Pogadaj z nami :D

niedziela, 9 marca 2014

"Słońce zachodzi, a wtedy wszyscy umrzemy"....


[link]
Proszę czytać podczas słuchania tego o to zacnego podkładu ;>
Dziękuje za uwagę, przepraszam dziewczyny xD


Wybiła godzina dokładnie dwunasta w nocy. Razem z dziewczynami siedziałyśmy na puchatym dywanie w moim pokoju, dyskutując zawzięcie na wszystkie możliwe tematy. W tym momencie żadnej z nas nie chciało się spać, ani żadna z nas nie narzekała na brak snu. Naszym jedynym jak na razie pożywieniem były chipsy, żelki, pianki, cukierki, ciastka, oraz przeróżne napoje. Tort poszedł szybciej niż myślałam, a część mojej porcji wylądowała w moich włosach wtedy, gdy sama z własnej głupoty wpadłam w talerz... Zdążyłam jednak szybko umyć głowę, a następnie wszystkie przebrałyśmy się w piżamy. Jack poszedł do domu dużo wcześniej, gdyż jak sądził - "dziewczyńskie plotki to nie jego sprawy". Zostałyśmy więc same, ciesząc się każdą chwilą udanej imprezy.
- Okej, więc o czym teraz gadamy? - spytałam, siedząc po turecku i huśtając się to w przód to w tył.
- Nie wiem - przyznała Rima, wzdychając cicho. - Skończyły mi się propozycje. A wy?
Dziewczyny pokręciły ze zrezygnowaniem głowami, wzruszając ramionami. Nagle nad moją głową zawisła niewidzialna, jaskrawa żaróweczka, która zapowiadała mój genialny, złowieszczy plan. Bo dlaczego by nie rozmawiać o horrorach na piżama party?
- Słyszałyście o kasecie, która zabija?..
- Kasecie, która zabija? - powtórzyły wszystkie razem, spoglądając na mnie ze zdziwieniem. Kiwnęłam tylko głową, uśmiechając się pod nosem.
- Znajdujesz kasetę... Myślisz, że jest to jakiś ciekawy film, który na pewno sprawi, że choć na chwilę zapomnisz o ogarniającej cię nudzie... Włączasz ją, jednak ku twojemu zdziwieniu - nic tam nie ma... No, nie do końca... Nagle dzwoni telefon, a mrożący krew w żyłach głos oznajmia, że pozostało ci siedem dni życia...
- Tydzień życia? - powtórzyły znów razem.
- Dokładnie. A potem umierasz... - uśmiechnęłam się słodko.
- Keyli, za dużo horrorów... - stwierdziła Alisa.
- Załatwię ci egzorcystę! - dodała Amika.
- Ej, no! - zaśmiałam się, rzucając w nie poduszkami. Wszystkie zaczęłyśmy się śmiać wniebogłosy, okładając wzajemnie podusiami.
        Nagle naszą zabawę przerwał głośny dźwięk telefonu, który rozległ się echem po całym domu. Przerwałyśmy bitwę, cichnąc, a na naszych twarzach malowało się coraz większe przerażenie. Przełknęłam głośno ślinę, przeskakując wzrokiem po każdej z nich. Żadna jednak nie miała odwagi się odezwać.
- Nonsens - prychnęłam pod nosem, gwałtownie wstając. Poczułam jednak na swojej ręce silny ucisk czyjejś dłoni, która powstrzymywała mnie przed zrobieniem kroku. Spojrzałam się za siebie, a mój wzrok natrafił na przerażone spojrzenie Reb.
- Keyli, nie idź tam... - szepnęła, ściskają coraz mocniej moją rękę.
- Ale to tylko telefon! Pewnie operator. Oni ciągle napastują.
- Tak, to mogłoby wszystko wyjaśniać.. Tylko nie o północy... - wtrąciła się Rima.
Westchnęłam ciężko, przewracając oczami.
- Operator nigdy nie śpi. Jeśli chcecie, możecie iść ze mną - zaproponowałam. Wszystkie zgodnie kiwnęły głowami, wstając z podłogi i zabierając ze sobą podusie, w razie, gdyby coś na nie napadło.
         Wyszłyśmy na korytarz, powoli i po cichu schodząc po drewnianych schodach na dół. W tym czasie telefon nie ustawał i dzwonił, jakby osobie po drugiej stronie bardzo zależało na tym, aby ktoś w końcu podniósł słuchawkę. Dziewczyny szły krok w krok za mną, nie odzywając się ani słowem. Rozglądały się uważnie na boki, oraz za siebie, trzymając za rękawy koszul. Nikłe światło dochodzące z zawieszonych na ścianach lamp rzucało na podłogę błąkający się cień, który przyglądał nam się z zaciekawieniem. Podłoga pod naszymi stopami, mimo, iż stąpałyśmy najciszej jak się dało - skrzypiała niemiłosiernie. Przy każdym więc głośniejszym stąpnięciu, jedna z nas podskakiwała nerwowo, powstrzymując w sobie pisk.
        W końcu po mogło by się wydawać, długiej drodze męki dotarłyśmy do telefonu. Zatrzymałam się przed etażerką na której stał, a następnie bez większego wahania podniosłam słuchawkę mimo głośnego protestu reszty. Nagle zamarłam. Powolnie przeniosłam swój wzrok na dziewczyny, nie odrywając słuchawki od ucha. Moje lekko rozchylone usta drżały, a w oczach widać było narastający strach. Dziewczyny cofnęły się o krok, gotowe w każdej chwili do ucieczki. W tym momencie jednak ja uśmiechnęłam się rozbrajająco od ucha do ucha, powstrzymując w sobie śmiech.
- Hej, ciociu - powiedziałam do słuchawki. Moje przyjaciółki odetchnęły głęboko, pokazując jednak do mnie gest typu "już jesteś martwa" i udając, że podcinają sobie gardło ręką. Alisa nawet pokazała mi przed nosem zaciśniętą pięść, na co uniosłam jedną rękę w geście obronnym.
        Wszystkie udając obrażone wspięły się szybko po schodach, znikając ponownie w moim pokoju. Pokręciłam ze śmiechem głową i podreptałam do kuchni.
- Tak, siedzimy... Mhm... - dalej rozmawiałam. Przycisnęłam ramieniem telefon do ucha, otwierając jedno skrzydło lodówki i wyjmując z niej sok pomarańczowy. - Nieźle je wystraszyłam. Opowiem ci wszystko jak wrócisz... Okej, do zobaczenia jutro... Też cię kocham... Pa... - rozłączyłam się, zostawiając telefon na blacie kuchennym. Wzięłam z szafki szklankę i nalałam do niej napoju, po czym ponownie go schowałam.
        Gdy miałam wracać z powrotem do rozbrykanego towarzystwa, telewizor w salonie zaczął śnieżyć, a wszystkie światła pogasły. Przez chwilę przestraszyłam się nie na żarty, jednak wytłumaczyłam sobie wszystko mówiąc, że pewnie korki wysiadły.
- Cholera... - przeklęłam pod nosem, szukając po omacku zapałek i jakiejś świecy, którą ciocia często stawia na korytarzu dla ozdoby. Na moje szczęście dobrze jednak jest mieć wilczy wzrok, gdyż już po chwili trzymałam w dłoni zapaloną świecę, która zaczęła szybko ociekać woskiem.
- Dziewczyny? Nic wam nie jest? - krzyknęłam. - To tylko korki, ale zaraz je naprawię.
W tym momencie zdałam sobie sprawę, że moje korki znajdują się nie gdzie indziej jak... w piwnicy. Wzdrygnęłam się na samą myśl o tym, gdzie będę musiała iść sama. Nie to, że się bałam, jednak cała to sytuacja aż prosiła się o mroczny dreszczyk.
        Westchnęłam głęboko, odgarniając niesforny kosmyk włosów za ucho. Nagle jednak coś dziwnego w kącie salonu przykuło moją uwagę. Zmrużyłam oczy, cicho podchodząc do tego... czegoś. Nie widziałam kto to, jednak pierwszą myślą było to, że może to być któraś z dziewczyn, chcąca zrobić mi kawał. Szybko jednak wygoniłam to przypuszczenie z mojej głowy, gdyż jak na którąś z nich, ta postać była stanowczo za mała.
- Halo? - odezwałam się niepewnie, podchodząc bliżej. Postać jednak jak stała, tak stała nie odzywając się ani słowem. Warknęłam cicho pod nosem ze złości, przyświecając świecą na mroczny cień stojący w kącie salonu. W tym momencie jednak cofnęłam się szybko, chcąc piszczeć. Na samym początku nie mogłam tego zrobić, gdyż głos ugrzązł mi w gardle, a ja nie mogłam go uwolnić. Dopiero po chwili po całym domu rozległ się głośny, mrożący krew w żyłach pisk, a ja sama upadłam na podłogę, odpychając się nogami jak najdalej od tego...czegoś. Jak się okazało, tajemniczą postacią była mała, na oko ośmioletnia dziewczynka. Miała długie, czarne włosy, oraz tego samego koloru oczy. Ubrana była w białą piżamkę sięgającą jej do samych stóp. Uśmiechnęła się ona (jak na mój gust psychicznie) i wyciągnęła w moim kierunku rączkę. W tym samym momencie na dół zbiegły dziewczyny, zaniepokojone moim piskiem. Widząc to całe zajście, same zaczęły krzyczeć, wyć, piszczeć w jednym, chcąc znaleźć się jak najdalej od małego upiora.
        Nagle Rima w napływie emocji i strachu, stworzyła lodowy sopel, rzucając w stronę dziewczynki. Nikt nie zdążył zareagować, jednak sopel zamiast uderzyć w cel, strącił wiszące na ścianie lustro, które zderzyło się z podłogą i rozpadło w drobny mak. W tym samym  czasie telewizor przestał śnieżyć, a wszystkie światła w domu zostały przywrócone do życia. Popatrzyłyśmy się po sobie zdziwione, a następnie swój wzrok przeniosłyśmy na postać, która cały czas stała w kącie, trzymając rączki na uszach i przyglądając nam się przestraszona chyba bardziej niż teraz byłyśmy my.
-... Molly?! - wykrzyknęłam niedowierzająco. - Co ty tu robisz!?
-...Tak przyszłam... - uśmiechnęła się przepraszająco.
- Chcesz nasz wystraszyć na amen? Śmiertelnie się wystraszyłyśmy! - wypuściłam głośno powietrze, odgarniając lecące mi włosy do tyłu.
- Keyli, kto to jest? - spytała Alisa.
- Molly, moja sąsiadka... - odparłam, spoglądając na Rime. - W porządku? - spytałam. Brunetka stała w miejscu, trzymając się za gardło i oddychając nierówno.
- My pójdziemy do pokoju, damy jej wody... - wtrąciła się Amika. - Ty lepiej odprowadź tą... Molly do domu. Jej rodzice pewnie się martwią.
Kiwnęłam głową, podając dziewczynce rękę i wyprowadzając z domu. Sama nie wiedziałam, jakim ona cudem znalazła się u mnie w domu i lepiej nie chciałabym wiedzieć... Tak dla mojego dobra. Pewnie nie wystraszyłybyśmy się jej aż tak bardzo, gdyby nie AŻ TAK BARDZO przypominała Samare Morgan z "The Ring". To właśnie o tym opowiadałam dziewczynom. Po siedmiu dniach z telewizora wychodzi Samara i cię zabija. Taki not happy end...
        Po zaprowadzeniu Molly do domu, sama wróciłam do swojego. Byłam naprawdę padnięta i ostatkami sił wdrapałam się po schodach do pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, osuwając się o nie i siadając na podłodze.
- Hej, Rimcia... Jak się czujesz? - spytałam.
- Lepiej... - odparła, siląc się na uśmiech. - Po prostu się wystraszyłam, zaraz mi przejdzie...
Kiwnęłam głową, łykając trochę zimnej wody ze szklanki. Po chwili wstałam i wskoczyłam do łóżka, nakrywając się kołdrą aż po sam nos.
- Więc kto dzisiaj ze mną śpi?
Nie musiałam długo czekać na odpowiedź, gdyż wszystkie jak jedna żona i jeden mąż wepchnęły się pod pierzynkę, tuląc wzajemnie. Na pewno wszystkim nam było trochę ciasno, mimo, iż łóżko było duże. Wiedziałyśmy jednak, że teraz żadna Samara nas nie porwie....


~Keyli

Możecie mnie bić, nie umiem pisać "horrorów" XD Miałam napisać o czym innym. O plotkach, normalnych rozmowach, bitwie na poduchy, jedzeniu słodyczy, malowaniu pazurków itp... Nie mogłam się jednak powstrzymać przed zrobieniem takiego kawału xD Wybaczcie :D Mam nadzieję, że mi wybaczycie :3 Ale pamiętajcie, nasza Molly - Samara mieszka niedaleko ;>

3 komentarze:

  1. Wow... Do połowy byłam przekonana, że zrobisz im mini suprajsa, wyskakując spod prysznica... Khem, khem! Znaczy się; notka bardzo fajna! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka super *.* Po prostu mega i...
    Naprawdę się bałam... Na serio...
    Sama... Ciemny pokój... Ta muzyka...
    Ja pierdziele... Prawie zawału dostałam xD
    ~Koroshio

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialna notka :D bałam się trochę podczas niektórych fragmentów... A zwłaszcza jak do piwnicy szłaś O.o strach... Nie lubię ciemnych piwnic.
    I wracam oficjalnie z przerwy :)

    OdpowiedzUsuń