Pogadaj z nami :D

środa, 14 sierpnia 2013

Nowa w Hogwarcie

Coś szorstkiego i mokrego raz po raz przesuwa się po moim policzku.
-Luna przestań!- wołam rozbawiona odsuwając się poza zasięg jej języka- już wstaję, już nie śpię!- wołam i szybko wyskakuję z pościeli. Tarmoszę Lunę za uszy po czym z rozmachem otwieram drzwi balkonowe. Na dworze jest słonecznie i ciepło. W powietrzu czuć jeszcze ślady lata. Wzdycham cicho i podchodzę do szafy. Wyciągam moją ulubioną niebieską bluzkę z krótkim rękawem i jasne jeansy. Zarzucam plecak (po raz pierwszy nie pakowany w pośpiechu z samego rana) i spoglądam w lustro. Rozczesuję włosy palcami, poprawiam grzywkę. No teraz mogę pokazać się ludziom. Schodzę na dół do kuchni. Przy stole siedzi tata i czyta poranną gazetę popijając z kubka gorącą herbatę.
-Już wychodzisz?- pyta odrywając się na chwilę od swej codziennej lektury.
-Tak, wolę być wcześniej- mówię i wkładam kromkę chleba do tostera- gdzie mama?
-Już w sklepie.
-Tak wcześnie?
-Uparła się że to ona pojedzie przyjąć towar.
-Dziwne- myślę i smaruję tosta dżemem malinowym. Zjadam szybko śniadanie i pakuję do torby kanapki.
-Powodzenia!- woła tata gdy otwieram drzwi wejściowe.
-Dzięki- mówię i zamykam drzwi- przyda się.
Wychodzę na chodnik i skręcam w lewo. Po chwili docieram do parku. O tej porze nie ma tu prawie nikogo oprócz ludzi spacerujących z psami i kilku dzieciaków z plecakami. Wychodzę z parku, skręcam w uliczkę, przechodzę przez jezdnię i staję przed wielką żelazną bramą. Ze wszystkich stron nadciągają chmary uczniów. Podążam niepewnie za roześmianą gromadką w kierunku głównego wejścia. Dyrektorka kazała mi najpierw stawić się u niej by zaprowadziła mnie do klasy i wyjaśniła sytuację nauczycielowi. To bardzo dobrze bo wiem że sama w życiu nie znalazłabym tej sali. Zgubić pewnie się tutaj można nawet w toalecie. Odnajduję gabinet dyrektorki i nieśmiało pukam do drzwi.
-Wejść!- woła nieprzyjemny głos. Otwieram drzwi i wchodzę do gabinetu.
-A to ty- mówi dyrektorka- poczekaj chwilę, zaraz cię zaprowadzę.
Zamykam drzwi i siadam na ławce przed gabinetem. Ukradkiem przyglądam się mijającym mnie czarodziejom. Wyglądają zadziwiająco normalnie. Żadnych peleryn, czapek z gwiazdkami, różdżek w dłoni czy plecaków latających za właścicielem. Co prawda w końcu korytarza chłopcy podrzucają jakąś nienaturalnie jasną kulkę ale po za tym wszystko wygląda jak na razie zupełnie normalnie. Nie opłacało się oglądać tyle tych durnych filmów o czarodziejach. Nagle dzwoni dzwonek obwieszczający początek lekcji i po chwili korytarz pustoszeje. Po około pięciu minutach dyrektorka wychodzi z gabinetu i ruchem ręki pokazuje mi aby iść za nią. Docieramy do klasy na drugim piętrze. Na widok wchodzącej dyrektorki wszyscy stają na baczność.
-Siadać- mówi dyrektorka i podchodzi do nauczycielki j.polskiego. Chwilę rozmawiają, a polonistka raz po raz na mnie spogląda. Wreszcie kiwa głową, a dyrektorka podchodzi do drzwi przy których stoję i leciutko popycha mnie w stronę klasy. Uśmiecha się i wychodzi.
-Podejdź bliżej- mówi nauczycielka z przyjaznym uśmiechem.
 Podchodzę do tablicy i spoglądam na ludzi z mojej nowej klasy. Mój wzrok zatrzymuje się na chłopaku z niemal białymi włosami. Co prawda nie są tak śnieżnobiałe jak moje ale zawsze można nazwać je białymi. Zaraz potem widzę bardzo ładną dziewczynę o białych włosach, a za nią kolejną. Trzy osoby z białymi włosami! Ze mną to już cztery. A ja zawsze sądziłam że tylko ja mam taki dziwny kolor włosów.
-Droga klaso, to wasza nowa koleżanka Alisa Williamson. Mam nadzieję że pomożecie jej się szybko zaadaptować w nowej szkole. A teraz proszę cię bardzo Aliso abyś usiadła. Tam na ostatniej ławce jest wolne miejsce- mówi polonistka i siada przy biurku.
Zajmuję miejsce przy oknie i natrafiam na ciekawski wzrok dziewczyny siedzącej obok.
-Hej- mówię i wyciągam książki z plecaka.
-Cześć. Kolejna nowa?
-Jak widać- mówię z uśmiechem.
-Jestem Rima.
-Alisa.
-Też teoretycznie jestem nowa.
-I jak? Udało ci się połapać w tych wszystkich korytarzach?
-No nie bardzo- dziewczyna uśmiecha się lekko i otwiera książkę na stronie którą właśnie zapisała na tablicy nauczycielka- jakie masz moce?
-Światło i cień.
-O to nieciekawie. W czwartek będziesz miała długie lekcje.
-A ty? Jakie masz moce?
-Wodę. Ech... dziś ten sprawdzian.
-Jaki!?- pytam chyba trochę za głośno bo nauczycielka patrzy na nas srogo znad okularów- przepraszam- mówię do nauczycielki i zwracam się cicho do Rimy- jaki?
-Dziś magowie wody, a ty masz chyba w czwartek o ile się nie mylę sprawdzian z magii światła.
Wzdycham cicho. Nie mogą mnie sprawdzać. Przecież nic nie umiem!
-Coś nie tak?- pyta zaciekawiona Rima przekrzywiając głowę.
-Bo ja dopiero...
-Dream! Williamson! Na pogaduszki będzie czas na przewie a teraz proszę się skupić na zadaniu!- krzyczy polonistka po czym uspokaja się szybko, poprawia okulary i wraca do pisania czegoś na tablicy.
-Bo ja dopiero niedawno dowiedziałam się że jestem czarodziejką- szepczę prawie bezgłośnie ale Rima najwyraźniej usłyszała bo patrzy na mnie wielkimi oczami po czym spuszcza wzrok na podręcznik. Wreszcie dzwoni dzwonek i wszyscy z ulgą wychodzą na korytarz. Pakuję książki i zaglądam do planu lekcji. Teraz w-f. Rima czeka na mnie przy drzwiach gdy nagle staje koło niej brązowowłosy chłopak, którego nie było na lekcji i ciągnie ją na korytarz. Szybko wychodzę za nimi ale nie mogę ich dostrzec w tym tłumie.
-I jak ja teraz znajdę tę salę?- myślę i jak na zawołanie staje przede mną drobna brunetka.
-Mogę cię zaprowadzić jeśli nie wiesz gdzie iść- mówi zarzucając torbę na ramię.
-Byłoby fajnie- uśmiecham się z wdzięcznością i ruszam za dziewczyną przez korytarz.
-Jestem Keyli, a ty Alisa tak?
-Tak- potakuję i nagle wpadam na dziewczynę obładowaną książkami. Książki z hukiem spadają na podłogę.
-Przepraszam!- wołam i rzucam się zbierać książki i porozsypywane papiery. Niestety w tej samej chwili dziewczyna na którą wpadłam też pochyla się po zeszyt i z impetem stukamy się głowami. Dziewczyna wydaje z siebie bolesny jęk i pociera czoło. Przysiadam na podłodze i w pośpiechu zbieram książki. Keyli śmieje się cicho i przysiada obok by pomóc mi zbierać. Najwyraźniej bawi ją ta cała sytuacja ale mi zupełnie nie jest do śmiechu. Szczególnie że patrzy na nas cała szkoła, a przynajmniej połowa mojej nowej klasy. Wreszcie wszystkie książki są poukładane.
-Jeszcze raz przepraszam- mówię podając brunetce stertę książek.
-Nie ma sprawy. I tak wiedziałam że mi to kiedyś spadnie- uśmiecha się i śpiesznie odchodzi. Wydaje mi się że skądś ją znam ale nie mam czasu na zastanawianie się. Schodzimy na dół, mijamy korytarz pełen uczniów, skręcamy w lewo i siadamy na ławkach przed szatniami.
-Wszyscy widzieli co?- mówię zrezygnowana. W mojej starej szkole taka akcja zafundowałaby mi na pewno nowe przezwisko i głupie docinki do końca szkoły. Albo do nowej gafy.
-E nie przejmuj się- macha ręką Keyli i wyciąga kanapkę z serem.
 Do końca przerwy dowiaduję się od Keyli wielu bardzo ciekawych rzeczy o nauczycielach, dyrektorce i przede wszystkim o zajęciach magii. Keyli trajkocze jak nakręcona ale przynajmniej mówi coś ciekawego. Lubię takie osoby. Przynajmniej nic nie muszę mówić tylko od czasu do czasu wtrącam jakieś pytanko czy zdziwione "no co ty?" albo "niemożliwe!"
Resztę lekcji siedzę sama. Zarówno Rima jak i Keyli na każdej następnej lekcji już z kimś siedzą. Nie dziwię się. W ciągu dwóch tygodni od początku roku nawet nowi mają już z kim siedzieć.  Wreszcie rozbrzmiewa dzwonek kończący ostatnią lekcję.
-Nareszcie!- wzdycham i wybiegam ze szkoły. Docieram do parku, wspinam się na średniej wielkości murek okalający go i balansuję na nim by nie spaść aż do kolejnej bramy. Zeskakuję i pędzę w stronę domu. Otwieram w pośpiechu główne drzwi.
-Już jestem!- wrzeszczę i kopnięciem zdejmuję buty. W domu najwyraźniej nikogo nie ma bo nikt nie odpowiada. Wchodzę do kuchni, łapię leżące w koszyku jabłko i wgryzam się w słodki owoc. Nagle mój wzrok przykuwa mała karteczka wisząca na lodówce.
-Zapomniałam!- myślę i w pośpiechu zakładam rozrzucone w korytarzu buty. Zamykam drzwi i pędzę w stronę centrum. Miałam dziś pomóc rodzicom w sprzątaniu sklepu. Wreszcie dostrzegam w oddali zielony szyld sklepu ogrodniczego.
                                                          ***
Tak się namęczyłam nad tą notką że szkoda mi wszystko kasować. Wyszło jak wyszło ale już trudno.  A teraz komentujcie, hejtujcie czy co tam. No w każdym razie liczę na komentarze ale jakoś zauważyłam że wam się nie chce ich pisać, a przynajmniej niektórym.

5 komentarzy:

  1. Mi się nie chcę pisać? :O Ja chcę pisać, jednak nie raz nie mam czasu na pisanie komentarzy ;) Wszystko wyszło super, więc hejtować Cię za co nie mam :) Fajnie, że się zapoznałyśmy ^.^ Ogólnie notka mi się podoba, więc oczywiście czekam na dalsze ;)

    ~Keyli ♥~

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja cię właśnie nie wliczałam w tych co nie piszą komentarzy. Fajnie że notka ci się podoba.

      Usuń
  2. Super! Ta notka zasługuje na 6 z + ;)
    Miło się czyta, a ten styl którym postanowiłaś pisać jest super!
    Nawet ja wystąpiłam ^^ *cieszy się*
    c;
    A i fajny tytuł ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobra. Doskonale wiem kogo miałaś na myśli pisząc "niektórym". Nie piszę komentarzy jeśli nie mam niczego (miłego) do napisania bowiem nie lubię kłamać a hejcić też za bardzo nie chcę.(Oczywiście żartuję kocham wasze notki <3. Nie.) Ale, skoro zostałem już tak bezczelnie wyzwany do napisania komentarza to może napiszę coś o tejże notce. Podobała mi się, była ciekawa i całkiem nie nudna, jednak styl którym ją pisałaś jest kiepski do tego typu notki. Opisałaś zwykły poranek kiedy to budzi cię kot tak, jakby to było porwanie albo walka na śmierć i życie. Pisanie w czasie teraźniejszym co prawda dodaje do notki "akcji" i "tępa", ale moim zdaniem nie należy go wsadzać tam, gdzie tej akcji faktycznie nie ma. Świetnie by się nadał do porwania lub tej walki na śmierć i życie tak, jak to wcześniej napisałem, ale nie bardzo do opisywania zwykłego, szarego dnia. Takie jest moje zdanie, ale ty rób co chcesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uhu zmusiłam cię do napisania komentarza! Już po napisaniu tej notki postanowiłam że kolejną napiszę poprzednim stylem. Jakoś łatwiej mi było wtedy pisać i mogłam bardziej przybliżyć moją postać. Cieszę się że napisałeś prawdę. Cenię sobie czyjąś szczerość.
      Ps. Luna jest psem ;)

      Usuń