała śnieżka. -Dobra! Możemy iść.

Kiwnęła głową, otrzepując resztę śniegu z siebie, po czym ruszyłam wraz z Shiną w stronę mojego domostwa. Mam jedynie nadzieję, że nie ma Daisy'ego. Może sobie poleciał gdzieś tam do koleżków.

Rozglądałam się po bokach, ale nic nie dostrzegłam ciekawego. Ludzie, zwierzęta i śnieg...Czyli nudaaa! Co by tu zrobić?

- Opowiesz mi coś o sobie, hm? - zagadnęłam po chwili, gdy cisza stawała się nie do zniesienia. Poprawiłam torbę na ramieniu, po czym uśmiechnęłam się ciepło do dziewczyny.

-Ja? Jaka jestem.-zamyśliłam się, a zaczepny uśmieszek wpełzł mi na usta.-Nie lubię nudy i szkoły!

- W sumie to tak jak ja. Ja nie mogę usiedzieć w jednym miejscu, wszędzie mnie pełno. Lubię horrory i gdy jest ciepło. Chociaż nigdy nie narzekam na pogodę - wzruszyłam ramionami, uśmiechając się.

-Ciepło...kocham! W końcu ogień to mój żywioł! -powiedziałam, a końcówki moich włosów zapłonęły na czarno...

- WooW! zajebiste! - zachwyciłam się, a moja mina wyglądała mniej więcej: " : o". Stanęłam na środku chodnika, przyglądając się końcówkom włosów dziewczyny, nie zwracając uwagi na mijanych mnie ludzi.

Po chwili ogień zniknął, a moje srebrno-fioletowe włosy stały się w miarę normalne. -Daleko jeszcze? -mój system marudzenia właśnie został włączony.

- Hmm... - udałam, że się zastanawiam i stanęłam na palcach, rozglądając się. - Nie, zaraz będziemy - oznajmiłam w końcu. - Jeszcze jakieś trzy domki dalej i już będziemy.

 Z nudów zaczęłam kopać każdy kamień jaki mijałyśmy. Przyglądając się jednocześnie każdemu białemu drzewku.

Po krótkiej chwili w końcu dotarłyśmy do mojego mieszkania. Wspięłam się szybko po schodkach, chcąc otworzyć drzwi, jednak ktoś już mnie wyprzedził. Z wnętrza domostwa wypadła niczym burza ciocia, prawie, że taranując mnie na wejściu. 
- O, Keyli, jesteś już. Ja wyjeżdżam na ważne spotkanie. Będziesz w domu?
- Ekhem. Przyprowadziłam koleżankę ze szkoły. Mamy robić projekt...
Kobieta milczała przez chwilę, aż w końcu uśmiechnęła się szeroko do Shiny.
- Witaj. Przepraszam, że nie zostanę, ale nie mogę się spóźnić. Może innym razem. No, a teraz lecę.
Pomachałam cioci, która szybko zniknęła w aucie.

Przyglądałam się całemu zajściu z podniesioną jedną brwią. -Dom pusty czyli..IMPREZA!

- Yeah! - Zaśmiałam się pod nosem, wpuszczając dziewczynę do środka i prowadząc do swojego pokoju na górę. Coś przeczuwałam, że dzisiaj na szczęście nie ma Daisyego.

Kruk siedzący na moim ramieniu nie miał, żadnych problem z rozgoszczeniem się i położeniu na łóżku. -Więccc...Jaki projekt spytałam w końcu.

- Coś z historii - powiedziałam, wyciągając książki i siadając na łóżku.

 Westchnęłam przeciągle. -A może sobie odpuścimy zapytałam z nadzieją w głosie. No cóż...Nadzieją matką głupich, a głupi ma zawsze szczęście, więc jakiś procent szans na zgodę Keylin!

- Hmm... - zastanowiłam się przez chwilę, spoglądając to na dziewczynę, to na książki. Po chwili westchnęłam ciężko i powiedziałam w końcu:

- Wiesz... A komu by się chciało to robić? - wzruszyłam ramionami. - Idziemy zaszaleć? - uśmiechnęłam się łobuzersko.

-TAK! No dobra...A co chcesz zrobić cieszyłam się jak mały szczeniak ze śpiczastymi uszkami.

- Możemy iść do lasu, jeśli masz ochotę. Tam zawsze jest coś do roboty. Albo zostać tu, w domu i wymyślić coś. Mamy tyyyle rzeczy, które możemy robić! - zawołałam wesoło, rozkładając ręce na boki.

-Hmmm...A co byś powiedziała, aby jak się ściemni pograć w slendermana? A na razie obejrzymy jakiś dooobry horror przebiegły uśmieszek wpełzł na moją szatańską twarz. Wręcz czułam jak wyrastają mi rogi i seksi ogonek.

- Pograć? A co byś powiedziała, aby Slendermana wcielić w życie? - moje brwi zakończyły wesołą salse. - Na przykład w nocy, w lesie... A horror pewnie! Tylko jaki polecasz?

-Hmm...A co sądzisz o ,,Nie bój się ciemności,,? Podobno fajny.-cieszyłam się, że jednak ktoś oprócz mnie lubi horrory.

- Szczerze nigdy nie słyszałam, ale zawsze można obejrzeć - uśmiechnęłam się. - Ja oglądałam Egzorcyzmy Emily Rose, Paranormal Activity, Omen, REC, Grave Encounters, Wrota do Piekieł, The Ring, Sinister i więcej sobie chyba nie przypomnę - podrapałam się po głowie.

-Większość z nich też obejrzałam...A co sądzisz o Paranormal Activity? Ja na ich miejscu to bym przez okno skakała normalnie zaśmiałam się cicho.-No to ,,Nie bój się ciemności,,? Jeśli mamy latać po lesie to, to pasuje idealnie!

- Paranormal Activity? Szkoda mi Tobiego - zrobiłam smutną minkę. - Przecież on potrzebował tylko trochę miłości! A to nie oznacza, że był pedofilem, skoro kolegował się z małymi dziewczynkami - machnęłam ręką. - Dobra, wybór stawiamy na "Nie bój się ciemności" - klasnęłam radośnie w dłonie. - To idę zrobić popcorn.

-Dobra gdy Keylin poszła po popcorn ja już miałam swój niecny plan w głowie.-Pomożesz mi Tetsu prawda kruk podniósł łepek i zakrakał no znak: Odwal się...Nie lubię twoich planów.

Szybko zbiegłam na dół po schodach i podreptałam do kuchni. Pogwizdując sobie pod nosem włożyłam popcorn do mikrofali i czekałam na upragniony dźwięk, który obwieści, że jedzonko gotowe.

-Oj no weź powiedziałam błagalnym tonem, a kruk westchnął przeciągle, wstał i wyleciał przez okno. -Dzięki usiadłam na kanapie jakby nigdy nic czekając na popcorn i Keyilin.

Po krótkiej chwili znów wspięłam się na górę z dużą miską popcornu i dwoma litrami coli.
- Wróciłam! - zawołałam dźwięcznie i wbiłam do pokoju charakterystycznym stylem "z buta wjeżdżam".
- Mamy jedzonko.

-Yeah!- krzyknęłam jak goryl widzący banana. -A właśnie...Nie będzie Ci przeszkadzać jak będę do Ciebie wołać Keylin?

- Nie - uśmiechnęłam się wesoło, stawiając misę i cole na stoliku. - A czemu by miało? A ja mam na ciebie mówić normalnie Shina, czy masz jakieś przezwisko, którym chciałabyś się podzielić?

-Hmmm...-zamyśliłam się na chwilę próbując sobie przypomnieć moje stare przezwiska, ale nic...Amba, wręcz świerszcze słyszałam. W końcu podrapałam się po głowie śmiejąc się histerycznie.-Nazywaj mnie jak chcesz oznajmiłam z wielkim uśmiechem.

- Okej - kiwnęłam głową i sama uśmiechnęłam się do dziewczyny. - Może jakieś przezwisko z horroru? - zaśmiałam się, włączając komputer.

-Uuu...Wcale nie taki zły plan zaklasnęłam w dłonie.-Masz już jakąś postać na myśli przekrzywiłam lekko głowę z zaciekawieniem czekając na jej odpowiedź.

- Hmm... - zastanowiłam się. - Jedyna postać, jaka przychodzi mi na myśl, to Batsheeba - powiedziałam i pokazałam Shinie zdjęcie tej wiedźmy z horroru "Obecność", sama zaczynając się śmiać. Była też Samara, albo opętana ciotka Katie z Paranormal Activity. Albo Banshee. To brzmi tak... Tajemniczo.

-Banshee...-powtórzyłam próbując wyczuć jak brzmi. -Dobra mogę być i wiedźmą! No to...Oglądamy spojrzałam jeszcze raz na zdjęcie wiedźmy i stwierdziłam, że jest podobna...Chyba powinnam kupić sobie okulary.

- Oglądamy, oglądamy - przytaknęłam i usadowiłam się obok Banshee. Wcześniej jeszcze zasłoniłam wszystkie zasłony i zgasiłam światła. Kładąc przed nami popcorn i nalewając cole do szklanek, włączyłam film.

*two ałers lejter*
Stałam na środku ciemnego lasu spoglądając na Keylin rozbawionym wzrokiem.-Więc jak sobie wyobrażasz grę w Slendermana? -zapytałam tak dla jasności.

- Ktoś będzie slendermanem, a ktoś tym szczęśliwcem, który będzie chodził po lesie... - uśmiechnęłam się szatańsko. - Jaką masz przemianę w zwierze?

- tygrys, a czemu pytasz spytałam. W sumie nie będę miała tak ciężko mając moc ognia. Jak coś może przecież posłużyć jako latarka.

- Mogłyby nam pomóc w zabawie - uśmiechnęłam się. - Ja mam wilka. Więc kto z nas chciałby być slendermanem, a kto tym szczęśliwcem

- Ja mogę być slenderem!- zgłosiłam się jak na lekcji czyli rękę w górze i skaczesz jak małpa, aby Cię wybrali. Dziwne...W szkole nigdy się nie zgłaszam.

- Dobra - kiwnęłam głową. - To do pracy, panie slendermanie! - zawołałam wesoło i skoczyłam w gęsty busz.

Zamiast gonić Keylin od razu gwizdnęłam, a Tetsu przyleciał z jakąś białą szmatką, kilkoma kartkami i ketchupem. Byłam zdziwiona, że dał radę tyle unieść, a co dopiero przylecieć z tym wszystkim. Poklepałam go po główce i szybciutko wyrwałam mu pióro. Zamoczyłam je w ketchupu pisząc na kartkach np.,, Jestem za tobą,, lub ,,RUN!,,. Potem założyłam na niego białą szmatkę i używając swojej mocy cienia stworzyłam z niego coś na lewitującej czarnej zjawy. Sama zamieniłam się w tygrysa i ruszyłam za dziewczyną. W tym czasie Tetsu układał karteczki starając się, aby ,,ofiara,. go nie zauważyła.

Biegłam pod postacią człowieka, przedzierając się przez gęste krzewy i chaszcze. Byłam już przyzwyczajona do ciemności, a wilcze zmysły pozwalały mi lepiej dostrzegać szczegóły. Nie bałam się, bo wiedziałam, że jest to tylko zabawa. Sama myślałam o wystraszeniu Banshee.

Na moje szczęście tygrysy dobrze widzą w ciemnościach. Mając nadzieję, że wszystko jest gotowe zawyłam głośno, a zjawo-kruk wyskoczył przed Keylin z kartką z napisem: ,,RUN!,,.

Biegłam nadal przed siebie, nie przejmując się komarami, ćmami i innymi robactwami pełznącymi w powietrzu. Czułam jak po czole spływają mi pierwsze krople potu, które skapywały po skroniach i jakimś cudem znajdowały się za kołnierzykiem koszuli. Nagle jednak ni z tond ni zowąd przede mną ni to z gruszki ni z pietruszki wyrosła mi kartka z napisem "RUN". Zatrzymałam się gwałtownie, o mało co nie wpadając w drzewo. Zamrugałam kilkakrotnie powiekami i podrapałam się po głowie. - Ej, no no... Uciekam przecież, nie? - wzruszyłam po chwili ramionami i nie dając dopuścić do siebie strachu, pobiegłam dalej.

 Zapewne jak i moja ,,ofiara,, byłam już zmęczona. Tygrys lubią spać, a nie biegać po lasach. Po chwili stałam już na swoim miejscu jako forma najnormalniejszego no life. Co prawda biegłam wolniej, ale tłuszczy tygrysa już mnie przynajmniej nie zatrzymywał. -BUUUU...ZŁAPE CIĘ! -próbowałam naśladować bez powodzenia głos jakiegoś potwora.

Zmieniłam się w wilka i zastrzygłam uszami, wyłapując wszystkie, choćby najmniejsze dźwięki. Po chwili do mych radarków dotarł krzyk, który pewnie miał za zadanie straszyć mnie. Zaśmiałam się w duchu, postanawiając złożyć wizytę panu Slendermenowi. Cicho, starając się zostać niezauważona, pobiegłam w stronę Banshee.

Biegłam przed siebie, a Tetsu zdrajca przestał dla mnie szpiegować. -Ech...Jak będzie pożar to nie moja wina.-burknęłam do siebie po czym na czubkach moich palców pojawiły się małe ogniki. I od razu lepiej!

Przystawiłam nos do ziemi, węsząc. Węszyłam i węszyłam, aż w końcu coś udało mi się wywęszyć. I to dość blisko, w krzaczkach przede mną. 
- Mam cię - uśmiechnęłam się szatańsko i spinając mięśnie, wskoczyłam w zarośla. Po chwili jednak doszło do mnie, że to nie był dobry pomysł, gdy wylądowałam prosto na skunksie.

 Byłam już bardzo blisko Keylin, gdy jakiś nieprzyjemny zapach uderzył niczym strzał z liścia. Po chwili ujrzałam Keylin i skunksa widocznie bardzo oburzonego. Po chwili leżałam już na ziemi śmiejąc się. -Jeszcze Ci paski dorysuje i normalnie bliźniaki!

- Śmierdzi, śmierdzi! - krzyczałam, tarzając się po ziemi i pocierając oczy. Nic tak nie wkurzało jak skunksy. Przecież będę musiała się chyba z dwadzieścia razy kąpać!

-Hahah...Widocznie znalazł Cię inny slender! -przetarłam łezkę pod moim okiem. -A może wskocz do tamtego jeziorka?- wskazałam palcem na ciemną wodę, która niemal odstraszała innych.

- Wodaaa! - zawyłam i czym prędzej popędziłam w stronę tego czegoś, co wskazywała Banshee. Nie myśląc nic więcej wskoczyłam do czarnej otchłani.

Lubiłam pływać, ale nie lubiłam zimna. Może to przez żywioł ognia? Po chwili słychać było tylko plusk, a ja wpatrywałam się w miejsce w którym zniknęła Keylin.

- Zimna, cholewcia, zimna! - pisnęłam, szybko wyskakując z lodowatej wody. Zmieniłam się w człowieka, otaczając ramionami i trzęsąc jak osika na wietrze. Wszystko ze mnie skapywało, włosy miałam na twarzy i zasłaniały mi one widok.
- T-to nie. Był dobry pomysł...

-Może chcesz się ogrzać?- zapaliłam swoją rękę rozświetlając przy tym ciemność wokół nas.- Chętnie - uśmiechnęłam się i podeszłam bliżej Banshee. Po chwili poczułam przyjemne ciepło ognia, które otoczyło mnie.

-Wracajmy lepiej do Ciebie...Jeszcze zachorujesz i dopiero będzie!- pouczyłam ją jak stara babcia machając przy tym kijkiem, który leżał obok mnie.

- Dobrze, babciu - zaśmiałam się i otrzepałam z wody jak pies. - A co z tobą? W końcu już ciemno, a ja nie wiem gdzie mieszkasz, ani jak daleko. Chcesz zostać u mnie na noc? - zaproponowałam.

Pokiwałam przecząco głową. -Wrócę do domu. To nie daleko! - machnęłam ręką trochę smutniejąc, ale tylko na sekundę  -A więc WIO! Odprowadzę Cię do domciu skunksie.

Kiwnęłam lekko głową.
- Jak chcesz. Ale muszę przyznać, że świetnie się dzisiaj bawiłam - uśmiechnęłam się do Shiny.

-Ja też!- chciałam ją poklepać po plecach, ale zapaszek nie zniknął całkowicie. -A więc...Jak to jest być wilkiem?

- Jak jest być? Hmm... - zastanowiłam się przez chwilę. - Szczerze, to fajnie. Zawsze można pobiegać i powyć do księżyca, bawić się z innymi wilkami. Cieszę się, że mam akurat taką przemianę - uśmiechnęłam się lekko.

-Zazdroszczę! Moja przemiana to chodząca kupa tłuszczu! - zaśmiałam się i spojrzałam przed siebie na kończący się powoli las.

- Oj tam, nie przesadzaj! Tygrysy są słodkie - uśmiechnęłam się. - Takie duże kociaki.... I wiesz, chyba koniec drogi - westchnęłam smutno

-Szybko minęło.-powiedziałam z nutą smutku. -A więc...Do jutra w szkole! -powiedziałam z uśmiechem na twarzy.

- Jasne, na razie! - pomachałam jej, po czym sama zamieniłam się w wilka. Wskoczywszy na większy kamień, zawyłam głośno, wesoło merdając ogonem. 


Shina and
Keyli

1 komentarz:

  1. Super notka! * z ciekawości zapytała wujka google kimże jest ten jegomość którego grała Banshee ;D *
    No nie powiem, była baaaaaaaaardzo długa * kolejny tasiemiec do kolekcji przeczytanych tasiemców* Ale jednak była bardzo wesoła ;)

    OdpowiedzUsuń