Pogadaj z nami :D

piątek, 14 marca 2014

Porwanie

Weszła do pokoju i opadała na łóżku. W końcu był weekend! Mogła sobie leżeć do woli i nie przejmować się kartkówką czy sprawdzianem...No może dziś nie. Była w domu sama.  Fajnie być czasem sam na sam. Tym bardziej, że ani mamy, ani babci nie miało być dziś w domu. Można się oderwać od nudnej rzeczywistości. Nagle usłyszała pukanie w szybę drzwi od balkonu. Usiadła na łóżku i... zobaczyła Jacka! Od kiedy to wchodzi przez balkon?!

Zaśmiał się z jej boskiej miny. Złapał się za brzuch.
- T-ty... miałaś niezłą minę... - wysapał po paru sekundach śmiechu.

Otworzyła mu drzwi.
-Wybacz nie zawsze widzi się swojego chłopaka wchodzącego do domu przez balkon. Tak w ogóle to co ty tu robisz? - zapytała

- Hm... co ja tu robię? Odwiedzam moją dziewczynę! - odparł wesoło.

-...I dlatego wchodzisz przez balkon? Wiesz, jesteś tu mile widziany, a babci i mamy ,i tak nie ma w domu. -Rima była trochę podejrzliwa.

- A tak jakoś chciałem zobaczyć twoją reakcję... - Objął ją w pasie.

- No i koniec mojej samotności, jednak cieszę się że wpadłeś. - uśmiechnęła się

Zamruczał niczym kociak, całując ją lekko.

-Ale nie myśl sobie, że odpuściłam z bitwą na śnieżki!- zaśmiała się. - Masz jakieś plany na dzisiaj?

- Nawet nie myślałem. - Zmierzwił jej włosy z złośliwym uśmiechem. - Hm... nie mam żadnych konkretnych planów, bo nigdy nic nie planuję...

-Więc może pójdziemy na spacer? Szkoda marnować taki ładny dzień. -powiedziała wyrywając się z jego uścisku

 -Bardzo chętnie... bo śnieg wszędzie.

-To jak, idziemy?

- I mnie się pytasz? - Spojrzał na siebie. Miał tylko granatową bluzę i zwykłe brązowe spodnie. Wziął ją za rękę i zaprowadził na dół.

-Nie będzie ci...zimno? -zapytała, choć dobrze znała odpowiedź. Jej w sumie też nigdy nie było zimno ale chyba dziwne by było gdyby wyszła na dwór bez żadnej kurtki. To było takie wymuszone przyzwyczajenie. Może warto było je zmienić? Niech ludzie myślą co chcą. Zamiast kurtki założyła jednak białą bluzę z kapturem, która wisiała przy drzwiach na wieszaku.

- Nie... Władcy Zimy ma być zimno? Koniec świata byłby.

Pokręciła głową. -Powiedzmy, że tego pytania nie było o Wielki Władco Zimy!- zaśmiała się
- To gdzie idziemy?- zapytała zakładając kaptur.

Wziął ją za rękę i wyprowadził dziewczynę z domu. Zaprowadził Rimę do lasu.

- Chcesz mnie zostawić w głębi lasu?- zażartowała - Umarłabym z samotności.

- Nie o to mi chodzi... - Sypnął w jej twarz odrobinę śniegu. Ten śnieg usypiał każdego.


- Jack...!?Aaaa-ziewnęła i po chwili nogi się pod nią ugięły.

Złapał ją, zanim spadła na ziemię. Wziął ją na ramiona i ruszył w kierunku miejsca, gdzie miała być imprezka.

Rima nie miała żadnego snu, lecz w ramionach Jacka wyglądała na małą, delikatną dziewczynkę, którą trzeba chronić. Śnieg, którym sypnął jej Jack, był dość rzadko spotykany. Błyszczał jasno lawendowymi drobinkami. Swoją właściwość uzyskał przez magiczne kwiaty, które mają nieco mocniejsze właściwości od lawendy. Po uschnięciu zostawiały usypiający pył. To właśnie były jasno lawendowe drobinki, którymi pokryty był śnieg.

Byli już poza lasem, niedaleko domu Keyli, gdy pojawiły się pewne komplikacje...
-...Jack...-dziewczyna wymówiła jego imię i po chwili otworzyła oczy. -Jack...Jack! - najwidoczniej środek nasenny, którym był śnieg, przestał działać. -Co..ty...Wytłumacz mi to wszystko!
-Nie sądziłem, że się przebudzisz. - odpowiedział tylko. Rima była nadal trochę śpiąca, jednak dochodziło już do niej co się stało.
-Masz mi to wyjaśnić! Czemu mnie uśpiłeś?! - próbowała się wyrwać z jego uścisku, ale była zbyt słaba i ospała.
-Spokojnie, bądź grzeczna i nie utrudniaj mi tego.
-Czego?!
-Eh...A miałem nadzieję, że do tego niedojdzie. -powiedział
-Do cze...-już chciała zapytać, lecz nagle postawił ja szybko, a raczej oparł o drzewo i ...związał jej przepaską oczy, i znów ją niósł. Nie chciał jej związywać rąk.
-Jack masz mi natychmiast to wszystko wytłumaczyć!
-Wiesz, że wcale mi nie ułatwiasz? -powiedział, gdy ta zaczęła się wyrywać. -Po prostu mi zaufaj.
- Ta...już to słyszałam.
- Oh, Rima już niedaleko...Błagam i przestań się wyrywać, przecież nic ci nie zrobię.
-Jack! Wytlumacz mi to! Czemu jestem zwiazana, przed chwila niosles mnie zapewne przez pol miasta, teraz nie wiem gdzie jestem i co sie dzieje ! Mam zwiazane oczy i rece i czuje sie jak w kiepskim filmie dramatycznym!
- Sadzilem ze zwiazki opieraja sie na zaufaniu. -powiedzial cichszym glosem
-...Widocznie nie przewidziano tej sytacji!
- Jestes urocza gdy sie zloscisz.
-...A ty jestes czasem bardzo wkurzajacy!
- Jeszcze mi podziekujesz! - zasmial sie. - Wiec prosze Cie badz grzecz -powiedzial i odstawil ja.
- Dlaczego mam ci ufac? - zapytala szeptem i nagle poczula jak przyciaga ja mocno do siebie.
- Bo mnie kochasz. - mruknal cicho pieszczac jej szyje swoim cieplym oddechem, a nastepnie pocalowal. Po jej ciele przeszly dreszcze. Oddala sie krotkiemu pocalunku. Objal ja ramieniem i poprowadzil przed siebie, uwazajac na schodki. Doszlo do niej skrzypniecie drzwi.
-Rima spokojnie...-rzekl nadal rozbawiony - Mozesz juz zdjac opaske.
Brunetka odwiazala czarny material. Oslepilo ja jasne swiatlo i ogluszyl dzwiek.
-NIESPODZIANKA!!!
Dziewczyna pisnela i natychmiast schowala sie za Jackiem. Rozejrzala sie niepewnie po calym domu.
-Co sie...dzieje?
- To jest SUPER-HIBER-UBER NIESPODZIANKA NA TWOJE URODZINY! CIESZYSZ SIE, WIEM ZE SIE CIESZYSZ! - doskoczyla do niej Keyli.
-Czekaj...czekaj...-uspokoila ja Rima, probujac jakos to wszystko przemyslec i poukladac w tak krotkim czasie.
-To przyjecie jest dla mnie? - spytala niedowierzajac. wszystkie kiwnely glowami usmiechajac sie do niej szeroko. Musiala przyznac ze wszyscy sie bardzo postarali, wzruszyla sie. Uscisnela wszystkie przyjaciolki po kolei, a na koniec tez Jacka.
-Dziekuje! nigdy nie spodziewalam sie czegos takiego...i takiej niespodzianki.
- Od czego ma sie przyjaciol?
- Mowilem ze mi jeszcze podziekujesz. -poczochral jej wlosy, jak to mial w zwyczaju.
- Hm...Dobrze ze nie wymysliliscie porwania mnie w worku! - zasmiala sie, jednak spojrzenia dziewczyn ja zaniepokoily.
-Hm? Cos nie tak? -uniosla jedna brew.
- Niee! Wszystko okej! Moze zacznijmy przyjecie! Jack, zostaniesz prawda? W koncu tez nam pomogles.
-Racja, gdyby nie ty, to nasz akt porwania, nie wyszedl by tak naturalnie! -dodala Amika, na co wszyscy parskneli smiechem.
Przyjecie bylo naprawde udane. Niestety nie obeszlo sie bez gry w butelke "pytanie czy wyzwanie" . Wiekszosc wybierala wyzwanie o ile bylo mozliwe do zrobienia. Rima musiala zaglowac butelkami, a przynajmniej probowala. Alissa miala zatanczyc makarene, a Amika przeturlac sie po dywanie. Rebekha skakac na jednej nodze, zas Keyli udawac mima. Jack zostal zmuszony do stania na rekach. Co dziwne udalo mu sie to bez trudu i przeszedl pare "krokow". Pozniej gralysmy w gre Twister, w ktorej trzeba bylo stawiac rece i nogi na odpowiednim miejscu. Po dwoch minutach wszyscy runeli na ziemie. Bylo naprawde zabawnie! :D
***
Notka pisana trochu z Jackiem i trochu bez weny. 
Teraz czas zabrac sie do bitwy na sniezki :)
:* Dzieki wam wszystkim ^^

2 komentarze:

  1. Oh, nie ma za co :D Od czego ma się w końcu przyjaciół :*
    Super notka ;) Fajnie opisaliście porwanie xD

    ~Keyli~

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka :D
    Wcale nie widać, że brakło Ci weny...
    Ładna z Rimy i Jack'a parka <3

    ~Koroshio

    OdpowiedzUsuń