Pogadaj z nami :D

czwartek, 20 marca 2014

"Wiesz co to jest bycie miłym?"

Weszłam powoli przez uchylone drzwi do środka. Chciałam sprawdzić co jest z nową dziewczyną i zaprosić ją do bitwy na śnieżki, może dzięki temu mogłaby jakoś przełamać barierę i zaprzyjaźnić się z innymi. Nie łatwo być nowym. Tylko dlaczego kryłam się pod postacią czarnego kotka? Sama nie wiem. Czułam się wtedy bezpieczniej.
Kto tam jest? - powtórzyłam pytanie, ale znów odpowiedziała mi tylko cisza
Spokojnie Koroshio. Musiałaś się przesłyszeć. Jesteś po prostu przewrażliwiona. Przecież nie ma czego się bać. Nikt tu nie będzie Cię gonił. Nikt nie będzie na Ciebie polował... Ale mogą mnie szpiegować...
Rozpaczliwie rozglądałam się po dachu w poszukiwaniu jakiejś drogi ucieczki przed podglądaczem, kiedy nagle mój wzrok przykuł niewielki kot idący w moją stronę. Miał lśniące czarne futerko, które wyraźnie odznaczało się na białym śniegu i niespotykany u kota, niebieski odcień oczu.
To tylko kot ty przewrażliwiona idiotko. Powinnaś się zacząć leczyć.
-Cześć Mały! Przyszedłeś na przyjęcie urodzinowe? - szepnęłam łagodnie do zwierzęcia - Im nas więcej, tym lepiej, co nie Ai? – zwróciłam się do koliberka, który na widok kota schował się w moich włosach. - Dasz się pogłaskać? - wyciągnęłam rękę w jego stronę.
Dotknęłam nosem jej ręki i w końcu dałam się pogłaskać, jednak trochę zżerało mnie sumienie, że się ukrywałam i musiałam tym samym wszystko komplikować.
Zamruczałam i odsunęłam się od niej. Miałam nadzieje, że się nie przerazi, choć z drugiej strony jest czarodziejką i jest świadoma tego, że inni przemieniają się w zwierzęta. Skarciłam samą siebie myśląc o tym, że się mnie będzie bała. Błysnęło białe światło i po chwili stanęłam przed nią w ludzkiej postaci ze spuszczona głową.
-Hej...
W miejscu, gdzie przed chwilą siedział kot, stanęła młoda dziewczyna. Miała czarne, długie włosy, które lśniły w słońcu jak futro owego kota i niebieskie oczy, identyczne jak u zwierzęcia. Chyba była z mojej nowej klasy. Otworzyłam szeroko ze zdziwienia swoje czarne jak smoła oczy i odruchowo odsunęłam się od przybyszki.
Ona... Ona była... KOTEM! Kot zmienił się w dziewczynę... Czy to... Czy to w ogóle możliwe? Czyżbym nie była wcale takim odmieńcem, jak sądziłam?
-Ty...?! Ty byłaś kotem?! - wyjąkałam, odsuwając się jeszcze trochę do tyłu.
-Ja... Przepraszam... Zaraz.... Czy to aż takie dziwne? - nagle zdałam sobie sprawę, że dziewczyna chyba nie wiedziała wszystkiego. Ale skoro tak to jak się dostała do tej szkoły?! Dziwne...Ale chyba i tak trzeba to wszystko jakoś wytłumaczyć.
-Tak, przemieniam się w kota. Nie chciałam Ciebie przestraszyć... po prostu... czasem lepiej się czuje w skórze kota. Tak w ogóle jestem Rima. - wyciągnęłam rękę ku niej.
Spojrzałam na wyciągniętą w moją stronę dłoń dziewczyny, kątem oka spoglądając na skraj dachu, próbując wymyślić jakąś drogę ucieczki.
A jednak miałam rację. Śledzą mnie. Nie ufają mi. I dobrze
Jeszcze raz spojrzałam na dziewczynę, próbując ocenić ile zajmie jej dogonienie mnie, gdybym zaczęła uciekać. Nie wyglądała na zbyt wysportowaną, choć pod postacią kota, pewnie jest dużo szybsza.
Widziałam w jej oczach strach. Spoglądała ukradkiem na skraj dachu. Czyżbym aż tak się mnie bała?
- Przyszłam zapytać czy zechciałabyś z nami zagrać w bitwie na śnieżki, ale widzę, że bardziej patrzysz jak uciec. Boisz sie mnie. To smutne. Nie sądziłam ze Ciebie tak przestraszę. Po co miałabym Ci coś robić? Widzę że... ty prawie nic nie wiesz o tym miejscu. Chciałam dobrze. Przepraszam. - juz chciałam zmienić się w kota, ale coś mnie powstrzymało. Skoro ona nic nie wie, to może warto by było ją o tym poinformować? Usiadłam powoli na śniegu po turecku i odwróciłam głowę. Koty zazwyczaj tak robią, gdy chcą wyrazić "Nie bój sie mnie. Jestem do Ciebie dobrze nastawiony".
- Nie uciekaj. Pozwól mi z Tobą porozmawiać. Tylko chwilkę. Czy wiesz co to za miejsce?
Miałam ochotę zeskoczyć z dachu. Uciec stąd jak najdalej, nie zważając na konsekwencje. Ale jak zwykle moja ciekawość wzięła górę nad strachem. Może warto było dowiedzieć się czegoś o tym miejscu. Skoro sama chce mi powiedzieć.
-Ona kazała Ci mnie szpiegować, prawda? Nie ufa mi. Nie dziwię jej się. Ja też bym sobie nie ufała. - zaczęłam hardo, nie dając jej dłużej satysfakcji z mojego strachu - Choć chyba nie jesteś w tym zbyt dobra. Zbyt szybko Cię odkryłam i rozpracowałam. - dodałam nie dając jej dość do słowa.
Całkowicie zbiła mnie z tropu.
-Kto i po co miałby Ciebie szpiegować?- umiałam spostrzegawczo łapać za słówka - Wszyscy jesteśmy tu tacy sami...wyjątkowi. Zresztą ja się Ciebie nie boję. -powiedziałam i uśmiechnęłam się do niej.
-Co byś mogła mi zrobić? Ucieczkę już przerobiłyśmy, ale jeśli uciekasz, to znaczy ze to ty się bo
isz, nie ja. W sumie to nawet nie wiem o co ci chodzi, ale jedno jest pewne. Ja się nie boję.
-NIE BOJĘ SIĘ CIEBIE! NIKOGO ANI NICZEGO SIĘ NIE BOJĘ! - krzyknęłam na dziewczynę - To ludzie się mnie boją! Mają się bać! Ja nie jestem taka jak „wszyscy”. Dlatego miałaś mnie szpiegować. Żebym nie zrobiła nikomu krzywdy. - zamilkłam na chwilę – Ale… skoro nikt nie kazał Ci mnie pilnować, to co tutaj robisz? - dodałam już spokojniej, ale wciąż z nutą jadu w głosie.
Wstałam i spojrzałam jej prosto w oczy. Nie umiała nikomu zaufać, pytanie: dlaczego?
- Wiesz co to jest bycie miłym? -zapytałam prosto z mostu, jednak nie czekałam na odpowiedź. - To coś co powoduje ze dwie osoby są szczęśliwe. Ja chciałam być miła. Mówiłam już po co przyszłam. Chciałam Ciebie zapytać, czy zagrasz z nami w śnieżki. Szykuje się tam mała bitwa dziewczyny na chłopaków bez używania magii. - wskazałam ręką na zbierające się osoby.
Spojrzałam w stronę, którą pokazała ręką. Na dziedzińcu rzeczywiście zebrała się dojść duża grupka ludzi. Zwróciłam swój wzrok z powrotem na dziewczynę.
Brawo Koroshio. Masz talent do zrażania do siebie ludzi. Jak ty się zachowujesz?! Co by Eren powiedział?
-Przepraszam. Nie jestem przyzwyczajona do "miłych" ludzi. To coś dla mnie nowego. - powiedziałam starając się mówić najmilej jak tylko potrafiłam, choć przychodziło mi to z trudem - Mam na imię Koroshio - wstałam i podałam dziewczynie rękę.
Uścisnęłam jej rękę.
-Tak już lepiej - uśmiechnęłam się do niej. -To jak dołączysz do nas? Jestem kapitanką drużyny dziewczyn i ...zależy mi na tym by pokonać chłopaków. Zresztą to będzie świetna zabawa!
 Chwilę myślałam nad słowami dziewczyny.
-W sumie czemu nie. Może być fajnie. Jakie są zasady? - zapytałam zainteresowana propozycją.
-To proste. Rzucamy śnieżkami w chłopaków, aż tamci się zmęczą. No i rzecz jasna nie używamy magii, bo byłoby to oszustwo. Wtedy przeważałyby siły magów wody...No wiesz o co mi chodzi.
 "...nie używamy magii..." zadźwięczały mi w głowie jej słowa.
-Co masz na myśli mówiąc "nie używamy magii"?
-No normalnie...Nikt z uczestników w bitwie nie będzie używać swoich mocy...Co tu jest nie jasne...?
To niemożliwe. Nie jestem jedyna. Mało tego. Jest ich wiele. Takich jak ja. Tak samo nienormalnych, choć pewnie trochę mniej.
-Oni mają magię?! Potrafią panować nad wodą, ogniem, światłą i cieniem?! Naprawdę?! - zapytałam pełna ekscytacji i nadzieją.
-No tak...Czekaj...ty serio nic a nic nie wiesz?! Dlaczego nic nie wiesz...to...dziwne...- nie wiedziałam co o tym myśleć -Tak oni maja magie, tak samo jak ty. Wszyscy tutaj ją mają. A co myślałaś ze jesteś jedyna na świecie? Popatrz. -powiedziałam i po chwili wokół mnie unosiły się sople lodu, a następnie zmieniły się w małe, kryształowe motylki.
To prawda. Jest dużo więcej osób takich jak ja. O podobnych dziwactwach lub umiejętnościach, jak kto woli to nazwać. Ona też miała moc. I to taką jak ja.
-Długa historia. Zresztą... Wiesz... Całe moje życie jest troszkę dziwne. - powiedziałam nie odrywając oczu od sztuczki dziewczyny - I może nie jedyna, ale jedna z niewielu - Dwóch mianowicie. Dodałam w myślach, próbując dotknąć lodowych motylków, które zniknęły.
-Rozumiem, nie będę naciskać, ale jeśli będziesz chciała kiedyś mi coś opowiedzieć, mów śmiało. To jak, pomożesz nam? Każda para rąk się przyda. Wchodzisz w to? -wyciągnęłam do niej rękę.
-Pewnie pani kapitan. Kto jest dowódcą sił chłopaków?
-...Eghem...Jack...mój chłopak. - dodałam po chwili. - Tamten brązowowłosy w granatowej bluzie. – wskazałam.
-Ach tak... - popatrzyłam z góry na roześmianego chłopaka z rozczochranymi włosami, biegającego wśród innych ze śnieżkami - Przystojnego masz chłopaka. Pilnuj go lepiej - dodałam odwracając się w jej stronę i zmierzając w stronę drzwi - Idziemy?
-...Nie lepiej skoczyć? Będzie szybciej. Zresztą muszę na niego jeszcze nakrzyczeć za rozpoczęcie bitwy beze mnie. Choć! -złapałam ją za rękę.
Spojrzałam na dziewczynę. Odważna z niej osóbka. Żywiołowa, tak jak ja. Podoba mi się.
-Pewnie. - podbiegłam z nią do krawędzi dachu, lecz wtedy ból ramienia mnie zatrzymał.
-Co ci jest? - zapytałam, ale gdy ujrzałam jak chwyta się za ramię wszystko było jasne. Widziałam jak wtedy ciekła z niego krew.
 -Nie jestem pewna, czy dam radę się przemienić. Nie robiłam tego od... - wielkiego pościgu, kiedy to uciekałam z Erenem przed policją i zostałam postrzelona - ...od wypadku.
-...Rozumiem, ale jest inny szybki sposób. - Za pomocą magii wody stworzyłam wygiętą tafle, coś w stylu ślizgawki. Część osób na dole spojrzała w naszym kierunku. Alisa pomachała do nas, zaś Keyli była zajęta lepieniem śnieżek -Złap mnie za rękę.
 Popatrzyłam ze zdziwieniem najpierw na wyciągniętą w moją stronę dłoń dziewczyny, a potem na ślizgawkę.
Robiłam gorsze rzeczy. Jakiś zjazd z dachu nie zrobi mi krzywdy.
-Do zobaczenia na dole - zawołałam do dziewczyny i skoczyłam na zjeżdżalnię, szybko się z niej ześlizgując i miękko wylądowałam na puszystym śniegu.
-Hej! -krzyknęłam i również skoczyłam na zjeżdżalnie. Wylądowałam centralnie po środku bitwy, obok Koroshio. Szybko zaciągnęłam ją na stronę dziewczyn. 
-Hej, dzięki ze przyszłyście. Poznajcie Koroshio. Pomoże nam. Amunicja gotowa?
-Aj, aj kapitanie! - zakrzyknęły Amika i Keyli jednocześnie. Było tu około 15 dziewczyn, chłopaków na oko również tyle samo.
-A więc do ataku! Wygramy te bitwę! -zakrzyknęłam i rzuciłam pierwszą śnieżką, fartem trafiając w Jacka.

Usłyszałam sygnał do ataku i rzuciłam się w wir walki. W moich rękach szybko znalazł się śnieg, który uformowałam w kulkę i rzuciłam w pierwszego lepszego chłopaka.
-Au... Co do... Koroshio? - czarnowłosy chłopak odwrócił się w moją stronę. - A jednak się nie wykrwawiłaś? - zawołał i wyszczerzył zęby w uśmiechu.
-Hej Kas. - zawołałam do chłopaka, wysyłając w jego stronę kolejną śnieżną kulę.
-No hej Białowłosa. - odpowiedział i cisnął śniegiem w moją stronę.
Zrobiłam unik i rzuciłam kolejną. Ruszyłam do dalszych podbojów, celując w przypadkowo napotkanych chłopaków. Szłam jak burza, bezlitośnie ciskając śniegiem w zaskoczonych chłopaków. Byłam jak jednoosobowa armia.
Chwyciłam do ręki kolejną garść śniegu i już miałam ją rzucić w niczego niespodziewającego się bruneta, kiedy z wielkim impetem wpadłam na kogoś
-Uważaj jak leziesz - odburknął nieznajomy.
-Auuuuuuuu... - zawyłam z bólu, próbując pozbierać się z ziemi.
-Ooo... Przepraszam. To moja wina. Nic Ci nie jest? - zapytał troskliwie, a nieprzyjemny ton natychmiast zniknął
-Oprócz obitego tyłka, złamanego nosa, uszkodzonego kręgosłupa i wstrząsu mózgu jestem cała i zdrowa. - warknęłam do chłopaka, próbując się podnieść.
-Może pomogę...
-SAMA sobie poradzę. - zaczęłam, ale natychmiast tego pożałowałam, bo poślizgnęłam się na lodzie i znów leciała na tyłek. - Nie potrzebuję żadnej... - Zamiast jednak znów spotkać się z ziemią poczułam łapiące mnie w pasie silne ramiona. - ...pomocy
Podniosłam głowę do góry. Zobaczyłam jasną twarz, z opadającymi na nią kosmykami gęstych, kruczoczarnych włosów. Ale to nie one przykuły moją uwagę, tylko te cudowne oczy, o niespotykanym ubarwieniu, uważnie na mnie patrzące. Jedno z nich było niebieskie, a drugie złote.
-Może jednak pomogę?
Nie mogłam nic z siebie wydusić, więc pokiwałam tylko twierdząco głową.
-Mam na imię Naoki. Naoki Blade. Przepraszam, za to… zderzenie. – powiedział i uśmiechnął się. – Jak masz na imię?
Wciąż nie mogłam wydusić z siebie ani jednego słowa. Jak idiotka gapiłam się na jego wyjątkowe oczy i piękny uśmiech.
-Jestem… Jestem… Koroshio… Tenshi… - wydukałam.
-Miło mi Cię poznać Koroshio. Z tych Tenshi? – zapytał, ale nie usłyszawszy odpowiedzi zaczął się trochę martwić – Na pewno nic Ci nie jest?
Kiwnęłam twierdząco głową.
-W takim razie… – pochylił się i wziął do ręki garść śniegu – Liczę to trzech… - Co? – …1… - O co mu chodzi? - …2… - Biegnij… - …3 – zawołał i rzucił we mnie śnieżką. Dopiero wtedy się ocknęłam i zaczęłam uciekać, a moje głowie rozbrzmiewały dwa słowa: Naoki… Naoki Blade…
***
Notka pisana w wspólnie z Rimą. Wielkie dzięki za pomoc.
Dzięki wszystkim za przeczytanie notki i bardzo proszę o komentarze.

~Koroshio

3 komentarze:

  1. Oh, eh <3
    Jak ja lubię ten styl pisania i jeszcze wspólny wpis. Mruu... Czuje się w pełni spełniony.
    Koniec xD Oh! Nekuś~! Dajesz tygrysie! xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Hah, szykujemy się do bitwy. Niezłe poznanie :> Naoki się zaczyna zaprzyjaźniać z innymi, takie wow :D Super wpis :)

    ~Naoki

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietna notka! (znaczy Twoje 2/3 swojej nie bede chwalic xD )
    Cos czuje ze Kas bedzie zazdrosny xD
    A teraz....Do ataku! :D

    OdpowiedzUsuń