Pogadaj z nami :D

piątek, 20 czerwca 2014

Śmiech przez łzy, czyli mam przyjaciółkę!

- Nie patrz tak na mnie! Słyszysz! Przestań się gapić w ten sposób! Ja i tak tam nie pójdę! Wszystko tylko nie chemia! - Wrzeszczałam na małego koliberka, latającego prze moją twarzą. - Nie pamiętasz już co stało się ostatnim razem? Jak Shina o mało co nas nie wysadziła w powietrze tą swoją "tęczą". - Mruknęłam robiąc w powietrzu znaki palcami.
Nie zamierzałam dzisiaj w ogóle przyjść na lekcję. Przypomnienie Ai o ostatnim wybryku mojej nowej znajomej było tylko pretekstem, żeby w końcu się zgodziła i dała mi święty spokój. Nie lubiłam tego miejsca. Naprawdę za nim nie przepadałam. Uczniowie byli dziwni, nauczyciele jeszcze dziwniejsi, a ja czułam się wśród nich jak czarna owca, co było naprawdę zabawne ze względu na kolor moich włosów.
- No i co z tego, że on tam będzie? Na inne lekcje też przyjdzie. Po prostu, daj mi zrobić sobie dzień wolnego... Ups. - Szybko zakryłam sobie usta dłonią, uświadamiając sobie, co właśnie powiedziałam. - No dobra. Przejęzyczyłam się. Nie dzień. Godzinkę. Słyszysz! Godzinkę wolnego! Och, ale ty jesteś. Gorsza nić Madeline. - Mruknęłam do wpatrzonej we mnie Ai, która uparcie próbowała mnie przekonać, abym powróciła na lekcję.
- Nie wrócę i koniec, a teraz jakbyś była taka miła, pomóż mi stąd zeskoczyć. Ten mur ma chyba z sześć metrów. - Powiedziałam do towarzyski, próbując w jakiś sposób prześlizgnąć się na drugą stronę muru. Wspinaczka na górę okazała się być dla mnie wyzwaniem, ale to co zobaczyłam patrząc w dół, prawie mnie przerosło.
W końcu puściłam brzegi muru i dość głośno wylądowałam poza granicami szkoły.
- HURA! Wolność! - Zawołałam, skacząc do góry ze szczęścia, mając nadzieję, że nikt nie zauważył mojej epickiej ucieczki.

Szłam wolnym krokiem do szkoły. Oleje sobie chemię. Po co się spieszyć. Powiem że zaspałam.
- Rusz dupę. Spóźniam się do szkoły. Znowu.- powiedziała Miki.
- Nie idę na pierwszą lekcje. Nie chce mi się.- uśmiechnęłam się. Gdy byłam niedaleko bramy zmieniłam się w króliczka i szybko od kicałam w stronę lasu. Za mną podreptała Miki. Po chwili ujrzałam dziewczynę skacząc ze szczęścia. Podkicałam bliżej.
- No dobra, koniec tej radości. - Powiedziałam sama do siebie, podpierając się pod boki. Rozejrzałam się dookoła, zastanawiając się co dalej robić, gdzie iść i czy w ogóle się stąd ruszać. - Hmm... Może trzeba było nam zabrać ze sobą Naoki'ego czy Kasene. Albo chociaż tą Shinę. Ostatnio była bardzo chętna do wagarów. - Mruknęłam, dzieląc się swoimi myślami z turkusowym ptaszkiem, wciąż latającym wokół mojego ucha.
W pewnej chwili znieruchomiałam, słysząc za sobą cichy szelest. Gwałtownie odwróciłam się w stronę intruza, gotowa do walki z nim lub ewentualnej ucieczki. Jednak zamiast chociażby jakiegoś ucznia, przed sobą ujrzałam małą, białą kulkę z uszami.
- Nie patrz tak na mnie. Wcale nie jestem przewrażliwiona. - Zawołałam do królika, który podejrzanie dziwnie się na mnie gapiłam. - Przezorny zawsze ubezpieczony, co nie Ai? No co? Ty też przeciwko mnie? - Zapytałam, patrząc na kolibra. - A może to nie jest zwykły królik, hę? Może to jakaś uczennica. Albo nauczyciel, co? Nie zdziwiłabym się też,. gdyby zmieniła się w Madeline, chociaż królik jakoś nie pasuje mi do niej. Ale... Już chyba mnie nic w życiu nie zdziwi.
Dziewczyna paczała na mnie podejrzliwie, wiec się odmieniłam.
- Hey.- powiedziałam uśmiechając się. Po chwili z krzaków wyskoczyła Miki.

- Chciałoby się aż rzec: A nie mówiłam?! - Odwróciłam się do kolibra, kierując do niej te słowa. Po chwili mój wzrok znów spoczął na "króliczku", który zmienił się w blondwłosą dziewczynę. - Uhm... Hej... Ehm... Bardzo mi miło i w ogóle, ale chyba się zaraz spóźnisz na lekcję. - Odburknęłam do niej niechętnie, krzyżując ręce na piersi.
- Ja?- zapytałam niewinnie - Zaspałam.- odparłam z diablim uśmiechem.
- A ty?- chciałam zapytać ale uprzedziła mnie Miki.

- I się pomyliłam. - Mruknęłam sama do siebie, słysząc gadającego psa. - Wybacz mi psiaku, ale to chyba jednak nie twoja sprawa. - Spojrzałam na zwierzę morderczym wzrokiem, czekając aż i ten się wciąż przemieni.
- Dlaczego się gapisz na Miki?- spytałam - Po za tym Miki ma rację, a ty nie idziesz na lekcje?
- Hau.- zaszczekała dla żartów Miki. Wybuchłam śmiechem.

Spojrzałam najpierw na śmiejącą się dziewczynę, a potem na psa, jeszcze raz wlepiając w niego swoje czarne jak noc oczy.
- Jeżeli myślisz, że to takie zabawne psiaku, to się grubo myślisz. - Warknęłam do zwierzęcia, pokazując garnitur ostrych zębów, które pojawiły się u mnie po częściowej przemianie w kota.
- Nie. Masz jakiś z tym problem? - Zapytałam, zwracając się w stronę dziewczyny, wciąż z wyszczerzonymi zębami.

- Hmm... Nadal nie wiem co masz do Miki.- powiedziałam.
- Uhm... ONA GADA, OK?! - Wydarłam się, wypowiadając w końcu na głos swoje kompletne zaskoczenie. - To nie jest normalne! Zwierzęta nie mówią ludzką mową! Nie mogą! Po prostu nie i już!
- Kurwa.- przeklęłam - Jesteś czarodziejka nie? Dziwi cie Gadający pies? - krzyknęłam - Z Kas'em łatwiej się szlo dogadać. Przynajmniej nic nie miał do Miki - szepnęłam sama do siebie.
Zaczęłam odchodzić w głąb lasu.

- Kasene ze wszystkim idzie się łatwo dogadać, ok?! Chłopak jest otwarty i tyle. - Warknęłam na nią, nie zadowolone z faktu, iż musiałam natrafić na znajomą Kasa. I jeszcze z nią się kłócić. - No i co z tego, że jestem czarodziejką, czy jak to się tam nazywa?! Ja tego świata nie znam. To jest wasz świat nie mój, do którego nawiasem mówiąc zaciągnięto mnie siłą. I gadający pies nie jest czymś z czym spotykałam się każdego dnia, bawiąc się lalkami. - Zawołałam za nią, coraz bardziej wściekła, gdyż mnie najzwyczajniej w świecie ignorowała.
- A co ja mam kurwa powiedzieć!- krzyknęłam - Bo ja niby mam znajomych czarodziejów. Tez słabo to wszystko czaje.- powiedziałam spokojniej - Może się uspokajać i chociaż przedstawmy? - spytałam.
- To dlaczego się mnie czepiasz? - Zapytałam już nieco spokojniej, powracając całkowicie do swojej ludzkiej formy. - Uhm... Coś mi mówi, że będziemy albo nawet już jesteśmy razem w klasie, więc skoro i tak prędzej czy później będziemy musiały się przedstawić. - Mruknęłam niechętnie wyciągając w jej stronę rękę. - Jestem Koroshio.

- Emily.- powiedziałam ściskając jej rękę - Przepraszam za mój wybuch.- przeprosiłam.- ja jestem Miki.- powiedziała moja suczka.
- Phi... Nie wiesz co to wybuch. - Pomyślałam, przypominając sobie swoje poprzednie spotkania z uczniami tej szkoły. - Aha, no a to jest Ai. - Wskazałam ręką na unoszącego się w powietrzu ptaszka. - Wybacz skarbie. Poniosło mnie. - Szepnęłam cicho do kolibra, próbując się wytłumaczyć z tak późnego przedstawienie jej.

- Skoro i tak zapewne idziesz na wagary to może pójdziemy razem? - zaproponowałem - Może nam się uda zaprzyjaźnić?- powiedziałam.
Zlustrowałam dziewczynę i jej nienaganny strój. Wzruszyłam lekko ramionami.- Rób co chcesz. To podobno wolny kraj. - Odparłam, przewracając lekko oczami, zważywszy na ironię ostatniego zdania. - Możesz ze mną iść. O ile nadążysz. - Zawołałam, ruszając w stronę lasu. Wbiegając w gęstwinę drzew, zmieniłam się w białego rysia i szybkim pędem zaczęłam przemieszczać puszczę.
Spojrzałam za nią. Przemieniłam się i pobiegłam za nią. Jako elf szybciej biegam. Po chwili ją dogoniłam. 
- Powinnam nadążyć.- rzekłam.
Wciąż biegnąc, spojrzałam na nią kątem oka, przewracając oczami. Według mnie nie było to zbyt dobrym pomysłem, bieganie po lesie pod postacią mitycznych stworzeń, ale to była jej decyzja. Zresztą i tak nie mogłam jej przekazać żadnej informacji pod postacią zwierzęcia.
Po chwili gwałtownie się zatrzymałam, czując w powietrzu znajomy i kojący zapach. Po chwili węszenia, złapałam trop. Ile miałam sił w nogach pobiegłam w kierunku, z którego dochodził.

Gdy Koroshio się zatrzymała, nie mogąc wyhamować najzwyczajniej wpadłam w drzewo. Postanowiłam zmienić się jednak w królika. Wskoczyłam na Miki i pobiegłyśmy za nią. Ciekawiło mnie dlaczego się zatrzymała. Czyżby wyczuła niebezpieczeństwo i uciekła?- Trzymasz się Emily, czy znowu ze mnie spadniesz?- spytała Miki. Przewróciłam oczami i złapałam ją za futro na karku. Ciągle mi to wypomina. 
Wyskakując na niewielką polanę, pokryta w niektórych miejscach jeszcze małymi czapami śniegu, które były wspomnieniem minionej zimy, stanęłam jak wryta, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
Przede mną rozciągało się niewielkie jezioro, z którego już dawno zniknął cały lód. To właśnie tego mi najbardziej brakowało zimą. Za tym najbardziej tęskniłam w tym miejscu. Za czystą, dziką wodą.
Nie namyślając się ani chwili, wskoczyłam do jeziora, wciąż będąc pod postacią dzikiego kota. Dając nura pod wodę, upajałam się jej chłodem, który dla większości ludzi był czymś niewyobrażalnie zimnym.

Miki wybiegła na polankę z dużym jeziorkiem. Nie myśląc o tym, że może być zimna woda, odbiłam się od grzbietu i zmieniając z powrotem w człowieka skoczyłam do wody. Szybko jednak wypłynęłam z krzykiem.
- Zimna!- krzyknęłam rzucając się w stronę brzegu. Tam natomiast na ziemi leżała Miki pękając ze śmiechu.

- Mogłaś się domyśleć.- powiedziała.
- Przecież wiesz, że ja nie myślę!- krzyknęłam na nią - To znaczy myślę z opóźnieniem w takich sytuacjach.- powiedziałam. Nie dość, że nie wiem gdzie Koroshio to jeszcze wykąpałam się w zimnym jeziorze i byłam mokra. Jaka ja jestem inteligenta.
Po kilku minutach wypłynęłam na powierzchnię, głośno łapiąc powietrze do płuc.
- Uhu... Jak przyjemnie! - Zawołałam, będąc już pod swoją ludzką postacią.
Odgarnęłam z twarzy mokre kosmyki, które przykleiły się do moich policzków, zasłaniając lekko pole widzenia. Ze zdziwieniem spojrzałam na mokrą Emily leżącą na brzegu i na tarzającą się po trawie ze śmiechu suczkę.
- Wszystko w porządku?

- Jestem idiotką i tyle.- powiedziałam - I mi zimno.- odparłam kładąc się na ziemi.
- Ona zawsze tak głupio się zachowuje.- powiedziała Miki uspokajając się - Widziałaś jak przywaliła w drzewo?- powiedziała znowu wybuchając śmiechem.

- Śmiej się, śmiej. Zemsta będzie słodka.- mruknęłam do siebie.
- Dzięki. Jeszcze nikt mnie tak o mnie miło nie powiedział. - Powiedziałam obojętnym tonem, płynąc w stronę brzegu. - Jak nie lubisz zimnej wody, to po co wskakiwałaś. - Powiedziałam, przewracając oczami. - Uhm... Nie ważne. Mam nadzieję, że nic ci się nie stało i w ogóle, ale powinnaś trochę uważać w co wbiegasz. - mruknęłam - To... Jesteś nowa, hę?
- Tsak. Nowa.- mruknęłam - Nie wiedziałam, że jest zimna. A z drzewem po prostu nie wyhamowałam.- powiedziałam wstając. Korzystając z mojej słabej magii wody udało mi si wyciągnąć trochę wody z ubrań. Jednak nic to nie dało bo upadła obok mnie i mnie ochlapała. Miki znowu wybuchła śmiechem.
- PRZESTAŃ SIĘ W KOŃCU ZE MNIE ŚMIAĆ!- krzyknęłam na nią - Wiesz, że słabo mi idzie z magią wody.-powiedziałam siadając z powrotem.
- Ale to jest takie śmieszne.- powiedziała. Nagle wpadłam na dobry pomysł. Podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam po czym wrzuciłam ją do jeziorka.
- Masz za swoje!- krzyknęłam - A tak w ogóle to która godzina?

- Uhm... - Mruknęłam patrząc na próbującego pływać psa. - Nie jesteś zbyt miła dla swojej przyjaciółki. - Dodałam, spoglądając na nią. - Może Ci pomogę, co? - Zapytałam i używając magii wody, wysuszyłam jej ubranie, nie czekając nawet na odpowiedź. - Czekaj, ty nie jesteś przypadkiem ta nowa, co jej "piesiek" mało co nie przyprawił o zawał biednego Kasene? - Nagle skojarzyłam fakty, rozpoznając jasnowłosą dziewczynę, która zrobiła ostatnio niezłą rozróbę w klasie, doprowadzając nauczyciela do białej gorączki.
- Yyyy... Tak to ja.- mruknęłam - To wina Miki!- krzyknęłam - A po za tym jestem dla przemiła. Tylko czasem mi nerwy puszczą jak się ze mnie śmieje.
- Wredna jesteś!- krzyknęła Miki wyskakując z wody.

- Sama zaczęłaś.- prychnęłam.
- Ja się tylko z ciebie śmiałam!- krzyknęła.

Po raz kolejny spojrzałam na psa, piorunującym spojrzeniem, rozumiejąc z każdą chwilą, że coraz mniej go, to znaczy ją, lubię.
- Wiesz, że za to powinnam teraz utopić Twojego psa? - Zapytałam poważnym tonem, nie żartując sobie ani trochę.
- To nie jej wina,że on nosi węża pod bluzą!- krzyknęłam zasłaniając psa - Ona została wyszkolona by reagować na takie rzeczy!
Podpłynęłam bliżej brzegu, opierając ramiona o błotnistą ziemię. Z rządzą mordu w bezdennych oczach, podobnych do otchłani Tartaru, patrzyłam prosto na Emily, po której przeszedł lekki dreszcz. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech psychopatki, gotowej zabić gołymi dłońmi.
- To nie Kasene wina, że ktoś ma za przyjaciółkę magicznego psa obronnego, który umie mówić, ale nie umie odróżnić zagrożenia od przyjaciół. - Szepnęłam cicho do nich, ale na tyle głośno, aby obie mnie usłyszały.Białowłosa zaczynała mnie denerwować. To nie jej sprawa, że Miki nie przyjęła zbyt entuzjastycznie Wieszczadła.
- To nie wina Miki. Została wyszkolona przez moją mamę by od razu reagować na takie rzeczy. To nie moja wina, że mama jest policjantką i jest trochę nadopiekuńcza!- krzyknęłam. Wstałam z ziemi i zaczęłam iść w kierunku szkoły. Prawdopodobnie.

Dobra robota Koroshio. Kolejna osoba przez Ciebie ucieka. Pomyślałam, obserwując odchodzącą Emily.
Czy za każdym razem będę tak zaczynać znajomość? Zapytałam samej siebie, gorączkowo zastanawiając się, co powinnam zrobić.
W końcu zebrałam się w sobie. Odkaszlnęłam parę razy i z wielkim trudem powiedziałam najtrudniejsze dla mnie do wypowiedzenia słowo.
- Uhm... Prze.... Prze... Ehm... Prze-pra-szam.
Zatrzymałam się gwałtownie. Odwróciłam się i spojrzałam na nią.
- Ja też przepraszam. Powinnam była pomyśleć a potem dopiero krzyczeć.- powiedziałam po czym uśmiechnęłam się. Podeszłam z powrotem do Koroshio i ją przytuliłam - Bądźmy przyjaciółkami Kor. Prooooosze!
- Daj mi...najpierw...wyjść...z wody! - Mruknęłam cicho, zgniata w zadziwiająco silnym uścisku dziewczyny.
Kiedy Emily mnie tylko puściła, szybko wyszłam z jeziora i otrzepałam się z wody niczym pies. Używszy magii, zebrałam z włosów i ubrań pozostałość wody i wrzuciłam ją do wody, moczą kilkoma kroplami Miki.
- Uhm... Niech Ci będzie. - Mruknęła niepewnie. - Tylko ograniczmy się z tą miłością! - Krzyknęłam widząc gotową do przytulenia mnie blondynkę.
- No dobrze...- zgodziłam się - Jej! Mam już przyjaciółkę i kolegę!- krzyknęłam radośnie. Nagle skoczyła na mnie Miki wywalając mnie i mocząc.
- Masz za wrzucenie mnie do wody.- krzyknęła.
- Zejdź ze mnie!- pisnęłam - Zejdź ze mnie!- zaczęłam się wiercić krzycząc. Nie mogłam zrzucić z siebie psa.
- Przeproś to zejdę.- powiedziała.
- Przepraszam.- powiedziałam. Miki grzecznie ze mnie zeszła.
Uśmiechnęłam się do niej lekko.
- Nie zapominaj o Miki, bo się obrazi. - Powiedziałam, lekko chichocząc.
Spojrzałam na mokrą suczkę i jednym gestem dłoni, wysuszyła  jej futerko.
- Dobra psiaku. Wybaczam Ci za zaatakowanie Kasene. - Mruknęłam cicho drapiąc ją za uchem. - Twoja mama naprawdę jest policjantką? - Zapytałam zaciekawiona Emily. - I na prawdę sama wytresowała Miki?
- No tak.- powiedziałam - A tak w ogóle to ja adoptowana jestem.- dodałam - Mama wzięła mnie 2 lata temu.
- Szczęściara. - Powiedziałam z nutką zazdrości, przypominając sobie lata spędzone w sierocińcu. - Znaczy... Nie. Matko nie oto mi chodziło. - Zaczęłam się tłumacząc, kiedy zrozumiałam co tak właściwie powiedziała. - Nie chodzi mi o to, że nie masz prawdziwej mamy i w ogóle tylko.... - Szybko zakryłam usta dłonią, bojąc się, że palnę kolejną głupotę. - Boże. Mam za długi jęzor. Ja po prostu... Uhm... Przykro mi. - Zakończyłam, próbując ochronić się przed jeszcze gorszym pogrążeniem.
- E tam. - machnęłam ręką - Rodziców i tak słabo pamiętam. Jak miałam cztery latka zostali zabici, tak jak reszta wioski.- posmutniałam.- I tak wolałam sierociniec od tego co przeżyłam po śmierci rodziców.
Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami, nie mając pojęcia co powinnam powiedzieć, a co dopiero zrobić. Nikt ze mną nie rozmawiał nigdy tak otwarcie o takich rzeczach. Nawet z Naokim zbytnio nie rozdrapywaliśmy tego tematu.
- Uhm... Nie wiem co powinnam powiedzieć. Ehm... Bardzo mi przykro z tego powodu. - Powtórzyłam, czując się coraz bardziej skrępowana. Podeszłam trochę bliżej do niej i lekko niezręcznie objęłam ją ramieniem. - Ale teraz masz mamę, no nie. Znaczy... Uhm... Jestem słaba w pocieszaniu.- Eeee... - odezwałam się elokwentnie - Nie musisz mnie pocieszać. Przecież ja tylko ci trochę o sobie powiedziałam.- powiedziałam z uśmiechem - A może opowiesz mi o sobie!
- wykrzyknęłam.Odsunęłam się od dziewczyny i spojrzałam na nią zdziwiona.
- To znaczy? - Zapytałam z lekką nutką paniki w głosie i z grymasem na twarzy.- No po prostu coś o sobie!- krzyknęłam radośnie - Ale wiesz, nie musisz jak nie chcesz.- uśmiechnęłam się.
Westchnęłam cicho z ulgą. Cieszyłam się, że nie naciska chociaż i tak było mi trochę głupio po tym, jak sama opowiedziałam mi całe swoje życie.
- Uhm... Wiesz... Co ja Ci mogę powiedzieć? - Zapytałam się jej, choć tak naprawdę samej siebie, zastanawiając się, jaką informacją nie narobię sobie niepotrzebnych kłopotów. - Uhm... W sumie chyba nic. - Powiedziałam dochodząc do wniosku, że wolę siedzieć cicho. - Może kiedyś. - Uśmiechnęłam się do niej, mając nadzieję, iż to "kiedyś" pewnego dnia nadejdzie.- Czekaj, czekaj !- powiedziałam przyglądając jej się - Nie wiem skąd ale nagle zaczęłam cię kojarzyć.- uśmiechnęłam się.
Zaczęłam przekopywać umysł w poszukiwaniu Koroshio przez co na chwilę się wyłączyłam.
- Naprawdę? - Zapytałam ze zdziwieniem, myśląc, skąd ona może mnie do cholery znać. - Może mnie z kimś tylko pomyliłaś, co? - Powiedziałam, choć sama wiedziałam, że graniczy to wręcz z cudem. - Bo wiesz... Ja Cię niestety nie kojarzę.
- Już wiem!- krzyknęłam nagle - Tenshi! Widziałam cię na liście gończym u mamy! Boże jak ja chciałam cię poznać i się zaprzyjaźnić! - pisnęłam.
Otworzyłam szeroko ze zdziwienia oczy. To niemożliwe. Jeszcze nikt z uczniów szkoły nie powiązał faktów. Nikt. Aż do teraz.
Córka policjantki. Wszystko było jasne. Pewnie teraz każdemu o tym powie. Jestem tu skończona. Ale... Przecież tak naprawdę mi nie zależy, co nie? Przecież od początku miałam ich wszystkich gdzieś. Chciałam stąd uciec jak najdalej.
Więc dlaczego się przejmuję? Dlaczego tak bardzo się tego boję?
Nagle wybuchłam histerycznym śmiechem, nie wiedząc, jak powinnam zareagować.
Spojrzałam na nią zdziwiona.
- O co chodzi? Z czego się śmiejesz?- nagle skojarzyłam - Nie martw się! Nikomu nie powiem!- krzyknęłam przytulając przyjaciółkę - Boże. Ja naprawdę tak bardzo chciałam zostać przyjaciółką tej Shi no Tenshi! Według mnie jesteś zajebista.- zaczęłam się ekscytować - Mama oczywiście nic o tym nie wie...- mruknęłam z głupim uśmieszkiem na twarzy.
Jeszcze głośniej zaczęłam się śmiać. To chyba tak właśnie reaguje się, gdy jest się tak bardzo zestresowanym.
- Twoja mama na pewno wie. Nawet jeżeli nie, to ktoś jej powie. - Powiedziałam w przerwach między atakami śmiechu. - Nick albo ten grubas Harry. - Dodałam, powoli się uspokając. - Ale... Dziękuję. - Wyszczerzona od ucha do ucha w jakimś skurczu, zaczęłam płakać.
- Może wie o tym, że chodzimy do tej samej szkoły a może nie. - powiedziałam przytulając przyjaciółkę - Ale o tym, że chciałam się z tobą zaprzyjaźnić nie wie.- zaczęłam się śmiać - Nie chce być nietaktowna ale ciekawi mnie ten yyy... Nie ważne...- powstrzymałam się domyślając się to pytanie może spowodować kolejne łzy u Kor.
- Iiii... Ty naprawdę... Naprawdę chcesz.... Chcesz dalej się ze mną przyjaźnić? Nie przeszkadza ci to? - Wydukałam, wycierając ukradkiem łzy. - Ale... Co jeżeli Twoja mama się dowie? - Zapytałam, naprawdę bojąc się, ale nie o siebie, tylko raczej o nią.
- E tam! Nic mi nie będzie.- uśmiechnęłam się - Mama mnie zrozumie. A skoro chodzisz tu do szkoły to raczej jesteś na czysto z policją,nie?- powiedziałam rozglądając się za Miki. Na szczęście nie było jej w pobliżu - Po za tym czy ty w ogóle mnie słuchałaś? Ja się chciałam z tobą zaprzyjaźnić już wcześniej!- krzyknęłam śmiejąc się.- Naprawdę? - Zapytała, z niedowierzaniem w głosie. - Ale... Ale dlaczego? Dlaczego akurat ze mną? 
- Nie wiem. Po prostu jak tylko zobaczyłam twój list gończy od razu zapragnęłam być twoją przyjaciółką. O patrz! - powiedziałam wyjmując dwie pogięte kartki z kieszeni - Zabrałam mamie.Spojrzałam na trzymany w jej ręce zwitek i uśmiechnęłam się lekko, choć zdjęcie to przynosiło ze sobą zbyt dużo wspomnieć. Tych dobrych, ale i też tych złych.
- To choć przyjaciółko. - Powiedziałam, parskając cichym śmiechem. - Chodźmy na lekcje za nim nam obu będą kazać sprzątać klasę. Albo całą szkołę. - Powiedziałam łapiąc ją za rękę i ciągnąc w stronę szkoły.
- Hej ho! Hej ho! Do szkoły by się szło!- zawołałam wesoło. Po niedługim czasie dotarłyśmy do muru i przeszłyśmy przez dziurę. Spojrzałam na zegarek - Eeee... Kor jest już dwunasta. Trochę się zasiedziałyśmy.
- Dwunasta powiadasz... - Powtórzyłam po niej, przeszukując w pamięci plan lekcji i dzwonki na lekcję. - Czyli wychodzi na to, że teraz mamy czarną magię z gapowatym Yuu. Hmm... A potem nasz język ojczysty z naszą cudowną Yukari. Następnie... Uhm... Wybacz, ale tak w ogóle to jaką masz moc? - Zapytałam odrywając się na chwilę od swoich myśli.
- Ja mam ziemię i wodę. - powiedziałam - Ale jak już zapewnię zauważyłaś z wodą sobie nie radzę.- dodałam.
- Spokojnie. Nie każdy może być ze wszystkiego asem. - Lekko wzruszyłam ramionami, spoglądając na dziewczynę. - Czyli chyba będziesz chciała uczestniczyć w... Uhm... Jak oni to nazywają... Trening magii ziemi, czy jakoś tak. Konkretnie dwie godziny lekcyjne, o ile się nie mylę.
- A jak! Uwielbiam moja magię.- zaśmiałam się - A przemiana tak mi się podoba!- zachwycałam się.
- Nie przesadzaj. Zdarzają się gorsze przemiany. - Uśmiechnęłam się do niej, starając się ją pocieszyć. - Zresztą ona wcale nie jest taka zła. Jest naprawdę ładna... Albo fajna... Nie wiem jak to nazwać. Uhm... Czyli w każdym bądź razie, wybierasz się na trening, a na zajęcia Yukari idziesz? Bo na matmę to już nam się nie opłaca, chociaż i tak jakoś tego nie żałuję.
- Chyba się przesłyszałaś skarbię. Ja się przemiana zachwycałam.- uśmiechnęłam się - Nie wiem czy mi się chce na zajęcia z Yukari...
Stanęłam wryta i prawdopodobnie lekko się zaczerwieniłam.
- Uhmm... Masz rację... Ehem... Przesłyszałam się. - Wydukałam zawstydzona swoimi słowami. - Czyli olewamy resztę lekcji? W sumie mi to pasuje. - Powiedziałam po chwili. - Niestety nie wiem kto jest mentorem magii ziemi, ale najwyżej mnie doinformujesz w tej kwestii. - Mrugnęłam do niej i ruszyłam dalej, w sumie nie wiedząc nawet dokąd się kieruję.
- Ty masz magię wody i cienia, tak?- spytałam - Idziesz na swój trening? Bo nie zrozumiałam. Tak wiem. Najmądrzejsza to ja nie jestem...
- Uhm... Tak dokładnie to wody i światła, ale mniejsza z tym. - Mruknęłam, machając ręką lekceważąco. - Treningu magii wody są w poniedziałki, a magii światła są jutro. Ale tak szczerze to nie byłam jeszcze na ani jednym. Jakoś mnie na nie, nie ciągnie. - wzruszyłam lekko ramionami.
- Chcesz może po szkole do mnie wpaść?- zapytałam - tylko musiałabyś na mnie poczekać.- ostrzegłam ją - Mamy nie ma, a jak wróci nie będzie miała nic przeciwko.- dodałam gdy miała się odezwać.
- Yhm... Wiesz... Znaczy... - Spojrzałam na nią niepewnie. - Jeżeli tylko chcesz.
- Yatta!- krzyknęłam po czym rozejrzałam się - A gdzie Miki?- spytałam po chwili zmartwiona - Ja sobie chyba jednak odpuszczę trening i jej poszukam.- powiedziałam.
***
- Jak mogłaś!- powiedziałam popłakując - Dlaczego mnie zostawiłaś!- krzyknęłam z wyrzutem.
- Po prostu byłaś zajęta koleżanką, a ja zauważyłam kota...- odparła Miki
Przewróciłam oczami, patrząc na tą łapiącą za serce scenkę.
- Daj spokój Emily. Daj Miki trochę więcej swobody. - Mruknęłam, przerywając im rozmowę. - Popatrz na mnie. Nie mam zielonego pojęcia, gdzie jest Ai, ale wiem, że jak będzie chciała, to wróci. - Powiedziała, wzruszając lekko ramionami.
- Przepraszam.- powiedziałam ocierając łzy - Po prostu się martwiłam.
- Następnym razem krzyknę "kot" zanim pobiegnę.- odparła suczka.
Przeciągnęłam się, ziewając głośno i długo.
- Przepraszam. - Zaśmiałam się cicho. - Uhm... Twoja mama nie będzie się denerwować, jeżeli dowie się, że nie byłaś na lekcjach? - Zapytałam naprawdę ciekawa jej odpowiedzi. Sama nigdy nie miałam rodziców, czy opiekunów. Nie wiedziałam jak to jest, kiedy ktoś się wyznacza zasady i oczekuje ich przestrzegania. Zawsze działałam na własną rękę.
- Yyyyy... Nie mówiła, że mam na nie iść.- powiedziałam. Spojrzałam na telefon i uśmiechnęłam się - Po za tym mama wraca dopiero za 3 godziny.
Zaczęłam się śmiać.
- Co racja to racja. - Powiedziałam cicho idąc przed siebie. - Powiedz mi Emily, gdzie mieszkasz? Daleko stąd? - Zapytałam, wyobrażając sobie, jak może wyglądać jej dom.
Rozejrzałam się.
- Nie kojarzę okolicy...Miki idziemy w dobra stronę?- zapytałam psa.
- Tak, tak. W dobra stronę. Jeszcze kilka ulic.- odpowiedziała.
- No dobra... Chyba musimy ci zaufać. - Powiedziała, niezbyt zadowolona z tej perspektywy. Nie łatwo było mi ufać ludziom, a tym bardziej gadającemu psu. - Jak długo tu mieszkasz? To znaczy, kiedy się tutaj przeprowadziłaś?
- Nie wiem.- odpowiedziałam - Szczerze to tylko się rozpakowywałam a potem rośliny w ogródku rosłam.- powiedziałam - A gdy już skończyłam to czytałam książki...
- Uhm... Pewnie niedługo wszystko nadrobisz. W końcu to niewielkie miasto. - Spojrzałam na nią z zaciekawieniem. - Czytałaś książki? A co konkretnie?
-Yyy...,, Zmierzch" i ,,Pamiętniki Wampirów"- powiedziałam - Lubię wampiry. Czasami się zastanawiam czy skoro istnieją czarodzieje to wampiry tez.-powiedziałam - Wiem. To głupie...- Czy wampiry istnieją? Hmm... Gdzieś na pewno. - Uśmiechnęłam się do siebie pod nosem, przypominając sobie Naoki'ego na balu karnawałowym, przebranego za wampira. - Gdzieś istnieją. - Powtórzyłam, uśmiechając się jeszcze szerzej.
- Hmmm... Mam głupie wrażenie, że myślisz o jakimś chłopaku.- powiedziałam.- A ty czytając "Zmierzch" albo "Pamiętniki Wampirów" nie marzysz, żeby Edward albo Stefano czy Damon porwał cię w swoje ramiona i zapewnił ci nieśmiertelną miłość? - Zapytałam podnosząc do góry jedną brew? - Masz rację. To głupie wrażenie.
- Yyyyy... Wole Cztery.- powiedziałam myśląc o Tobiasie- Takie ciacho w filmie!
- W czym? - Zapytałam nie mając pojęcia o czym tak właściwie w tym momencie mówi.
- Cztery to przezwisko Tobiasa Eatona z książki ,,Niezgodna"- wytłumaczyłam.
- Już jesteśmy!- krzyknęła Miki.
Już miałam jej powiedzieć, że wcale nie chodziło mi o przezwisko bohatera książki, ale zanim otworzyłam usta byłyśmy już na miejscu, a moją uwagę pochłonął jej dom.
Był to średniej wielkości budynek, na moje oko jednorodzinny. Ściany były koloru pomarańczowego, a dach tradycyjnie czerwony, dzięki czemu dom wyglądał ja zachodzące słońce.
Ze wszystkich stron budynek otaczał wielki, zadbany ogród z mnóstwem różnych kwiatów, drzewek, krzewów i innych roślin.
- Wow! - Westchnęłam z podziwem gapiąc się przed siebie. - Jest wspaniały.- Dziękuję.- powiedziałam drapiąc się w tym głowy - Jak teraz patrze na ten ogród to serio mi się Nudziło. Jak się wprowadziliśmy nic tu nie rosło.- powiedziałam wypuszczając ja przez furtkę.
- Naprawdę? Wow! Masz rękę do roślin. - Powiedziałam z podziwem w głosie, wchodząc do ogrodu. - I naprawdę sama to wszystko posadziłaś? - Zapytałam, nie mogąc uwierzyć własnym oczom.
- No przecież mówię,  że mam magię ziemi...- powiedziałam - Dla mnie to była frajda! No i trening.- krzyknęłam.
- No wiem, ale i tak. Znaczy... No wiesz... - Zamyśliłam się na chwilę, zastanawiając się jakby to jej powiedzieć. - Jesteś pierwszym magiem ziemi, którego spotykam i wiem, że nim jest. Jeżeli rozumiesz o co mi chodzi. Po prostu nie wiem jakie mają możliwości. Właściwie nie tylko magowie ziemi, ale wszyscy. - Dodałam, idąc za nią do domu.
- Naprawdę?- zdziwiłam się - Ja tam widziałam tylko wodę,  ziemię i ogień. Moja mama ma ogień.- zaśmiałam się. Weszliśmy do domu i poprowadziła ja do mojego pokoju - Witaj moim królestwie.- wybuchłam śmiechem.Ten tekst zawsze mnie śmieszy.
Pokój tak jak reszta domu był naprawdę ładny. Jego ściany było pomarańczowo-niebieskie. Stało w nim duże, podwójne łóżko, biurko z krzesłem i trzy duże regały po brzegi wypełnione książkami. Kilka z nich leżało porzucone po czytaniu obok łóżka.
- Kurcze. Pokój też naprawdę śliczny. W ogóle wszystko masz wspaniałe. - Posumowałam i usiadłam na pościelonym łóżku pełnym pluszaków.
- Dziękuje.- powiedziałam - Mama cały dom dekorowała. Mnie tu tylko przywiozła...- uśmiechnęłam się.
- A twoja mina mówiła wszystko.- dodała Miki.
- No fakt. Byłam trochę zła, bo mi nic nie powiedziała, ale minęło gdy zobaczyłam dom i okolice.- uśmiechnęłam
- To chyba dobrze, no nie? - Zapytałam niepewnie dziewczynę. - W każdym bądź razie, ja chciałabym, żeby ktoś zrobił mi taką niespodziankę. Nie byłabym na niego zła. Raczej cieszyła się jak głupia. - Podsumowałam, jeszcze raz dokładnie przyglądając się pomieszczeniu. - Masz zdolną mamę.
- No tak.- przyznałam jej rację - Ale mogła mi wspomnieć, że się przeprowadzamy.- dodałam.
***
Siedziałyśmy z Kor już kilka godzin gdy pod dom podjechała moja mama.
- O!- krzyknęłam - Mama wróciła!
Spojrzałam na nią przerażonym wzrokiem. Nie wiedziałam co powinnam zrobić. Jak zareagować. Coś w mojej głowie krzyczało: UCIEKAJ!, ale jakoś nie potrafiłam tego zrobić. Nie mogłam wyskoczyć przez okno i zostawić Emily. Nie wiedziałam dlaczego, ale po prostu nie mogłam tego zrobić.
- Wróciłam!- rozległ się krzyk z dołu.
- Choć Koroshio, przedstawię ci moją mamę.- szepnęłam do przyjaciółki - Już idziemy!- krzyknęłam.
- Nie, Emily. - Powiedziałam spokojnie, choć cała w środku byłam roztrzęsiona i na skraju załamania. Nie chodziło mi o to, że nie chciałam poznać jej mamy. Nawet nie o to, że mnie może rozpoznać. Ja nie lubiłam policji. Nie ważne kim byli poza pracą, dla mnie wciąż nimi pozostawali. Ludźmi,. z którymi wiązały się moje najgorsze wspomnienia. Bałam się, że tego spotkania po prostu mogłabym nie wytrzymać.
- No chodź.-powiedziałam ciągnąc ją siłą do kuchni. Moja mama stała oparta o blat kuchenny.
- Cześć skarbię!- krzyknęła.
- Cześć mamo!- odkrzyknęłam - To jest Koroshio.- przedstawiłam przyjaciółkę.
Zmuszona do zejścia na dół, chcąc nie chcąc znalazłam się w kuchni.
W pomieszczeniu stała dość wysoka i szczupła młoda kobieta. Miała delikatne, ciemno zielone oczy i jasną cerę, która w zadziwiający sposób kontrastowała z czerwonymi jak ogień włosami.
Rozpoznałam ją niemal od razu. Takich włosów się nie zapomina.
Kobieta była tamtej nocy na służba. Była razem z całą resztą, goniąc nas przez pokryte śniegiem pola.
Zrobiłam krok do tyłu, chcąc jak najszybciej wydostać się z tego domu, ale mocny uścisk Emily na moim nadgarstku nie pozwalał mi na to.
- Dzień dobry Koro...- zaczęła mama - ...shio.- dokończyła zdziwiona.
- To wy się znacie?- spytałam patrząc na Kor.
- Yhm.- potwierdziła mama.
- A wytłumaczy mi ktoś skąd?- powiedziałam.
Patrzyłam prosto w oczy rudowłosej kobiety. W głowie zaczęły pojawiać mi się urywki wpomnień. Obrazy i dźwięki z moich nieszczęsnych urodzin. Wszystko było takie rzeczywiste, że poczułam jakbym znowu tam była i musiała przeżywać to na nowo.
Nie wytrzymałam tego. Moje oczy zaczęły napełniać się słonymi łzami, które po chwili spływały po moich policzkach. Krzycząc tylko krótkie "NIE!", szybko wyrwałam rękę z dłoni Emily i wybiegłam z kuchni.
Nie pamiętając dokładnego rozmieszczenia domu, biegłam wręcz na oślep, mając nadzieję, że szybko natrafię na drzwi wyjściowe.
- Kor!- krzyknęłam wybiegając za nią z kuchni. Udało mi się ją złapać gdy niechcący weszła do mojego pokoju - Kor, proszę powiedz mi o co chodzi! Jesteśmy przyjaciółkami nie? Skąd znasz moją mamę?- powiedziałam przytulając ją.
- NIE! NIE! NIE! - Krzyczałam do białowłosej dziewczyny, próbując wyrwać się z jej uścisku. - Proszę puść mnie! Błagam! Nie mogę tu zostać! Pójść mnie! - Błagałam ją przez łzy, marząc tylko o tym, żeby stąd zniknąć. Żeby w ogóle się tu nie pojawić. Co mnie podkusiło, żeby tu przyjść?!
- Koroshio uspokój się!- krzyknęłam - Proszę...- powiedziałam bardzo cicho patrząc na jej łzy - Choć odprowadzę cię.- powiedziałam - Jest zbyt późno byś sama, roztrzęsiona wracała do domu. Nie musisz nic mówić. Wyjdziemy tylnim wyjściem. Mama nie zauważy.
- mówiłam cichoi spokojnie

4 komentarze:

  1. Świetna nocia! :3 Nie ma to jak wskoczyć do zimnej wody nie widząc, że jest zimna xDDDDDDD Jezusiu uśmiałam się, ale były także poważne scenki przez co wszystko bardzo mi się spodobało i zgrało :D Czekam na kolejną waszą nocię! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniała notka, lecz koniec taki smutny T^T Trochu sie pogubiłam w tych rozmowach z Miki, ale i tak wsyzstko wyszło super! Przyznam, że długo mi zajęło za nim to wszyyystkooo przeczytalam. Ile wy pisałyście te rpg? ;D
    No to co? Poproszę o ciag dalszy na dokładkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawe wagary ;) Mimo że takie długie to jeszcze poproszę chociaż kawałeczek dalej. Czekam na kolejną notkę.

    OdpowiedzUsuń