Pogadaj z nami :D

środa, 25 czerwca 2014

Deszczowo

Rzęsisty deszcz zacinał jednostajnie tworząc na szybie długie strużki. Siedziałam na szerokim parapecie obejmując kolana rękami i przykładając czoło do zimnej szyby. Korytarz był pusty, cichy i ciemny jak przystało na tę porę dnia kiedy każdy normalny uczeń siedział w swoim pokoju z kubkiem herbaty w ręku i ekranem komputera czy stronicą książki przed sobą. Też wolałabym w tej chwili być już w domu ale niestety musiałam siedzieć tutaj. Spojrzałam po raz setny na zegarek. Dyrektorka spóźniała się już dziesięć minut co zupełnie nie było w jej stylu. Wreszcie w głębi korytarza usłyszałam miarowe postukiwanie wysokich obcasów i w progu zjawiła się dyrektorka.
-Przepraszam cię bardzo, zatrzymały mnie pewne hm... sprawy. Ale możemy już zaczynać. Chodź- powiedziała otwierając salę ćwiczeń i pewnym krokiem wchodząc do środka.
Zeszłam szybko z parapetu i podążyłam za dyrektorką. Niektórym może to się wydać dziwne ale na prawdę lubiłam te nasze spotkania. Czułam, że z każdą lekcją coraz lepiej rozumiem tę całą magię. Zaczynałam rozumieć na czym polega. Czułam, że jest tak długo skrywaną częścią mnie, że dzięki niej mogę dojść do tego kim na prawdę jestem. Niestety od pewnego czasu lekcje te zaczęły być dla mnie męczące. Coraz częściej dyrektorka chciała bym uczyła się magii cienia i wywoływać przemianę. Magia światła nie stanowiła dla mnie problemu. Mogłabym ćwiczyć godzinami. Była po prostu piękna, ponadto czułam że jest potężna, a nawet niebezpieczna ale przepiękna. Natomiast magia cienia dla mnie samej stanowiła nadal zagadkę. Nie panowałam nad nią, a czasem nawet czułam że to ona panuje nade mną kiedy niespodziewanie wybuchała i rozwalała coś co akurat stało jej na drodze. Z przemianą było podobnie. Mimo że czułam że coraz lepiej się poznaję to nadal nie mogłam jej wywołać. Coś mnie jakby blokowało. Jak mur którego nie mogłam ani przeskoczyć ani zburzyć. Dyrektorka mówiła że tym murem jest właśnie magia cienia. Dopóki nie oswoję się z tą mocą i nie zapanuję nad nią nie wywołam przemiany. I to zapewne niestety była prawda.
Po skończonym tradycyjnym treningu dyrektorka dorzuciła jak zwykle kilka nowych ćwiczeń i ruchów.
-No na dziś już starczy- powiedziała dyrektorka po trzech godzinach treningu- zbieramy się mam coś jeszcze ważnego do załatwienia.
Szybko zabrałam swoje rzeczy, zarzuciłam plecak na ramię i rzuciwszy krótkie "do widzenia" wybiegłam z sali. Marzyłam o tym by jak najszybciej znaleźć się w domu, paść na kanapę i włączyć jakieś durne odmóżdżające telenowele. Niestety miałam jeszcze coś do załatwienia. Powlokłam się na drugi koniec szkoły do wieży gdzie mieściła się szkolna biblioteka. Mimo późnej pory nadal była otwarta. Na moje szczęście w tym dniu bibliotekarka robiła przegląd nowych książek o magii wody.
-Dzień dobry. Czy można?- spytałam pukając cicho we framugę drzwi w stronę siedzącej za biurkiem bibliotekarki.
-Niestety nie mogę ci teraz pomóc. Jestem zajęta- bibliotekarka gestem wskazała stos książek piętrzący się na biurku.
-Ja tylko na chwilkę. Chciałabym tylko oddać te książki- powiedziałam wyjmując trzy tomy lektury o magii światła zadanej przez dyrektorkę- I wypożyczyć te- dodałam pokazując listę nowych książek.
-Dobrze ale czy mogłabyś ich poszukać sama? Stoją w dziale magii cienia na samej górze. Łatwo znaleźć.
-Oczywiście- odparłam i ruszyłam długą alejką w stronę dobrze mi znanego działu magii cienia. Szybko znalazłam książki z listy i już miałam wracać gdy mój wzrok znów przykuła wnęka w ścianie. Kiedyś byłam tu z Willem ale bibliotekarka nas z wrzaskiem wygoniła. Od tego czasu zawsze jak tu przychodzę bez sensu gapię się na tą wnękę myśląc co też tam w tych książkach może być, że tak bardzo nie chcą nam tego pokazać. I dlaczego nie zamontują jakichś drzwi skoro to zakazane miejsce? Podeszłam powoli do framugi i zajrzałam do środka.
-No dalej! Co się może stać? Bibliotekarka zajęta. To najlepsza okazja! Drugiej takiej nie będzie więc nie trzęś portkami idiotko!- usłyszałam w głowie ponaglający głos. Uległam namowom i obejrzawszy się szybko za siebie weszłam do środka. Tak jak wtedy wiszące na ścianach pochodnie zaczęły się kolejno zapalać rozświetlając ciepłym blaskiem okrągłe pomieszczenie. Przez chwilę stałam niezdecydowanie na środku aż wreszcie jakaś niezrozumiała siła pociągnęła mnie w stronę jednego z regałów. Spojrzałam w górę i zobaczyłam grzbiet okładki księgi, którą miałam już kiedyś w rękach. Stała na samej górze regału.
-Dobra tylko jak tam się dostać?- pomyślałam patrząc na księgę. Rozglądnęłam się dookoła w poszukiwaniu jakiejś drabiny czy czegoś na co mogłabym się wspiąć, ale niczego takiego nie znalazłam. Cóż trzeba będzie improwizować. Na ziemi leżało mnóstwo stosików książek. Nie wahając się ani chwili zaczęłam układać z nich jeden porządny stos. Wspięłam się ostrożnie podtrzymując się regału i spróbowałam złapać równowagę. Niestety stos był za niski. Wspięłam się na palce i próbowałam wyciągnąć rękę jednak książka była za wysoko. Nagle, regał jakby się zatrząsł, a książka dosłownie wskoczyła mi w rękę. Wystraszona cofnęłam nogę do tyłu i to był błąd ponieważ tak misternie ułożony przeze mnie stos rozpadł się a ja poleciałam na podłogę.
-Cóż to było do przewidzenia- pomyślałam otrzepując się- ale najważniejsze że ją mam.
Spojrzałam w stronę wyjścia czy nikt nie patrzy i wsunęłam księgę do torby.
-Przecież to nie kradzież- uspokajałam własne sumienie- biblioteka jest właśnie po to by pożyczać książki i ja właśnie to robię. Przecież zamierzam ją oddać więc to nie kradzież.
Wyszłam z "tajnego" pomieszczenia i złapawszy wybrane wcześniej książki popędziłam do biurka bibliotekarki.
-Co tak długo?- spytała gdy ustawiłam przed nią książki z listy dyrektorki.
-Zaczytałam się trochę- skłamałam.
Zabrałam książki i czym prędzej wyszłam z biblioteki. Księga w plecaku jakoś dziwnie mi ciążyła.
Dopiero przy głównych drzwiach zatrzymałam się i otworzyłam plecak by wepchnąć resztę książek, a nie było to łatwe. Wielka księga zajmowała niemal połowę miejsca. Wreszcie wepchnęłam resztę i ruszyłam do domu.
Deszcz ani na chwilę nie ustawał a nawet wydawało mi się że jeszcze bardziej się rozpadał. Kuląc się pod ostrymi biczami ulewy żałowałam że rano nie wzięłam kurtki. Teraz moja bluza była cała mokra, a ja drżałam z zimna. Przebiegłam szybko przez park i wybrałam krótszą drogę do domu. Zwykle nią nie chodzę bo prowadzi przez osiedle bogaczy, ale dziś była wyjątkowa sytuacja. Biegłam szybko przeskakując kałuże i odgarniając mokrą grzywkę, z której ciągle kapała woda. Nagle niebo stało się zupełnie białe, a po chwili powietrze przeciął ogłuszający grzmot. Przystanęłam na chwilę. Ulica nie miała żadnych drzew. Najwidoczniej bogacze nie czują potrzeby choćby takiego obcowania z zielenią, ale w tej chwili nawet się z tego cieszyłam. Nagle w domu przede mną po prawej stronie ulicy trzasnęły drzwi i na chodnik wybiegła jakaś para. Chłopak trzymał nad głową dziewczyny rozpostartą kurtkę i wolnym truchtem wpatrzeni w chodnik biegli w moją stronę. W chwili gdy mnie mijali rozpoznałam charakterystyczne kasztanowe włosy.
-Will?- spytałam jak mi się zdawało zbyt cicho jednak chłopak usłyszał. Odwrócił się i natychmiast wyprostował. Jakoś dziwnie na mnie patrzył. Wyglądał na kogoś złapanego na gorącym uczynku. Dziwne.
-Gdzie tak pędzisz? Mieszkasz tu?- spytałam i lekko drgnęłam z zimna.
-N-nie- odpowiedział Will.
-Ja tu mieszkam. On mnie odprowadza- zza pleców Willa wyszła krótkowłosa blondynka z zadartym nosem o oczach koloru trawy okolonych długimi jasnymi rzęsami. Subtelne rysy twarzy i wesołe iskierki w oczach zdradzające ostry charakterek dziewczyny sprawiały że jeden uśmiech tej nietuzinkowej osoby wystarczał by zaskarbić sobie sympatię każdego. Po za tym co tu dużo kryć była po prostu piękna.
-Jestem Joy- powiedziała złotowłosa podając mi rękę i śląc nieśmiały uśmiech. Uścisnęłam jej dłoń i odpowiedziałam takim samym lekkim uśmiechem.
-Alisa. Ach odprowadza. A skąd się znacie jeśli można wiedzieć? Chyba nie jesteś z naszej szkoły?
-Nie Joy uczy się w prywatnej szkole- powiedział Will najwyraźniej odzyskawszy mowę.
-A Will jest moim chłopakiem- powiedziała blondynka i zerknęła z uśmiechem na Willa który nagle zrobił wielkie oczy.
-Nie wiedziałam że masz dziewczynę!- wykrzyknęłam klepiąc Willa w łopatki- nigdy nic nie mówiłeś!
-No wiesz ja...
-Will chyba nie lubi się mną chwalić- powiedziała Joy śmiejąc się.
-Hej jesteśmy przyjaciółmi! Nie życzę sobie więcej takich tajemnic- powiedziałam patrząc surowo na Willa.
-Zapamiętam- odparł tylko. Chciałam jeszcze coś dodać ale znowu błysnęło i zerwał się wiatr. Po moich plecach przeszedł zimny dreszcz.
-To może się kiedyś spotkamy i pogadamy na spokojnie. A ciebie Will jeszcze w szkole dopadnę! To na razie!- zawołałam i szybko ruszyłam w swoją stronę.
-Cześć!- zawołała Joy i ciaśniej przylgnęła do Willa pod rozpostartą kurtką. Jeszcze kilka razy odwracałam się w ich stronę aż wreszcie zniknęli za rogiem. Szybko dotarłam do domu i rzuciłam się do drzwi frontowych. W progu powitała mnie Luna wesołym merdaniem ogonem i lizaniem po twarzy. Wyraźnie domagała się pieszczot ale nie miałam teraz do tego głowy. Zrzuciłam z nóg przemoczone buty, zdjęłam kompletnie mokrą bluzę i włożywszy jakiś stary sweter poszłam do kuchni robić herbatę.
-Will ma dziewczynę!- ciągle kołatało mi w głowie- Will ma dziewczynę i nic mi o tym nie powiedział!
Czy powinnam się temu dziwić? W sumie znamy się już kilka miesięcy i  uważałam nas za dobrych przyjaciół. Ale chyba nie na tyle dobrych skoro mi nie powiedział o tym że ma dziewczynę! Zresztą czym ja się tak przejmuję. To przecież normalne. W szkole jest mnóstwo par. Po za tym dziwne żeby taki chłopak był sam. Nie oszukujmy się. Will jest bardzo przystojny. Ślicznie razem wyglądają i życzę im jak najlepiej. W sumie ciekawe ile już razem są.
Z rozmyślań wyrwało mnie gwizdanie czajnika. Szybko zrobiłam herbatę i zakopawszy się pod kocem włączyłam telewizor próbując nie myśleć o Willu.
                                                                    ***
Przepraszam przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Moja notka od bardzooooo długiego czasu pisana zupełnie bez weny ale już postanowiłam się zmusić. Teraz już nie mogę się usprawiedliwiać brakiem czasu. Wolę nie sprawdzać kiedy napisałam ostatnią notkę ale dziękuję Rimie że jeszcze się na mnie za to nie fochnęła.

3 komentarze:

  1. Oj tam. Ważne, że napisałaś i jesteś :*
    Notka jest super i nie widać, że zabrakło ci weny. Will ma dziewoje?! o.O
    O matko, jak on mógł nie powiedzieć :o Ciekawa jestem dalszego ciągu :3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasne, jasne. Okłamuj nas dalej. Przecież notka jest świetna, a marudzisz jak zwykle, że weny nie ma. Miałabym się na Ciebie fochnąć? ;D Do tego chyba jeszcze daleko. No, ale ciąg dalszy ja również poproszę i trochu informacji o Willu wiecej by sie przydało. Oczywiście, nie zapominajmy też o tej księdze co ją "pożyczyłaś' :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Notka pisana bez weny? To powiedz mi, co ty piszesz, kiedy masz wenę... o-o
    Naprawdę super i ciekawie napisane. Również jestem ciekawa ciągu dalszego, szczególnie tej tajemniczej książki.

    OdpowiedzUsuń