Pogadaj z nami :D

niedziela, 2 marca 2014

Pierwszy, jakże interesujący dzień...

- Wstajemy, wstajemy Nekuś <3
Nagle tuż nad moją głową usłyszałem przesłodzony głos, który bezczelnie wzywał mnie do zejścia na ziemię. Machnąłem na oślep ręką, na moje szczęście trafiając celnie i prosto w twarz. Intruz zachwiał się niebezpiecznie na krawędzi łóżka, a po chwili namiętnie pocałował podłogę. Otworzyłem lekko jedno oko, spoglądając na Kasene, który jękliwie zgrzebywał się z ziemi.
- Czemu to zrobiłeś? - powiedział płaczliwie, siadając po turecku.
- Chcesz powodów? Po pierwsze znowu włamałeś mi się do pokoju mimo, iż założyłem nowy zamek, po drugie pewnie obśliniłeś mi poduszkę, a po trzecie obudziłeś mnie...
-... No, czyli totalna norma! Taka braterska miłość! - wykrzyknął wesoło.
- Zaraz posmakujesz braterskiej miłości w moim wykonaniu, a uwierz mi, że to nie będzie miłe... - warknąłem, mierząc w niego wściekłe spojrzenie.
- Ale no czemu się od razu z rana denerwujesz? Zmarszczek dostaniesz, zbrzydniesz...
- Masz trzy sekundy na opuszczenie pokoju, albo sam ci pomogę... - przeszkodziłem mu w połowie zdania, starając się, aby mój głos brzmiał spokojnie.
- A-ale czekaj!
- Raz...
- Naoki no!
- Dwa... I trzy...
Kas w sekundę zwlókł się z podłogi i dopadł drzwi, zamykając je w ostatniej chwili nim kulka niebieskiego ognia trafiła w drewno.
- Śniadanie na stole! - krzyknął z korytarza, schodząc po schodach na dół. Westchnąłem ciężko, spoglądając na zegarek. Wskazywał dokładnie godzinę siódmą. Jeśli chodziło o punktualność, to z nim nie ma równych...

Upewniwszy się, że Naoki zdoła samodzielnie wstać, wróciłem z powrotem do kuchni, by nałożyć dopiero co zrobione przeze mnie naleśniki. Dobra, przyznam się Geslerowa raczej by mnie nie zatrudniła, ale Naoki jeszcze dyszy i nie była potrzebna nawet karetka, więc chyba nie jest, aż tak tragicznie.
- E! Kasene ile razy mówiłem ci, żebyś tego gada nie wpuszczał do mojego pokoju! Znowu spał w szafce z moją bielizną.- do kuchni wpadł już ubrany Naoki, trzymając Wieszczadło za łeb i mierząc mnie wzrokiem mordercy. Gadzina zaczęła cicho syczeć i lekko okręcać się ogonem wokół ręki czarnowłosego, który zauważając to lekko upuścił go na posadzkę.

- Chodź Wiesiu!- zawołałem go, a on potulnie popełznął do mojej ręki, ślizgając się do środka rękawku bluzy, a następnie okręcając się wokół szyi.- Nie łap go tak, bo cię kiedyś uchla, a wątpię, żeby mieli w miejscowym szpitalu insulinę na jad kobry...
- Nie mów, że nie obciąłeś mu kłów jadowych?- zapytał z nutą strachu w głosie.
- Ha! Ha! No wiesz!- wybuchłem wesołym rechotem małpy, próbując znaleźć coś co go odwiedzie od tematu.- O! Śniadanie stygnie! Naleśniczki! Dobre!- pogrążasz się Kase, pogrążasz.- Nie patrz tak na mnie! Tylko jedz! Zaraz musimy iść do szkoły.
- Byłoby szybciej autobusem.- menda parszywa uśmiechnęła się podle, chcąc mi zrobić na złość. Ja w autobusie! Jeszcze czego! Żołądek ścisnął mi się na to wspomnienie, a przez część twarzową musiał mi przejść jakiś bolesny grymas, bo parszywy zarechotał pod nosem.
- Idiota- zniesmaczyłem się - Samochodem to mnie zawiozą, owszem. W trumnie, na cmentarz.
Naoki zamilkł litościwie, widząc, że atmosfera zaczęła robić się gęsta jak gulasz, a mi nie do śmiechu.- No świetnie! Zjadłeś! Teraz zawijaj manatki po rzeczy i sru do ośrodka zamkniętego!- capnąłem talerz sprzed nosa czarnowłosego, nie pozwalając mu nawet przełknąć i pchnąłem go w stronę wyjścia, drepcząc za nim.
Po paru minutach, wojskowego marszu znaleźliśmy przed bramą. Metaliczny dzwonek rozbrzmiał pozostawiając jakieś niemiłe piętno na moim umyśle. W żołądku coś mnie świdrowało jak świdry coś, co się świdrzy. W momencie nabawiłem się strachu przed przebywaniem w tłumie.- Nie!- ryknąłem bojowo, uskuteczniając eskep jak najdalej w stronę wyjścia, jednak żelazny uścisk mojego brata, zdruzgotał mój genialny plan.
- A ty gdzie?- zaśmiał się gardłowo, nieco zdziwiony moim zachowaniem.- To nie ty się tak napaliłeś na nową szkołę? A teraz...
- A teraz to spanikowałem jak ta dziołcha, której spóźnia się okres!- przerwałem mu w pół zdania i panicznie wyrecytowałem swoją pozycję.
- Nie płosz koni. Pierś do przodu i idziesz!

- Czekaj! Bo mogę się jeszcze rozmyślić, prawda? - spojrzał się na mnie wyczekująco, mając nadzieję, że moja odpowiedź będzie zadowalająca. Mruknąłem pod nosem, przykładając wymownie palec do brody i udając, że głęboko nad czymś rozmyślam. Po dłuższej chwili spojrzałem się na niego przelotnie i złapałem za szmaty, ciągnąc za sobą.
- Nie, nie masz wyboru... - dodałem obojętnie. Kas  zaszlochał płaczliwie, topiąc swoje smutki w morderczym uścisku z Wieszczadłem, który okręcił się wokół jego szyi.
- Wiesiu, przytul mnie trochę słabiej, bo tatuś się...dusi... - wysapał z trudem. Przewróciłem bezradnie oczami, wrzucając Kasene wprost przez szkolne wrota na wypolerowaną posadzkę. Chłopak wylądował idealnie na twarzy, jadąc po niej przez pół korytarza i zakańczając pięknym guzem na głowie w efekcie zderzenia się ze ścianą.
        Wokół panowała nieprzenikliwa cisza, zakłócana jedynie cichymi jękami konającego Kasene. Korytarze były puste, pozbawione jakiegokolwiek śladu życia. Wszyscy uczniowie siedzieli w klasach, nie licząc tych, którzy postanowili na dziś zakończyć już swoją edukację.
- Chodź... - powiedziałem w końcu, rozglądając się. - Musimy iść do tej dyrektorki...
- Tak, tak... - Kasene zwlókł się z ziemi i otrzepał ubranie, upewniając się, że Wieszczadło jest na swoim miejscu.
- Lepiej pilnuj go... Gdy dyrektorka zorientuje się, że trzymasz jadowitego gada w rękawie, to wylecimy stąd zanim zdążymy zacząć tu chodzić...
- Przecież wiem! Wiesiu jest grzeczny i nigdy by mi nie uciekł, prawda Wiesiu? - zwrócił się do węża, który zasyczał cicho, wlepiając swoje ślepia w czarnowłosego. Westchnąłem ciężko, wlepiając swój wzrok w drzwi, na których widniała pozłacana tabliczka z napisem "Dyrektorka". Dałem chwilę Kasene, aby mógł poprawić dokładnie swój ubiór, a następnie zapukałem. Gdy obaj usłyszeliśmy głośne "proszę", weszliśmy do środka.
         Przywitało nad chłodne spojrzenie kobiety siedzącej za biurkiem. Zmarszczyła lekko czoło, poprawiając okulary, po czym gestem kazała nam usiąść.
- A więc w czym mogę wam pomóc?
- Jesteśmy nowymi uczniami, którzy chcą zapisać się do tej szkoły - odezwałem się jako pierwszy, nim Kasene zdążył coś powiedzieć. Wolałem mu oszczędzić bólu, który odczułby potem...
- Rozumiem.. Wasze karty? - spytała. Podsunąłem jej pod nos dwie teczki wypełnione informacjami o nas. Dyrektorka poprawiła okulary opadające jej na nos i zaczęła szybko śledzić literki na kartkach.
- A więc Naoki i Kasene Blade, tak?
- Się wie! Miło poznać! - wyszczerzył się wesoło, spoglądając na kobietę, która nie za bardzo wiedząc co zrobić, uśmiechnęła się delikatnie. Posłałem Kasene mordercze spojrzenie, a on w odpowiedzi zaśmiał się nerwowo i odwrócił wzrok.
- Nie macie opiekunów? Rodziców? Gdzie wasi rodzice?
- Dużo pracują... Jesteśmy więc zmuszeni takie sprawy załatwiać sami.
- Mhm... No cóż, więc prosiłabym o jak najszybszy kontakt z nimi w jak najszybszym czasie, dobrze?
Spojrzeliśmy się po sobie porozumiewawczo i kiwnęliśmy głowami. Dyrektorka uśmiechnęła się lekko, wstając i odchodząc od biurka. Minęła nas, po czym podchodząc do drzwi otworzyła je na oścież stając obok.
- Chodźcie, pokażę wam waszą klasę.
Kiwnęliśmy ponownie głowami i bez zbędnego gadania podążyliśmy za kobietą. Prowadziła nas przez najróżniejsze zakamarki i długie, kręte korytarze. Podziwiam tych, którzy potrafili to ogarnąć i się nie zgubić...
        Po paru minutach dotarliśmy pod drzwi klasy. Jedynie za nią dało się słyszeć głośne śmiechy, rozmowy i ogólny harmider. Dyrektorka otworzyła z impetem drzwi, a wtedy wszystko ucichło. Tysiące par oczu wpatrywało się w nią z przestrachem. Ona jedynie uśmiechnęła się jakby nigdy nic, choć za tym uśmiechem mogło się wiele kryć.
- Dzień dobry wszystkim.
- Dzień dobry, pani dyrektor - odparł zgodnie chór uczniów. Kobieta podeszła do nauczyciela wykładającego przedmiot i przekazała mu szeptem kilka informacji. W tym czasie nauczyciel spoglądał na nas kątem oka, zachowując kamienny wyraz twarzy.
        Po krótkiej chwili dyrektorka skończyła dialog z mężczyzną i wyszła z sali, zostawiając nas na pastwę tych wszystkich, głodnych spojrzeń innych.
- Uwaga wszyscy! Poznajcie dwóch nowych uczniów, którzy od tej pory będą uczęszczać z wami do klasy. Naoki i Kasene Blade.
- Ave Maria Kryszna ludziom dobrej woli! - przywitał się wesoło Kasene, machając do wszystkich łapą. Reszta klasy uśmiechnęła się przyjaźnie i również przywitała krótkim "cześć". Ja stałem na uboczu, przyglądając się wszystkiemu i wszystkim. Wcześniej rzuciłem krótkie przywitanie, jako żebym już w pierwszy dzień nie wyszedł na idiotę.
- Usiądźcie tam, obok okna w wolnej ławce - polecił nauczyciel, powracając do prowadzenia lekcji. Ja wraz z Kasem podążyliśmy do wskazanej ławki i usiedliśmy na miejscach. Za nami jakaś czarnowłosa dziewczyna z szatynem, a przed nami samotnie jakiś chłopak. Ciekawie widzę, jak na sam początek...
        Zerknąłem kątem oka na Kasene, który rozpoczął żywą rozmowę z dziewczyną siedzącą za nami. Dziwiłem się tylko, że nauczyciel nie zorientował się jeszcze, że jeden z jego uczniów perfidnie olewa lekcje... W sumie nie jeden a dwóch, bo ja również chętnie przespałbym lekcje. Ziewnąłem ospale, opierając głowę na ręce. Moje oczy uważnie obserwowały całą klasę, która w mniejszym, bądź większym stopniu skupiona była na lekcji.
- Zapowiada się ciekawy dzień... - westchnąłem, przywalając łbem o blat ławki.


Naoki~  (Kasene też pisał, ale tego nie powiem, żeby mu zrobić na złość) 

5 komentarzy:

  1. Nie mogłam się doczekać Waszej notki.
    Na szczęście nie musiałam długo czekać xD
    No notka jest po prostu MEGASUPEREKSTRA...
    Pokochałam tych braci od pierwszego wejrzenia <3
    Czekam na więcej

    ~Koroshio

    OdpowiedzUsuń
  2. "Namietnie pocalowal podloge" XD Jak smiesz ich podgladac? :D
    Milosc trafia w nas sama a czasem boli jak zderzenie z ziemia...
    Super notka, ciesze sie ze nie nie czekalam na nia dlugo ;)
    A gdzie sie podzialo ostrzezenie o ktore prosilam? :D ( Nie pic i nie jesc niczego, bo grozi zachlystnieciem sie ze smiechu xD )
    Podobnie jak Koroshio, dokladke nalesnikow prosze :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetna notka! Nie sądziłam że tak szybko napiszecie. Ach ta braterska miłość ;) Więcej takich notek!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetna notka! Nie sądziłam że tak szybko napiszecie. Ach ta braterska miłość ;) Więcej takich notek!

    OdpowiedzUsuń
  5. 21 yr old Structural Engineer Nathanial Portch, hailing from Madoc enjoys watching movies like "Time That Remains, The" and Knitting. Took a trip to City of Potosí and drives a M3. Pelny artykul

    OdpowiedzUsuń